Rezerwowy Pafka

Tag: widzew warta

Druga porażka z rzędu Widzewa. Jeden Antoni Klimek to za mało, żeby opanować boiskowy chaos

Fot. Marek Młynarczyk autor bloga www.obiektywnasport.pl

Niestety, Widzew zaczyn przypominać stary niedobry Widzew z jesieni minionego roku, gdy wszyscy drżeli z obawy, że wiosną przyjdzie łodzianom bronić się przed spadkiem. Na szczęście do niczego takiego nie doszło i łodzianie mogą być spokojni o swój ligowy byt, ale dwie porażki z rzędu, w tym druga w wyjątkowo kiepskim stylu, nie budują pozytywnej narracji.

Łodzianie po 12 minutach przegrywali pojedynek z Wartą 0:2, potem zdobyli kontaktowego gola i mieli jeszcze kilo czasu, całą drugą połowę, żeby odrobić straty z nawiązką. Nie byli jednak w stanie tego zrobić. Trudno jednak było spodziewać się czegoś nadzwyczajnego, skoro cała odpowiedzialność za grę i wynik spadła na barki młodzieżowca – Antoniego Klimka, który zaliczył znakomitą asystę przy golu Jordiego Sancheza (siedem bramek na koncie).

Daniel Myśliwiec: Trzeba było opanować chaos, z którego żyje Warta. Trudno jednak go okiełznać, gdy tworzy się go samemu we własnych szykach. W tym upatruję właśnie przyczyn naszej porażki. Byłem przekonany, że zachowując spokój i konwekcje i zwiększając tempo będziemy w stanie odrobić starty. Pomyliłem się, nie udało nam się uporządkować gry i stąd ten wynik. Myślę, że stać nas na zdecydowanie więcej. Piłka jest pełna przypadkowych i losowych zdarzeń. Taktyka polega na tym, żeby ograniczyć ten przypadek do minimum. My przez ten chaos nie byliśmy w stanie dziś tego dokonać.

Antoni Klimek: Czuję spory niedosyt. Jesteśmy niezadowoleni, oczekujemy od siebie więcej. Znów z Wartą nie daliśmy z siebie wystarczająco dużo w trzeciej tercji. Te stracone gole wszystko zmieniły, ale nie wybiły nas z rytmu. W przerwie wprowadziliśmy swoje poprawki i staraliśmy się być konsekwentni, ale za mało jakości było pod bramką rywala.

Przed piłkarzami Widzewa dwa ostatnie mecze na własnym boisku: z Zagłębiem (12 maja o godz. 15) i Lechem (19 maja o godz. 17.30).

Warta Poznań  Widzew Łódź 2:1 (2:1)

1:0 –Ciganiks (10, samobójcza), 2:0 – Kupczak (12), 2:1 – Sanchez (44)
Widzew: Gikiewicz – Szota (46, Milos), Żyro, Ibiza, Silva – Diliberto (46, Kun), Alvarez, Pawłowski – Ciganiks (62, Nunes), Klimek (62, Rondić), Sanchez

Widzew. Taka porażka powinna tylko zintegrować drużynę, bo wstydu nie było, a wręcz przeciwnie!

Piękna seria Widzewa sześciu meczów bez porażki, w tym cztery domowe zwycięstwa z rzędu, została przerwana, ale wstydu nie ma. Drużyna walczyła w dziesięciu za dwóch, ba, miała swoje szanse, fenomenalnie bronił Rafał Gikiewicz. Niestety, wpuścił piłkę po strzale, którego nie mógł obronić.

Czym mnie zaimponowali łodzianie? Dyscypliną taktyczną i konsekwencją. Dopóki starczyło im sił, trzymali odległości w strefie, umiejętnie się asekurując. Czekali na swoją szansę i ją dostali. Szkoda, że Jordi Sanchez (6 goli, 4 asysty) nie cieszył się z kolejnego gola, ale przecież rywale, bądź co bądź mistrzowie Polski, też mają znakomitego golkipera.

To zatem była… budująca porażka, która integruje zespół, a nie rozwala na atomy. Jest team, któremu nie są straszne żadne wyzwania. Czekam, że taką drużyną łodzianie będą w kolejnym meczu – 5 maja o godz. 12.30 zagrają w Grodzisku Wielkopolskim z nieobliczalną Wartą. Rywale ostatnio na tym boisku ograli Stal Mielec 5:2, a hat trickiem popisał się supersnajper i lider poznaniaków – Adam Zrelak. Trzeba będzie na niego wyjątkowo uważać. To nie będzie łatwy mecz. Jesienią w Łodzi Widzew przegrał 0:1.

Widzew. Co z tego, że grali dwoma napastnikami, skoro nie potrafili wielu, wielu akcji zakończyć celnym, skutecznym strzałem na bramkę rywala

Nieprawdopodobne, ale prawdziwe. Widzew rozegrał jedno z lepszych spotkań w sezonie. I co z tego, skoro przegrał! Dlaczego? Bo raził wyjątkową nieskutecznością.

Łodzianie atakował z pasją przez całe 90 minut spotkania. Grali dwoma napastnikami. Do przerwy oddali 10 strzałów na bramkę rywali, Warta tylko jeden, ale wyjątkowo celny. Po klasycznej kontrze, spóźnionej interwencji Żyry, juniorskim kryciu Alvareza, goście zdobyli gola.

Potem bramka Warty była po prostu zaczarowana. Łodzianie nawet na moment nie zmienili taktyki. Narzucili rywalowi swoje warunki gry. Byli w natarciu, byli w ofensywie, przeprowadzali groźne akcje, ale też byli wyjątkowo, wręcz denerwująco nieskuteczni. Nie potrafili strzelić celnie w bardzo dogodnych sytuacjach.

Na trybunach pod koniec meczu rosła fala gwizdów niezadowolonej publiczności. Mecz obserwowało widzów: 17 794 widzów. W ostatniej akcji po dobrym dośrodkowaniu główka… bramkarz Ravasa była niecelna.

Widzew przegrał drugi mecz na własnym stadionie w jesiennej rundzie. Dla Warty to piąty kolejny mecz bez porażki.

Rozczarowany Mateusz Żyro: Jedno wielkie wk…nie. Jesteśmy rozgoryczeni i rozczarowani, że przegraliśmy spotkanie, które powinniśmy wygrać!

Widzew – Warta Poznań 0:1 (0:1)

0:1 – Eppel (20)

Widzew:  Ravas – Milos, Żyro, L. Silva, Cigaņiks – Terpiłowski (62, Nunes), D. Kun (83, Dawid), Álvarez, Klimek (62, Tkacz) – Rondić, Sanchez

Widzew. Lista nieobecnych jest bardzo, bardzo długa. Kto wystąpi przeciwko Warcie Poznań?!

Lista nieobecnych na najbliższy ligowy mecz Widzewa jest porażająca: Szota, Kerk, Pawłowski, Shehu i Hanousek, Ibiza (może wrócić Tkacz). 4 listopada o godz. 17.30 łodzianie podejmą Wartę Poznań. To nie będzie chłopiec do bicia. Rywale mają punkt mniej od łodzian (14), a na wyjeździe wygrali dwa spotkania.

Jaka jedenastka Widzewa wybiegnie na ten pojedynek? – to w tej chwili ból głowy trenera Myśliwca. Ci, którzy grali w pierwszej połowie honorowo zakończonego meczu z mistrzem Polski – Rakowem (1:1) trzymali poziom. Niestety, zmiennicy go obniżyli, a pomysł grania z dwoma napastnikami, za którym sam optowałem, kompletnie nie wypalił. Dobrze zatem, że Rondić z Sanchezem występowali razem tylko przez 13 minut.

Widzewiacy wybiegali remis w Częstochowie, a imponujące osiągi wykręcał bardzo pożyteczny Kun, którego wszędzie było pełno. Grając i walcząc w takim tempie ambitny pomocnik – płucoserce drużyny – nie miał szans, żeby grać przez pełne 90 minut. Wyrwa w drugiej linii po jego zejściu z boiska była bardzo widoczna.

Na szczęście wtedy nadal spokojnie i pewnie grała defensywa, z Mateuszem Żyro na czele, który rozegrał jeden z najlepszych, jak nie najlepszy mecz w Widzewie. Czy w niej cała nadzieja? Nie tylko. Myśliwiec poukładał kadrowe klocki. Nie wszystko wychodzi, ale każdy odpowiedzialnie wie, co ma grać. Na dodatek siłą zespołu mogą okazać się stałe fragmenty gry. Gdyby zatem łodzianie wygrali piąty mecz na własnym boisku, to będzie można mówić w ostrożnych słowach o ich ekstraklasowej stabilizacji, ba, powiem więcej, o coraz lepszej jakości.

Wielkie rozczarowanie. Ataki dały tylko strzały w… poprzeczki. Widzew doznał siódmej ligowej porażki

Piękny ligowy sen został brutalnie przerwany. Widzew nie był w stanie przebić się składną akcją przez dobrze zorganizowaną w defensywie drużynę Warty. Łodzianie doznali siódmej porażki, czwartej na swoim boisku.

Już w 6 min łodzianie mogli prowadzić. Sfaulowany przed polem karnym został Kun. Rzut wolny wykonywał Pawłowski. Po jego strzale i rykoszecie piłka odbiła się od poprzeczki. W 10 min odważnie grający Żyro strzelił z dystansu minimalnie obok słupka. Warta odpowiedziała… bramką niepilnowanego w polu bramkowym Zrelaka (do błędu w kryciu przyznał się Terpiłowski), po zebraniu przez rywali drugiej piłki przed polem karnym łodzian. Gol w pierwszej chwili nie został uznany (interwencja sędziego bocznego), gdyż… Czy napastnik był na pozycji spalonej? O tym zdecydował odpowiadający za VAR Szymon Marciniak. I on uznał, że bramka została zdobyta prawidłowo.

Widzew chciał szybko odrobić straty. Po składnej akcji i instynktownym uderzeniu Hansena piłkę odbił sprzed bramki jeden z rywali.

Odważny wysoki pressing Warty sprawiał, że gospodarzom trudno było konstruować akcje. Na otwartą fantazyjną grę łodzian nie było mowy. Widzewa do przerwy nie było stać na choćby jeden celny strzał na bramkę rywala.

Druga połowa rozpoczęła się od mocnego wejścia gospodarzy. Po dokładnej centrze Pawłowskiego, Hansen główkował z 5 metrów nad poprzeczkę. Potem Terpiłowski strzelał tak, jakby uderzał między słupy bramki do rugby czyli wysoko i co za tym idzie niecelnie.

Warta cofnęła się głęboko pod własne pole karne. Widzew miał piłkę, miał przewagę i co… Po odzyskaniu piłki przez Maenpaę, fatalnie zachował się wprowadzony dwie minuty wcześniej Letniowski, dostał ją Żurawski, który popisał się kapitalnym przyjęciem piłki, a potem uderzeniem z dystansu pod poprzeczkę. Ravas był bez szans. Widzew miał szansę na kontaktowego gola, ale po mocnej, dokładnej centrze Pawłowskiego, niepilnowany Zjawiński posłał, co było sztuką, głową piłkę nad poprzeczkę. Tuż przed końcem z trzech metrów Shehu głową trafił w poprzeczkę.

Mecz oglądał selekcjoner Fernando Santos w towarzystwie Józefa Młynarczyka. No cóż, na pewno żaden łodzianin nie trafił do jego notesu.

Widzew – Warta Poznań 0:2 (0:1)

0:1 – Zrelak (15), 0:2 – Żurawski (65)

Widzew: Ravas – Stępiński (90, Zieliński), Szota, Żyro – Terpiłowski (63, Letniowski), Hanousek, Kun, Ciganiks (90, Zawadzki) – Hansen (72, Shehu), Pawłowski – Zjawiński

Widzew gra z Wartą Poznań, tym razem w sobotę, w jubileuszowym 200. meczu Ekstraklasy w tym sezonie. Wielkie sportowa energia musi przełożyć się na ligowe zwycięstwo!

Tego już nikt i nic Widzewowi nie odbierze – utrzymania w ekstraklasie i miana najbardziej elektryzującej, dostarczającej wielkich emocji drużyny ligowych zmagań.

Widzewiacy potrafią, jak nikt tworzyć ligowe futbolowe widowiska. Jasne, dzięki coraz większym techniczno – taktycznym możliwościom, ale też, a może przede wszystkim, dzięki ambicji, charakterowi, woli walki do samego końca, czego nie da się wyćwiczyć na treningu, a co buduje duch miejsca, pamięć o charakternej drużynie z liderem Zbigniewem Bońkiem na czele i fenomenalni kibice, którzy do ostatniego miejsca zapełniają stadion dopingując ze wszystkich sił, czym cały czas zdumiewają piłkarską Polskę.

Widzewiaków na razie (oby do samego końca!) nie są w stanie złamać, odebrać im sportowej wiary żadne ligowe przeciwności, żaden najtrudniejszy nawet rywal.

Janusz Niedźwiedź w programie „Liga+ Extra” w Canal+: Nasze miejsce w lidze jest dobre, bardzo dobre. Tabela jest jednak spłaszczona i może się wywrócić, dlatego trzeba się pilnować. Cieszę się miejscem, w którym jesteśmy, naszym rozwojem.

Łodzianie w każdym spotkaniu mają chwile słabości, ale potrafią się podnieść z kolan, przejąć inicjatywę i do końca walczyć o dobry wynik, kreując nieoczywistych bohaterów (Norman Hansen!).

Tym razem trzeci w tabeli łodzianie nie zagrają ligowego spotkania w piątek o godz. 20.30, tylko w sobotę o godz. 15. Podejmą ósmą – Wartę Poznań. Jesienią wygrali widzewiacy po golu w doliczonym czasie gry piłkarza, którego już w drużynie niema – Patryka Lipskiego. Nie będzie też wykartkowanego Jordi Sancheza. Są za to inni. Grający lepiej z meczu na mecz Bartłomiej Pawłowski. 39 udanych odbiorów zapisał na swoim koncie Marek Hanousek. Oni są w stanie poprowadzić zespół do zwycięstwa.

To powinno brzmieć jak ostrzeżenie. Poznaniacy w ostatnim spotkaniu pokazali sportową moc. Pokonali walczącą o utrzymanie Koronę Kielce aż 5:1 (strzelając celnie… sześć razy). Maciej Żurawski miał 95-procentową celność podań. Były ełkaesiak Jan Grzesik wykonał cztery skuteczne dryblingi, zaliczył trzy dośrodkowania (jedno celne). Grzesik przebieg najwięcej kilometrów – 11,74 km i był najszybszy – 32,49 km/h.

W drużynie zadebiutował 16-letni Jakub Paszkowski. Na meczu był trener… Lecha -John van den Brom, który uważnie przyglądał się jednemu piłkarzowi lokalnego rywala. Komu? To Kajetan Szmyt, który grał do 66 minuty i miał udział przy jednej z bramek. – Dobre liczby napędzają każdego i trzeba się z nich cieszyć – mówi pomocnik Zielonych, Miłosz Szczepański.

Poratl sport.tvp.pl podaje:

mecz Widzew Łódź – Warta Poznań będzie 200. meczem w tym sezonie PKO Bank Polski Ekstraklasy

– w tym sezonie padły 492 gole w 197 meczach (średnia 2,5/mecz)– 212 goli padło w I połowach, 280 goli w II połowach– w tym sezonie: 79 zwycięstw gospodarzy – 51 remisów – 67 zwycięstw gości– w każdej z 2 ostatnich kolejek miał miejsce 1 remis– jeśli Raków Częstochowa nie przegra, zostanie pierwszą drużyną z serią 16 meczów bez porażki od czasu Legii Warszawa 2021 (II-VII)– piłkarze wykorzystali 58 z 71 podyktowanych rzutów karnych, skuteczność – 81,7%. W tym 9 karnych obronionych, 3 karne spudłowane, 1 karny strzelony nieprawidłowo– dwie drużyny nie przegrały meczu u siebie (Legia Warszawa, Raków Częstochowa – obie w tej kolejce grają na wyjeździe)– najwięcej goli strzelonych: Jesus Imaz (10)– najwięcej punktów w klasyfikacji kanadyjskiej: Jesus Imaz (13)– najwięcej asyst: Rafał Wolski, Lukas Podolski (po 6)

Jordi Sanchez ma kłopoty. Mateusz Żyro: – Gdy ktoś ma jakikolwiek problem, może tu liczyć na każdego

Fot. widzew.com

W sobotę o godz. 15 Widzew, który zremisował z Legią 2:2, podejmie Wartę Poznań, która pokonała Koronę Kielce 5:1. W tym spotkaniu nie zagra wykartkowany napastnik Jordi Sanchez, który mówi, że jest w psychicznym dołku, bo nie strzela goli.

Janusz Niedźwiedź: – Jordi jest częścią drużyny, więc jesteśmy z nim w stałym kontakcie. To bardzo ambitny zawodnik i wszyscy widzimy jak wiele z siebie daje. Jako zespół, jesteśmy zawsze razem, więc chcemy sobie pomagać – mogę zapewnić, że w kwestii Jordiego wszystko jest pod kontrolą

Mateusz Żyro: – Jesteśmy razem, jesteśmy drużyną. Gdy ktoś ma jakikolwiek problem, może tu liczyć na każdego

Marek Hanousek w 232 odcinku audycji na kanale Rozmowy Tylko Sportowe: – Gramy otwarcie od bramki, na krótko, ale musimy pamiętać, że jeśli przeciwnik wychodzi do nas wyżej kilkoma zawodnikami, to mniej będzie miał tych zawodników z tyłu. Jak Jordi będzie miał wtedy pojedynek sam na sam z obrońcą, to my wiemy, że on ten pojedynek wygra. O wszystkim decyduje to, czy przeciwnik podchodzi do nas dużą liczbą zawodników. Później to my musimy podjąć adekwatną decyzję do danej sytuacji.

Wróćmy do meczu z Wartą. Janusz Niedźwiedź: Na pewno będzie jedna zmiana, nie jest wykluczone, że będzie ich więcej. Wszyscy zawodnicy dobrze pracują, dają powody do tego, żeby na nich stawiać. Warta w ostatnim czasie zrobiła postęp, jeśli chodzi o grę w ataku pozycyjnym. Widać powtarzalności, dobre ułożenie taktyczne. Jesienny mecz to historia, nie żyjemy nim, choć to było piękne zwycięstwo. Skupiamy się tylko na sobocie.

Mateusz Żyro: Sztab nas bardzo uczula na mecz z Wartą. To jest bardzo dobra drużyna, co pokazała w ostatnim spotkaniu. Podejdziemy do tego starcia z pełną koncentracją i chęcią zwycięstwa. Mam nadzieję, że zapunktujemy.

Trudny mecz Widzewa. Rywale będą ze wszystkich sił starali się pokazać z dobrej strony nowej pani prezes

Widzew czeka kolejny bardzo trudny mecz w ekstraklasie. 20 sierpnia o godz. 20 zagra w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą Poznań.

Być może w drużynie zadebiutuje nowy napastnik _ Zjawiński. Wtedy do drugiej linii wróci Pawłowski. Może się też w niej pojawić od pierwszej minuty Lipski, który dał dobrą zmianę w przegranym pojedynku z Ruchem. Czy trener Niedźwiedź zmieni system grania i postawi na czterech obrońców?

Szkoleniowiec łodzian o spotkaniu: Trzeba będzie mocno napracować się, by wywieźć stamtąd punkty. Pogoń wygrała, ale widzieliśmy, jakie miała kłopoty w drugiej połowie. Jesteśmy świadomi swoich mocnych stron, będziemy chcieli je jutro pokazać, natomiast Warta jest groźnym zespołem. Do meczu z Wartą podchodzę jak do kolejnego wyzwania, z którym chcemy się zmierzyć. O punkty z nikim nie będzie łatwo. Mogliśmy je zdobyć w przegranych meczach z Pogonią, Lechią czy Legią. Trzeba więc punktować wszędzie, gdzie tylko można. Zrobimy to pracą i konsekwencją.

W ostatnim spotkaniu rywale łodzian pokonali Koronę Kielce 1:0. Dawid Szulczek, trener Warty Poznań: – Spotkanie ułożyło się po  naszej myśli, najpierw czerwona kartka dla zawodnika Korony, następnie mieliśmy rzut karny, który wykorzystaliśmy. Jak na razie mecze, w których musimy wygrywać, wygrywamy. W spotkaniach, w których o punkty było ciężko, przegraliśmy.

Granie z Widzewem to sportowe wyzwanie: – Łodzianie mają pewność siebie, idą w meczach po swoje. Bliżej im do Miedzi, bo chcą grać w piłkę, budować akcję wielopodaniowo. Całościowo to drużyna najbardziej gotowa. Korona i Miedź mają swoje atuty, ale to Widzew jest najmocniejszym beniaminkiem. Te punkty oczekiwane (xP) pokazują, że Widzew zasługiwał na więcej punktów niż ma w tabeli. Widać, że Widzew jest dobrze przygotowany do każdego spotkania, widać pomysł. Widzew będzie punktował w drugiej części sezonu – uważa szkoleniowiec. – Widzew jako kolektyw gra dobrze. Zawodnicy dobrze budują linię podania, pokazują się w przestrzeniach. Mają pomysł na grę w strukturze dwóch rombów. Dobrze obniżają skrzydłowi, dobrze łapią, uzupełniają przestrzeń za plecami. Pawłowski potrafi robić przewagę, bo jest nietypową dziewiątką. Nie wiem, czy z nami nie zagra już nowy nabytek, który pokazał się już z dobrej strony. Lipski pokazał się z dobrej strony, w środku pola Kun jest mobilny. Trójka stoperów potrafi dobrze wprowadzić piłkę, łamiąc do środka. Każdy z tych zawodników ma coś swojego, również dobre dośrodkowania z boku boiska.

Wyzwaniem dla piłkarzy Warty jest też to, że klub ma nowego właściciela i teraz trzeba ze wszystkich sił trzeba mu pokazać się z dobrej strony. Zadziała tzw. efekt nowej miotły?

Bartłomiej Farjaszewski, który sprzedał wszystkie swoje udziały w klubie nowej właścicielce, Paulinie Sypniewskiej. Czym zajmuje się jej firma DD12 Lab? – Rozwijaniem rozmaitych biznesów i inicjatyw.

CV nowej pani prezes: absolwentka Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Harvard Business School, ekspertka w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, rada nadzorcza Secret Garden Group, wykładowczyni Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu; firma CEO – Griston Mgmt Group, zajmująca się technologiami i żywieniem. Imponujące. Czy w tak mocnym stylu pokaże się teraz Warta?

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑