Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 7 of 146

Własna hala to granie na… obcym parkiecie. Koszykarzy ŁKS Coolpack traktuje się w Łodzi – podobno mieście sportu – jak niepotrzebne, piąte koło u wozu!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Słowa, słowa, piękne, ale… puste. Rządzący miastem co chwila mówią, że Łódź to miasto sportu – chwalą się szczególnie mocarną siatkówką i nowoczesnymi obiektami, na których nic tylko grać! Okazuje się, że niekoniecznie. O, ironio! Sport Arena nosi imię znakomitego koszykarza i legendarnego trenera – Józefa „Ziuny” Żylińskiego, a jest to hala, w której basket traktuje się, jak piąte koło u wozu.

lodzkisport.pl cytuje rozżalonego i słusznie trenera ŁKS Coolpack Jarosława Krysiewicza po przegranym meczu z Astorią: – Nie wiem, dlaczego nie możemy na tej sali potrenować, nawet przed meczem. Po to się w swojej hali gra, by mieć pewną przewagę. My gramy kolejny mecz bez żadnego treningu w Sport Arenie. A mamy tak skonstruowaną drużynę, że są w niej strzelcy, którzy muszą oddać swoje rzuty na treningach, żeby trafiać w trakcie meczu. 

Jak rozmawiam o tym z trenerami innych drużyn, to nikt mi nie chce uwierzyć. W innych drużynach jakby nie mogą sobie tego wyobrazić. My musimy się z tym mierzyć. Po to jest liga tak skonstruowana, po to gra się połowę meczów u siebie i połowę na wyjeździe, by każda drużyna miała atut swojej sali. My tego atutu nie mamy.

Wiadomo od wieków, że własna hala jest atutem wtedy, gdy się w niej nie tylko gra, ale i trenuje. Ta oczywista prawda nie znajduje jednak zrozumienia we władzach, bądź co bądź, sportowej spółki. W tej sytuacji chwalenie się wszem i wobec przez MAKiS, że obiekt ma nowy, wyjątkowy, światowy parkiet, godny Realu Madryt, brzmi jak głupi, beznadziejny, ponury żart. Sportowa para idzie w gwizdek. To możliwe tylko w Łodzi…

Kobiety grają w rugby i to jak! Warto je zobaczyć. Turniej mistrzostw Polski w sobotę w Łodzi przy ul. Karpackiej

9 listopada na obiektach MOSiR Łódź przy ulicy Karpackiej 61 w Łodzi odbędzie się turniej Łódź Sevens Cup w ramach Mistrzostw Polski Kobiet  Rugby7.
Turniej organizują Venol Atomówki Łódź przy współpracy z Urzędem Miasta Łodzi i MOSiR Łódź. Będzie to pierwszy turniej rugby organizowany na obiektach przy Karpackiej.
W turnieju udział weźmie 12 drużyn z całej Polski, podzielonych na dwie ligi.
W Ekstralidze zagrają drużyny:
Biało-Zielone Ladies Gdańsk, Legia Warszawa Rugby, KS Budowlani Wizjamed Łódź, Mazovia Mińsk Mazowiecki, Diablice Ruda Śląska, AZS AWF Warszawa.
W I Lidze zagrają:
RC Arka Gdynia, Venol Atomówki Łódź,
Black Roses Posnania, Rugby Biesal, RC Częstochowa, Mazovia Mińsk Mazowiecki 2.
Rozpoczynamy meczem gospodarzy o godzinie 9.00 czyli Venol Atomówki Łódź vs Mazovia Mińsk Mazowiecki 2. Mecze półfinałowe rozpoczynają się od godziny 13.00. I liga Finały od 14.40, Ekstraliga mecze finałowe od godziny 15.20

– To turniej w XV rocznicę pierwszych treningów sekcji żeńskiej w klubie BBRC Łódź. – mówi Zbigniew Grądys trener – jeszcze wtedy w 2009 roku nie było nazwy Atomówki. Dopiero na obozie przed sezon 2010 zawodniczki uznały że będą się nazywać Atomówki. Dziś po tych latach mamy dwie sekcje: U16 i seniorską. Duża część zawodniczek sekcji seniorskiej swoją przygodę z rugby rozpoczynała w sekcji młodzieżowej. Zapraszam na pierwszy turniej przy Karpackiej, gdzie dzięki dużemu zaangażowaniu dyrekcji MOSiR Łódź możemy odbywać treningi i organizować turnieje. Na mapie Łodzi powstaje kolejny punkt gdzie Rugby kobiece ma swoje miejsce.

– Jeszcze miesiąc temu nie byłyśmy pewne czy zorganizujemy turniej, ale się udało – mówi Angelika Kołodziejczyk kapitan drużyny- bardzo pomogły nam osoby z MOSiR, ponieważ miałyśmy problem ze słupami ale się udało. Wsparł nas też Urząd Miasta Łodzi, dzięki któremu zapewnimy dobre warunki do rozegrania turnieju. Duża pomoc też ze strony rodziców, którzy pomagają nam ze wszystkim. Liczymy że turniej będzie się podobał naszym koleżankom oraz kibicom. Zapraszamy od 9.00 na ulicę Karpacką 61.

Proxcars TME Rally Team, z łodzianką Magdaleną Zając za kierownicą, walczy w Rajdzie Niepodległości!

Proxcars TME Rally Team pod wodzą Magdaleny Zając wystartuje w ostatnim rajdzie w tym sezonie. Łódzki zespół weźmie udział w Columna Medica Rajdzie Niepodległości, który rozpocznie się w najbliższy piątek w Drawsku Pomorskim.

– W piątek zaplanowano odbiory techniczne i odcinek testowy a już w sobotę start zawodów – powiedziała Magdalena Zając, kierowca zespołu Proxcars TME Team. – To dla nas już ostatni akcent rajdowy, dlatego chcemy zakończyć ten sezon dobrym wynikiem. Mieliśmy wcześniej brać udział również w Baja Troia, który miał być ostatnim rajdem w ramach cyklu Pucharu Europy, ale został on odwołany. Rok się kończy, ale my już planujemy kalendarz startów na rok 2025.

Zespół w ostatnim czasie brał udział w Rally du Maroc, gdzie zajął 3. miejsce w klasie T1.1. Była to ostatnia runda Mistrzostw Świata W2RC. Wcześniej Proxcars TME Rally Team uczestniczył w ramach czwartej rundy Pucharu Europy w rajdzie TT Sharish Gin oraz w Columna Medica Baja Poland, gdzie zdobył swoje pierwsze punkty w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w Rajdach Terenowych Baja.

Rajd Italian Baja w ramach Pucharu Europy był dla zespołu bardzo udany. Proxcars TME Rally Team zajął w nim drugie miejsce w klasie T1.1. i czwarte w grupie Ultimate oraz zdobył swoje pierwsze punkty w klasyfikacji Pucharu Europy w Rajdach Terenowych Baja.

Wcześniej zespół zakończył udział w BP Ultimate Rally-Raid 2024 na 3. pozycji w klasie T.1.1. i 17. miejscu w grupie Ultimate a także rajd Marocco Dessert Challange na 3. miejscu w klasie T.1.1. i 13 miejscu wśród wszystkich 45 samochodów (4×4 i buggy).

Widzew. Sposób na walkę ze sportowym kryzysem to gra dwoma napastnikami?

Imad Rondić Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Dwa ostatnie ligowe mecze Widzewa i dwa po prostu nieudane, które nie przyniosły drużynie choćby punktu. Oczekujemy cały czas, że po okrzepnięciu w ekstraklasowych realiach, nastąpi sportowy wzrost łodzian, tymczasem jest stagnacja, a nawet regres. Wygląda na to, że budowanie zespołu ligowej czołówki na razie nie następuje. Nie ci ludzie, nie takie granie?

Miał być intensywny pressing na przedpolu przeciwnika, śmiały, urozmaicony atak, kończony celnymi strzałami. A co jest? Niestety, granie w jednym, przewidywalnym tempie, proste błędy w defensywie, mało przebojowości i skuteczności. Wrażenie po starciu Legii były lepsze niż po spotkaniu z Górnikiem, ale to tylko wrażenia. Ligowego chleba z tego nie ma!

Czy to się zmieni w najbliższym czasie? Oby, bo tak dalej być nie może. 9 listopada o godz. 17.30 Widzew podejmie Zagłębie Lubin. Nie będzie łatwo. Rywale są na fali po wygraniu derbów Dolnego Śląska 3:0, m.in. po pięknym golu Wdowiaka i uderzeniu z przewrotki – stadiony świata – 18-letniego Reguły . Pierwszą bramkę lubinianie strzelili w… 17 sekundzie.

Said Hamulić Fot. widzew.com

Trener Myśliwiec twierdzi, że jest spory potencjał w graniu dwoma napastnikami: – Mając z przodu takich killerów jak Hamulić i Rondić możemy ugryźć każdą defensywę.

Sęk w tym, że Rondić w starciu w Warszawie był jednym z najsłabszych ogniw łódzkiego zespołu. Zawodził w kluczowych dla napastnika momentach. Szkoleniowiec, żeby coś zmienić, a zmienić trzeba, postawi jednak od początku starcia z zespołem z Lubina na grę dwoma napastnikami?

Trener mówi też o zjawiskach niepokojących: Sami na siebie narzucamy presję. Wyciskamy maksa z tego co mamy. To jest proces, który może być stabilny, ale musi przynosić efekty. Jeśli ktoś tego nie dźwiga, to niech zrezygnuje. Trzeba karmić się dobrą pracą, a nie dobrym słowem. Na ten moment wygrywamy zbyt rzadko w stosunku do naszych oczekiwań.

Ambicje są wielkie, marzenia (także nasze) jeszcze większe. Pytanie jednak czy marzenia mogą zamienić się w sportową rzeczywistość?!

ŁKS po raz kolejny zmierzy się ze swoją zmorą czyli atakiem pozycyjnym. Aby ją pokonać Stefan Feiertag znów musi być klasycznym napastnikiem!

Fot. Łukasz Skwiot/Cyfrasport

Własne boisko powinno być atutem, a jest prawdziwą zmorą ŁKS. W trzech ostatnich spotkaniach przy al. Unii łodzianie zdobyli jeden punkt i co nie mniej bulwersujące, nie strzelili żadnej bramki!

Nie jest dobrze i trzeba to sobie jasno powiedzieć. Dlatego nie zgadzam się z trenerem Dziółką, który po prestiżowej porażce z Ruchem powiedział: Jesteśmy gorsi o jedną bramkę, ale inne statystyki są dla nas dobre, biorąc pod uwagę, z jakim przeciwnikiem się mierzyliśmy. Idziemy dalej tą drogą…

Szkoleniowiec jakby zapomniał o starej sportowej prawdzie, że statystyki nie grają i nie przynoszą bezcennych ligowych punktów. Nie powiedział też dlaczego, skoro jest tak dobrze, to jednak jest tak źle.

Atak pozycyjny w wykonaniu łodzian jest wolny, przewidywalny, nie przynoszący efektów. Tymczasem już 8 listopada o godz. 20.30 ŁKS podejmie na stadionie im Władysława Króla beniaminka – Polonię Warszawa, który ma zdobyty punkt mniej, a ostatnio pokonał u siebie Stal Rzeszów 1:0. Łodzianie wygrali u siebie trzy mecze, rywale na wyjeździe dwa.

Oj, nie będzie to łatwy mecz zwłaszcza że trzeba będzie się zmierzyć ze zmorą ataku pozycyjnego. Co można poprawić na szybko, po treningów przed spotkaniem nie ma za dużo? Lepsze pozycjonowanie się w polu karnym i większą aktywność w polu karnym 23-letniego napastnika łodzian Stefana Feiertaga. Austriak w 14 meczach zdobył 7 goli, zaliczył jedną asystę plus dodał gola w Pucharze Polski. Piłkarz mówi: Jeśli chodzi o mnie, jestem typowym napastnikiem, który najlepiej czuje się w polu karnym.

Trzeba skupić się na tym, żeby Feiertag był znów klasycznym napastnikiem, czyhając pod bramką na swoje szanse. I pamiętać, że jego inne role, w tym działania defensywne, powinni przejąć pozostali piłkarze z pola oraz o tym, że lepiej strzela mu się prawą nogą.

Inna sprawa, że w ŁKS zmieniło się wiele, a w defensywie cały czas odzywają się stare grzechy. Grycie na radar w spotkaniu z Ruchem było wręcz karygodne. Jeżeli takich błędów się szybko nie wyeliminuje (pytanie, jak to zrobić?) to wielkich sukcesów nie będzie.

Ekstraliga rugby. Łodzianie postraszyli i to mocno Ogniwo. Czy potrafią wygrać mecz z Pogonią – kolejnym kandydatem do zdobycia medalu?

Atakują siedlczanie Fot. PZR

W dziewiątej kolejce Ekstraligi sensacja wisiała w powietrzu. Budowlani WizjaMed Łódź na pięć minut przed końcem meczu prowadzili z Energą Ogniwem Sopot 31:29, ale ostatecznie musieli uznać wyższość wicemistrzów Polski 31:36. Niestety za porażki laurów się nie przyznaje, ale taki mecz na styku z faworytem i możliwość sprawienia megasensacji, bodaj największej w rozgrywkach, to może być kamień węgielny pod budowę drużyny, która z najlepszymi będzie walczyć jak równy z równym.

Czy tak się stanie przekonanym się już w najbliższy weekend, gdy łodzianie podejmą Awentę Pogoń Siedlce. To dream tram, któremu marzy się gra w finale, a który ostatniej kolejce pewnie ograła Lechię. Nie minął kwadrans i było już 17:0. W sumie skończyło się na 71 punktach siedlczan. 34 punkty w tym meczu zdobyli byli gracze Budowlanych SA.

Wracając do spotkania łodzian. Tak je relacjonuje i ocenia strona PZR: Energa Ogniwo Sopot z trudem wywalczyła wyjazdowe zwycięstwo z Budowlanymi WizjaMed Łódź. Skazywani na pożarcie gospodarze w pierwszej połowie nie pokazali jeszcze wszystkiego na co ich stać. Mimo to odpowiedzieli dwoma przyłożeniami, na cztery wicemistrzów Polski i dzięki temu przegrywali 10:22. Kopacze po obu stronach wyraźnie nie mieli swojego dnia, bo Wojciech Piotrowicz trafił tylko jedno z czterech podwyższeń, a Lucas Niedzwiecki dwukrotnie spudłował.

Ciekawie zaczęło się robić w drugiej połowie, bo gospodarze posłali na pole punktowe Artura Rembowskiego, a kiedy podwyższenie kopnął Niedzwiecki, było już tylko 17:22. Co prawda drugie przyłożenie zdobył wówczas Roman Zhuk, ale dwunastopunktowa przewaga została roztrwoniona w… dwie minuty! Tyle czasu łodzianie potrzebowali, by doprowadzić do remisu po „piątkach” Thomasa Peny i Michała Łaszcza. Co więcej cztery minuty przed końcem rzut karny na punkty zamienił Ryusuke Araki, który zmienił w roli kopacza kontuzjowanego Niedzwieckiego.

Sensacja wisiała w powietrzu. Budowlani prowadzili 32:29, ale Energa Ogniwo nie zamierzało godzić się na taki scenariusz. Na pole punktowe przedarł się Adrian Seerane, a Piotrowicz podwyższył. Choć przez kolejne minuty, grając do „martwej piłki” Budowlani, prowadzili akcję pod samym polem punktowym sopocian, ci zdołali się wybronić i zabrać do domu ciężko wywalczone punkty.

Orkan wygrał 17 spotkań z rzędu! Fot. PZR

Niepokonany już od roku jest Orkan (17 wygranych meczów z rzędu!) i ten tytuł sochaczewianie zachowają przynajmniej do marca 2025, bo choć za tydzień czeka nas rozgrywana awansem pierwsza kolejka rundy wiosennej, to Orkan będzie pauzować.

Wyniki IX kolejki:

Drew Pal 2 RC Lechia Gdańsk v Awenta Pogoń Siedlce 14:71 (14:36)
Lechia: Karol Fibek 5, Milan Kossakowski 5, Sean Grobbler 4. Pogoń: Bartosz Kubalewski 15, Paul Walters 14, Bartłomiej Bareja 10, Vitaliy Kramarenko 5, Rati Asatiani 5, Łukasz Korneć 5, Michał Wrona 5, Piotr Wiśniewski 5, Konrad Prządka 5, Nkululeko Ndlovu 2. Żółte kartki: Dawid Kinast (Pogoń).

KS Budowlani WizjaMed Łódź v Energa Ogniwo Sopot 32:36 (10:22)
Budowlani: Mangwana Thembinkosi 5, Kacper Palamarczuk 5, Artur Rembowski 5, Thomas Pena 5, Michał Łaszcz 5, Lucas NIedzwiecki 4, Araki Ryusuke 2. Ogniwo: Roman Zhuk 10, Wojciech Piotrowicz 6, Mateusz Plichta 5, Kacper Drewczyński 5, Adrian Seerane 5, Olgierd Sawicki 5. Żółte kartki: Mangwana Thembinkosi (Budowlani).

Life Style Catering RC Arka Gdynia v RzKS Juvenia Kraków 25:21 (8:7)
Arka: Eujaan Botha 10, Kewin Bracik 10, Adam Litwińczuk 5. Juvenia: Riaan van Zyl 11, Tomir Wiertek 5, Andrii Lavtakov 5. Żółte kartki: Mykola Karasewicz (Arka), Maciej Dorywalski (Juvenia).

Budmex Rugby Białystok – Orlen Orkan Sochaczew 7:55 (0:36)
Białystok: Giorgi Maisuradze 5, Igor Kocimski 2. Orkan: Cyprian Majcher 10, Przemysław Dobijański 10, Pieter Steenkamp 10, Jonathan O’Neill 5, Kacper Wróbel 5, Mateusz Pawłowski 5, Patryk Chain 5, Jadon O’Neill 5.

Porażka Widzewa w ligowym klasyku z Legią. Za wrażenia artystyczne w futbolu punktów się nie przyznaje

Widzew czekał na wygraną w stolicy od 27 lat i musi na własne życzenie czekać dalej… Łodzianie mieli inicjatywę, strzelali, ale zwycięskiej bramki nie zdobyli. Legia była natomiast do bólu skuteczna. Cóż, za wrażenia artystyczne w futbolu punktów się nie przyznaje.

Mogło zacząć się znakomicie dla gości. Kerk dograł świetną piłkę w pole karne. Sęk w tym, że Rondić źle ją przyjął i szansa prysła jak bańka mydlana. Widzew miał inicjatywę. Z tego nie ma jednak sukcesów.

Legia pierwszą groźną akcję przeprowadziła prawie po upływie pół godzina. Chodyna uderzając po długim rogu posłał piłkę obok słupka. Trzeci bodaj atak gospodarzy przyniósł im gola. Pierwszy strzał Kapustki zablokował Alvarez, ale przy drugiej próbie najlepszy snajper Legii (5 goli) już się nie pomylił.

Widzew szybko, bardzo szybko, skutecznie odpowiedział. Po strzale Cybulskiego i przejęciu odbitej piłki Alvarez dograł ją podcinką do Kerka, a ten strzałem do pustej bramki z metra czy dwóch zdobył premierowego ligowego gola (miał już na swoim koncie dwa strzelone w Pucharze Polski). Dodajmy, po akcji którą sam zainicjował! Emocji w końcówce pierwszej połowy nie brakowało. W doliczonym czasie strzał głową Morishity z kilku metrów obronił Gikiewcz!

Na początku drugiej połowy dwie szanse miał Rondić ale je zmarnował – raz nie trafił w bramkę (to była 100-procentowa sytuacja!), innym razem w piłkę. W trzeciej doskonałej sytuacji z rzutu wolnego Alvarez trafił w słupek. Z tego wyliczenia jasno wynika, że goście byli bliżsi zdobycia drugiego gola. Trener Legii – Felo tak się denerwował, że ujrzał czwartą już żółtą kartkę. Kolejny mecz (z Lechem w Poznaniu) będzie oglądał z trybun.

Legia próbowała, ale to Widzew był konkretniejszy. W akcji napastników pod poprzeczkę huknął Hamulić, ale Tobiasz odbił piłkę. Szkoda, szkoda, szkoda, że te akcje nie przełożyły się na choćby jedną bramkę.

Takie sytuacje mogą się mścić. Na szczęście piłkę po strzale Vinagre obronił Gikiewicz. Bramkarz Widzewa po kolejnej akcji Legii nic już nie mógł zrobić. Tym razem Vinagre centrował, po nieczystym strzale Celhaka, piłka spadła na głowę Wszołka , który posłał ją do siatki. Spalonego nie było, bo nie pilnował linii spalonego Rondić. I tak się wszystko skończyło. Szkoda…

Kibice Widzewa ostatecznie nie dopingowali swojej drużyny z wysokości trybun. Nie weszli na stadion. W tej sytuacji postanowili mniej więcej po 30 minutach spotkania wracać do Łodzi. 9 listopada o godz. 17.30 Widzew podejmie Zagłębie Lubin.

Legia – Widzew 2:1 (1:1)

1:0 – Kapustka (36), 1:1 – Kerk (41), 2:1 – Wszołek (86, głową)

Widzew: Gikiewicz – Kastrati, Żyro, da Silva, Kozlovsky – Alvarez, Shehu, Kerk (65, Hamulić) – Sypek (65, Gong), Rondić, Cybulski (65, Łukowski)

Prestiżowa porażka ŁKS. Czy wiosną łodzianie nie będą walczyć o nic?

Piłka nożna potrafi być wyjątkowo okrutna i bezwzględnie ukarać za brak skuteczności. Sprawdziło się w meczu z Ruchem sprawdzone futbolowe powiedzenie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Po bezbarwnej pierwszej połowie z Ruchem na początku drugiej ŁKS powinien objąć prowadzenie. W bardzo dobrej sytuacji znalazł się Pirulo, ale Turk obronił jego strzał. W odpowiedzi nieomal natychmiastowej gola strzelił Ruch. Tuż przy słupku uderzył Barański i pokonał Bobka.

Łodzianie atakowali tak jak nas ostatnio do tego w Łodzi przyzwyczaili – wolno, schematycznie, bez pomysłu. Miał swoją szansę Pirulo, ale jej nie wykorzystał. Po strzale Mokrzyckiego i rykoszecie, refleksem zaimponował znów golkiper gości.

ŁKS w trzecim kolejnym meczu na własnym boisku nie strzelił gola. Czy to skazuje łodzian na bycie drużyną środka, która wiosną nie będzie walczyć… o nic. Nie będzie jej groził spadek, nie znajdzie się też w gronie zespołów, które powalczą w barażach o awans. Klasyczne ligowe średniactwo i nic więcej?

Jakub Dziółka (trener ŁKS): Jesteśmy rozczarowani wynikiem. Myślę, że w pierwszej połowie mieliśmy w sobie dużo emocji i to nam w niektórych sytuacjach przeszkadzało w podejmowaniu dobrych decyzji, szczególnie w działaniach z piłką. Nie byliśmy powtarzalni w grze w ataku. W drugiej połowie mieliśmy sytuację, których niestety nie udało się wykorzystać.

Dawid Szulczek (trener Ruchu): W piłce nożnej nie zawsze faworyt wygrywa. Nie ma co biczować piłkarzy ŁKS, bo sumarycznie byli nieco lepsi, ale działo się to dopiero po strzeleniu przez nas bramki. Mam nadzieję, że po przerwie na kadrę nie będziemy potrzebować tyle szczęścia, żeby wygrać mecz. Z drugiej strony, zrobiliśmy duży progres.

Widzów: 10512

W następnej serii spotkań łodzianie zmierzą się na stadionie Króla z Polonią Warszawa (8 listopada, godz. 20.30).

ŁKS Łódź –  Ruch Chorzów 0:1 (0:0)
0:1 – Barański (49)
ŁKS: Bobek – Dankowski, Gulen, Wiech, Głowacki – Kupczak, Mokrzycki, Pirulo (64, Wysokiński) – Balić (57, Młynarczyk), Arasa, Feiertag (65, Sitek)

Na pocieszenie pozostaje sukces drugiej drużyny ŁKS, która wygrała na wyjeździe z GKS Jastrzębie 1:0, po golu Lipienia, choć od 25 minuty grała w dziesiątkę. Czerwoną kartkę za faul taktyczny ujrzał Ślęzak.

Jak to dobrze, że Robertowi Małeckiemu jego bohater – komisarz Bernard Gross – się nie… znudził. Jest moc czytania!

Zalewa nas fala nowych kryminałów, gubiących się w, narastających w lawinowym tempie, atrakcjach. Co chwila czytam, że właśnie się ukazała lub za chwilę ukaże nowa ekscytująca powieść. Nic tylko wysupłać trochę gotówki, kupić i czytać, czytać. Z wypiekami na twarzy?!

Mówiąc szczerze, wolę postawić na sprawdzonego autora, nie goniącego za sensacją i co najważniejsze znów się na nim nie zawieść!

Robert Małecki opublikował piątą książkę o śledztwach komisarza Bernarda Grossa z Chełmży. W ponurej scenerii – przy zimnej, deszczowej pogodzie, gdy temperatura spada momentami poniżej zera – komisarz wraz ze sprawdzonymi współpracownikami dostaje do rozwiązania sprawę wydawać by się mogło oczywistą. Mąż zamordował żonę i córkę, a potem się z rozpaczy powiesił. Oj, nie jest tak jak się Państwu zdaje. Komisarz ma wątpliwości i będzie drążył sprawę tak długo, aż wykryje sprawcę zbrodni.

Zagadka zagadką, ale fascynujące, nie mniej ważne, jest też tło – psychologiczne i obyczajowe. Przejmujący wizerunek człowieka, który zmaga się z osobistymi problemami, jak i daleki od ideału obraz funkcjonowania polskiej policji. A wszystko świetnie wkomponowane w historię toczącego się śledztwa.

Jak to dobrze, że Robertowi Małeckiemu jego bohater się nie… znudził. Wciąż potrafi ukazać go w nowym świetle na tle intrygującej zagadki. Jest zatem wielka moc, przynoszącego satysfakcję, czytania!

Robert Małecki Skrzep Wydawnictwo Literackie

Wicemistrzowie Polski pozwolą sobie na potknięcie w Łodzi. Czy to jest możliwe?!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Dziewiąta kolejka rundy jesiennej wyznaczy półmetek sezonu w Ekstralidze rugby. Rozkład sił w tym roku sprawił, że będzie to weekend starć pomiędzy pierwszą i ostatnią trójką tabeli. Tym samym najwięcej emocji możemy spodziewać się w Trójmieście, gdzie Life Style Catering Arka Gdynia podejmie Juvenię Kraków. Stawką tego spotkania będzie miejsce w strefie medalowej przed startem rundy rewanżowej – podaje biuro prasowe PZR.

Fot. PZR

Buldogi w marcu tego roku przerwały serię jedenastu zwycięstw krakowian. Po tym spotkaniu Smoki straciły impet i nie zdołały awansować do finału. Teraz mają więc coś do udowodnienia. Co więcej zespoły sąsiadują obecnie w tabeli i dzieli je różnica zaledwie jednego punktu. To oznacza, że gra będzie toczyć się o czwarte miejsce i zdecydowanie lepszą pozycję wyjściową do włączenia się do walki o medale w drugiej części sezonu.

W sobotę o 14 w Łodzi, Budowlani WizjaMed Łódź będą mierzyć się z Energą Ogniwem Sopot. Zespół prowadzony przez byłego trenera kadry Chrisa Hitta, na własnym boisku jest groźniejszy, ale trudno sobie wyobrazić, by wicemistrzowie Polski pozwolili sobie na potknięcie. Ich korespondencyjny pojedynek z Orkanem i Pogonią o każdy punkt toczy się obecnie co tydzień. Dlatego dla sopocian jedynym dopuszczalnym rezultatem jest zwycięstwo z bonusem.

Spotkania 9. kolejki:

Sobota

13:00 Drew Pal 2 RC Lechia Gdańsk – Awenta Pogoń Siedlce

14:00 KS Budowlani Wizjamed Łódź – Energa Ogniwo Sopot

16:00 Life Style Catering RC Arka Gdynia – Juvenia Kraków

Niedziela

12:15 Budmex Rugby Białystok – Orlen Orkan Sochaczew

Pazują: Edach Budowlani Lublin

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑