Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 83 of 168

Uff, kamień spadł z serca. Wygraliśmy! Robert Lewandowski dwa razy pokonał… przedstawiciela handlowego

Wygraliśmy mecz eliminacji mistrzostw Europy, ale lepiej o nim jak najszybciej zapomnieć. To był sportowy koszmar. 53 tysiące – tylu mieszkańców mają Wyspy Owcze czyli mniej więcej tyle, ile jest w stanie pomieścić… Stadion Narodowy. Różnica potencjałów ogromna.

Nic dziwnego, że nasi futbolowi przeciwnicy toczyli mecz, mając przez większą jego część jedenastu zawodników za linią piłki. Ale, ale… Szukali szansy w kontrze, w stałych fragmentach gry. Starali się przenosić grę pod nasze pole karne. Po jednej z takich akcji mieli stuprocentową bramkową okazję. Strzał z siedmiu metrów głową Bjartalida był jednak zbyt słaby, żeby zaskoczyć Szczęsnego.

A nasi? Byli chaotyczni, wolni i bezradni. Granie po obwodzie – ja do ciebie ty do mnie – kończyło się dośrodkowaniem w pole karne. Po którymś z takich zagrań wreszcie było groźnie. Milik główkował jednak tak, żeby dać się wykazać golkiperowi rywali. To był pierwszy celny strzał Polaków na bramkę Wysp Owczych.

W kolejnej takiej akcji bramkarz Lamhauge po główce Zielińskiego wybił piłkę na rzut rożny. W doliczonym czasie golkiper pewnie zatrzymał strzał z dystansu Kamińskiego. Na tym skończyła się beznadziejna pierwsza połowa w wykonaniu Polaków.

W pierwszej groźnej akcji drugiej połowy po rzucie rożnym i główce Lewandowskiego piłka odbiła się od poprzeczki. W kolejnej kapitan reprezentacji, będąc w sytuacji sam na sam, pogubił się tak, że stracił piłkę! Nieprawdopodobne. Może na boisku był… sobowtór Lewego?

Skoro z beznadziejnej gry naszej drużyny nic nie wynikało, musieli pomóc nam rywale. Po zagraniu ręką w polu karnym arbiter podyktował jedenastkę, którą wykorzystał Lewandowski. No, jest sukces kapitan pewnym, mylącym strzałem pokonał… przedstawiciela handlowego. To odblokowało kapitana, który ładnym technicznym uderzeniem zdobył drugiego gola. I to była jedyne zagrania naszego piłkarza w tym spotkaniu na europejskim poziomie.

Przypomnijmy z kim wygrały nasze Orły (za tvp.sport.pl) – bramkarze:Matthias Lamhauge – przedstawiciel handlowy, Teitur Gestsson – nauczyciel. Obrońcy:Odmar Faero – kierownik zaopatrzenia w stoczni, Hordur Askham – budowlaniec, Viljormur Davidsen – diler w salonie samochodowym, Andrass Johansen – asystent w świetlicy szkolnej, Hannes Agnarsson – stolarz, Joannes Kalsoe Danielsen – elektryk, Ari Mohr Jonsson – bankowiec. Pomocnicy:Jakub Andreasen – członek załogi statków, Rene Shaki Joensen – elektryk, Solvi Vatnhamar – budowlaniec, Gunnar Vatnhamar – trener personalny. Napastnik:Klaemint Olsen – woźny w szkole.

Eliminacje mistrzostw Europy

Polska – Wyspy Owcze 2:0 (0:0)

1:0 – Lewandowski (73, karny), 2:0 – Lewandowski (83)

Polska: Szczęsny – Bereszyński (60, S. Szymański), Bednarek, Kiwior, Kędziora – Skóraś (46, Wszołek), Krychowiak (80, D. Szymański), Zieliński, Kamiński (88, Grosicki) – Lewandowski, Milik (60, Świderski)

Topowa impreza. Najlepsi z najlepszych stają we Francji do walki o rugbowy Pucharu Świata. Pierwszy mecz już 8 września o godz. 21: Francja – Nowa Zelandia. Wszystkie mecze do obejrzenia na sportowych kanałach Polsatu!

Jubileuszowy Puchar Świata – wielkie święto we Francji na 200. urodziny rugby. Jubileuszowa, dziesiąta edycja Pucharu Świata w rugby rozpocznie się już 8 września we Francji. Nad Sekwaną 20 najlepszych drużyn świata powalczy o najcenniejsze trofeum w tej dyscyplinie sportu – Puchar Williama Webba Ellisa. Wielki finał zaplanowano na 28 października na Stade de France, mogącym pomieścić ponad 80 tysięcy ludzi – podaje biuro prasowe PZR.

Co najważniejsze dla polskich kibiców: wszystkie mecze Pucharu Świata dostępne będą na sportowych kanałach Polsatu!

– Tegoroczny Puchar Świata będzie naszą wielką imprezą urodzinową. Spodziewamy się największego zaangażowania fanów w historii rugby i wierzymy, że będzie to dla nas platforma do dalszego rozwoju sportu – powiedział podczas otwierającej konferencji prasowej Alan Gilpin, dyrektor zarządzający World Rugby, odnosząc się do daty legendarnej akcji Williama Webba Ellisa.

Setki milionów fanów zasiądą przed telewizorami, by podziwiać zmagania nad Sekwaną, gdzie rugby jest jednym z najpopularniejszych sportów. Francuzi marzą, by ich ulubieńcy sięgnęli po wymarzony triumf. Do tej pory trzykrotnie grali w finale, ale za każdym razem schodzili z boiska pokonani. W 2007 roku również organizowali Puchar Świata, ale wtedy skończyło się na rozczarowującej, czwartej pozycji.

W rywalizacji bierze udział 20 najlepszych drużyn świata, podzielonych na cztery pięciozespołowe grupy, w których rywalizacja odbywa się systemem każdy z każdym.

Do fazy pucharowej awansują po dwie najlepsze ekipy z każdej z grup, natomiast zespoły z miejsc numer trzy zapewnią sobie, podobnie jak i czołowa ósemka, awans do kolejnej edycji Pucharu Świata.
Nietypowy jest także czas trwania turnieju. W rugby, które jest niezwykle wymagające, nie dałoby się grać co dwa lub trzy dni, stąd cała impreza trwa półtora miesiąca. W tym czasie na kibiców czeka mnóstwo emocji. Mecz otwarcia, w którym zmierzą się Francja z Nową Zelandią, a także wielki finał, zaplanowany na Stade de France, gdzie spodziewany jest komplet widzów.

Francuzi doczekali się znakomitego pokolenia, które jest w stanie powalczyć absolutnie z każdym. Thomas Ramos, Antoine Dupont czy doświadczony Gael Fickou to gwiazdy największego formatu. W poprzedzającym Puchar Świata meczu towarzyskim gospodarze turnieju rozbili Australię 41:17, pokazując po raz kolejny efektowne, bardzo nowoczesne rugby.

Niepokój z kolei wkradł się do szeregów Nowej Zelandii, która poniosła wysoką porażkę 7:35 z broniącą tytułu Republiką Południowej Afryki. W lipcu co prawda „All Blacks” wygrali zarówno z RPA, jak i z Australią czy Argentyną, ale porażki zdarzają im się ostatnio nieco częściej i kibice z tego zakochanego w rugby kraju podchodzą do turnieju we Francji z wielkimi nadziejami, ale i pewnymi obawami. Szczególnie, że już na inaugurację zmierzą się z nieobliczalną Francją.

Zdjęcie: Tomasz Plenkowski

Jak zwykle groźni będą zawodnicy RPA, czyli popularni „Springboks”. Przed czterema laty ten zespół wywalczył tytuł, prezentując bardzo odpowiedzialne, może nieco mniej efektowne, ale za to bardzo efektywne rugby.

Na razie nam Polakom pozostaje tylko trzymać kciuki za innych i szukać polskich akcentów. Choćby w zespole Walii, gdzie gra Corey Domachowski, którego pradziadek pochodził z naszego kraju i uciekł z obozu w Auschwitz. Z kolei w Namibii, która mogła być najbardziej „polską” drużyną na całym turnieju, zobaczymy znanego z występów w naszym kraju Danco Burgera. Niestety ostatecznie w składzie nie znaleźli się powołani na zgrupowanie w lipcu Pieter Steenkamp (Orkan Sochaczew) czy Oderich Mouton (Juvenia Kraków).

Puchar Świata w Rugby otworzy starcie Francji z Nową Zelandią, które zaplanowano w piątek 8 września o godzinie 21:15 na Stade de France. Transmisja rozpocznie się o godz. 20.55 na kanale Polsat Sport Fight.

Widzew. Kowale zawinili, a tylko Cygana powiesili. Wyrzucili trenera Janusza Niedźwiedzia, ale czy tylko on jest winny?!

Doszło do tego, czego się wszyscy wkoło spodziewali, a niektórzy z niecierpliwością oczekiwali. A gdy stało się jasne, że trener Janusz Niedźwiedź został zdymisjonowany (zastąpił go Daniel Myśliwiec), wielu odetchnęło z ulgą. Nikt w tym momencie nie będzie ich rozliczał (a powinien!). Mogą spać spokojnie, ciekawe jak długo jeszcze.

Nie przepadałem za wypowiedziami trenera Niedźwiedzia, bo owijał sprawę w bawełnę, lukrował rzeczywistość, zamiast prosto z mostu, po męską mówić zwłaszcza po przegranych meczach jak jest i dlaczego tak jest.

Trudno mi jednak nie liczyć się ze zdaniem Zbigniewa Bońka, który na futbolu zęby zjadł, na polskiej piłce, a szczególnie Widzewie zależy mu wyjątkowo. Jego zdaniem wyrzucenie Niedźwiedzia jest działaniem przedwczesnym i niepotrzebnym. Trener poukładał drużynę, wypracował styl, jakim powinna ona grać, a że dostał do grania tego koncertu marnych wykonawców, to nie tylko jego wina.

Znów do Widzewa trafił zaciąg nikomu niepotrzebnych przeciętnych piłkarzy, którzy miast robić różnicę w grze na plus, ciągną zespół w dół, w otchłań przeciętniactwa. A kompromitacją okazało się szukanie młodzieżowca, który będzie spełniał ekstraklasowe kryteria.

Tę sportową, nie boję się powiedzieć, klęskę powinien też wziąć na klatę dyrektor sportowy, ba cały pion sportowy klubu i to on też powinien ponieść konsekwencje. Ba, gdybym ja był właścicielem Widzewa, po prostu doprowadziłbym pion sportowy klubu do… pionu.

Wziąłbym też pod lupę ludzi odpowiadających za widzewską akademię, którzy choć mijają lata, nie potrafili wychować choćby jednego zawodnika, mogącego skutecznie walczyć o miejsce w podstawowym składzie.

Trzeba mocno potrząsnąć całym pionem sportowym, to nie ulega wątpliwości. Pokazać mu też szerszą perspektywę, zapraszając wreszcie do współpracy byłych znakomitych piłkarzy Widzewa. Prawdziwych fachowców z wielką charyzmą, którzy budowali potęgę klubu i mają tyle życiowej i zawodowej mądrości, że po prostu mogliby pomóc ludziom pracującym na co dzień w klubie spojrzeć prawdzie w oczy!

Tego dawno w Łodzi nie było. Męska koszykówka na międzynarodowym poziomie. Emocji na pewno nie zabraknie!

Jest ważna sportowa impreza w Łodzi. 9 i 10 września w hali MOSiR przy ul. Małachowskiego XXVI turniej o Puchar prezydenta miasta Łodzi w koszykówce na wózkach.

Wystartuje nasz łódzki team – ŁTRS, ale też przyjadą drużyny zagraniczne.

9 września godz. 9 SC Zwickau – Mustang Konin, godz. 11 KSN Start Warszawa – ŁTRS Łódź, godz. 13 Reprezentacja Czech – Mustang Konin, godz. 15 reprezentacja Litwy – KSN Start Warszawa, godz. 17 reprezentacja Czech – SC Zwickau, godz. 19 ŁTRS Łódź – reprezentacja Litwy.

10 września od godz. 10 spotkania o miejsca. O godz. 15 wręczenie nagród.

Mówi Andrzej Olejnik: Po zgrupowaniu w Grudziądzu nasz zespół ŁTRS postara się pokazać dobrą koszykówkę. Zapraszam kibiców. Jestem pewien, że w turnieju emocji nie zabraknie.

To absurdalne, a jednak… Moim zdaniem ŁKS i Widzew miały lepsze ligowe kadry w zeszłym sezonie!

Gdy porażka goni porażkę wszystkiego się odechciewa. Aż trudno uwierzyć, że w regionie o takiej mocarstwowej, sportowej (łódzcy bramkarze byli we wszystkich reprezentacjach dyscyplin zespołowych!) tradycji, jest tak bardzo źle. I nie wiadomo czy i kiedy będzie lepiej.

Skupmy uwagę na piłce nożnej. Na razie futbolowe transfery ŁKS i Widzewa to strzały, jak kulą w płot. Nie mam cienia wątpliwości, że obie drużyny miały lepsze jedenastki (plus wartościowi zmiennicy) w minionym sezonie.

Widać wszyscy futbolowi spece w obu klubach byli głusi na mądre przysłowie: lepsze jest wrogiem dobrego. Zamiast dbać, pielęgnować, ulepszać postanowiono zmieniać, bo takie obowiązują w tym zagubionym polskim futbolowym światku zasady. Jak widać na razie ŁKS i Widzew wychodzą na nich jak Zabłocki na mydle.

Nowi, zagraniczni gracze powinni być wartością dodaną łódzkich klubów, a mówiąc wprost, nie są. Mamy nowy sezon, a gra obu zespołów opiera się na tych samych zawodnikach: ŁKS – Bobek, Mokrzycki (a gdzie Kowalczyk, no gdzie?!), Widzew – Ravas, Pawłowski i momentami Sanchez. To zdecydowanie za mało, żeby myśleć o ekstraklasowych sukcesach.

Na razie wszystko przemawia za tym, że obie łódzkie drużyny będą kurczowo bronić się przed spadkiem. No chyba, że w trakcie reprezentacyjnej przerwy nastąpi wielkie przełamanie i ligowy karta zacznie naszym iść. Oby tylko się nie okazało, że nadzieja jest matką głupich.

„Złodzieje żarówek” gorzko – ironiczna opowieść o zgrzebnej Polsce minionego czasu. Warto po nią sięgnąć. To znakomita lektura!

Coraz mniej nas, pamiętających ten czas. Grozę lat osiemdziesiątych minionego wieku, gdy wszystko trzeba było wystać, wycwaniakować, załatwić przez układy, gdy każde dobro, choćby takie jak kawa, było na wagę złota.

Tę grozę podszytą gorzkim humorem i przenikliwym zmysłem obserwacji pokazał w swojej powieści, nie boję się powiedzieć znakomitej, znany poeta Tomasz Różycki.

Bohater, opisując czasy dzieciństwa, niczym heros mitycznych opowieści, w wielopiętrowym bloku z wielkiej płyty rusza w swoją inicjacyjną podróż. Tuż przed imieninami Ojca ma wykonać ważne i jak się okazuje niebezpieczne zadanie, pełne mieszkaniowej grozy, gry wyobraźni i gorzko – ironicznej refleksji o zgrzebnej rzeczywistości.

Rusza do sąsiada Stefana, aby tam zmielić cudem zdobytą kawę, a to dlatego, że ten ma bezcenny młynek. Ile go czeka po drodze niespodzianek, przygód, zaskoczeń. Cała śmieszno – straszna historia kończy się znakomitą puentą, której naczelną wartością jest Miłość.

Ja wiem, w czasach kryzysu, spowodowanego przez inflację, coraz mniej kupuje się książek, ale na powieść Tomasza Różyckiego warto najpierw zaoszczędzić, a potem wydać parę złotych. Dla mnie „Złodzieje żarówek” powinny otrzymać nominację do jakiejś ważnej literackiej nagrody! Ta książka na to zasługuje.

Tomasz Różycki. „Złodzieje żarówek”. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2023

Po prostu jest źle. Porażka Widzewa w Warszawie. Bramkarze w roli… asystentów. Defensywa łodzian niczym ser szwajcarski

Widzew przegrał czwarty ligowy mecz, trzeci na wyjeździe. Do tej pory łodzianie w spotkaniach na obcych boiskach wywalczyli tylko punkt. Widzew z drepczącą Legię niewiele miał do powiedzenia.

Jak sam nie strzelasz, to za chwilę tracisz – szybko sprawdziła się ta futbolowa maksyma. W 4 minucie zamykając akcję łodzian, po dośrodkowaniu Pawłowskiego strzelając z ostrego kąta, Milos trafił w Tobiasza, W natychmiastowej odpowiedzi bramkarz Legii zaliczył… bramkową asystę. Posłał długą piłkę do Muciego, kompletnie pogubieni i źle ustawieni łodzianie (ta uwaga dotyczy głównie Milosa!) pozwolili legioniście znaleźć się w w sytuacji sam na sam z Ravasem, którą skrzętnie wykorzystał.

Legia grała sobie lelum polelum, mając w pamięci, że przed zespołem Puchar Konfederacji, a Widzew był za słaby, żeby się temu przeciwstawić i spróbować przeprowadzić składną, bramkową akcję. Wygląda na to, że łodzianie uśpili czujność rywali. Widzew powtórzył akcję Legii. Ravas posłał długą piłkę do Sancheza. Hiszpan ograł dwóch graczy rywali, a potem bez problemów pokonał Tobiasza. To trzeci gol Jordiego w tym sezonie.

Legia szybko miała szansę na drugiego gola. Po znakomitej akcji Wszołka w dogodnej sytuacji Rosołek skiksował. W Warszawie już mówią o pudle sezonu!

Widzew mógł prowadzić na początku drugiej połowy. Po podaniu Pawłowskiego w sytuacji sam na sam Sanchez posłał piłkę obok Tobiasza, ale i obok słupka. To jednak Legia miała inicjatywę, atakowała, Widzew miał trochę szczęścia.Warszawianie grali bowiem bez zwykłej u nich futbolowej ikry. Gra była nuda, nieciekawa. Aż do chwili, gdy okazało się, że defensywa Widzewa jest dziurawa jak ser szwajcarski. Najpierw dała się ograć, a potem zostawiła tyle miejsca Muciemu, że ten pewnym strzałem posłał piłkę w róg łódzkiej bramki.

Legia miała szansę na kolejnego gola, ale w doliczonym czasie w dogodnej sytuacji Pekhart nie trafił w piłkę. Za chwilę po kiksie Silvy, stuprocentową sytuację zmarnował Guala, ale ale… po analizie VAR okazało się, że widzewiak faulował rywala. Otrzymał czerwoną kartkę, a jedenastkę wykorzystał Josue. W ostatniej akcji szansę na drugiego gola dla łodzian miał Hanousek, ale trafił z 14 metrów w Tobiasza.

17 września o godz. 15 Widzew podejmie Cracovię.

Legia Warszawa – Widzew Łódź 3:1 (1:1)

1:0 – Muci (5), 1:1 – Sanchez (44), 2:1 – Muci (75), 3:1 – Josue (90+7, karny)

Widzew: Ravas – Stępiński (82, Żyro ), Szota, L. Silva – Milos, Alvarez (70, Kun), Hanousek, Nunes – Tkacz (46, Terpiłowski), Pawłowski – Sanchez(82, Ciganiks)

Dramat i wielki kryzys. Trzeci mecz i trzecia dotkliwa porażka mistrzów Polski – Budo 2011 Aleksandrów Łódzki

Mecz na przełamanie, okazał się meczem na… załamanie. Budo 2011 Aleksandrów Łódzki przegrali trzeci ligowy mecz z rzędu! Tym razem ulegli czwartej drużynie minionych rozgrywek – Budowlanym Lublin. Po trzech kolejkach mistrzowie nie zdobyli choćby punktu! Kryzys trwa. Co trzeba zrobić, żeby z niego wyjść?

Budo 2011 przegrywali do przerwy, a po pierwszej skutecznej akcji w drugiej połowie lublinianie powiększyli przewagę. Prowadzili 15:7. Na dodatek gospodarze popełniali proste błędy, które zaskutkowały karnym dla gości. Na szczęście niewykorzystanym.

Na 12 minut przed końcem gospodarze grali z przewagą jednego zawodnika. Tych sprzyjających okoliczności gospodarze nie potrafili wykorzystać. To rywale mieli inicjatywę i wykorzystali kolejnego karnego, prowadząc w 75 minucie spotkania 18:7. W samej końcówce goście popisali się kolejną skuteczną akcją. W doliczonym czasie prowadzili 25:7. W kolejnej akcji po prostu dobili gospodarzy. powiększając przewagę. Ostatecznie wygrali 30:7.

W następnej kolejce za dwa tygodnie aleksandrowianie spotkają się z Lechią w Gdańsku.

Budo 2011 Aleksandrów Łódzki – Lechia Gdańsk 7:30 (7:10)

Punkty dla Budo 2011: Brzozowski 7. Budowlani: Ian Trollip 10, Kuziwakwashe Kazembe 5, Jakub Dec 5, Stanisław Powała Niedźwiecki 5, Marzuq Maarman 5.

Budo 2011: Kramarenko, Kinast (56, Lewandowski), Mchedlidze (73, Kacprowicz), Karpiński (56, Witkowski), Shevchenko, Nibladze, Olejnik, Tsivtsivadze, Cole, Brzozowski (41, Wrona), Proteus (76, Wlaźlak), Dobijański, Kubalewski, Fili (78, Krajka), Urbaniak

Rezerwa: Kinast, Kacprowicz, Lewicki, Wlaźlak, Pietrzak, Krajka, Wrona, Lewandowski, Krupa.

W dniu obchodów różnych jubileuszy. KS Budowlani Commercecon ulegli Lechii Gdańsk 12:48 (12:15).

Punkty dla Budowlanych: Filip Soszka 5, Romero Iuan Kruz 5, Corne Pienaar 2. Punkty dla Lechii: Denzo Bruwer 23, Antony Siale 10, Aleksander Czerniak 10, Denzo Bruwer 23, Mateusz Kolas 5.

Do przerwy trwała wyrównana walka. Po zmianie stron gdańszczanie zmietli łodzian. W następnej kolejce KS Budowlani, którzy doznali czwartej porażki, zagrają z rewelacją rozgrywek – Juvenią w Krakowie.

KS Budowlani: Tabatadze, Czyszczoń, Aranda, Justyński, Madej, Romero, Stolarz, Palamarczuk, Dudek, Pienaar, Stańczykowski, Soszka, Tarnawski, Owczarek, Łaszcz. Rezerwowi: Dobrakowski, Botero, Śmiechowicz, Kretschmer, Nowak, Drynkowski, Massalski

W pozostałych meczach:

Ogniwo Sopot – Orkan Sochaczew 21:15 (14:10)

Ogniwo: Jakub Burek 5, Robert Olszewski 5, Wojciech Piotrowicz 4, karna siódemka. Orkan: Michał Gadomski 5, Michał Szwarc 5, Matias d’Avanzo 5

Awenta Pogoń Siedlce – Juvenia Kraków 10:32 (3:17)

Pogoń: Nkululeko Ndlovu 5, Daniel Trybus 5. Juvenia: Riaan van Zyl 8, Mateusz Polakiewicz 5, Rafał Lewicki 5, Oderich Mouton 5, Arseni Pastykhov 2, karne przyłożenie

Nie wolno przegapić takiej okazji. Trzeba koniecznie zobaczyć w Łodzi w akcji mistrza nad mistrze – Bartosza Zmarzlika

Sezon drużynie H. Skrzydlewska Orzeł Łódź się nie udał. Łodzianie w ostatniej chwili uratowali I-ligowy byt. Chyba, żeby zadośćuczynić te stresy i rozczarowania teraz bardzo mocny żużlowy akord. Nie wolno przegapić takiej okazji. Trzeba na żywo zobaczyć w akcji mistrza nad mistrze Bartosza Zmarzlika.

Ostatni wyścig Canal+ IMP rozegrany zostanie na Moto Arenie w Łodzi.4 września o godzinie 19:00, podczas Finału Indywidualnych Mistrzostw Polski Bartosz Zmarzlik, będzie bronić tytułu mistrzowskiego.

Poniedziałkowy mecz będzie wyjątkowy, finał Indywidualnych Mistrzostw Polski, po raz pierwszy zostanie rozegrany na łódzkiej Moto Arenie. Będzie to trzeci, a zarazem ostatni wyścig w tym roku w ramach Canal+ IMP.

Bartosz Zmarzlik dwukrotnie triumfował w poprzednich turniejach CANAL+ IMP. Na miejscu drugim jest Maciej Janowski, który dwukrotnie zajął drugie miejsce co zapewniło mu klasyfikację generalną z mistrzem świata. Natomiast podczas drugiego turnieju Patryk Dudek awansował na 3 miejsce.

Moto Arena posiada tor, którego specyfikacja oraz nachylenie sprzyjają widowiskowemu ściganiu. Obiekt może pomieścić 10 350 widzów.

Klasyfikacja generalna po 2. finale: 1. Bartosz Zmarzlik 34 (17,17), 2. Maciej Janowski 27 (13,14), 3. Patryk Dudek 25 (11,14). 4. Jarosław Hampel 19 (10,9), 5. Szymon Woźniak 17 (11,6), 6. Kacper Woryna 14 (9,5), 7. Oskar Fajfer 14 (8,6), 8. Wiktor Przyjemski 14 (6,8), 9. Piotr Pawlicki 12 (12,0), 10. Krzysztof Buczkowski 12 (6,6), 11. Janusz Kołodziej 11 (0,11), 12. Dominik Kubera 11 (-,11), 13. Mateusz Cierniak 10 (8,2), 14. Przemysław Pawlicki 9 (-,9), 15. Wiktor Lampart 8 (4,4), 16. Wiktor Jasiński 7 (4,3), 17. Marcin Nowak 6 (6,-), 18. Adrian Gała 2 (-,2), 19. Mateusz Świdnicki 1 (1,0), 20. Bartłomiej Kowalski 1 (1,-)., 21. Hubert Łęgowik 0 (0,-)

Zasady Finału w Łodzi

Seria zasadnicza składa się z 20 biegów. Każdy z zawodników będzie miał po 5 startów. Do zdobycia są w nich odpowiednio za zajęte miejsca 3 pkt (1 miejsce), 2 pkt (miejsce 2), 1 pkt (3 miejsce). Po zakończeniu tej części rywalizacji kibicie zobaczą wielki finał. Bezpośredni awans do niego uzyska czołowa dwójka z części głównej turnieju, a kolejne dwa miejsca zajmie dwóch najlepszych zawodników z półfinału.

Końcowa kolejność będzie ustalona na podstawie dwóch ostatnich biegów dnia, przy czym piąte miejsce przypadnie trzeciemu zawodnikowi półfinału, a szóste czwartemu. Do klasyfikacji generalnej wliczać się będą wyniki z serii zasadniczej oraz wyścigu finałowego (bez punktów za półfinał).

Dodatkowy punkt otrzyma żużlowiec, który uzyska największą liczbę zwycięstw (także bez półfinału). Jeśli dwóch zawodników będzie miało taką samą liczbę wygranych, wówczas premiowany będzie ten, który uplasował się na wyższym miejscu. Można będzie zatem uzyskać maksymalnie 19 punktów – 18 za zwycięstwa w sześciu biegach oraz jeden dodatkowy.

Czy wiesz, że…

Indywidualne Mistrzostwa Polski na Żużlu 2023 to 79. edycja zawodów żużlowych zorganizowanych przez Polski Związek Motorowy w celu wyłonienia medalistów indywidualnych mistrzostw Polski.

Obrońcą tytułu sprzed roku jest Bartosz Zmarzlik. Wygrał on złoto zdobywając 49 pkt. Na drugim miejscu był Dominik Kubera (41 pkt), a na trzecim Janusz Kołodziej (32 pkt).

Bartosz Zmarzlik to trzykrotny indywidualny mistrz świata z szansami na kolejny tytuł w tym roku. O jego popularności świadczy fakt, że wygrał w 2019 roku plebiscyt Przeglądu Sportowego na sportowca roku. W 2022 roku był drugi za Igą Świątek.

Trener Krzysztof Tonn: Kluczem do zdobycia tytułu mistrza Polski przez Sroki Łódź była szczelna obrona, angażująca po trzech zawodników do każdej szarży

Zdjęcia Sroki Łódź

Jest sukces. Sroki Łódź zdobyły tytuł mistrzów Polski w rugby XIII. W finale nasz zespół pokonał w Szczercowie Husarię Kalisz/Południe 30:24.

Trener Krzysztof Tonn podsumowuje sezon: Sezon 2023 rozpoczęliśmy borykając się z brakiem zawodników z których moglibyśmy utworzyć pełny, wyszkolony skład i już przed pierwszym meczem nasz kapitan Mateusz Kowalewski musiał się dwoić i troić by zebrać zespół, który będzie w stanie zawalczyć z Trytonem Warszawa wraz z Wildcats Góra Kalwaria, które to drużyny miały w tym spotkaniu najsilniejszy skład we wszystkich z meczów w lidze. Udało się wygrać 54:36.Naszym drugim przeciwnikiem była ekipa AZS AWF Warszawa, a mecz odbył się w Łodzi. Tym razem goście mieli problem z zebraniem pełnej obsady. Kierując się zasadą fair play postanowiliśmy oddelegować do nich naszych zawodników. Niestety w naszej drużynie przydarzyły się kontuzje i grając w osłabieniu przegraliśmy ten mecz, który zakończył się wynikiem 20:30.

Został nam już tylko jeden przeciwnik, który miał zapewnione miejsce w finale – Husaria Kalisz/Południe. Dla nas ten mecz to być albo nie być w finale. Nasi konkurenci nie dysponowali optymalnym składem, dlatego też nie dziwi nasza wysoka wygrana 86:0.W tym meczu po raz pierwszy wystąpiłem w roli trenera. Niektórzy żartują, że Sroki Łódź mają tak wysokie standardy, że po przegranej musiał odejść trener Łukasz Łucka.

Prawda jest taka, że decyzja o jego ustąpieniu została podjęta już wcześniej i nie ma nic wspólnego z wynikiem meczu Sroki-AZS AWF. Łukasz był trenerem Srok od samego początku klubu i dobrze przygotował naszych chłopaków do sezonu 2023.Wiedzieliśmy, że drużyna, z którą spotkamy się w finale to nie będzie tą samą, z którą graliśmy w  lidze. Tym razem spodziewaliśmy się większej liczby dużych, silnych przeciwników i tak było.

Kluczem do zwycięstwa była szczelna obrona angażująca po trzech zawodników do każdej szarży. Dużo czasu poświęciliśmy na treningach by wyćwiczyć ten element gry i jestem dumny z chłopaków że tak dobrze wypełnili te i inne założenia. To było bardzo ciężkie i wyrównane spotkanie o czym świadczy wynik 30:24, tym bardziej cieszy zwycięstwoTeraz skupiamy się na przygotowaniach do sezonu reprezentacji Polski, bo wielu z naszych zawodników od lat należy do podstawowego składu kadry narodowej.

W finale mistrzostw Polski zagraliśmy w składzie: 1 Mateusz Kowalewski, 2 Jacek Gałęza, 3 Seweryn Smolis, 4 Fabian Glinkowski, 5 Przemysław Kwiecień, 6 Łukasz Wawrzyniak, 7 Łukasz Łucka, 8 Stanisław Lewicki, 9 Tomasz Zerbe, 10 Tomasz Omelczuk, 11 Kamil Wilkowski, 12 Wojtek Walas, 13 Jonathan Tutak. Rezerwa: Dawid Krawczyński, Mateusz Łuczak.

W dotychczasowej historii Rugby League lub Rugby XIII w Polsce, mistrzostwa rozegrano trzy razy, w 2017 i 2022 roku wygrały Sroki Łódź, a w 2020 Tryton Warszawa. W innych latach trzykrotnie rozgrywano Puchar Polski. Reprezentacja Polski Rugby XIII nazywana „Żubrami” towarzyskie mecze rozgrywała od roku 2012, a oficjalne od 2017 po przyjęciu Polski do Rugby League European Federation.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑