Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 90 of 169

ŁKS. Pozytywne statystyki nie dają punktów. Trzeba grać odpowiedzialnie i skutecznie, a tego na razie brak

Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

Najpierw dobre wiadomości o ŁKS. Prezes Tomasz Salski jest przekonany, że dogada się z panem Platkiem do końca sierpnia. Kapitan Adam Marciniak rozegrał 100 spotkań w barwach ŁKS (choć ten ostatni z Ruchem do udanych nie należał). To: 57 występów w I lidze, 31 w ekstraklasie, 7 w Pucharze Ekstraklasy, a także 5 w Pucharze Polski. W tym czasie wychowanek klubu raz wpisał się na listę strzelców i zaliczył jedną asystę. 

Pozytywne są też statystyki ostatniego meczu. Sęk w tym, że liczby nie grają i ŁKS w pojedynku beniaminków przegrał zasłużenie z Ruchem 0:2. Posiadanie piłki 61 do 39 procent na korzyść łodzian, strzały niecelne 15 – 9 dla ŁKS, podobnie jak rośne: 9 – 4.

I co z tego? Kompletnie nic. Drugi mecz bez gola, druga porażka i tyle. Futbolowe idee: grania do przodu, kontrolowania gry, posiadania inicjatywy są piękne i wszyscy esteci futbolu im przyklasną, ale gdy nie przynoszą punktów są tylko sztuką dla sztuki.

Zawiedli nowi piłkarze, no może momentami poza Dani Ramirezem. Wydaje się, że ŁKS ma w tej chwili słabszą drugą linię niż w I lidze.

Trener Kazimierz Moskal: W piłce trzeba być skutecznym, obojętnie czy to w ofensywie czy defensywie, musisz być skutecznym w działaniach. Musimy sobie jasno powiedzieć, że w tej lidze na pewno będzie trudno odrabiać czy gonić wynik, szczególnie na wyjazdach. Kolejna nauka.

W piątek o godz. 20.30 ŁKS podejmie Koronę Kielce. Rywale zdobyli do tej pory tylko jeden punkt, ale wiedzą na czym stoją. Korona poinformowała o kontynuowaniu współpracy z Kamilem Kuzerą. Nowa umowa 40-letniego trenera będzie ważna do 30 czerwca 2025 roku. Szkoleniowiec przekonuje, że w meczu w Łodzi o wyniku może decydować fakt, że jego zespół ma więcej ekstraklasowego doświadczenia.

Widzew. Na razie para poszła w gwizdek. Łodzianie nie zrobili kroku do przodu

Zastanawiające jest to, że po dwóch pierwszych kolejkach ekstraklasy najlepszymi piłkarzami obu łódzkich drużyn byli bramkarze. Jak tak dalej pójdzie to jedno jest pewnie, nawet broniąc fantastycznie nie uratują dla Łodzi najwyższej klasy rozgrywek.

Widzew miał cały okres przygotowawczy na znalezienie wartościowych młodzieżowców i wkomponowanie ich w skład oraz przysposobienie do preferowanej taktyki. Niestety, dyrektor sportowy i trenerzy znów przy al. Piłsudskiego zaspali. Stąd, moim zdaniem, szukanie po omacku, bo pali się grunt pod nogami (milionowe kary za wypracowanie młodzieżowych minut) i niespodziewane wpuszczanie młodych, zdolnych (jak Filip Przybułek) na zbyt głęboką wodę.

Widzew miał poprawić grę w defensywie. Trener Janusz Niedźwiedź przebudował formację, może ona teraz nawet grać w dwóch ustawieniach i co? Na razie para poszła w gwizdek. Formacja, ale i cała gra defensywna zespołu, przypomina ser szwajcarski z wielkimi dziurami.

Nowi gracze, którzy mieli dań impuls drużynie do lepszego grania, na razie okazują się futbolowymi przeciętniakami. Nic dziwnego, że obserwujemy znikanie podczas meczów na wiele minut z boiskowych radarów zniechęconego lidera drużyny – Bartłomieja Pawłowskiego.

Trener cieszy się, że w Szczecinie, jego zespół walczył do końca, ale co miał innego zrobić? Stanąć i zacząć się mazgaić?! Wszak to niegodne sportowca, a zwłaszcza zawodowca.

Teraz czeka drużynę mecz z Jagiellonią w piątek o godz. 18 w Białymstoku. Rywale, podobnie jak łodzianie, zdobyli trzy punkty. Są w zasięgu aktualnych możliwości Widzewa. Boiskowa rzeczywistość pokaże, jak jest naprawdę.

Uwaga, uwaga! Ważna data – 3 sierpnia w samo południe. Trzeba być czujnym, bo nie obejrzy się wyjątkowego sportowego wydarzenia w łódzkiej Atlas Arenie

Polska siatkówka jest na wyjątkowej, wznoszącej fali. Podczas turnieju finałowym Ligi Narodów polskie siatkarki osiągnęły historyczny sukces, zdobywając brązowe medale. To pierwszy milowy krok obecnego sezonu, teraz przed drużyną mistrzostwa Europy,a potem kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich w 2024 roku w Paryżu. Gdzie się odbędą?

W Łodzi, w Atlas Arenie! Turniej z odbędzie się w dniach 16-24 września, ale jest jeszcze jedna niezwykle ważna data. Już w czwartek, 3 sierpnia o godzinie 12 rozpocznie się sprzedaż biletów na to wydarzenie.

Wejściówki na mecze Polek będzie można zakupić za pomocą strony internetowej ebilet.pl. Podczas kwalifikacji zmierzymy się z Słowenią, Koreą Południową, Kolumbią, Tajlandią, Niemcami, USA oraz Włochami.

Najpierw czekają Polki mistrzostwa Europy. Polki trafiły do grupy A i pierwsze mecze rozegrają w Gandawie. Ich rywalkami będą kolejno: Słowenia, Węgry, Serbia, Belgia oraz Ukraina. Cztery najlepsze ekipy awansują do 1/8 finału. W tej fazie drużyny z „polskiej” grupy trafią na zespoły z grupy C, w której rywalizować będą Niemcy, Azerbejdżan, Turcja, Czechy, Szwecja i Grecja. Finał rozegrany zostanie 3 września w Brukseli.

Biało-czerwone z pewnością chcą nawiązać do sukcesów kadry Andrzeja Niemczyka – podaje sport.tvp.pl. Jego „Złotka” w 2003 i 2005 roku w niezapomnianym stylu zdobywały tytuły mistrzyń Europy. Ostatni medal Polek to brąz w rozgrywanych w Polsce ME 2009. W latach 1949-1971 Polska zdobyła cztery srebrne i cztery brązowe medale.

Jak mi się marzy koniec w Polsce świata piłkarskich menedżerów, którzy grają tylko i wyłącznie do własnej bramki. Interes zawodników czy klubów niewiele ich obchodzi!

Szlag mnie trafia, gdy czytam wynurzenia menedżera piłkarskiego, byłego gracza ŁKS – Adriana Woźniczki na łamach Gazety Wyborczej, że transfer Mateusza Kowalczyka do Brondby to znakomity interes dla obu stron czyli Mateusza i ŁKS.

– Piłkarz zrobi krok do przodu, a klub wyraźnie polepszy swój budżet – mówi, pokazując wcześniej, kto na tym interesie zarobi największe kokosy: – Duński klub od wielu lat stawia na pozyskiwanie utalentowanych, perspektywicznych zawodników, których następnie u siebie potrafi doskonale wyszkolić, doskonale opakować, a na koniec sprzedać ze sporym zyskiem.

Tak, to jest droga, którą powinny pójść dla dobra polskiej piłki, ligi i swojego interesu – ŁKS i inne nasze kluby. Polskie kluby już potrafią szkolić młodych futbolistów. Nie potrzeba im do tego Duńczyków, Szwedów, Francuzów czy Anglików. Tu w Polsce w ligowej walce młodzi zawodnicy mają, moim zdaniem, największą szansę wejścia na poziom, który pozwoli im na promocję nie do grupy zdolnej, piłkarskiej młodzieży w zachodnim klubie, ale na znalezienie sobie mocnej pozycji w ligowym zachodnim zespole. To tak naprawdę, a nie przebywanie w młodzieżowej stajni pełnej talentów, daje szansę na prawdziwy rozwój.

Jeżeli słabe nie szkoleniowo, a finansowo polskie kluby, zdolne byłyby do zatrzymania swoich talentów, aż do momentu, gdy one dojrzeją do grania w wielkiej piłce, wtedy to one zyskiwałyby, idące w dziesiątki milionów euro, pieniądze, pozwalające na zrobienie kroku do przodu. Taka jest prawda.

Na finansowej słabości naszej piłki żerują sprytni menedżerowie i to oni robią największy interes zgarniając, z racji pośrednictwa w transakcji, konkretne, wielkie pieniądze, pozwalające im i tylko im, bardzo dobrze żyć. Jakbym chciał, żebyśmy w Polsce doczekali się końca świata piłkarskich menedżerów, którzy przestaną rządzić naszą futbolową rzeczywistością.

Rugbistom na plaży Manufaktury burze nie są straszne. Po raz pierwszy wystąpi drużyna… kobiet. Emocji nie zabraknie. Znakomita promocja dyscypliny!

W sobotę 5 sierpnia na plaży Manufaktury 9 edycja wymyślonego i prowadzonego przez dyrektora Budowlanych SA – Mirosława Żórawskiego niezwykle atrakcyjnego turnieju w rugby plażowym BEACH SIDE RUGBY MANUFAKTURA 2023. Od godz. 12 turniej drużyn klubowych, od godz. 15 walczyć będą amatorzy. Prognozy pogody nie są optymistyczne, ale optymistą jest Mirosław Żórawski. Mówi: Rugbiści to twardzi faceci, którzy żadnej pogody się nie boją. Był taki turniej, jak się okazało niezwykle udany, podczas którego przeżyliśmy trzy burze, kończąc zmagania w dobrych humorach.

W turnieju mistrzowie pokażą to, co mają najlepszego. Wystartują dwie drużyny Budo 2011 Aleksandrów Łódzki z nowymi zawodnikami w składzie oraz zespół młodych zdolnych z Akademii Rugby Budowlanych SA. Dojdzie do pierwszych derbów regionu, bo w turnieju wystartuje drużyna juniorów KS Budowlani Łódź.

Kto jeszcze weźmie udział w zmaganiach?

Mirosław Żórawski: Finaliście największego turnieju rugby plażowego w Polsce, organizowanego w Sopocie czyli Lechia Gdańsk oraz jedyna zawodowa drużyna rugby plażowego – Banici Poznań. Wezmą też udział… Piraci z Katowic. Wystartuje też drużyna rugby 13 czyli łódzkie Sroki. Oczywiście nie zabraknie najstarszego grającego rugbisty, przesympatycznego Wojciecha Szoneckiego. Udział w imprezie chcą wziąć też… rugbistki KS Budowlani. Moja głowa w tym, żeby zagrały i się dobrze bawiły.

W turnieju amatorów, w którym biorą udział wszyscy, którzy kochają rugby – mężczyźni, kobiety, dzieci wystartują dwie drużyny naszych wiernych kibiców. Myślę, że dla nas to będzie dobra forma przygotowań do ligowych rozgrywek, zwłaszcza że opracowałem regulamin, w którym jest czarno na białym napisane, że wszelkie niebezpieczne zagrania, będą surowo karane!

– Współpracujemy z naszą mistrzowską drużyną cały rok – mówi menedżer Whisky in the Jar i Beach Side Patrycja Obuchowicz. – Kumulacją jest turniej na plaży w Manufakturze. Ufundowaliśmy dwie główne nagrody w turnieju klubowym – tysiąc złotych za pierwsze miejsce, pięćset za drugie. Zapraszamy kibiców, ugościmy każdego.

Razem z Budowlanymi SA na imprezę zapraszają sponsorzy: Beach Side Manufaktura, Whiskey in the Jar Łódź, Kultowy Browar Staropolski, Bio Medical Pharma, Primavera, GONGA RUGBY, PIXEL.

Piłkarscy trenerzy mogą tylko zazdrościć. W dniu 1 sierpnia 2014 roku pierwszy trening z drużyną ekstraligi poprowadził trener Przemysław Szyburski. Dyrektor sportowy – Mirosław Żórawski: – Dziewięć lat zleciało jak ten worek medali.

Nie ma co, życzymy Przemkowi, żeby pracował z sukcesami z Budo 2011 przynajmniej tak długo, jak sir Alex Ferguson z Manchesterem United czyli 27 lat!

Polki pokazują swoją (sportową) moc. Co się stanie… jesienią?!

Myślę, że większość facetów w Polsce podziela mój pogląd, że kobiety w naszym kraju mają mocno pod górę. Oj, nie żyje się im łatwo. A jednak dają radę i to jak! Czarno na białym pokazują to lipcowe, sportowe dni.

Polskie siatkarki, które robią milowe kroki do przodu, osiągnęły wielki sukces, zajmując po pokonaniu USA trzecie miejsce w Lidze Narodów.

Najbardziej barwna i niezwykle utalentowana polska lekkoatletka sprinterka Ewa Swoboda w wielkim stylu zdobyła tytuł mistrzyni Polski w biegu na 100 metrów, a wcześniej pobiła rekord życiowy i osiągnęła fantastyczny czas 10,94 sekundy podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej w Chorzowie w ramach Diamentowej Ligi. Po raz pierwszy w oficjalnym starcie pokonała barierę 11 sekund.

Katarzyna Niewiadoma bardzo dobrze sobie radziła na trasie kolarskiego prestiżowego wyścigu Tour de France. Była trzecia, wygrała klasyfikację górską.

Wiele radości dała kibicom Iga Świątek, zmiatając wręcz z kortów w finale turnieju w Warszawie rywalkę z Niemiec.

Radość goni sportową radość. Polskie szpadzistki zdobyły tytuł mistrzyń świata.

Piętnaście medali wywalczyli reprezentanci Polski w 17. edycji Letniego Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy. Osiem krążków to zasługa znakomitych polskich dziewczyn (dwa w konkurencjach zespołowych).

Jeżeli Polki pokażą taką moc, jak ich sportowe przedstawicielki, w czasie wyborów parlamentarnych, to nie jednemu facetowi opadnie szczęka, co panie potrafią dokonać i jak zmienią świat dookoła nas.

Kolejny znakomity pomysł Jarosława Piechoty. 600 pięter (13 tysięcy schodów!) na 600 – lecie Łodzi

Cenimy pana Jarka Piechotę za jego kolejne świetne pomysły, charakter i sportową kondycję. Co nam łodzianom proponuje tym razem?

Jarosław Piechota: Powoli dobiegają końca hucznie wyprawione urodziny mojego rodzinnego miasta Łodzi, a ja już dziś chciałbym was – drodzy łodzianie i moi kibice- zaprosić na małe postscriptum tego wydarzenia. W sobotą 5 sierpnia w Orion Business Tower ul Sienkiewicza 85 /87 w godzinach 11:00 – do ok 14   będę miał niezwykłą przyjemność wbiec 600 pięter na 600 urodziny Łodzi.  Będzie to w sumie  wbiegnięcie 46 razy na 13. piętro naszego pięknego, szklanego biurowca plus dwa piętra czyli ponad 13 tysięcy schodów

Będzie to połączone z akcją charytatywną , na pewno nie tak szeroko zakrojoną jak ta organizowana przeze mnie od 6 lat w styczniu, ale postaram się dać z siebie wszystko i uzbierać jak najwięcej funduszy dla dzieci.

Widzew trzy razy trafił do bramki rywali, Pogoń tylko dwa, a jednak wygrała mecz. Jak to możliwe?

Szczecin to futbolowa twierdza. Pogoń wygrała szósty kolejny mecz na własnym boisku. W ostatnim pokonała Widzew, choć to łodzianie…strzelili więcej bramek.

Pogoń przystąpiła do tego meczu bez mogącego wiele pokazać pomocnika Kowalczyka, który wybrał grę za Oceanem. Widzew rozpoczął mecz z absolutnym debiutantem 17- letnim Przybułkiem, który zajął miejsce Kuna. Młodzieżowiec musiał się pojawić w składzie, bo w pierwszym meczu go nie było, a Widzew nie ma zamiaru płacić milionowej kary za niewypełnienie limitu gry młodego piłkarza w ligowych meczach.

Widzewiacy wyszli na rozgrzewkę w koszulkach z napisem:„600 lat Łodzi”. I zaczęli znakomicie. Wynik otworzył Pawłowski. Po zagraniu Sancheza wzdłuż bramki, posłał piłkę do pustej bramki. Akcję zainicjowali Ałvarez z Przybułkiem.

Podniosła, a zarazem znamienna chwila w 11 minucie. Cały stadion wstał, kibice skandują nazwisko Dymkowskiego (grał w Pogoni i Widzewie – 25 ligowych meczów, 6 bramek), dla którego organizowana jest zbiórka na leczenie.   

Pogoń atakowała. Miała wyborną okazję, ale interwencje najpierw Ravasa, a potem Stępińskiego uratowały łodzian. Z każdą minutą rosła dominacja gospodarzy. W 40 min znów na wysokości zadania stanął Ravas, który wygrał pojedynek sam na sam z Koulourisem. Minutę później napastnik Pogoni strzelając… piętą posłał piłkę obok słupka. W doliczonym czasie znów duet Ravas – Stępiński ratuje łodzian. Po pierwszej połowie na największy szacunek zasłużyli sobie bramkarz i kapitan łodzian.

Pierwsza akcja drugiej połowy przyniosła wyrównanie. Dośrodkowanie Bichakhchyana wykończył celnym strzałem głową Zahovic. Piłka po odbiciu się od poprzeczki wylądowała w łódzkiej bramce. Oszołomiony Widzew nie mógł wrócić do skutecznej gry, gdzie liczy się nie tylko dobra obrona, ale też płynny kontratak. To musiało się źle skończyć. Łodzianie stracili drugiego gola. Przy asyście Zahovicia (ograł Hanouska) piłkę do siatki wepchnął Koulouris. Szybko mogło być 3:1, ale Grosicki strzelając z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę.

Widzew jednak się nie poddał. Spróbował odrobić straty. Trafił do bramki Terpiłowski. Po analizie VAR gol nie został uznany, bo wcześniej na pozycji spalonej był Pawłowski. Chwilę później piłkę do bramki wpakował Sanchez, ale sędzia Musiał wcześniej odgwizdał faul widzewiaka. Więcej okazji nie było i Widzew przegrał po raz pierwszy w tym sezonie. Nie pomogła obecność Ravasa w polu karnym rywali w doliczonym czasie gry.

Mecz oglądało 20 024 widzów.

Pogoń – Widzew 2:1 (0:1)

0:1 – Pawłowski (4), 1:1 – Zahovic (46, głową), 2:1 –Koulouris(66)

Widzew: Ravas – Stępiński (81, Milos), Szota, Silva, Nunes (86, Rondić) Hanousek Terpiłowski (81, Ciganiks), Przybułek (62, Kun), Alvarez (62, Shehu), Pawłowski Sanchez

Druga ligowa porażka ŁKS. Łodzianie zaprezentowali ligową słabiznę. Z taką grą nie mają czego szukać w ekstraklasie. Będą tylko chłopcem do bicia i dostarczycielem punktów!

Drugi ligowy mecz i druga porażka ŁKS. Początek zmagań, a tu czarna, łódzka sportowa rozpacz. Na razie nowi piłkarze są osłabieniem, a nie wzmocnieniem zespołu. Dzisiejszy ŁKS wydaje się słabszy od tego, który wywalczył awans, ale za to zarobi z milion euro na transferze swojego najlepszego pomocnika – Kowalczyka. Czy jest w tym sens i logika?!

W wyjściowej jedenastce ŁKS pojawił się napastnik Glapka, w roli… prawego obrońcy. W składzie zabrakło lidera zespołu z czasów gry w I lidze – Hiszpana Pirulo i obrońcy Dankowskiego. Obaj są kontuzjowani. W minionym sezonie w I lidze ŁKS pokonał chorzowian w Łodzi 2:0 i zremisował na wyjeździe 3:3.

W 9 min strzał z dystansu Ramireza z trudem obronił Bielecki. To była próba otrząśnięcia się z początkowej zdecydowanej przewagi gospodarzy. Na chwilę… ŁKS pogubił się dziecinnie pod własną bramką. Uwaga ta dotyczy ogranego niczym junior Monsalve. Nie wystarczyła świetna interwencja Bobka. Przy dobitce z metra był bezradny. Gdzie byli pozostali obrońcy łodzian?!

ŁKS cały czas miał pod górkę. W 28 min uraz barku wyeliminował z gry napastnika Tejana. Dwie minuty później Szeliga doprowadził do wyrównania, ale był na pozycji spalonej. W kolejnej akcji po składnej wymianie piłek Głowacki odegrał piłkę na 14 metr do niepilnowanego Szeligi, a ten posłał piłkę panu Bogu w okno. ŁKS osiągnął przewagę. Po woleju Ramireza z linii bramkowej piłkę wybił Michalski. W jednej akcji były trzy szanse na zdobycie gola. Niestety, żadna nie została wykorzystana.

Ciężko było patrzeć na to, jak szybki i przebojowy Szczepan ogrywa łódzkich piłkarzy, a ci nie mogą znaleźć sposobu, żeby go zatrzymać. Taka bezradność nie przystoi drużynie walczącej w ekstraklasie.

Na początku drugiej połowy, po łatwej stracie łodzian, Starzyński przebiegł kilkadziesiąt metrów i w dogodnej sytuacji strzelił na szczęście dla gości niecelnie.

W odpowiedzi Ramirez przedryblował kilku rywali, ale został zatrzymany. Para poszła w gwizdek, choć Hiszpan w tym rajdzie miał przynajmniej dwa momenty, żeby strzelać na bramkę Ruchu.

ŁKS miał przewagę, ale co z tego, skoro nie miał pomysłu jak przeprowadzić groźny atak, który przyniesie wyrównanie. I to się źle skończyło.

ŁKS nadal nie był w stanie zatrzymać Szczepana. Ten idealnie obsłużył Swędrowskiego, który pewnie wykorzystał sytuację sam na sam. ŁKS kończył mecz w dziesiątkę, bo drugą żółtą kartkę w 82 min ujrzał Mokrzycki. Słabo, słabo, słabiusieńko. Mośna tylko było rwać włosy z głowy.

Nie doszło na boisku do pojedynku braci Letniowski. Gdy wszedł ełkaesiak Jakub, Juliusz (pojawił się w wyjściowym składzie) już obserwował mecz z ławki rezerwowych Ruchu.

Ruch Chorzów – ŁKS 2:0 (1:0)

1:0 – Michalski (14), 2:0 – Swędrowski (75)

ŁKS: Bobek – Glapka (66, Lorenc), Mosalve, Marciniak, Głowacki (81, Tutyskinas) – Mokrzycki, Ramirez, Hoti (66, Letniowski) – Janczukowicz (81, Jurić), Tejan (28, Śliwa), Szeliga

Druga drużyna ŁKS przegrała ligowy mecz z Wisłą Puławy 1:3. Honorowego gola strzelił Bąkowicz.

Nowe w Ekstralidze rugby. Ofensywny punkt bonusowy za wygraną trzema lub więcej przyłożeniami nad rywalem oraz za posiadanie 23 zawodników w meczowej kadrze. Muszą być w niej młodzieżowcy!

Ekstraliga rugby startuje już w weekend 12-13 sierpnia. W pierwszej kolejce, z tego powodu, że w rozgrywkach wystartuje tylko dziewięć zespołów mają wolne. Wicemistrzowie kraju – Ogniwo Sopot podejmą KS Commercecon Budowlani. Tydzień później w Aleksandrowie Łódzkim hit hitów -Budo 2011 podejmą Ogniwo! Emocje gwarantowane.

Na kibiców, ale i zawodników, czeka kilka zmian w przepisach podyktowanych chęcią rozwoju polskiego rugby i dopasowania go do europejskich i światowych standardów – podają media@pzrugby.pl.

Sporą zmianą będzie system punktowania. Ekstraliga rugby wprowadza bowiem przyznawanie bonusów tak samo, jak odbywa się to w rozgrywkach Rugby Europe Championship. O ile bonus defensywny pozostaje bez zmian, o tyle już dodatkowy punkt za dokonania ofensywne będzie przyznawany za wygraną trzema lub więcej przyłożeniami nad rywalem.

Dodatkowo punkt bonusowy (zarówno ofensywny, jak defensywny) będzie mogła otrzymać tylko drużyna, która ma w składzie meczowym 23 zawodników, co ma promować szersze kadry w poszczególnych klubach. Jeżeli będzie ich mniej, nawet mimo spełnienia powyższych warunków, dodatkowy punkt nie będzie przyznany.

Bardzo ważny jest również zapis o obowiązku posiadania młodzieżowca w kadrze meczowej. W protokole, wśród polskich zawodników, musi znaleźć się przynajmniej trzech graczy U23, w tym minimum dwóch z grupy U21, czyli urodzonych w 2002 lub młodszych. Konsekwencją za niespełnienie tego wymogu będzie odjęcie jednego punktu w tabeli za dany mecz. Jeśli sytuacja będzie się powtarzać, drużynie grozi odjęcie dwóch punktów za każdym kolejnym razem, niezależnie od wyniku meczu. W przypadku tego przepisu istnieje jednak mała furtka, albowiem ów wymóg nie ma zastosowania do klubów biorących udział w meczach Ekstraligi organizowanych w trakcie zgrupowań Kadry Narodowej PZR U20 i U23.

W fazie finałowej, podobnie jak w ostatnich latach, na koniec sezonu rozegrane zostaną spotkania o złoty i brązowy medal. Za to w walce o utrzymanie postanowiono wrócić do rozgrywania meczu barażowego pomiędzy dziewiątym zespołem Ekstraligi, a zwycięzcą w rozgrywkach 1. ligi. Spotkanie zostanie rozegrane na stadionie pierwszoligowca, chyba że drużyny, za zgodą Komisji Gier i Dyscypliny, zdecydują inaczej. W przypadku rezygnacji z gry w barażu zwycięzców I ligi, drużyna ta pozostaje na tym poziomie, rozgrywkom, natomiast ostatni zespół Ekstraligi pozostaje w niej na kolejny sezon.

Każdy klub sportowy biorący udział w rozgrywkach Ekstraligi zobowiązany jest do posiadania w sztabie szkoleniowym na koniec sezonu 2023/2024 minimum jednej osoby z certyfikatem World Rugby Level I „First Aid In Rugby” Medical Certification. W zatwierdzonym przez PZR regulaminie znalazł się również zapis o ewentualnych rezygnacjach z rozgrywek. Klub sportowy, który wycofa się z rozgrywek przed ich zakończeniem uzyska prawo do uczestnictwa w rozgrywkach sezonu 2024/2025 jedynie w najniższej klasie rozgrywkowej seniorów Rugby XV.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑