Drugi ligowy mecz i druga porażka ŁKS. Początek zmagań, a tu czarna, łódzka sportowa rozpacz. Na razie nowi piłkarze są osłabieniem, a nie wzmocnieniem zespołu. Dzisiejszy ŁKS wydaje się słabszy od tego, który wywalczył awans, ale za to zarobi z milion euro na transferze swojego najlepszego pomocnika – Kowalczyka. Czy jest w tym sens i logika?!

W wyjściowej jedenastce ŁKS pojawił się napastnik Glapka, w roli… prawego obrońcy. W składzie zabrakło lidera zespołu z czasów gry w I lidze – Hiszpana Pirulo i obrońcy Dankowskiego. Obaj są kontuzjowani. W minionym sezonie w I lidze ŁKS pokonał chorzowian w Łodzi 2:0 i zremisował na wyjeździe 3:3.

W 9 min strzał z dystansu Ramireza z trudem obronił Bielecki. To była próba otrząśnięcia się z początkowej zdecydowanej przewagi gospodarzy. Na chwilę… ŁKS pogubił się dziecinnie pod własną bramką. Uwaga ta dotyczy ogranego niczym junior Monsalve. Nie wystarczyła świetna interwencja Bobka. Przy dobitce z metra był bezradny. Gdzie byli pozostali obrońcy łodzian?!

ŁKS cały czas miał pod górkę. W 28 min uraz barku wyeliminował z gry napastnika Tejana. Dwie minuty później Szeliga doprowadził do wyrównania, ale był na pozycji spalonej. W kolejnej akcji po składnej wymianie piłek Głowacki odegrał piłkę na 14 metr do niepilnowanego Szeligi, a ten posłał piłkę panu Bogu w okno. ŁKS osiągnął przewagę. Po woleju Ramireza z linii bramkowej piłkę wybił Michalski. W jednej akcji były trzy szanse na zdobycie gola. Niestety, żadna nie została wykorzystana.

Ciężko było patrzeć na to, jak szybki i przebojowy Szczepan ogrywa łódzkich piłkarzy, a ci nie mogą znaleźć sposobu, żeby go zatrzymać. Taka bezradność nie przystoi drużynie walczącej w ekstraklasie.

Na początku drugiej połowy, po łatwej stracie łodzian, Starzyński przebiegł kilkadziesiąt metrów i w dogodnej sytuacji strzelił na szczęście dla gości niecelnie.

W odpowiedzi Ramirez przedryblował kilku rywali, ale został zatrzymany. Para poszła w gwizdek, choć Hiszpan w tym rajdzie miał przynajmniej dwa momenty, żeby strzelać na bramkę Ruchu.

ŁKS miał przewagę, ale co z tego, skoro nie miał pomysłu jak przeprowadzić groźny atak, który przyniesie wyrównanie. I to się źle skończyło.

ŁKS nadal nie był w stanie zatrzymać Szczepana. Ten idealnie obsłużył Swędrowskiego, który pewnie wykorzystał sytuację sam na sam. ŁKS kończył mecz w dziesiątkę, bo drugą żółtą kartkę w 82 min ujrzał Mokrzycki. Słabo, słabo, słabiusieńko. Mośna tylko było rwać włosy z głowy.

Nie doszło na boisku do pojedynku braci Letniowski. Gdy wszedł ełkaesiak Jakub, Juliusz (pojawił się w wyjściowym składzie) już obserwował mecz z ławki rezerwowych Ruchu.

Ruch Chorzów – ŁKS 2:0 (1:0)

1:0 – Michalski (14), 2:0 – Swędrowski (75)

ŁKS: Bobek – Glapka (66, Lorenc), Mosalve, Marciniak, Głowacki (81, Tutyskinas) – Mokrzycki, Ramirez, Hoti (66, Letniowski) – Janczukowicz (81, Jurić), Tejan (28, Śliwa), Szeliga

Druga drużyna ŁKS przegrała ligowy mecz z Wisłą Puławy 1:3. Honorowego gola strzelił Bąkowicz.