Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 79 of 165

Oby nowy szef Łódzkiej Rady Sportu – Lech Leszczyński sprawił, że władze miasta Łodzi wreszcie na poważnie zajmą się łódzkim sportem. To co się dzieje w piłce nożnej i rugby to tragedia!

Oto miara upadku łódzkiego sportu. Dwa ligowe rozdania w piłce nożnej i rugby i żadnego choćby jednego zdobytego punktu. Trzeba działać i to natychmiast, bo wielka Łódź zostanie zapyziałą sportową prowincją.

Przypominam. Nastąpiła zmiana we władzach Łódzkiej Rady Sportu. Nowy szefem został prezes AZS Łódź i wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Lech Leszczyński. Zastąpił na tym stanowisku Filipa Keniga. Lech Leszczyński człowiek niezwykle empatyczny, po prostu nie dający się nie lubić, chce aktywnego prowadzenia dialogu klubów z miastem, choćby w sprawie dotacji, a także rozwoju i finansowania infrastruktury sportowej w Łodzi.

Leszczyński jest nauczycielem akademickim (uwielbianym przez studentów!), pracuje w Zakładzie Dydaktyki Chemii i Popularyzacji Nauki Katedry Chemii Środowiska. Oprócz chemii pasjonuje się również sportem, w którym aktywnie i skutecznie działa od wielu lat, nie tylko na poziomie lokalnym czy regionalnym. Wielokrotnie był szefem polskiej reprezentacji akademickiej w lekkiej atletyce na igrzyskach sportowych studentów czyli Uniwersjadach oraz polskiej reprezentacji lekkoatletycznej PZLA na mistrzostwach świata i Europy.

Przez chwilę przed laty szefem rady był ówczesny prezes Orła – Witold Skrzydlewski, który zrezygnował z funkcji, gdy jego córka Joanna została wiceprezydentem miasta. Oto co pan Witold mówił, gdy w rozmowie ze mną został prezesem Łódzkiej Rady Sportu w sierpniu 2019 roku, a są to słowa aktualne do dziś: Uważam, że poprzednia Rada Sportu była za cicha. Mogę zagwarantować, że o nas na pewno będzie głośno, będzie się coś działo. Będziemy na jej posiedzenia zapraszali przedstawiciele Komisji Sportu Rady Miasta oraz dziennikarzy, a także łódzkich posłów i senatorów.

Posiedzenia rady odbywać się będą w poniedziałki, żeby wolni od obowiązków na Wiejskiej nasi przedstawiciele w sejmie i senacie znaleźli czas na spotkanie z nami. Jeśli oni poprą nasze pomysły, to moc uchwał, które wspólnie wypracujemy, będzie zdecydowanie większa. Jedną z pierwszych spraw, jaką się zajmiemy to sprawa mniejszych pieniędzy, jakie ma otrzymywać łódzki sport w przyszłym roku, ze względu na mniejsze przychody miasta. Będziemy doradzać, prosić, żeby z tego zamiaru władze miasta zrezygnowały.

Postaramy się pokazać, że tych oszczędności można poszukać gdzie indziej. Ba, uważamy, że na sport powinny być z miejskiego budżetu przeznaczane większe pieniądze niż dotychczas! Sport jest bardzo ważną dziedziną życia, także miejskiego. Bez sportu zawodowego, bez profesjonalnych działających na wysokim poziomie klubów, nie zachęcimy naszych dzieciaków do fizycznej aktywności. Dodatkowo sport zapewnia wyjątkową, wielką promocję miasta. O tym trzeba bezwzględnie pamiętać!

Polscy piłkarze, po momentami beznadziejnej grze, ulegli Albanii. Wielkie otwarcie zapowiadanie przez kapitana drużyny Roberta Lewandowskiego zamieniło się w kolejną, wielką kompromitację

Po pokonaniu Wysp Owczych kapitan Lewandowski zapowiadał nowe otwarcie. Nie wiedział biedak, co mówi. Szybko, bo już w następnym spotkaniu, zamieniło się ono bowiem w wielkie… zamknięcie, ba więcej, bo w kolejną sportową kompromitację. Polacy przegrali trzeci z pięciu pierwszych meczów eliminacyjnych. Kompromitacja, nawet jeśli jakieś idiotyczne regulaminy dadzą nam awans przy zielonym stoliku, to satysfakcja będzie żadna!

Po słynnej kłótni o kasę na mundialu nastąpił rozkład piłkarskiej reprezentacji Polski i on niestety się pogłębia. Trener Santos nie potrafi zatrzymać tego procesu. To wróży wiele lat polskiej, futbolowej smuty!

Nie było od pierwszej minuty frontalnego ataku gospodarzy. Polacydługo trzymali w szachu rywali w środku pola. Nie było jednak składnych ataków biało – czerwonych. Był za to stały fragment gry, który przyniósł nam trochę przypadkowego gola zdobytego przez Kiwiora. Niestety po analizie VAR okazało się, że Polak był na pozycji spalonej. Rywale byli skuteczniejsi. Po fantastycznym strzale Asaniego (kandydat do gola sezonu!) objęli prowadzenie. To była woda na młyn. Albania przejęła inicjatywę.

Podsumowanie gry Polaków w pierwszej połowie. Była walka w środku pola. Konstruowania składnych polskich ataków nie było. Po wymianie trzech podań było uderzenie piłki na pałę. Były za to dalekie wrzuty z autu Casha w pole karne rywali, które nie przyniosły żadnego pożytku. Wszystkie nasze aktywa pierwszej połowy zatem to celny, choć słaby strzał Zielińskiego.

W drugiej połowie Polacy mieli przez kwadrans inicjatywę, bo gospodarze cofnęli się na własne przedpole. Nic z niej nie wynikało. Za to juniorskie krycie rezerwowego Wieteski sprawiło, że gospodarze zdobyli drugą bramkę. No po prostu dramat. Na jakim patencie powołuje się do kadry takich graczy, jak Wieteska. Widać, nie ma lepszych. Skoro tak, no to jesteśmy słabeuszami Europy. Nasi próbowali, ale momentami byli bezradni jak futbolowe dzieci. Nie byli w stanie celnie strzelić na bramkę rywali, ba dokładnie podać decydującej piłki.

Krychowiak rozegrał mecz numer 100 w kadrze. Spotkanie do jak najszybszego zapomnienia, bo pojedynek z Albanią, to kolejny mecz polskiej hańby. Niestety. Podobną uwagę można skierować pod adresem każdego naszego reprezentanta.

W drugim spotkaniu naszej grupy Mołdawia pokonała Wyspy Owcze 1:0.

Eliminacje mistrzostw Europy

Albania – Polska 2:0 (1:0)

1:0 – Asani (37), 2:0 – Daku (62)

Polska: Szczęsny – Bereszyński (71, Skóraś), Kędziora, Bednarek (34, Wieteska), Kiwior – Cash, S. Szymański (61, Świderski), Zieliński, Krychowiak (71, Linetty), Kamiński (61, Grosicki)- Lewandowski.

Następne mecze: 12.10.2023: Wyspy Owcze – Polska (20:45), Albania – Czechy (20:45)

Ligowe porażki Budo 2011 Aleksandrów Łódzki to pikuś. Dramatem byłoby rozstanie z drużyną trenera Przemysława Szyburskiego.

Mistrzowie Polski w rugby – Budo 2011 Aleksandrów Łódzki przegrali trzeci ligowym mecz z rzędu. Po spotkaniu rezygnację z funkcji trenera złożył Przemysław Szyburski.

Przemek Szyburski przez lata razem z drużyną, nabierał doświadczenia, charyzmy, jak nikt potrafił tworzyć i integrować zespół, wkomponowywać w niego młodych, bardzo zdolnych zawodników. Nic dziwnego, że uznano go za najlepszego polskiego szkoleniowca. Gdyby w rugby obowiązywały takie standardy jak w piłce nożnej, to szkoleniowiec Budo 2011 byłby najbliższy funkcji trenera reprezentacji Polski.

Uff, odetchnąłem z ulgą. Na szczęście dla wszystkich, Przemysław Szyburski wycofał się ze swojej decyzji.

Trener, dyrektor sportowy Budowlanych SA Mirosław Żórawski: Przemek ma w szkole bardzo dużo obowiązków, ale pozostaje z nami do końca sezonu. Będziemy szukać następcy. Nie będzie to łatwe. Przemek to człowiek wyjątkowy, z ogromnymi umiejętnościami, poświęceniem, sercem do tego co robi.

Teraz wracając do ostatniego, znów nieudanego meczu z Budowlanymi Lublin, przegranego 7:30, w tym co wyjątkowo przygnębiające w drugiej połowie 0:20.

Mirosław Żórawski Praktycznie przegrywaliśmy cały mecz. To my powinniśmy gonić, przyspieszać, narzucać tempo gry, a tymczasem były momenty, gdy wręcz zwalnialiśmy nasze akcje, opóźnialiśmy je. Słyszałem rozczarowanych kibiców za moi i plecami, pytających: czy my chcemy wygrać ten pojedynek!

Kapitan zespołu Piotr Karpiński Pierwsza połowa to nasza dominacja. Byliśmy kilka razy pod polem punktowym i tego nie wykorzystaliśmy. A potem… jakaś dekoncentracja. Nie mam pojęcia, co się dzieje. W historii każdej drużyny przychodzi taki moment krytyczny, który trzeba przetrwać, przewalczyć. Musimy sobie po męsku porozmawiać, jak to ma dalej wyglądać.

W sporcie już tak jest, że jeśli przeanalizuje się błędy, wyciągnie właściwe wnioski, skonsoliduje drużynę i weźmie do jeszcze cięższej pracy, to zła karta się odwróci. Oby tak właśnie było z Budo 2011, bo to nadal drużyna z wielkim sportowym potencjałem.

Zdjęcia Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Zgrupowania reprezentacji Polski w rugby w cieniu Puchar Świata. W premierze górą Francja. Plan telewizyjnych transmisji!

W piątek we Francji rozpoczyna się dziesiąty Puchar Świata w rugby, jedna z najważniejszych i najpopularniejszych imprez globu. W cieniu wielkiego wydarzenia pracowity weekend czeka reprezentantki i reprezentantów Polski. Kobieca drużyna narodowa będzie trenować z Tunezją w Cetniewie, męska drużyna siedmioosobowa spotka się w Krakowie, a w Spale przygotowania do nowego sezonu Rugby Europe Championship rozpocznie kadra piętnastoosobowa.

Trener rugbistek Janusz Urbanowicz

Zgrupowanie w Cetniewie, to pierwsze spotkanie Biało-Czerwonych po wakacyjnej przerwie. Polskie rugbistki mają za sobą intensywną wiosnę, którą zwieńczyły srebrne medale Igrzysk Europejskich i kwalifikacja do turnieju eliminacyjnego Igrzysk Olimpijskich Paryż 2024. Odbędzie się on w czerwcu przyszłego roku w Monako, a długi cykl przygotowań ma doprowadzić nasz zespół do wywalczenia historycznego awansu do najważniejszej, sportowej imprezy świata – podaje biuro prasowe PZR.

Do Zjednoczonych Emiratów Arabskich na turniej Dubai Sevens poleci obok żeńskiej, także męska drużyna siedmioosobowa, która w weekend spotyka się w Krakowie. Trener Chris Davies powołał bardzo szeroką kadrę, a w niej aż 12 zawodników z miejscowej Juvenii.

Trener Chris Davies

Pomiędzy dwoma biegunami Polski, na których trenować będą reprezentacje w odmianie olimpijskiej, ulokowała się kadra piętnastoosobowa. Trener Christian Hitt powołał na zgrupowanie 20 zawodników z Ekstraligi, dla których będzie to pierwsze spotkanie od czerwcowego meczu towarzyskiego z Gruzją. Jest to zarazem start przygotowań do nowego sezonu Rugby Europe Championship. W listopadzie oraz grudniu, kadra ma zaplanowane kolejne zgrupowania, połączone z meczami sparingowymi, jednak przeciwników Biało-Czerwonych w tych meczach poznamy dopiero w nadchodzących tygodniach.

Wróćmy do światowego rugby. W pierwszym meczu Pucharu Świata Francja pokonała Nową Zelandię 27:13.

Jak podaje sport.tvp.pl od 2026 roku, co dwa lata, w świecie rugby union pojawi się Liga Światowa, w której rywalizować będą kraje uczestniczące w Turnieju Sześciu Narodów (Anglia, Szkocja, Walia, Irlandia, Francja i Włochy), Rugby Championship (Nowa Zelandia, Australia, RPA i Argentyna) oraz dwie zaproszone reprezentacje, z których jedną najprawdopodobniej będzie Japonia. Po trzy mecze będą organizowane w marcu i listopadzie, z wielkim finałem na koniec roku.

Powstanie nowej ligi może się też odbić na prestiżu Pucharu Świata. Konkurencja nie będzie mu sprzyjać, zatem największe reprezentacje mogą w przyszłości traktować go po macoszemu, wysyłając rezerwowe składy.

Plan transmisji meczów Pucharu Świata na pierwsze dwa tygodnie imprezy.

8 września, Polsat Sport Fight, Polsat Sport Premium 2
Godz. 21.15

Francja vs Nowa Zelandia (Gr. A) – Stade de France, Saint-Denis.

9 września
Godz. 12.55, Polsat Sport News

Włochy – Namibia (Gr. A) – Stade Geoffroy Guichard, Sain-Etienne
Godz. 15.25, Polsat Sport Premum 1
Irlandia – Rumunia (Gr. B) – Stade de Bordeaux, Bordeaux
Godz. 17.55, Polsat Sport Premium 1
Australia vs Gruzja (Gr. C) – Stade de France, Saint-Denis
Godz. 21.00 – Polsat Sport Premium 2
Anglia vs Argentyna (Gr D) – Stade Velodrome, Marsylia

10 września
Godz. 12.55, Polsat Sport Fight

Japonia vs Chile (Gr. D) – Stadium de Toulouse, Tuluza
Godz. 17.40, Polsat Sport Extra
RPA vs Szkocja (Gr. B) – Stade Velodrome, Marsylia
Godz. 20.55, Polsat Sport News
Walia vs Fidżi (Gr. C) – Stade de Bordeaux, Bordeaux

14 września
Godz. 20.55, Polsat Sport Extra

Francja vs Urugwaj (Gr. A) – Stade Pierre Mauroy, Lille

15 września
Godz. 21.00 – Polsat Sport Fight

Nowa Zelandia vs Namibia (Gr. A) – Stadium de Toulouse, Tuluza

16 września
Godz. 15.00, Polsat Sport Premium 1

Samoa vs Chile (Gr. D) – Stade de Bordeaux, Bordeaux
Godz. 17.45, Polsat Sport Premium 1
Walia vs Portugalia (Gr. C) – Stade de Nice, Nicea
Godz. 21.00, Polsat Sport Fight
Irlandia vs Tonga (Gr. B) – Stade de la Beaujoire, Nantes

17 września
Godz. 14.55, Polsat Sport News

RPA vs Rumunia (Gr. B) – Stade de Bordeaux, Bordeaux
Godz. 17.40, Polsat Sport News
Australia vs Fidżi (Gr. C) – Stade Geoffroy Guichard, Saint-Etienne
Godz. 20.55, Polsat Sport Fight
Anglia vs Japonia (Gr. D) – Stade de Nice, Nicea

20 września
Godz. 17.45, Polsat Sport Fight

Włochy vs Urugwaj (Gr. A) – Stade de Nice, Nicea

21 września
Godz. 20.55, Polsat Sport Extra

Francja vs Namibia (Gr. A) – Stade Velodrome, Marsylia

22 września
Godz. 17.40, Polsat Sport News

Argentyna vs Samoa (Gr. D) – Stade Geoffroy Guichard, Saint-Etienne

Polska po męczarniach pokonała Wyspy Owcze. Czy to rzeczywiście było nowe otwarcie?!

Polska wymęczyła zwycięstwo z Wyspami Owczymi 2:0 po dwóch golach Roberta Lewandowskiego (drugi wyjątkowej urody). Momentami pokraczne akcje naszych zawodników kwitowały gwizdy niezadowolonej publiczności.

Opinie po spotkaniu – Fernando Santos: Przede wszystkim cieszy postawa drużyny i ta koncentracja, którą potrafiliśmy utrzymać przez cały mecz. Tego nam zabrakło między innymi w drugiej połowie meczu z Mołdawią.

Wydaje mi się, że w pierwszej połowie brakowało nam chłodnej głowy. Było troszkę zbyt nerwowo, graliśmy zbyt niecierpliwie, ale rozumiem zawodników. Tak samo jak rozumiem postawę publiczności, która gwizdała pod koniec pierwszej połowy. Oni też spodziewają się czegoś lepszego, zdobywanych bramek i mają prawo być niezadowoleni. Natomiast w przerwie mówiłem zawodnikom, żeby podtrzymali taką postawę i taką koncentrację i rzeczywiście w drugiej połowie wyglądało to lepiej. Zdecydowanie częściej operowaliśmy piłą, zdecydowanie więcej podań wymienialiśmy na połowie rywala, co przekładało się na stwarzanie sytuacji.

Ważne, żeby w Albanii utrzymać odpowiedni poziom koncentracji przez cały mecz. Myślę, że nowi zawodnicy u mnie w kadrze na pewno nie odstawali poziomem gry i wnieśli konkurencyjność na boisko i jestem zadowolony z nich jak i z całej drużyny.

Bartosz Bereszyński: Uważam, że powinniśmy grać szybciej pod bramką przeciwnika. Troszkę brakowało ruchu i przyspieszania z piłką. Głową musimy już być w Albanii, bo czeka nas ciężki mecz. Musimy podkręcić tempo, jeśli chcemy tam wygrać.

Robert Lewandowski: Myślę, że to było nowe otwarcie. Graliśmy dobrze, kontrolowaliśmy przebieg spotkania, ale było czuć presję. Wiedzieliśmy, że pierwsza bramka przełamie „lody” i będzie się nam łatwiej grało. Trochę musieliśmy na nią czekać. Czasami brakowało nam spokoju w ofensywnie, dokładnego rozegrania, ostatniego podania. Jako drużyna zagraliśmy dobre spotkanie. Można poprawić parę rzeczy, ale defensywa wyglądała bardzo dobrze. Z dnia na dzień wszystkiego się nie zmieni. Chłopaki stanęli na wysokości zadania. Widać było chęć przełamania się. To się udało.

Cieszynka po golu to taki rodzinny sekret. Moja żona miała urodziny i było to z dedykacją dla niej. Można powiedzieć „witaj w klubie 35-tek”. Był to wyjątkowy dzień i to taka nasza tajemnica. Mobilizacja była wyjątkowa. Z tyłu głowy miałem, że chciałem zadedykować jej bramki. Wspiera mnie i wiedziała, jak ważny jest ten mecz dla nas.

Po meczu do kapitana podbiegł… młody kibic, który wbiegł z trybun na murawę i zdołał uciec stewardom. Porządkowi chcieli odciągnąć chłopca od Lewandowskiego, ten jednak poprosił ich o pozostawienie go w spokoju. Młodzian dostał koszulkę, w której kapitan reprezentacji grał w drugiej połowie spotkania z Wyspami Owczymi.

Arkadiusz Milik: Wyspy Owcze były naprawdę dobrze zorganizowaną drużyną. Broniły w ustawieniu 5-4-1, gdzie ciężko było się nam przedrzeć. Wiemy też, że gra w ataku pozycyjnym nie jest naszą najmocniejszą stroną i stwarzanie sobie sytuacji, nawet z takim rywalem. Musimy nad tym pracować.

W niedzielę o godz. 20.45 kolejny dużo trudniejszy mecz eliminacyjny Albania – Polska.

Uff, kamień spadł z serca. Wygraliśmy! Robert Lewandowski dwa razy pokonał… przedstawiciela handlowego

Wygraliśmy mecz eliminacji mistrzostw Europy, ale lepiej o nim jak najszybciej zapomnieć. To był sportowy koszmar. 53 tysiące – tylu mieszkańców mają Wyspy Owcze czyli mniej więcej tyle, ile jest w stanie pomieścić… Stadion Narodowy. Różnica potencjałów ogromna.

Nic dziwnego, że nasi futbolowi przeciwnicy toczyli mecz, mając przez większą jego część jedenastu zawodników za linią piłki. Ale, ale… Szukali szansy w kontrze, w stałych fragmentach gry. Starali się przenosić grę pod nasze pole karne. Po jednej z takich akcji mieli stuprocentową bramkową okazję. Strzał z siedmiu metrów głową Bjartalida był jednak zbyt słaby, żeby zaskoczyć Szczęsnego.

A nasi? Byli chaotyczni, wolni i bezradni. Granie po obwodzie – ja do ciebie ty do mnie – kończyło się dośrodkowaniem w pole karne. Po którymś z takich zagrań wreszcie było groźnie. Milik główkował jednak tak, żeby dać się wykazać golkiperowi rywali. To był pierwszy celny strzał Polaków na bramkę Wysp Owczych.

W kolejnej takiej akcji bramkarz Lamhauge po główce Zielińskiego wybił piłkę na rzut rożny. W doliczonym czasie golkiper pewnie zatrzymał strzał z dystansu Kamińskiego. Na tym skończyła się beznadziejna pierwsza połowa w wykonaniu Polaków.

W pierwszej groźnej akcji drugiej połowy po rzucie rożnym i główce Lewandowskiego piłka odbiła się od poprzeczki. W kolejnej kapitan reprezentacji, będąc w sytuacji sam na sam, pogubił się tak, że stracił piłkę! Nieprawdopodobne. Może na boisku był… sobowtór Lewego?

Skoro z beznadziejnej gry naszej drużyny nic nie wynikało, musieli pomóc nam rywale. Po zagraniu ręką w polu karnym arbiter podyktował jedenastkę, którą wykorzystał Lewandowski. No, jest sukces kapitan pewnym, mylącym strzałem pokonał… przedstawiciela handlowego. To odblokowało kapitana, który ładnym technicznym uderzeniem zdobył drugiego gola. I to była jedyne zagrania naszego piłkarza w tym spotkaniu na europejskim poziomie.

Przypomnijmy z kim wygrały nasze Orły (za tvp.sport.pl) – bramkarze:Matthias Lamhauge – przedstawiciel handlowy, Teitur Gestsson – nauczyciel. Obrońcy:Odmar Faero – kierownik zaopatrzenia w stoczni, Hordur Askham – budowlaniec, Viljormur Davidsen – diler w salonie samochodowym, Andrass Johansen – asystent w świetlicy szkolnej, Hannes Agnarsson – stolarz, Joannes Kalsoe Danielsen – elektryk, Ari Mohr Jonsson – bankowiec. Pomocnicy:Jakub Andreasen – członek załogi statków, Rene Shaki Joensen – elektryk, Solvi Vatnhamar – budowlaniec, Gunnar Vatnhamar – trener personalny. Napastnik:Klaemint Olsen – woźny w szkole.

Eliminacje mistrzostw Europy

Polska – Wyspy Owcze 2:0 (0:0)

1:0 – Lewandowski (73, karny), 2:0 – Lewandowski (83)

Polska: Szczęsny – Bereszyński (60, S. Szymański), Bednarek, Kiwior, Kędziora – Skóraś (46, Wszołek), Krychowiak (80, D. Szymański), Zieliński, Kamiński (88, Grosicki) – Lewandowski, Milik (60, Świderski)

Topowa impreza. Najlepsi z najlepszych stają we Francji do walki o rugbowy Pucharu Świata. Pierwszy mecz już 8 września o godz. 21: Francja – Nowa Zelandia. Wszystkie mecze do obejrzenia na sportowych kanałach Polsatu!

Jubileuszowy Puchar Świata – wielkie święto we Francji na 200. urodziny rugby. Jubileuszowa, dziesiąta edycja Pucharu Świata w rugby rozpocznie się już 8 września we Francji. Nad Sekwaną 20 najlepszych drużyn świata powalczy o najcenniejsze trofeum w tej dyscyplinie sportu – Puchar Williama Webba Ellisa. Wielki finał zaplanowano na 28 października na Stade de France, mogącym pomieścić ponad 80 tysięcy ludzi – podaje biuro prasowe PZR.

Co najważniejsze dla polskich kibiców: wszystkie mecze Pucharu Świata dostępne będą na sportowych kanałach Polsatu!

– Tegoroczny Puchar Świata będzie naszą wielką imprezą urodzinową. Spodziewamy się największego zaangażowania fanów w historii rugby i wierzymy, że będzie to dla nas platforma do dalszego rozwoju sportu – powiedział podczas otwierającej konferencji prasowej Alan Gilpin, dyrektor zarządzający World Rugby, odnosząc się do daty legendarnej akcji Williama Webba Ellisa.

Setki milionów fanów zasiądą przed telewizorami, by podziwiać zmagania nad Sekwaną, gdzie rugby jest jednym z najpopularniejszych sportów. Francuzi marzą, by ich ulubieńcy sięgnęli po wymarzony triumf. Do tej pory trzykrotnie grali w finale, ale za każdym razem schodzili z boiska pokonani. W 2007 roku również organizowali Puchar Świata, ale wtedy skończyło się na rozczarowującej, czwartej pozycji.

W rywalizacji bierze udział 20 najlepszych drużyn świata, podzielonych na cztery pięciozespołowe grupy, w których rywalizacja odbywa się systemem każdy z każdym.

Do fazy pucharowej awansują po dwie najlepsze ekipy z każdej z grup, natomiast zespoły z miejsc numer trzy zapewnią sobie, podobnie jak i czołowa ósemka, awans do kolejnej edycji Pucharu Świata.
Nietypowy jest także czas trwania turnieju. W rugby, które jest niezwykle wymagające, nie dałoby się grać co dwa lub trzy dni, stąd cała impreza trwa półtora miesiąca. W tym czasie na kibiców czeka mnóstwo emocji. Mecz otwarcia, w którym zmierzą się Francja z Nową Zelandią, a także wielki finał, zaplanowany na Stade de France, gdzie spodziewany jest komplet widzów.

Francuzi doczekali się znakomitego pokolenia, które jest w stanie powalczyć absolutnie z każdym. Thomas Ramos, Antoine Dupont czy doświadczony Gael Fickou to gwiazdy największego formatu. W poprzedzającym Puchar Świata meczu towarzyskim gospodarze turnieju rozbili Australię 41:17, pokazując po raz kolejny efektowne, bardzo nowoczesne rugby.

Niepokój z kolei wkradł się do szeregów Nowej Zelandii, która poniosła wysoką porażkę 7:35 z broniącą tytułu Republiką Południowej Afryki. W lipcu co prawda „All Blacks” wygrali zarówno z RPA, jak i z Australią czy Argentyną, ale porażki zdarzają im się ostatnio nieco częściej i kibice z tego zakochanego w rugby kraju podchodzą do turnieju we Francji z wielkimi nadziejami, ale i pewnymi obawami. Szczególnie, że już na inaugurację zmierzą się z nieobliczalną Francją.

Zdjęcie: Tomasz Plenkowski

Jak zwykle groźni będą zawodnicy RPA, czyli popularni „Springboks”. Przed czterema laty ten zespół wywalczył tytuł, prezentując bardzo odpowiedzialne, może nieco mniej efektowne, ale za to bardzo efektywne rugby.

Na razie nam Polakom pozostaje tylko trzymać kciuki za innych i szukać polskich akcentów. Choćby w zespole Walii, gdzie gra Corey Domachowski, którego pradziadek pochodził z naszego kraju i uciekł z obozu w Auschwitz. Z kolei w Namibii, która mogła być najbardziej „polską” drużyną na całym turnieju, zobaczymy znanego z występów w naszym kraju Danco Burgera. Niestety ostatecznie w składzie nie znaleźli się powołani na zgrupowanie w lipcu Pieter Steenkamp (Orkan Sochaczew) czy Oderich Mouton (Juvenia Kraków).

Puchar Świata w Rugby otworzy starcie Francji z Nową Zelandią, które zaplanowano w piątek 8 września o godzinie 21:15 na Stade de France. Transmisja rozpocznie się o godz. 20.55 na kanale Polsat Sport Fight.

Widzew. Kowale zawinili, a tylko Cygana powiesili. Wyrzucili trenera Janusza Niedźwiedzia, ale czy tylko on jest winny?!

Doszło do tego, czego się wszyscy wkoło spodziewali, a niektórzy z niecierpliwością oczekiwali. A gdy stało się jasne, że trener Janusz Niedźwiedź został zdymisjonowany (zastąpił go Daniel Myśliwiec), wielu odetchnęło z ulgą. Nikt w tym momencie nie będzie ich rozliczał (a powinien!). Mogą spać spokojnie, ciekawe jak długo jeszcze.

Nie przepadałem za wypowiedziami trenera Niedźwiedzia, bo owijał sprawę w bawełnę, lukrował rzeczywistość, zamiast prosto z mostu, po męską mówić zwłaszcza po przegranych meczach jak jest i dlaczego tak jest.

Trudno mi jednak nie liczyć się ze zdaniem Zbigniewa Bońka, który na futbolu zęby zjadł, na polskiej piłce, a szczególnie Widzewie zależy mu wyjątkowo. Jego zdaniem wyrzucenie Niedźwiedzia jest działaniem przedwczesnym i niepotrzebnym. Trener poukładał drużynę, wypracował styl, jakim powinna ona grać, a że dostał do grania tego koncertu marnych wykonawców, to nie tylko jego wina.

Znów do Widzewa trafił zaciąg nikomu niepotrzebnych przeciętnych piłkarzy, którzy miast robić różnicę w grze na plus, ciągną zespół w dół, w otchłań przeciętniactwa. A kompromitacją okazało się szukanie młodzieżowca, który będzie spełniał ekstraklasowe kryteria.

Tę sportową, nie boję się powiedzieć, klęskę powinien też wziąć na klatę dyrektor sportowy, ba cały pion sportowy klubu i to on też powinien ponieść konsekwencje. Ba, gdybym ja był właścicielem Widzewa, po prostu doprowadziłbym pion sportowy klubu do… pionu.

Wziąłbym też pod lupę ludzi odpowiadających za widzewską akademię, którzy choć mijają lata, nie potrafili wychować choćby jednego zawodnika, mogącego skutecznie walczyć o miejsce w podstawowym składzie.

Trzeba mocno potrząsnąć całym pionem sportowym, to nie ulega wątpliwości. Pokazać mu też szerszą perspektywę, zapraszając wreszcie do współpracy byłych znakomitych piłkarzy Widzewa. Prawdziwych fachowców z wielką charyzmą, którzy budowali potęgę klubu i mają tyle życiowej i zawodowej mądrości, że po prostu mogliby pomóc ludziom pracującym na co dzień w klubie spojrzeć prawdzie w oczy!

Tego dawno w Łodzi nie było. Męska koszykówka na międzynarodowym poziomie. Emocji na pewno nie zabraknie!

Jest ważna sportowa impreza w Łodzi. 9 i 10 września w hali MOSiR przy ul. Małachowskiego XXVI turniej o Puchar prezydenta miasta Łodzi w koszykówce na wózkach.

Wystartuje nasz łódzki team – ŁTRS, ale też przyjadą drużyny zagraniczne.

9 września godz. 9 SC Zwickau – Mustang Konin, godz. 11 KSN Start Warszawa – ŁTRS Łódź, godz. 13 Reprezentacja Czech – Mustang Konin, godz. 15 reprezentacja Litwy – KSN Start Warszawa, godz. 17 reprezentacja Czech – SC Zwickau, godz. 19 ŁTRS Łódź – reprezentacja Litwy.

10 września od godz. 10 spotkania o miejsca. O godz. 15 wręczenie nagród.

Mówi Andrzej Olejnik: Po zgrupowaniu w Grudziądzu nasz zespół ŁTRS postara się pokazać dobrą koszykówkę. Zapraszam kibiców. Jestem pewien, że w turnieju emocji nie zabraknie.

To absurdalne, a jednak… Moim zdaniem ŁKS i Widzew miały lepsze ligowe kadry w zeszłym sezonie!

Gdy porażka goni porażkę wszystkiego się odechciewa. Aż trudno uwierzyć, że w regionie o takiej mocarstwowej, sportowej (łódzcy bramkarze byli we wszystkich reprezentacjach dyscyplin zespołowych!) tradycji, jest tak bardzo źle. I nie wiadomo czy i kiedy będzie lepiej.

Skupmy uwagę na piłce nożnej. Na razie futbolowe transfery ŁKS i Widzewa to strzały, jak kulą w płot. Nie mam cienia wątpliwości, że obie drużyny miały lepsze jedenastki (plus wartościowi zmiennicy) w minionym sezonie.

Widać wszyscy futbolowi spece w obu klubach byli głusi na mądre przysłowie: lepsze jest wrogiem dobrego. Zamiast dbać, pielęgnować, ulepszać postanowiono zmieniać, bo takie obowiązują w tym zagubionym polskim futbolowym światku zasady. Jak widać na razie ŁKS i Widzew wychodzą na nich jak Zabłocki na mydle.

Nowi, zagraniczni gracze powinni być wartością dodaną łódzkich klubów, a mówiąc wprost, nie są. Mamy nowy sezon, a gra obu zespołów opiera się na tych samych zawodnikach: ŁKS – Bobek, Mokrzycki (a gdzie Kowalczyk, no gdzie?!), Widzew – Ravas, Pawłowski i momentami Sanchez. To zdecydowanie za mało, żeby myśleć o ekstraklasowych sukcesach.

Na razie wszystko przemawia za tym, że obie łódzkie drużyny będą kurczowo bronić się przed spadkiem. No chyba, że w trakcie reprezentacyjnej przerwy nastąpi wielkie przełamanie i ligowy karta zacznie naszym iść. Oby tylko się nie okazało, że nadzieja jest matką głupich.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑