Rezerwowy Pafka

Autor: admin (Page 4 of 158)

Sportowy weekend pełen emocji dla drużyn rugby Venol Atomówki Łódź

Zdjęcia Venol Atomówki

Venol Atomówki Łódź w ten weekend zmierzą się w turniejach w Rudzie Śląskiej i Lublinie

Seniorki walczą o awans!

Seniorska drużyna rugby w najbliższą sobotę zmierzy się w Rudzie Śląskiej z zespołami z całej Polski. ł trener Zbigniew Grądys.

– „Przygotowania do turnieju były bardzo intensywne. Pracowaliśmy nad zgraniem zespołu i poprawą elementów taktycznych, które mogą nam zapewnić przewagę nad rywalami. Jestem dumny z tego, jak zawodniczki się angażują, i wierzę, że jesteśmy w stanie pokazać nasz pełny potencjał na boisku” – mówi trener Zbigniew Grądys.

Podczas turnieju w Rudzie Śląskiej Venol Atomówki Łódź, zmierzą się w trzech kluczowych spotkaniach fazy grupowej. O godzinie 8.40 rozpoczną rywalizację z zespołem Diablic II z Rudy Śląskiej, następnie o 10.20 stawią czoła drużynie Rugby Biesal. Kolejnym przeciwnikiem Venol Atomówek Łódź będzie RC Częstochowa. Po rozegraniu fazy grupowej finały zaplanowane są na godzinę 12.10, gdzie łodzianki będą walczyć o jak najwyższą lokatę w turnieju.

Młodsza sekcja w Lublinie

Drużyna U16 30 marca zagra w turnieju w Lublinie. Trener Zbigniew Grądys zauważa ich dynamiczny rozwój: – Drużyna U16 ma ogromny potencjał. Praca z tymi zawodniczkami to prawdziwa przyjemność. Widać, że rugby sprawia im dużo radości, a przy tym nie brakuje im ambicji. Turniej w Lublinie to okazja na wywalczenie najwyższej lokaty, dziewczyny ciężko pracowały na to i wierzę, że pokażemy się z jak najlepszej strony.

Pierwszy mecz Venol Atomówki Łódź rozegrają o godzinie 11.10 przeciwko Energa Biało-Zielone Ladies Gdańsk. Kolejne spotkanie zaplanowane jest na 12, kiedy to zmierzą się z zespołem RC Częstochowa. Finały rozpoczną się o 12.30, gdzie młode rugbystki z Łodzi będą walczyć o miejsce na podium. Udział w obu turniejach pokazuje czarno na białym, że kobiece rugby w Łodzi rozwija się w dobrym kierunku.

Venol Atomówki Łódź są wspierane przez Urząd Miasta Łodzi, Venol Motor Oil Poland, GRA-LECH s.c., NordHorn, Profilaktyka i Zdrowie, Ortoteam.

Marian Łącz – autor trzech hat tricków dla ŁKS. On był jak Gerd Mueller tamtych czasów!

Stoją od lewej: Wacław Pegza, Jan Pisarki, Marian Łącz, Feliks Karolak, Zbigniew Łuć, Tadeusz Hogendorf, Stanisław Baran, Jan Włodarczyk, Tadeusz Łuć, Zygmunt Czyżewski, Stanisław Sidor.
Zdjęcia z archiwum Jacka Bogusiaka

Kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak przypomniał mi postać jednego z najbarwniejszych piłkarzy ŁKS – Marian Łącz pseudonim Makuś. Zdobył dla łódzkiej drużyny 35 bramek na poziomie I ligi (dziś ekstraklasa), zaliczył trzy hat tricki: 27 marca 1949 roku w meczu z Legią (5:1), 3 kwietnia 1949 roku w spotkaniu z Wartą Poznań (3:0) i 5 września 1949 roku też w meczu z Wartą (4:4).

Najlepszy strzelec ŁKS pod koniec lat 40. W 1949 roku wygrał plebiscyt Kuriera na najlepszego piłkarza Łodzi. Doskonały technik, miał precyzyjne uderzenie z dystansu, świetnie radził sobie przy strzałach głową, specjalista od rzutów karnych.

Otwarty, kontaktowy, zwykle uśmiechnięty. Lubił pogawędzić sobie z kibicami. Trzy razy wystąpił w reprezentacji Polski.

Obok piłki miał drugą pasję, aktorstwo. Uprawiając futbol jednocześnie studiował na PWST w Warszawie. Grał w takich filmach jak: Gangsterzy i filantropii, O dwóch takich, co ukradli księżyc, Miś, Janosik, Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz serialach Dom, Polskie drogi, Lalka, Alternatywy 4. ojciec aktorki Laury Łącz.

Dodam o siebie, że mówiono o nim: to najlepszy w Polsce piłkarz wśród dobrych aktorów i najlepszy aktor wśród dobrych piłkarzy!

Onet przypomina anegdoty o piłkarzu – aktorze: Nie ukrywał zamiłowania do używek i dobrej zabawy. – Makuś, a jakbyś był na bezludnej wyspie bez wódeczki i papierosów? – pytali jego znajomi. – Cóż, umarłbym – odpowiadał Marian Łącz. Zdarzało się, że był zmieniany już w przerwie meczu. Nie dlatego, że grał słabo. Łącz spieszył się po prostu do teatru

– Najenergiczniej i najofiarniej zagrał Łącz. Był wszędzie, zarówno na środku, jak i na skrzydłach, a czasem nawet cofał się daleko. Łącz, wspomagany przez kolegów, wykańczał ich akcje celnymi strzałami, wobec których Skromny był zupełnie bezradny – pisał Przegląd Sportowy po wygranej 5:1 z Legią, gdy zaliczył hat tricka.

Podobno kiedyś tak spieszył się do teatru, że dopiero w garderobie z piłkarskiego stroju przebierał się w teatralny. Wszedł na scenę i spostrzegł, że na nogach ma korki! To chyba jednak legenda miejska – wspominała Laura Łącz, córka Mariana i aktorka, w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

– On był jak Gerd Mueller owych czasów. Strzelał bramki, rządził na boisku, krzyczał, domagał się piłek, sterował kolegami. Był takim liderem – mówił wybitny aktor Jan Englert w Dzień dobry TVN.

Mecz w Siedlcach – to było prawdziwe święto polskiego rugby. Ech, przypomniał mi się wielki finał w Aleksandrowie Łódzkim. Cóż, zostały tylko wspomnienia…

Fot. Ekstraliga Rugby

No, nie powiem, wreszcie coś się ruszyło i to w dobrym kierunku. Jako kibic rugby bardzo się cieszę, że coraz sprawniej działa na na YouTube kanał Ekstraliga Rugby. Nie chce nas telewizja, a do diabła z nią, poradzimy sobie sami! I bardzo dobrze. Nie będę jednak krył, że choć z przyjemnością obejrzałem w internecie mecz na szczycie w Siedlcach, to zazdrościłem Mirkowi Żórawski, że widział go na żywo. Atmosfera była taka, jak nie przymierzając, podczas finałowego starcia w Aleksandrowie Łódzkim. Wtedy – pełne trybuny, sportowy festyn i twardy mecz walki, zakończony pierwszym i ostatnim (szkoda! szkoda!) sukcesem Budo 2011.

W każdym razie w Siedlcach było coś niezwykle pozytywnego i budującego – dobre sportowe widowisko (ze świetnym Patrykiem Reksulakiem) i odpowiednia atmosfera. Jeżeli w kolejnym ligowym spotkaniu Pogoń wygra – tym razem z Ogniwem Sopot – to może już poważnie myśleć o wielkim finale na swoim stadionie. Będzie się wtedy działo, bo siedlczanie, jak pokazali, potrafią takie sportowe – rugbowe święto zorganizować.

Na stronie PZR po ostatniej kolejce ekstraligi rugby czytam: ekipa WizjaMed totalnie, co było sporym zaskoczeniem, zdominowała zespół z Lublina. Arka również przeważała, ale nie tak bardzo jak łodzianie.

Oba mecze zakończyły się jednak wynikami, które aż tak wysokie nie są. Ani Arka, ani łódzcy Budowlani nie zdobyli bonusowych punktów ofensywnych za zwycięstwo różnicą trzech przyłożeń. Obie ekipy pokazały jednak, że jeśli będą w stanie utrzymać poziom przez cały mecz, mogą napsuć krwi rywalom z pierwszej trójki. Czy sprawić sensacje? Za wcześnie na takie oceny, ale liga dopiero się rozkręca i wszystkie drużyny na pewno będą grały jeszcze lepiej. 

Teraz KS WizjaMed Budowlani Łódź wystąpią właśnie w Gdyni, a tam Arce marzy się miejsce w czołowej czwórce i wielka gra o medal. Ma zatem wyjątkową motywację, łodzianom potrzebna będzie zatem wyjątkowa… mobilizacja. Mecz w sobotę o godz. 16 w Gdyni.

Co powinien zrobić ŁKS, żeby znaleźć się w strefie barażowej? Spróbować grać tak, jak… reprezentacja Hiszpanii!

Antoni Młynarczyk Fot. ŁKS/Cyfrasport

Mnie się wydaje, no tak na chłopski rozum, że ŁKS, nie przymierzając, musi grać tak, jak… reprezentacja Hiszpanii. Postawić na dwóch młodych, nie bojących się nikogo, przebojowych i posiadających co najważniejsze odpowiednie umiejętności, skrzydłowych. To oni – Maksymilian Sitek i joker w ełkaesiackiej talii – Antoni Młynarczyk zdecydowali w głównej mierze (obok Koko Hinokio) o ligowym (drugim z rzędu!) zwycięstwie z Chrobrym w Głogowie 2:1.

Bezwzględnie zasługują na to, żeby pojawić się w wyjściowej jedenastce w najbliższym ligowym meczu. Podniosą jakość i temperaturę grania łodzian, pozwolą walczyć o przewagę na skrzydłach, co pozwoli skrócić nudną i niekiedy mocni nieefektywną, godną piłki… ręcznej, grę po obwodzie. No, i co najważniejsze taka decyzja przyniesie bramkowy i punktowy efekt. A jest jednak o co grać, bo łodzianie krok po kroczku zbliżają się do strefy barażowej.

Maksymilian Sitek Fot. ŁKS/Cyfrasport

Mającemu południowoamerykańskie korzenie do temperamentnego grania trenerowi Arielowi Galeano to po prostu musi odpowiadać. Miał też w czasie reprezentacyjnej przerwy sporo do poprawy w grze zespołu – choćby efektywne odnajdywanie się na boisku napastnika czy pewniejsza gra w defensywie przy szybkiej kontrze rywali.

ŁKS zagra 29 marca o godz. 19.30 w Łodzi z broniącą się przed spadkiem Odrą Opole. Rywale przeżywali prawdziwy szok po uroczystej inauguracji swojego nowego stadionu.

Sportowe Fakty: Itaka Arena w Opolu, najnowocześniejszy stadion w Polsce, już po pierwszym meczu padła ofiarą wandalizmu. Zniszczenia miały miejsce podczas spotkania Odry Opole z FC Magdeburg doszło do aktów wandalizmu. Zdewastowano toalety, a na balustradach pojawiły się wlepki i napisy. Policja już bada sprawę. Według ustaleń Radia Opole, za zniszczenia odpowiadają prawdopodobnie kibice FC Magdeburg.

Polacy wygrali drugi mecz eliminacji mistrzostw świata i to jest najważniejsze, choć prawda jest też taka, że szału nie było

Szału nie było, ale Polacy zagrali trochę lepiej, strzelili dwie bramki i wygrali, a to ostatnie jest najważniejsze. Na razie plan na eliminacje został zrealizowanie. Dwa zwycięstwa ze słabeuszami i gramy dalej, licząc na zdecydowanie więcej.

Polacy rozpoczęli mecz z Lewandowskim na ławce rezerwowych i Bednarkiem w roli kapitana drużyny. I szybko mogli prowadzić. Już w 3 min po indywidualnej akcji i minięciu trzech rywali Kamiński strzelił jednak obok dalszego słupka. Groźniejsza była kontra rywali. Znów kunsztem, po strzale z dystansu, musiał się wykazać Skorupski. Mówiąc szczerze nic nie graliśmy, ale po kiksie rywala z ostrego kąta strzelał Bogusz i trafił w bramkarza. A potem co się działo? Lepiej zapomnieć.

I gdy wydawało się, że polskie futbolowe męki mogą trwać i trwać, akcja napastników (tak, tak) przyniosła gola. Wzdłuż bramki piłkę skierował Piątek, a Świderski strzelił jednego z najłatwiejszych goli w życiu. Z pięciu metrów niepilnowany posłał piłkę do pustej bramki.

Jeśli ta sytuacja miała coś odblokować w naszej grze, to tego niestety nie zrobiła. Graliśmy wolno, przewidywalnie i tylko przyspieszenia Kamińskiego dawały jakieś niespełnione nadzieje. Maltańczycy byli szybsi, bardziej mobilni, groźnie strzelali z dystansu, mogli sobie pograć piłką, ale… fakty były takie, że do przerwy przegrywali.

Pierwsza składna akcja Polaków w drugiej połowie przyniosła drugiego gola. Znów na listę wpisał się Świderski, tym razem po strzale z dystansu, przy słupku, po sprytnym podaniu piłki przez Modera. Ty sytuacja odblokowała trochę Polaków. Pozwalali sobie na więcej luzu, trochę finezji w tworzeniu akcji, strzelali, a więc wreszcie się coś działo, a nie tylko futbolowe lelum polelum i nuda mijających minut. Można się było tylko zastanawiać: będzie hat trick Świderskiego czy nie będzie. Nie było, podobnie jak goli innych naszych reprezentantów, w czym spora zasługa bramkarza Bonello.

Polska – Malta 2:0 (1:0)

1:0 – Świderski (27), 2:0 – Świderski (51)

Polska: Skorupski – Piątkowski, Bednarek (46, Wieteska), Kiwior – Frankowski (66, Cash), Szymański, Moder, Bogusz (46, Slisz), Kamiński (87, Bereszyński) – Świderski, Piątek (66, Lewandowski)

W drugim meczu tej grupy: Litwa Finlandia 2:2.

Kolejne spotkania Polaków w eliminacjach piłkarskich mistrzostw świata:
3. kolejka: sobota, 7 czerwca: Polska pauzuje
4. kolejka: wtorek, 10 czerwca: Finlandia – Polska (20:45)
5. kolejka: czwartek, 4 września: Holandia – Polska (20:45)
6. kolejka: niedziela, 7 września: Polska – Finlandia (20:45)
7. kolejka: czwartek, 9 października: Polska pauzuje
8. kolejka: niedziela, 12 października: Litwa – Polska (20:45)
9. kolejka: piątek, 14 listopada: Polska – Holandia (20:45)
10. kolejka: poniedziałek, 17 listopada: Malta – Polska (20:45)

Czy wielkie, zainwestowane pieniądze pozwolą szybko zbudować kolejny Wielki Widzew?!

Widzew po zmianach właścicielskich i szkoleniowych chce znów być wielki i to jak najszybciej, już od przyszłego sezonu. Nie da się ukryć, że do realizacji tego celu potrzebne są wielkie pieniądze i takie mają w piłkarskiej spółce być, Mówi się o kwocie 90 milionów złotych.

Przyjrzymy się, jak jest teraz, posiłkując się Skarbem Kibica Przeglądu Sportowego. Obecny budżet łodzian -49,5 mln to więcej niż okolice ligowych – finansowych stanów średnich, a jednak nie pozwala on łodzianom bić się o miejsce w czołowej ósemce. Jak widać, same pieniądze szczęścia nie dają, ale nie da się ukryć, że są w futbolu bardzo potrzebne.

Popatrzmy na budżet najmocniejszych graczy w ekstraklasie, czołowej klubowej piątki ligi: Raków – 80 milionów złotych, Jagiellonia – 45 mln(!), Lech – 115 mln, Pogoń – 99,6 mln (przed zmianami własnościowymi – niewypłacalna!), Legia – 201 mln zł. Najniższy budżet – 18 mln zł – ma plasująca się… tuż za Widzewem – Puszcza.

Kasa, trzeba to przyznać wielka, jaką ma zapewnić Robert Dobrzycki z firmy Panattoni, stwarza perspektywę, daje nadzieję na lepsze jutro, wyzwala wielki optymizm, żeby nie powiedzieć entuzjazm wśród licznych kibiców. To jednak są solidne podstawy, fundament, na którym, tak się marzy, ma powstać kolejny Wielki Widzew.

Pieniądze zatem będą, trzeba je tylko mądrze wydać. To mają zapewnić ludzie, nie powiązani dotąd z polskimi układami i sieciami powiązać między dyrektorami sportowymi – trenerami, a firmami zajmującymi się promowaniem i sprowadzaniem piłkarzy. Bardziej obiektywni i rzetelni w działaniu. Współpracujący ze sobą dla dobra klubu! Oby tak było w rzeczywistości.

Marzenia, a rzeczywistość. Dziś trzeba twardo i skutecznie bić się o uratowanie ekstraklasy. Widzew po przerwie reprezentacyjnej zagra w Gliwicach z Piastem – 28 marca o godz. 18. Łodzianie mają w tej chwili 7 punktów przewagi nad strefą spadkową, Piast – 10. Oba kluby nie są na razie niczego pewne. Oba mają zatem, o co grać!

Ukraińska, frontowa opowieść Szczepana Twardocha, także dzięki użytemu językowi, wciąga jak narkotyk

To jest powieść najbliższa, jak tylko się da, współczesności, w której nie ma słowa o ukochanym przez autora Śląsku, jest za to frontowa historia z wojny toczonej heroicznie teraz i tu przez Ukrainę.
Szczepan Twardoch to ma. Umie zajmująco opowiadać i tak jest tym razem w historii z pierwszej linii ukraińskiego frontu – nulla, gdzie o śmierć zdecydowanie łatwiej niż o życie. Gdzie znalazł się z własnego wyboru Koń – Polak o ukraińskich korzeniach. Na froncie szukający zapomnienia o dawnym życiu i zarazem swoistej zemsty za krzywdy doznane przez ukraińską ukochaną.

Nie mniej ważny, a momentami ważniejszy, budujący rytm opowieści, jest jej frontowy język. Twardoch ma do języka słuch wyjątkowy, dlatego wiele skorzystał z z rozmów z żołnierzami, z podróży na Ukrainę z wojskową pomocą. Jest to język trudny, brutalny, chropowaty, operujący skrótami zrozumiałymi przede wszystkim w okopach – w brudzie, błocie, momentami beznadziei i ciągłym balansowaniu na krawędzi życia i śmierci. Mocno przystający do tej wojennej rzeczywistości, dobrze ją opisujący, podnoszący dramatyzm i wiarygodność opowiedzianej historii.

Szczepan Twardoch Null Wydawnictwo Marginesy

Oj, jakie futbolowe męki oglądaliśmy i nagle były… ełkaesiak niechcący pomógł trochę Polakom skromnie wygrać pierwszy mecz eliminacji mistrzostw świata

W pierwszym meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata przeżywaliśmy wielkie sportowe męki. Ostatecznie wygraliśmy, w czym pomógł fakt, że piłka po strzale Lewandowskiego, zanim trafiła do bramki, odbiła się od nogi byłego ełkaesiaka – Tutyskinasa.

Nasi mieli atakować i tak próbowali robić. Zaostrzająca nasz futbolowy apetyt była akcja z 6 min, gdy do mierzonego dośrodkowania Szymańskiego dochodził na przeciwległej stronie pola bramkowego Cash, ale nic z tej akcji nie wyszło. Potem jednak przy kontrach więcej było paniki pod naszą bramką (skąd my to znamy?) niż polskich składnych, groźnych akcji.

W końcu w 20 min drugi w miarę składy atak Polaków i Szymański trafił w boczną siatkę. W trzeciej akcji dwie minuty później pierwszy celny strzał – Frankowskiego. Co jednak było wcześniej. Przy kontrze rywali i przewadze w ataku interwencją meczu popisał się Bednarek.

W sumie do przerwy nasza drużyna robiła to samo, co w ostatnich spotkaniach. Grała bez większego wzajemnego zrozumienia, zbyt wolno i schematycznie, żeby myśleć o składnej akcji, o golu nie wspominając.

Nie było widać współpracy środkowych pomocników, nikt nie potrafił wygrać pojedynku jeden na jeden, kompletnie niewidoczny był kapitan Lewandowski, a do tego panika przy każdej próbie kontry rywali. W sumie nieciekawie i rozczarowująco, a najważniejsza była interwencja w defensywie Bednarka.

Trudno w to uwierzyć, a jednak… Im dłużej trwał mecz, tym było gorzej, a w siłę i pewność siebie rośli Litwini. Zablokowany strzał Lewandowskiego był smutnym podsumowaniem godziny gry naszej drużyny.

Wreszcie po strzale Casha i rykoszecie musiał wykazać się bramkarz rywala. Jeżeli to miało być światełko nadziei to dla Litwinów. Całe szczęście w 71 minucie świetną interwencją na refleks popisał się Skorupski, broniąc strzał Matuleviciusa z pięciu metrów.

Takie sytuacje się mszczą. Po akcji Bogusza z Kamińskim, strzale Lewandowskiego i rykoszecie (piłka odbyła się od nogi Tutyskinasa) Polacy osiągnęli cel minimum. Zdobyli gola i trzy punkty na inaugurację zmagań. Trzeba to sobie jasno powiedzieć, co brzmi wręcz nieprawdopodobnie: znakomite interwencje Bednarka i Skorupskiego bardzo pomogły nam wywalczyć trzy bezcenne punkty.

Eliminacje MŚ:

Polska – Litwa 1:0 (0:0)

1:0 – Lewandowski (81)

Polska: Skorupski – Piątkowski (77, Wieteska), Bednarek, Kiwior – Cash (68, Kamiński), Moder, Piotrowski (77, Bogusz), Frankowski – Szymański, Lewandowski (86, Buksa), Świderski (68, Piątek)

Najbliższe mecze Polaków:

el. MŚ, 2. kolejka: 24 marca: Polska – Malta (20:45) 
mecz towarzyski: 6 czerwca: Mołdawia
el. MŚ, 4. kolejka: 10 czerwca: Finlandia – Polska (20:45)

Argentyna, Czechy, RPA – to grupowe rywalki Polek w rugbowym turnieju HSBC Sevens Challenger w Krakowie

Fot. PZR

Finałowy turniej HSBC Sevens Challenger w Krakowie zostanie rozegrany w dniach 11-12 kwietnia na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana. Tu poznamy uczestników turnieju w Los Angeles. World Rugby opublikowało terminarz krakowskich zmagań.

Faza grupowa zostanie rozegrana w piątek. Rywalizacja rozpocznie się o godzinie 9:00, jako pierwsi na murawie zameldują się panowie, a konkretnie reprezentacje Chile i Samoa. Ostatni piątkowy mecz zaplanowano na godzinę 18:34. W sobotę start o godzinie 11:00, natomiast zamykający zawody finał kobiet na 18:15.

W grupie A turnieju kobiecego zagrają: Kolumbia, Kenia, Tajlandia oraz Belgia. Reprezentacja Polski kobiet trafiła do grupy B z Argentyną, Czechami i RPA. Właśnie z tą ostatnią drużyną zmierzy się w swoim pierwszym spotkaniu, w piątek o 11:34. O 14:42 zagramy z drużyną z Ameryki Południowej, a mecz z Czeszkami odbędzie się o 18:34, na koniec całego dnia zmagań. „Biało-Czerwone” zapowiadały, że w Krakowie zamierzają pokazać swoje najlepsze rugby, więc kibice mogą liczyć na dobre widowisko.

Na razie ligowe zmagania toczą panowie. Program12 kolejki ekstraligi wygląda tak (wszystkie mecze w sobotę):

Drew Pal 2 RC Lechia Gdańsk v Life Style Catering RC Arka Gdynia (godz. 13.00; Jasiński, Misiak, Kowalski
KS WizjaMed Budowlani Łódź v Edach Budowlani Lublin (godz. 14.00; Jastrzębski, Kuniczkowski, Plesiński)
Budmex Rugby Białystok v RzKS Juvenia Kraków (godz. 15.15; Pawlicki, Piaskowski, Tarasiuk)
Awenta Pogoń Siedlce v ORLEN Orkan Sochaczew (godz. 18.00; Pawlik, Kaczmarek, Lech)

Tymczasem w Łodzi przy ul. Górniczej 5 w samo sobotnie południe spotkanie Centralnej Ligi Juniorów: KS WizjaMed Budowlani Łódź v RC Ogniwo Sopot (arbitrzy: Plesiński s. okręgowi).

Ach, jak piękne jest życie IV-ligowego piłkarza w Polsce. Może liczyć miesięczne na 4 – 4,5 tysiąca dolarów do ręki!

W polskiej piłce nożnej dzieją się rzeczy niezwykłe. Jest ona wyjątkowa, pełna zaskakujących zwrotów akcji i niespodziewanych wydarzeń. Legia i Jaga są w ćwierćfinale Ligi Konferencji. Tak historia zdarzyła się ostatnio w pucharowych europejskich zmaganiach… 54 lata temu. Dzięki korzystnym wynikom Polska jest na najwyższym 15 miejscu w rankingu UEFA. Co to oznacza? Ano to, że możemy wystawić pięć zespołów w europejskich pucharach. Aż dwie z nich wystąpią w eliminacjach Ligi Mistrzów (mistrz Polski zacznie od trzeciej rundy). O Ligę Europy powalczy zdobywca Pucharu Polski, a o Ligę Konferencji dwa kolejne zespoły.

Na wielkiej Europie świat się nie kończy. Okazuje się, jak podają Sportowe Fakty, w IV-ligowej Mazovii Mińsk Mazowiecki futbolista Igor Kraszniewski (27-letni Ukrainiec, obrońca) zarabia ogromne pieniądze. – Prezes płaci dobre pieniądze i zawsze na czas. Jeszcze nigdy nie było sytuacji, w której za coś nie zapłacono. Obecnie w czwartej lidze w Polsce zarabiają 4-4,5 tysiąca dolarów (15-17 tys. złotych) – mówi Ukrainiec.

Początkowo w naszym kraju pracował po 12 godzin dziennie w fabryce produkującej części do lodówek. Teraz jest wypasionym futbolistą na piątym(!) poziomie ligowych zmagań.

Z drugiej strony kto bogatemu zabroni. Sponsor klubu, przedsiębiorca z branży budowlanej płaci, bo ma taki kaprys i futbolowe ambicje. Nic dziwnego, że w kadrze zespołu są tacy zawodnicy jak Michał Janota, Michał Masłowski czy Maciej Jankowski, którzy też kasują swoje. Nie inaczej jest w II -ligowej Wieczystej Kraków, gdzie były gracz ŁKS, dziś nie najważniejszy piłkarz krakowskiej drużyny dostaje co miesiąc na konto… 130 tysięcy złotych.

Portale dokonują porównań i wyliczeń. I tak… Średnie zarobki piłkarzy w ekstraklasie to 20-30 tysięcy złotych miesięcznie, choć najlepsi kasują po milion złotych i więcej.

zawodtyper.pl przedstawia najlepiej opłacanych piłkarzy ekstraklasy: Mikael Ishak (Lech Poznań) – 4.18 mln złotych rocznie, Ilya Shkurin (Legia) – 3 mln (tyle zarabiał w Stali, teraz pewnie dostał podwyższkę, Artur Jędrzejczyk (Legia Warszawa) – 2.37 mln, Bartosz Kapustka (Legia Warszawa) – 2.09 mln, Kamil Grosicki (Pogoń Szczecin) – 1.95 mln, Bartosz Salamon (Lech Poznań – 1.81 mln, Antonio Milić (Lech Poznań) – 1.81 mln, Ivi Lopez (Raków Częstochowa) – 1.7 mln, Marc Gual (Legia Warszawa) – 1.65 mln, Afimico Pululu i Jesus Imaz (Jagiellonia) po – 1,1 mln.

W Fortuna 1 Ligi panowie futboliści mogą liczyć na zarobki rzędu 25 000 złotych. Ligowi średniacy inkasują 12-15 000 złotych miesięcznie. W drugiej lidze to przedział między 5000 – a 15 0000 zł, w trzeciej 2 – 5 tys. W czwartej nie wszyscy jeszcze oszaleli i średnia kształtuje się między 500 zł a 3 tys. zł. A i tak trzeba powiedzieć wprost: w polskim futbolu obowiązuje prosta zasada: czy się stoi, czy się leży, bardzo dobra kaska się należy!

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑