Widzew jest na fali. Zwycięstwo z liderem tabeli działa niezwykle motywująco. W środę o godz. 18.15 przed łodzianami mecz pierwszej rundy Pucharu Polski z KKS Kalisz. Na pewno nie zagrają Ernest Terpiłowski i Juljan Shehu, który narzekają na urazy.  Nie jest wykluczone, że w drużynie zadebiutuje Mato Milos. Wolne od grania mają też dostać: Bartłomiej Pawłowski, Henrich Ravas, Fabio Nunes i Karol Danielak, który ma rywalizować w jedenastce z Milosem. Tymczasem rywala nie wolno lekceważyć!

KKS Kalisz to drugoligowiec, który po siedmiu meczach jest wiceliderem. Nie przegrał jeszcze meczu. W piątek wygrał na wyjeździe ze Stomilem Olsztyn. Prowadzi go były napastnik Widzewa Bartosz Tarachulski. Na pewno łódzkiej drużynie nie będzie łatwo. Dodatkową motywację będzie też miał z pewnością bramkarz Maciej Krakowiak, który swego czasu bronił barw Widzewa, a potem sprawdzał się w Japonii.

W Kaliszu szykują się na wielkie, sportowe święte. Trybuny stadionu mają być pełne. Ma się pojawić około trzech tysięcy fanów Widzewa. Trzeba będzie zmienić organizację ruchu w okolicy stadionu, co na pewno nie ułatwi poruszania się po mieście. Na razie sprzedano ponad 5 tysięcy biletów. Obiekt może pomieścić 8 tysięcy fanów.

Dla kibiców będzie dodatkowa atrakcja.Każda osoba, która kupi bilet na mecz z Widzewem oraz… klubową whisky Pride of the Oldest City, otrzyma pamiątkową fotografię wraz z autografami zawodników na odwrocie.

Nas jednak przede wszystkim interesuje Widzew. Trener Janusz Niedźwiedź zdaje sobie sprawę, że łatwo nie będzie, bo dla KKS to mecz życia i zrobi wszystko, żeby sprawić wielką pucharową niespodziankę. Rezygnuje z ważnych piłkarzy, ale cel jest jeden – pucharowy awans, nawet po 120 minutach grania (Widzew jest na to przygotowany!). Czy jednak w tle nie pojawia się jak zmora wiadomość, że łodzianom przyjdzie w niedzielę (godz. 17.30) zagrać z Lechem Poznań i na ten kolejny wyjątkowy ligowy pojedynek trzeba skupić wszystkie siły?