Widzew dłuuugo cierpiał na boisku w Mielcu, ale w końcu doczekał się swoich szans, które znakomicie wykorzystał. Najpierw kontra w wykonaniu Zielińskiego i Sancheza przyniosła gola. Widać, że Hiszpan jest wprost bezcenny dla łódzkiej drużyny. Przy kolejnej próbie ataku, sytuację sam na sam wykorzystał Dominik Kun. Za chwilę dopisał do gola i dobrej gry asystę przy golu Jakub Sypka. Widzew wygrał drugi mecz z rzędu i ma już ich pięć na swoim koncie.
W drużynie Widzewa oczywista zmiana kontuzjowanego Nunesa na Milosa i mniej oczywista Danielaka na Zielińskiego. Na ławce łodzian Pawłowski, na ławce mielczan jako rezerwowy bramkarz Wyparło – syn Bogusława, legendy ŁKS.
Od pierwszej minuty atakowali gospodarze, Widzew się bronił, wręcz cierpiał, ale udawało im się przetrzymywać napór. Akcje łodzian stopował wysoki pressing i przejrzystość zamysłu, grania przez Sancheza.
Najgroźniejsze w wykonaniu gości w pierwszych 27 minutach było dobre i groźne dla rywali wykonanie rzutu rożnego. Po nim i serii przypadkowych dotknięć piłka odbiła się od Zjawińskiego, potem do Wlazły, a potem od… słupka. Za chwilę sędzia długo analizował to co pokazał mu system VAR. Uznał w końcu, że Szota nie zasługuje na czerwoną kartkę po nieprzepisowym zatrzymaniu atakującego Lebedyńskiego. Innego zdania był komentujący spotkanie Michał Żewłakow, który uważa, iż widzewiakowi należy się czerwona kartka.
Widzew w pierwszej połowie nie miał nic do powiedzenia, był bezradny. Praktycznie, tylko się bronił. Robił to skutecznie,bo rywale w decydujących momentach w łódzkim polu karnym byli wyjątkowo nieporadni.
Pierwszy strzał na bramkę rywali widzewiacy oddali w 47 minucie spotkanie. Letniowski spudłował, uderzając głową piłkę po dośrodkowaniu Zielińskiego. W 50 min po nieudanej próbie wyjścia z własnego przedpola i stracie piłki, przed utratą gola uratował swoim odważnym wyjściem z bramki Ravas.
Te wszystkie złe wrażenia trzeba było puścić w niepamięć po kontrze łodzian w 54 minucie. Zieliński przerzucił piłkę na lewe skrzydło do Sancheza, ten popędził na bramkę i strzałem z ostrego kąta między nogami Mrozka dał prowadzenia swojej drużynie.
Stal próbowała odrobić straty. Widzew dłużej utrzymywał się przy piłce, starając się wybijać z rytmu rywali. Niestety, było mu coraz trudniej. Łodzianie nie upilnowali w polu karnym Hamulicia w 76 minucie. Na szczęście na miejscu był Ravas, który obronił strzał napastnika rywali.
Widzew czekał na swoją szansę i ją dostał. Po zablokowanym strzale Zielińskiego w polu karnym, piłka trafiła do mającego podwójne futbolowe płuca Kuna, który wykorzystał sytuację sam na sam z Mrozkiem.
Trzecia składna akcja łodzian przyniosła trzeciego gola. Po kontrze Kun fenomenalnie wycofał piłkę do Sypka, który pewnie wykorzystał okazję.
Takiej skuteczności nie miał chyba w tym sezonie żaden zespół ekstraklasy. Widzew pokazał jak wygrywa się pozornie nie do wygrania ligowe pojedynki.
Stal Mielec – Widzew 0:3 (0:0)
0:1 – Sanchez (54), 0:2 – Kun (82), 0:3 – Sypek (86)
Widzew: Ravas – Stępiński, Szota, Kreuzriegler (87, Czorbadżijski)– Zieliński, Hanousek (46, Lipski), Kun (87, Dębiński), Milos – Zjawiński (70, Sypek), Letniowski (62, Danielak) – Sanchez
Dodaj komentarz