Czy mimo trzeciego remisu z rzędu ŁKS (tym razem z Zagłębiem Sosnowiec 1:1) jest powód do małej nadziei. Do futbolu trzeba mieć charakter. Tacy ludzie są w ŁKS. Jest nim na pewno bramkarz Dawid Arndt. Musiał zejść w przerwie z powodu kontuzji, a po meczu, gdy kulejąc udawał się do szatni, powiedział dziennikarzom, że nie wyobraża sobie, żeby nie zagrał w kolejnym spotkaniu, a będzie to mecz wyjątkowy z Wisłą w Krakowie (7 października, godz. 20.30).

Autor gola Dawid Kort: Szkoda straty dwóch punktów. Druga połowa ze wskazaniem na nas, choć trzeba przyznać, że nadzialiśmy się na kilka groźnych kontr Zagłębia.

Kazimierz Moskal, trener ŁKS: – Mogliśmy ten mecz wygrać, prowadziliśmy. Szkoda, że taki błąd przytrafił się Oskarowi, bo to on wypracował bramkę na 1:0, a później po jego stracie dostaliśmy bramkę na 1:1.
Co z Pirulo? Mam nadzieję, że na Wisłę będzie gotowy. Ma problem z łydką, nie chcieliśmy, aby powtórzyła się sytuacja, jak z Adamem Marciniakiem. Też miał taki problem, wyszedł za wcześnie i kontuzja mu się odnowiła. Jesteśmy dobrej myśli, że w kolejnym meczu zagra, ale na 100 procent nie możemy tego powiedzieć.
Przepuklina Mateusza Kowalczyka to poważna sprawa? Nie wiem, pojechali na kadrę Kelechukwu i Kowalczyk. Sam powiedziałem, że bardzo się cieszę, fajnie że nasi zawodnicy mogą jeździć na kadrę. Obaj wrócili z kontuzjami. Na pewno Keli będzie wyłączony na dłużej, co do Kowala nie mamy diagnozy ostatecznej. Dawid Arndt musiał opuścić boisko, bo dostał w mięsień czworogłowy i pod koniec pierwszej połowy stwierdził, że cała noga mu drętwieje. Może dostał w jakiś nerw?

Artur Skowronek, trener Zagłębia: Gratuluję piłkarzom, że potrafili odpowiedzieć, gdy ŁKS złapał swój rytm. ŁKS to jest bardzo dobra ekipa, która walczy o awans.