Rezerwowy Pafka

Tag: łks zagłębie

22 druga porażka ŁKS. Gol debiutanta sprawił jednak, że walka trwała do końca

Tego można się było spodziewać. ŁKS doznał 22 (15 na wyjeździe) ligowej porażki, Przy takiej statystyce przegranych można tylko wstydliwie zamykać ligową tabelę. Łodzianie walczyli jednak do końca. Debiutant Iwańczyk zdobył gola, co pozwoliło jedynie łodzianom doznać… honorowej porażki.

W składzie ŁKS pojawił się, a jakże, niezniszczalny, choć słaby Gulen oraz… Pirulo, który tym razem zagrał więcej niż poprawnie. Bodaj pierwszy raz w tym sezonie!

Łodzianie zaczęli mecz praktycznie pięcioma defensorami i już po 3 minutach mogli stracić gola. Zagapili się, nie kryli, nie patrzyli, co się dzieje, co w głównej mierze dotyczy Mammadova, i w efekcie Chodyna dostał wykładankę, ale na szczęście w bramce gości był Bobek, który obronił trudny strzał z linii pola karnego. Raz się upiekło, drugi raz już nie. Kolejny błąd ogromny błąd w ustawieniu, łapaniu na spalonego, Mammadova oraz Loeuvou i Kurminowski wykorzystał sytuację sam na sam. Czarna rozpacz! Tak po prostu grać nie można. Dlaczego, dlaczego ciągle szansę dostają ludzie niegodni zaufania.

Zagłębie robiło na boisku, co chciało. Bawiło się piłką, grą i przeciwnikiem. ŁKS bez Mokrzyckiego przypominał w grze defensywnej pijane dziecko we mgle. Gdyby nie interwencje Bobka już po 25 minutach mogło być po meczu.

Statystyki nie kłamały. Zagłębie 10 razy strzelało na bramkę rywali, cztery razy celnie. Konto ŁKS to… 0. Na dodatek czwartą żółtą kartkę ujrzał Ramirez i nie wystąpi w ostatnim meczu przeciwko Stali Mielec.

Na więcej odwagi w grze łodzianie zdobyli się pod sam koniec pierwszej połowy. Nic jednak z tego nie wyniknęło, poza groźnym choć niecelnym strzałem Ramireza i trochę lepszą współpracą hiszpańskich pomocników.

Druga połowa zaczęła się jak pierwsza. ŁKS nie po raz pierwszy miał szczęście, że nie stracił drugiego gola. Potem jednak gra potoczyła się inaczej… Odpowiedzią był pierwszy celny, choć w sumie łatwy do obrony, strzał Ramireza. To stało się w… 50 minucie spotkania. Potem były jeszcze dwa celne, choć równie słabe strzały gości. Mógł jednak paść gol dla łodzian, ale w dobrej sytuacji nieznacznie się pomylił Pirulo. Impuls do lepszej gry dał starający się za dwóch wprowadzony na boisku Tejan.

Wszystko zdało się psu na budę. Chodyna grał tak, jakby już był w dobrej szkole, a jego rywale raczkowali w przedszkolu. Przeprowadził akcję, którą trochę szczęśliwie skutecznie wykończył Grzybek. Potem, jak zwykle, wszystko się posypało i Bobek ratował ŁKS przed stratą kolejnych goli.

Łodzianie mogli wrócić do gry, ale Tejan przegrał pojedynek z bramkarzem Zagłębia, a za chwilę Ramirez posłał piłkę obok słupka. W łódzkiej drużynie zadebiutował w ekstraklasie syn znanego dziennikarza Polsatu – 17-letni Iwańczyk.

Od 84 min ŁKS grał z przewagą jednego zawodnika (drugą żółtą kartkę ujrzał Chodyna). Po jednej, drugiej akcji łodzian na listę strzelców wpisał się Iwańczyk (debiut marzenie) po zagraniu Koprowskiego. Rezerwowi wypracowali gola. W ostatnich sekundach szansę miał jeszcze Młynarczyk, ale posłał piłkę nad poprzeczkę. Może warto było wpuścić ich wcześniej na boisko?! Zagłębie kontynuuje znakomitą ligową passę. Wygrało czwarty mecz z rzędu.

Zagłębie Lubin – ŁKS 2:1 (1:0)

1:0 – Kurminowski (7), 2:0 – Grzybek (58), 2:1 – Iwańczyk (90+4)

ŁKS: Bobek – Dankowski, Mammadov, Gulen, Tutyskinas – Louveau (67, Koprowski) – Szeliga, Ramirez (74, Iwańczyk), Pirulo (85, Hoti), Głowacki (67, Młynarczyk) – Janczukowicz (46, Tejan)

ŁKS. Trzeba dać grać ludziom, którym będzie zależeć, a z resztą pożegnać się już teraz, bo oni kompromitują markę!

Fot. ŁKS Łódź

Barwy zobowiązują – tak przed klęską w Gliwicach powiedział trener Matysiak. Dokładnie tak jest. I dlatego ci wszyscy, którzy odpowiadają za jakość, a nie śmieszność marki ŁKS – panowie Graf, Melon, Salski muszą uderzyć, nie, walnąć pięścią w stół i krzyknąć nieudacznym futbolistom prosto w twarz: Tak dalej być nie może. Panom już dziękujemy!

Mieniący się zawodowcami, a będący, co pokazało choćby spotkanie z Piastem, zgrają futbolowych nieudaczników, nie mogą brać kontraktowych pieniędzy za frajer, za taką sportową kaszanę, jaką raczą nas na boisku. Trzeba nimi wstrząsnąć, potrząsnąć, a najlepiej dać szansę tym, którym zależy i którzy zostaną w klubie w nowym sezonie.

Nie mogę zrozumieć dlaczego trener Matysiak stawia choćby na popełniającego w każdym meczu proste błędy Gulena (w ostatnim spotkaniu dał się przeskoczyć niższemu o kilkanaście centymetrów rywalowi!), dlaczego boczni obrońcy zachowują się w defensywie tak, jakby nie mieli zielonego pojęcia o kryciu, podobnie jak wystawiany na boku pomocy Tejan, dlaczego Ramirez potrafi na długie minuty znikać z radarów, a olewający ŁKS Durmisi ciągle pojawia się na boisku. Sam Mokrzycki choćby się za dwóch natężał, to nie udźwignie, taki to ciężar.

Czas najwyższy zacząć robić przegląd kadry przed I-ligową batalią i dać szansę tym, którym będzie zależeć czyli Koprowskiemu, Łabędzkiemu, Tutyskinasowi, Bąkowiczowi, Zającowi…

ŁKS czekają jeszcze dwa mecze w ekstraklasie: 20 maja o godz. 19 w Lubinie z Zagłębiem i 25 maja o godz. 17.30 w Łodzi ze Stalą Mielec. Powiem wprost w imieniu fanów klubu i zespołu: trzeba natychmiast skończyć ze sportową kompromitacją!

Tylko siąść i płakać. ŁKS znów popełnił dziecinne błędy w defensywie i przegrał po raz dwunasty w sezonie!

ŁKS wygrał ostatni raz, gdy jeszcze była pełnia… lata czyli 20 sierpnia – z Pogonią 1:0.A potem?…11 kolejnych ligowych spotkań bez zwycięstwa. Czarna rozpacz. Łodzianie są najsłabszym zespołem ekstraklasy, co dobitnie udowodnili w przegranym meczu z Zagłębiem. Ełkaesiacy polegli w tym sezonie w ekstraklasie po raz dwunasty, po raz czwarty na własnym boisku!

Zanim mecz się rozpoczął już przytrafiła się… wpadka. Awaria bramek sprawiła, że nie wszyscy kibice mogli wejść na stadion przed pierwszym gwizdkiem. Nie upłynęło 10 minut meczu i wpadka kolejna, tym razem sportowa. Łodzianie zachowali się we własnym polu karnym niczym juniorzy i łatwo, tragicznie za łatwo, stracili bramkę. Kwadrans później znów po kompletnym zagubieniu się na własnym przedpolu łodzianie mogli stracić drugiego gola. Uratował ich… słupek.

Łodzianie przez długie minuty konsekwentnie i uporczywie rozgrywali piłkę od własnego pola karnego, co kompletnie im nie wychodziło. Prowadziło do strat i groźnych sytuacji. Trzeba był raczej działać prosto i… łopatologicznie – lagą z własnego przedpola na jednego z dwóch napastników.

Trener Stokowiec zmienił ustawienie zespołu na drugą połowę i nic się nie zmieniło. Łodzianie szybko stracili drugiego gola po stałym fragmencie gry i zupełnej bezradności we własnym polu karnym.

Gospodarze pierwszą naprawdę groźną sytuację przeprowadzili po blisko… godzinie gry! O czym tu zatem mówić. Tymczasem Zagłębie po kontrach miało okazje na zdobycie kolejnego gola. Znów słupek pomógł gospodarzom. Powiedzmy szczerze, gdyby goście byli skuteczniejsi to i na pięciu straconych golach mogłoby się nie skończyć.

Jednym jedynym piłkarzem, do którego nie można mieć większych zastrzeżeń, był ambitny, przebojowy, ale dramatycznie osamotniony w swoich ofensywnych poczynaniach napastnik Tejan.

Pobyt trenera Stokowca w ŁKS to pasmo czasem wstydliwych porażek i jeden jedyny remis z Piastem Gliwice. Rodzi się pytanie: komu i po co była potrzebna zmiana szkoleniowca w ŁKS, skoro jest gorzej niż było?!

ŁKS – Zagłębie Lubin 0:2 (0:1)

0:1 – Kopacz (9), 0:2 – Ławniczak (49)

ŁKS: Bobek – Szeliga, Gulen, Marciniak, Tutyskinas (46, Dankowski) – Mokrzycki (77, Lorenc), Louveau, Ramirez (63, Śliwa), Janczukowicz (82, Głowacki) – Jurić (63, Hoti), Tejan

ŁKS kontra Zagłębie Lubin. Dla łodzian teraz każdy ligowy mecz jest meczem o wszystko!

Dla ŁKS niestety na własne życzenie nie ma już taryfy ulgowej. Każdy kolejny ligowy mecz jest meczem o wszystko czyli o zachowanie ligowego statusu i o nadzieję na kolejne ekstraklasowe miliony, które uratują klubowy budżet.

Trener Piotr Stokowiec zdobył pierwszy punkt z ŁKS, po jednym z najbardziej emocjonujących spotkań rundy. Od 0:3 do 3:3 z Piastem daje nadzieję na restet? Sam chciałbym to wiedzieć. Przekonamy się na własne oczy już w piątek, gdy łodzianie o godz. 18 na stadionie im. Władysława Króla podejmą Zagłębie Lubin.

Krótko – statystyki, które oczywiście nie grają, ale są ciekawe: Zagłębie na wyjeździe – dwa zwycięstwa, pięć porażek, zero remisów, bramki 7-17. ŁKS u siebie: dwa zwycięstwa, dwa remisy i trzy porażki, bramki 8 – 15, ŁKS wygrał ostatni raz, gdy jeszcze była pełnia lata… 20 sierpnia z Pogonią 1:0.

Zdjęcia: Cyfrasport/ŁKS Łódź

Ligowa kadra łodzian się powiększyła. Do treningu powrócili: Pirulo, Nacho Monsalve, Anton Fase, Piotr Janczukowicz, Dawid Arndt, Adrian Małachowski oraz Grzegorz Glapka. Jakub Letniowski, rozpoczął rehabilitację. Kadra może się jednak szybko uszczuplić, bo uważać muszą Dani Ramirez, Engjell Hoti, Adrien Louveau, Adam Marciniak, Kamil Dankowski, którzy ujrzeli już trzy żółte kartki.

W Łodzi kadra się powiększyła, w Lubinie zmniejszyła, o bramkarza Sokratisa Dioudisa, zawieszonego na sześć spotkań za wywołanie burdy z Jordi Sanchezem, gdy widzewiacy strzelili Zagłębiu gola w doliczonym czasie gry (1:1). Czy pierwszym bramkarzem w pojedynku w Łodzi będzie Jasmin Burić, który rozegrał 163 mecze w ekstraklasie, dwa razy zdobył mistrzostwo i dwa razy superpuchar z Lechem?

ŁKS oczywiście powinien szukać słabych punktów w jedenastce rywali, ale przede wszystkim skupić się na sobie i nie pozwolić, żeby znów przytrafiły się mu tak beznadziejne 45 minuty, jak w spotkaniu z Piastem!

Porażka lidera. Były kapitan Rozwandowicz oddalił ŁKS od awansu do ekstraklasy

ŁKS doznał piątej porażki, drugiej wiosną, a pogrążył łodzian były kapitan Rozwandowicz.

Lider przystąpił do walki w Sosnowcu bez ważnych graczy drugiej linii.Trener Moskal dokonał trzech zmian w wyjściowej jedenastce. Za kartki pauzują Kowalczyk i Pirulo (razem mają na koncie 18 goli i 9 asyst!), nie pojawił się od pierwszej minuty Śliwa. W ich miejsce zagrali Okhronchuk, Kort i Szeliga. Wystąpił też były kapitan łodzian, dziś ważny gracz i…kapitan rywali – Rozwandowicz. Jesienią było 1:1. Gole dla łodzian strzelił Kort.

Po 9 minutach łodzianie przegrywali. Po rzucie rożnym na strzał z blisko 30 metrów zdecydował się Rozwandowicz. To była prawdziwa bomba pod poprzeczkę. Bobek próbował bronić, ale nie dał rady. Rozwandowicz, który pięć lat grał w Łodzi, nie celebrował gola.

Dopiero w 22 min ŁKS spróbował otrząsnąć się z przewagi rywala. Centrostrzał Dankowskiego sprawił kłopot bramkarzowi Kosowi, ale nie na tyle, żeby ten wyciągał piłkę z siatki. W 34 min po centrze Dankowskiego skiksował z siedmiu metrów Jurić. W jeszcze lepszej sytuacji kiks napastnika, co niepojęte był jeszcze większy! Precyzyjniejszy był Marciniak. Po rzucie rożnym główkował tak, że Kos musiał przerzucić piłkę nad poprzeczkę.

Zagłębie mogło rozpocząć drugą połowę od wyniku 2:0, ale Bobek znakomicie sparował piłkę po strzale zza pola karnego Banaszewskiego. Próbując rozładować frustrację kapitan Marciniak ujrzał czwartą żółtą kartkę, co eliminuje kapitana z udziału w meczu z Wisłą Kraków. Po akcji Monsalve i centrze Trąbki, Janczukowicz z czterech metrów główkował nad poprzeczkę. Nieprawdopodobny wyczyn! Jeden napastnik wart drugiego.

ŁKS miał przewagę, ŁKS atakował, ale bez pomysłu na zaskakującą akcję, co nie przystoi liderowi. Nic dziwnego, że zszedł z boiska pokonany. Porażka mogła być wyższa, ale Sobczak w sytuacji sam na sam posłał piłkę obok słupka i wpadł w Bobka.

Łodzianie zawiedli około 800 swoich kibiców, którzy pojawili się w Sosnowcu.

Zagłębie Sosnowiec – ŁKS1:0 (1:0)

1:0 – Rozwandowicz (9)

ŁKS: Bobek – Dankowski (87, Kelechukwu), Monsalve, Marciniak, Spremo (87, Glapka) – Okhronchuk (46, Nowacki), Mokrzycki, Kort (46, Śliwa)- Trąbka, Jurić (59, Janczukowicz), Szeliga

Osłabiony ŁKS. Trener Kazimierz Moskal: Biadolenie, w takich sytuacjach, jest nie w moim stylu

W piątek o godz. 20.30 mocno osłabiony lider ŁKS zmierzy się w Sosnowcu z walczącym o utrzymanie Zagłębiem. To nie będzie spacerek, bo takich w I lidze po prostu nie ma. Trzeba gryź trawę, żeby wyszarpać swoje. Na dodatek łodzianie wystąpią bez liderów drugiej linii – Pirulo i Mateusza Kowalczyka.

Trener ŁKS Kazimierz Moskal: – Jestem daleki od tego żeby liczyć punkty i spekulować kto gdzieś tam może je stracić. My musimy się nastawić, że każdy mecz będzie nas wiele kosztował. Cały czas mówię do zawodników, żeby odcięli się od tych spekulacji i skupili się na tym, na co mamy wpływ. Każdy kolejny mecz jest dla nas istotny i żadne kalkulacje i prognozy, nie powinny nam zawracać głów.

Bez Pirulo istniało życie, choćby w Katowicach na zakończenie rundy jesiennej. Natomiast do tego dochodzi Kowalczyk. Ci ludzie, których mamy po to trenują i po to są pod prądem, żeby w takich momentach pokazali pełnię swoich możliwości i na to bardzo liczę.

Ja z reguły nie narzekam na takie sytuacje które gdzieś tam się dzieją – czyli kartki, kontuzje. To jest chleb powszedni. Biadolenie, w takich sytuacjach, jest nie w moim stylu, ale też wydaje mi się pozostali zawodnicy mogliby to źle odbierać. Jeśli mamy kadrę ponad 20-sto osobową, to ci zawodnicy powinni być na tyle przygotowani, żeby w danym meczu czy w danej części sezonu, móc spokojnie zastąpić tych, którzy do tej pory byli podstawowymi zawodnikami.

Oprócz Kowalczyka i Pirulo, którzy pauzują za kartki – do autokaru nie załapał się Oskar Koprowski, który będzie grał w drugiej drużynie, oraz Jowin Radziński.

ŁKS. Jak wygrać z zespołem, który ma nóż na gardle, gdy wystąpi się bez swoich liderów?!

To będzie starcie dwóch drużyn, które mają o co grać. W piątek o godz.20.30 (transmisja Polsat Sport Extra) lider ŁKS zmierzy się w Sosnowcu z znajdującym się tuż nad strefą spadkową Zagłębiem. Będzie to pierwsze spotkanie łodzian na oddanym niedawno do użytku ArcelorMittal Park, czyli nowym obiekcie piłkarskim Zagłębia Sosnowiec.

Jesienią było 1:1. Gole dla łodzian strzelił Dawid Kort. Teraz też może się przydać, bo ŁKS będzie sobie musiał radzić bez dwóch liderów drugiej linii, nie całego zespołu! – Pirulo i Mateusza Kowalczyka. Każdy piłkarz w ŁKS jest teraz na wagę złota. Dlatego cieszy fakt, że Do dyspozycji trenera Kazimierza Moskala będzie Artemijus Tutyskinas.

W ostatniej kolejce po piorunującej końcówce ŁKS pokonał Podbeskidzie 2:1. Zagłębie (potrafiło wygrać 2:1 z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza i 2:0 z Ruchem Chorzów) w ostatniej kolejce zremisowało 0:0 z Chojniczanką. Trener Krzysztof Brede: Stworzyliśmy zbyt mało dobrych sytuacji. Brakowało przyspieszenia na połowie przeciwnika i wygrywanych pojedynków.

Miejmy nadzieję, że w Sosnowcu lider nie przeżyje znów swojego sportowego koszmaru czyli dyktowanej przez sędziego przeciwko niemu kolejnej jedenastki. W 10 ostatnich meczach przeciwko łodzianom dyktowano dziewięć rzutów karnych! Coś nieprawdopodobnego! Osiem z dziewięciu jedenastek rywale wykorzystali, raz skuteczny był Aleksander Bobek, który popisał się dwoma interwencjami (kapitalnie obronił strzał, a potem dobitkę), który zasłużył sobie na nagrodę za interwencję roku. Oby nie musiał znów stawać przed takim wyzwaniem!

Zdjęcia Radosław Jóźwiak/Cyfrasport/ŁKS Łódź

Ma chłopak charakter. Kontuzjowany Dawid Arndt nie wyobraża sobie, żeby nie zagrał przeciwko Wiśle w Krakowie!

Czy mimo trzeciego remisu z rzędu ŁKS (tym razem z Zagłębiem Sosnowiec 1:1) jest powód do małej nadziei. Do futbolu trzeba mieć charakter. Tacy ludzie są w ŁKS. Jest nim na pewno bramkarz Dawid Arndt. Musiał zejść w przerwie z powodu kontuzji, a po meczu, gdy kulejąc udawał się do szatni, powiedział dziennikarzom, że nie wyobraża sobie, żeby nie zagrał w kolejnym spotkaniu, a będzie to mecz wyjątkowy z Wisłą w Krakowie (7 października, godz. 20.30).

Autor gola Dawid Kort: Szkoda straty dwóch punktów. Druga połowa ze wskazaniem na nas, choć trzeba przyznać, że nadzialiśmy się na kilka groźnych kontr Zagłębia.

Kazimierz Moskal, trener ŁKS: – Mogliśmy ten mecz wygrać, prowadziliśmy. Szkoda, że taki błąd przytrafił się Oskarowi, bo to on wypracował bramkę na 1:0, a później po jego stracie dostaliśmy bramkę na 1:1.
Co z Pirulo? Mam nadzieję, że na Wisłę będzie gotowy. Ma problem z łydką, nie chcieliśmy, aby powtórzyła się sytuacja, jak z Adamem Marciniakiem. Też miał taki problem, wyszedł za wcześnie i kontuzja mu się odnowiła. Jesteśmy dobrej myśli, że w kolejnym meczu zagra, ale na 100 procent nie możemy tego powiedzieć.
Przepuklina Mateusza Kowalczyka to poważna sprawa? Nie wiem, pojechali na kadrę Kelechukwu i Kowalczyk. Sam powiedziałem, że bardzo się cieszę, fajnie że nasi zawodnicy mogą jeździć na kadrę. Obaj wrócili z kontuzjami. Na pewno Keli będzie wyłączony na dłużej, co do Kowala nie mamy diagnozy ostatecznej. Dawid Arndt musiał opuścić boisko, bo dostał w mięsień czworogłowy i pod koniec pierwszej połowy stwierdził, że cała noga mu drętwieje. Może dostał w jakiś nerw?

Artur Skowronek, trener Zagłębia: Gratuluję piłkarzom, że potrafili odpowiedzieć, gdy ŁKS złapał swój rytm. ŁKS to jest bardzo dobra ekipa, która walczy o awans.

ŁKS. Zero satysfakcji. Trzeci remis łodzian z rzędu. Nierozstrzygniętymi meczami jest ligowe piekło wybrukowane!

fot. lkslodz.pl

Po dwóch remisach z Termaliką i Podbeskidziem po 1:1, ŁKS zremisował trzeci ligowy mecz z rzędu, na własne życzenie z Zagłębiem. Nie tędy prowadzi droga do ekstraklasy. Remisami jest ligowe piekło wybrukowane.

Trener Moskal dokonał zmian w wyjściowej jedenastce. Zabrakło kilku piłkarzy. Byli to: Bobek, Marciniak, Kowalczyk (nie było go nawet na ławce rezerwowych), Bolango. a przede wszystkim lider liderów zespołu czyli Pirulo (też nie było go nawet na ławce rezerwowych). Niespodziewanie w jedenastce pojawił się w ataku Radaszkiewicz. W wyjściowej jedenastce rywali dwaj byli ełkaesiacy Bryła i Rozwandowicz (ten ostatni dostał przed meczem statuetkę Rycerza Wiosny oraz pamiątkowy poster). Radaszkiewicz pojawił się w pierwszym zespole ŁKS na ostatnie 20 minut meczu z GKS Katowice. Potem grał w III-ligowych rezerwach. W 9 meczach strzelił 4 bramki.

Bliżsi gola na początku spotkania byli goście, ale strzał Jończego znakomicie obronił Arndt. Od 30 minuty gospodarze przejęli inicjatywę. Pewnie interweniował Gliwa. W pierwszej połowie było mnóstwo szarpanej gry, sporo fauli. Fajnych akcji jak na lekarstwo.

W przerwie Arndta zmienił Bobek. To pokłosie zderzenia w polu karnym z początku meczu. Wreszcie pokazał się Rozwandowicz. Piłkę po jego uderzeniu sparował Bobek. Po centrze Bryły Pawłowski główkował nad poprzeczkę. Dośrodkowania po stałych fragmentach gry nic gospodarzom nie dawały. Z dystansu strzelał Monsalve, ale w środek bramki i Gliwa złapał piłkę. Kolejna akcja łodzian przyniosła gola. Koprowski dośrodkował z lewego skrzydła, Radaszkiewicz przedłużył piłkę, a Kort znalazł się na czwartym metrze sam, przed pustą bramką, i na wślizgu wpakował futbolówkę do siatki. Niezbyt długo łodzianie cieszyli się z prowadzenia. Po 7 minutach Zagłębie wyrównało. Nieszczęście zaczęło się od Koprowskiego. który zagrał piłkę wprost pod nogi rywala, a ten technicznym strzałem zmylił defensorów łodzian i bramkarza.

Mecz z Zagłębiem obejrzało 8,2 tys. kibiców.

7 października o godz. 20.30 ŁKS zagra w Krakowie z Wisłą

ŁKS – Zagłębie Sosnowiec1:1 (0:0)

1:0 – Kort (77), 1:1 – Fabry (84)

ŁKS Łódź: Arndt (46, Bobek) – Dankowski, Dąbrowski, Monsalve, Koprowski – Lorenc, Kuźma (69, Janczukowicz), Kort – Biel (80, Glapka), Radaszkiewicz (80, Balongo), Trąbka

W piątek ŁKS liczy na piąte ligowe zwycięstwo na swoim boisku, czy Kazimierz Moskal doprowadzi zespół do pionu, czy ktoś zapoluje na 58. hat tricka?

fot. lkslodz.pl

W piątek o godz. 18 trzeci w tabeli ŁKS (20 punktów, cztery zwycięstwa na swoim boisku) podejmie zajmujące 12 miejsce Zagłębie Sosnowiec (15 punktów, jeden sukces na wyjeździe). Smaczku spotkaniu dodaje fakt, że Kazimierz Moskal, zanim został trenerem łodzian, pracował w Sosnowcu.

Jak przypomina kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak z czterech hat tricków, które łodzianie zaliczyli w spotkaniach z sosnowiczanami ostatni miał miejsce 20 lat temu,a jego autorem był Radosław Matusiak. Piłkarze ŁKS mają na swoim koncie 57 ligowych hat-tricków. Czy w piątek może być 58?

Kazimierz Moskal musiał zebrać zespół do kupy, doprowadzić go do pionu, po sportowej wycieczce do Płocka, gdzie więcej było pikniku niż grania i porażce 0:5. Czy mu się udało, przekonamy się w piątek wieczorem.

Nie wiadomo, czy szkoleniowiec będzie mógł liczyć na młodzieżowych reprezentantów Polski – Mateusza Kowalczyka (najlepszego piłkarza ostatniego ligowego starcia!) i kontuzjowanego Kelechukwu Ibe-Torti. Są inni piłkarze, czekający na swoją szansę.

Artur Skowronek trener Zagłębia: Widać, że system 4-3-3 jakim grają pasuje ełkaesiakom. Są niebezpieczni zwłaszcza w początkowych minutach meczów. Dobrze radzą sobie w pressingu, jak i w budowaniu akcji. To zespół niebezpieczny w każdej formacji. W drużynie z Sosnowca ma szansę od pierwszej minuty zagrać dwóch byłych ełkaesiaków, były kapitan drużyny – Maksymilian Rozwandowicz i Patryk Bryła.

ŁKS zajmuje trzecie miejsce w I lidze pod względem frekwencji ze średnią 7009 kibiców na mecz. Do tej pory największym zainteresowaniem cieszyły się spotkania ŁKS z minionego sezonu: z Chrobrym Głogów (17052 osoby) oraz derby Łodzi (15998 osób). ŁKS reklamuje spotkanie z Zagłębiem hasztagiem #KrólWzywa. Czy apel poskutkuje i na meczu pojawi się przynajmniej 10 tysięcy kibiców?!

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑