To nie jest udane pożegnanie jesieni. Widzew w spotkaniu z Radomiakiem był jak doktor Jekyll i pan Hyde. Zagrał fatalnie w pierwszej połowie i w samej końcówce meczu z Radomiakiem. W ciągu 44 minut drugiej połowy grał ambitnie, z charakterem i polotem, ale to okazało się za mało. Łodzianie doznali drugiej porażki z rzędu i przegraną pożegnali się z łódzką publicznościąWydawało się, że po słabym meczu z Górnikiem miejsce w wyjściowej jedenastce Widzewa straci Szota, ale… Trener Niedźwiedź zdecydował inaczej. Szota wyszedł w podstawowym składzie, bo szkoleniowiec ma do niego zaufanie, a jedna wpadka nic nie znaczy. Obok niego pojawili się Żyro i Kreuzriegler. Stępiński został przesunięty do pomocy, w której pojawili się z kolei Letniowski i Danielak. Warte zauważenia jest to, że bardzo dobrą zmianę w wygranym meczu I ligi przez Termalikę dał… widzewiak Karasek.
Zaczęło się fatalnie. Prostopadłe podanie Nascimento, a potem wyjście do piłki Grzybka, kompletnie pogubiło łódzką defensywę. Grzybek pewnie wykorzystał sytuację sam na sam, posyłając piłkę w długi róg. Pierwszy strzał – celny widzewiacy (Letniowski) oddali w 24 minucie. Kobylak sparował piłkę na rzut rożny. Po znakomitej kontrze wybornym prostopadłym podaniu Nascimento, Semedo okazał się o tempo za szybki dla Danielaka. Piłkarz Radomiaka (startował do piłki z własnej połowy!) wykorzystał sytuację sam na sam.
Widzew miał szansę na kontaktowego gola w 33 min, ale po główce z pięciu metrów Szoty, piłkę odbił Kobylak na rzut rożny. W kolejnej kontrze Maurides nie potrafił dokładnie podać piłki do wychodzącego na pozycję sam na sam z bramkarzem Machado. Znów mogło być bardzo groźnie.
Widzew był o pół tempa wolniejszy, mniej mobilny od od Radomiaka i na dodatek popełniał proste błędy w grze defensywnej. Nic dziwnego, że przegrywał do przerwy.
Widzew zaczął drugą połowę z przytupem, odmieniony. Piątą bramkę w rozgrywkach zdobył Sanchez, wykańczając świetną akcję Hanouska i Terpiłowskiego. Widzew heroicznie, przy wsparciu kibiców, walczył o odrobienie strat.
Szans było bez liku. Po dośrodkowaniu Kuna, który dał dobrą zmianę, Sanchez główkował minimalnie obok słupka. To powinna być bramka! Stłamszony sportowo przez łodzian Radomiak tylko rozpaczliwie się bronił. Kobylak obronił strzał przy bliższym słupku Pawłowskiego. Potem dał radę przy główce Kreuzrieglera. Na linii bramkowej uderzenie Pawłowskiego zablokował Rossi. Sanchez z dwóch metrów trafił w bramkarza.
Nie strzelasz, to tracisz gola. Kontra Radomiaka okazała się zabójcza. W 90 min Machado wykorzystał sytuację sam na sam, korzystając z nieodpowiedzialnego zagrania Pawłowskiego. I było po meczu, choć Pawłowski miał szansę na rehabilitację i strzelenie kontaktowej bramki. Spudłował. Wielka ambicja łodzian w drugiej połowie meczu zdała się psu na budę.
Imponujące. 17 tys. 442 kibiców oglądało mecz Widzewa z Radomiakiem
Widzew – Radomiak1:3 (0:2)
0:1 – Grzybek (2), 0:2 – Semedo (27), 1:2 – Sanchez (50), 1:3 – Machado (90)Widzew:Ravas – Szota, Żyro, Kreuzriegler (89, Lipski) – Stępiński (89, Milos), Hanousek, Letniowski (89, Shehu), Danielak (46, Kun) – Terpiłowski (76, Zjawiński), Pawłowski – Sanchez
Dodaj komentarz