Orzeł Łódź od lat pukał do drzwi żużlowej ekstraligi. Bez skutku. One pozostawały dla łodzian zamknięte. Zawodnicy czuli się w Łodzi jak pączki w maśle, jakby udało im się pochwycić byka za rogi. Opływali w dostatki, a sportowe efekty ich pracy, cóż, były marne.
– Trener Marek Cieślak był w szoku, jak dowiedział się, jakie płaciliśmy zawodnikom pieniądze w minionym sezonie. Zarobki były na poziomie ekstraligi, a efektów nie widzieliśmy – powiedział prezes Witold Skrzydlewski.
Nic dziwnego zatem, że choć niektórzy zawodnicy chcieli zostać w Łodzi prezes Skrzydlewski nie widział dla nich miejsca w swojej drużynie. Odeszło 75 procent składu z minionego sezonu. I dobrze, skoro tamten team w żadnej mierze nie spełnił oczekiwań. Trzeba jednak było szybko stworzyć nową drużynę. Zostali juniorzy i Niels Iversen.
Skrzydlewski i Cieślak to stare żużlowe wygi, z nie jednego sportowego pieca chleb jedli, na dodatek szybko znaleźli wspólny język. Efektem tej współpracy jest nowa drużyna.
Zawodnikami Orła w nadchodzącym sezonie będą: Tomasz Gapiński, Jakub Jamróg, Mateusz Tonder, Timo Lahti, Tom Brennan. Łodzianie skorzystają z trzech juniorów – Mateusza Dula, Aleksandra Grygolca i Jakuba Sroki.
Dwóch zawodników podpisało z Orłem kontrakty warszawskie (gdyby, któryś z łódzkich żużlowców doznał kontuzji, albo nie mógł wziąć udziału w meczu, klub będzie mógł z nich skorzystać). To Pontus Aspergen i Nick Skorja.
Marek Cieślak – trener legenda polskiego żużla – uważa, że skompletował fajną drużynę. Mówi: – Z wieloma zawodnikami miałem okazję pracować wcześniej i wiem na co ich stać.
Czas pokaże, czy stać ich będzie na wywalczenie upragnionego awansu do grona najlepszych polskiego żużla czyli do ekstraligi.
Dodaj komentarz