Los drużyny ŁKS rysował się latem marny. Klub w długach, zespół opuściły tzw. gwiazdy od razu dodajmy mocno wyblakłe (Dominguez, Ricardinho, Rygaard). Ostatnie mecze minionego sezonu to było dogorywanie, rozpad drużyny, brak pozytywów – porażki z Odrą Opole 0:4 i GKS Katowice 0:2. Wydawało się, że w nowych rozgrywkach ŁKS skupi się na obronie swojego miejsca w I lidze.
Ale stała się rzecz wyjątkowo, którą początkowo traktowano jak szkoleniową ciekawostkę. Prezes Tomasz Salski pojechał do Krakowa przekonać do powrotu do ŁKS trenera Kazimierza Moskala. A ten nie rozpamiętywał poprzedniego zwolnienia, nie rozdrapywał ran, nie robił fochów tylko po prostu się zgodził.
– Ostatni sezon przyniósł wiele rozczarowań – mówił Moskal na pierwszej konferencji prasowej w nowej-starej roli. Jednak zaraz dodał: – Zrobimy wszystko, żeby dobrze grać w piłkę, tak jak to było poprzednio. Oczywiście niczego nie obiecuję, bo byłbym nieodpowiedzialny, gdybym powiedział, że zrobimy awans teraz czy w następnym sezonie. Ale nie boję się. Gdybym się bał, to bym nie podejmował pracy nie tylko tutaj, ale gdziekolwiek indziej.
Moskal był ostrożny w zapowiedziach, ale za chwilę w codziennej pracy i meczowych decyzjach wykazał szkoleniowy kunszt, który sprawił, że stał się obok Marka Papszuna najbardziej wygranym polskim szkoleniowcem ligowej jesieni.
Jeden jest liderem ekstraklasy, drugi I ligi. Obaj mozolnie podnoszą grę swoich zespołów na wyższy poziom, co przekłada się na wyniki.
O tym, jakiej pozytywnej rewolucji dokonał Moskal w ŁKS niech świadczy ranking oficjalnej strony klubu: Kapelusze z głów. To, że 16 takich kapeluszy uzbierał Pirulo i jest w czołówce nikogo nie dziwi, ale to że najlepszy w rankingu będzie Mateusz Kowalczyk (17 kapeluszy) tego nie spodziewał się nikt, no może poza szkoleniowcem, który dostrzegł talent i możliwości Mateusza i nie bał się na niego postawić.
W kapeluszowej klasyfikacji kolejni wygrani też przed sezonem nie byli mówiąc oględnie – oczywiści: 8 – Aleksander Bobek, Kamil Dankowski, Nacho Monsalve. 7 kapeluszy Michała Tąbki można przyjąć ze zrozumieniem, ale pięć największego pechowca Mieszko Lorenca i jokera w talii – Stipe Juricia – tego też trudno było się spodziewać.
Kapeluszowy ranking dowodzi jednego. Kazimierz Moskal jesienią tak udanie przebudował zespół, bez angażowania wielomilionowych środków na transfery, że kapelusze z głów przed trenerem!
Dodaj komentarz