
Co trzeba zrobić w Widzewie przed świętami? Kupić pod choinkę poradnik pozytywnego myślenia! W klubie cały czas ligowy kapitał liczą tak: do utrzymania brakuje nam jeszcze 11 punktów.
Tymczasem, moim zdaniem, rację ma klubowa legenda – Krzysztof Kamiński, który twierdzi że cele trzeba przed wiosną zweryfikować i to natychmiast, choćby po to, żeby nie zawieść kibiców. Celem łodzian na wiosnę powinna być walka o awans do rozgrywek o europejskie puchary! Walkę o utrzymanie trzeba pozostawić mającym moc sportowych kłopotów Koronie czy Miedzi.
Zrealizować cel wyznaczony przez Krzysztofa Kamińskiego można, ale potrzeba nie rewolucji, ale przewietrzenia ligowej kadry. Już to się dzieje. Wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów dostali: Karol Danielak, Patryk Lipski i Wasyl Łytwynenko. Widzew chce też wypożyczyć Kristoffera Hansena.
To oznacza jedno. Łodzianie szukają miejsca i finansów na sprowadzenie nowych graczy, których już mają ponoć na widoku. Dwóch, trzech? Na pewno nie potrzeba nowego bramkarza, bo Henrich Ravas jest klasą dla siebie. W innych formacjach nie chodzi tylko o zwiększenie konkurencji, ale przypływ… jakości. Nie mogą to być zatem ludzie odkryci w testach, ale ci którzy zdaniem sztabu szkoleniowego potrafią podnieść jakość gry zespołu.
Tak było na początku budowania Wielkiego Widzewa. Leszek Jezierski, Ludwik Sobolewski i kierownik drużyny Stefan Wroński zaczęli tworzyć super klub z graczy odrzuconych przez ŁKS. A byli to: Tadeusz Gapiński, Andrzej Możejko, Andrzej Grębosz, Zdzisław Kostrzewiński, Andrzej Pyrdoł. Potem uzbierali kasę i… sprowadzili między innymi człowieka, który stał się gwiazdą światowego futbolu – Zbigniewa Bońka.
Nie chcę szukać analogii. Dziś zresztą takie transfery na szczytach łódzkiego futbolu są po prostu niemożliwe. Marzy mi się, żeby znów rządzący Widzewem wykazali się mądrością oraz piłkarskim nosem swoich wielkich poprzedników i trafili na graczy w Polsce czy za granicą, którzy znacząco podniosą wartość drużyny (patrz Raków Częstochowa), a wtedy miejsce na ligowym podium (warte kilkunastu milionów złotych) i gra o europejskie puchary staną realnym sportowym i finansowym celem!
Dodaj komentarz