W Widzewie trwa festiwal kadrowych zmian i związanych z tym wystąpień. Swoje pierwsze wystąpienie przed dziennikarzami ma za sobą nowy prezes Michał Rydz.

Na razie nie doczekałem się krytycznej analizy tego, co stało się wiosną, a stało się i to wiele. Powiedzmy wprost, Widzew doznał sportowej klęski, czego bolesnym dowodem sześć ligowych porażek pod rząd na własnym boisku. Trener Janusz Niedźwiedź i dyrektor sportowy Tomasz Wichniarek mówią na okrągło, chcąc widzieć przede wszystkie dobre momenty, głównie jesienią, czyli dawno, a jak wiadomo w futbolu obowiązuje prosta zasada: jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz.

Trochę zagłaskał ich swoimi wypowiedziami Zbigniew Boniek, trochę swoim kibicowskim sercem chce w nich nadal wierzyć właściciel Tomasz Stamirowski, ale od prostej prawdy uciec się nie da. W drugiej połowie kompromitującego meczu u siebie z Koroną Kielce (0:3) nie funkcjonowało nic, a zespół był po prostu futbolowym chłopcem do bicia. Jak podnieść się z tego sportowego dna, czy same transfery wszystko przykryją i załatwią, tego do tej pory nie usłyszałem, a czas ucieka!

Póki co posłuchajmy, co ma do powiedzenia nowy prezes Michał Rydz (za widzewtomy.net): Priorytetami będą trzy najważniejsze fundamenty: rozwój sportowy, infrastruktura oraz sponsorzy. Ostatnio mocno pracowaliśmy na temat budżetu, wzmocnień drużyny.

Decyzje właściciela, by nastąpił zwrot w kierunku sportu, musi jednak oznaczać pewne zmiany w strategii.

Priorytetem jest budowa kręgosłupa drużyny, czyli wzmocnienie kadry dwoma-trzema silnymi ogniwami. Nazwiska póki co muszą jednak pozostać w naszych gabinetach. Kluczowe jest pozyskanie ich przed startem obozu przygotowawczego, by trener mógł już wtedy z nimi pracować.

Dla mnie wielkim sukcesem klubu będzie, jeśli wejdę do szatni, trzasnę drzwiami i nikt nie będzie o tym wiedział.