Czerwona kartka wymusiła zmianę w żelaznej jedenastce łodzian. Silvię w linii obrony Widzewa zastąpił Żyro. I to niestety wyszło bokiem łodzianom. Po juniorskim błędzie obrońcy Widzew stracił gola. Wydawało się, że przegra mecz, ale tak się nie stało, bo, potrafił walczyć do końca. Dobrze, że Widzew miał Sancheza, który w doliczonym czasie gry uratował punkt gościom, zdobywając gola w drugim meczu z rzędu. To pierwszy punkt zdobyty przez łodzian w tym sezonie na wyjeździe.
Przez pierwszy kwadrans nic ciekawego się nie działo poza celnym choć łatwym do obrony uderzeniem z dystansu Alvareza. Potem łodzianie mieli szczęście, bo sędzia Kos odgwizdał mocno wątpliwy faul szybkiego Kapralika na broniącym Szocie. Mogła z tego być bramkowa sytuacja dla gospodarzy.
Nie ta, to kolejna. Żyro przyjmował piłkę niczym trampkarz. Stracił ją. To zrodziło kontrę gospodarzy. 38-letni Podolski zachował się jak profesor. Najpierw odebrał futbolówkę, a potem idealnie zagrał ją do debiutanta Kapralika, a ten wykorzystał sytuację sam na sam i strzelił bramkę.
Widzew, choć miał kłopoty z wyprowadzeniem piłki, spróbował odpowiedzieć. Pokazał się wreszcie Pawłowski, ale zza pola karnego strzelił obok słupka.
W nudnawym do przerwy meczu prosty, by nie powiedzieć prostacki, błąd zdecydował o wyniku. Na dodatek goście jakby grali w dziesiątkę, bo ich młodzieżowiec był kompletnie niewidoczny. To, że łodzianie nie mogą od wielu miesięcy znaleźć młodego, piłkarza, który grałby na ekstraklasowym poziomie, zakrawa na kpinę.
W drugiej połowie Widzew chciał odrobić straty. Przynajmniej raz z dobrej strony pokazał się drugi młodzieżowiec – Klimek, ale z jego podania wzdłuż bramki nic nie wyniknęło. Szkoda, że to była jedyna pozytywna akcja drugiego młodzieżowca gości. Strzelając z ostrego kąta Pawłowski posłał piłkę obok długiego słupka.
Widzew zepchnął rywali do defensyw, ale nic z tej przewagi nie wynikało. Za to szansę na gola po kontrze mieli zabrzanie, ale mocny strzał Podolskiego pewnie obronił Ravas. Trener Niedźwiedź zdecydował się na wiele mówiącą zmianę. W 71 minucie zdjął z boiska lidera zespołu Pawłowskiego.
Widzew nie zwalniał tempa. Po główce Sancheza piłka odbiła się od poprzeczki. Łodzianie zepchnęli gospodarzy do momentami dramatycznej obrony. Trener Niedźwiedź postawił na grę dwoma napastnikami, wprowadzając Rondicia. Widzew walczył do końca. W doliczonym czasie w drugim meczu z rzędu trochę z niczego ładnym uderzeniem z woleja Sanchez zdobył wyrównującego gola.
Górnik Zabrze – Widzew 1:1 (1:0)
1:0 – Kapralik (24), 1:1 – Sanchez (90+5)
Widzew: Ravas – Stępiński (71, Ciganiks), Szota, Żyro, Nunes – Hanousek (85, Rondić) – Terpiłowski (46, Kun), Przybułek (46, Klimek), Alvarez, Pawłowski (71, Milos)– Sanchez
Dodaj komentarz