Przy piłce kapitan Piotr Zeszutek Fot. PZRugby

Polscy rugbiści już za chwilę rozpoczną batalię o pozostanie w Rugby Europe Championship. Na starcie czeka ich spotkanie z uczestnikami zeszłorocznego Pucharu Świata. Biało-Czerwoni zmierzą się z Rumunią w niedzielę 4 lutego o godz. 18.15 na Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni.

Trener reprezentacji, Christopher Hitt podał szeroki 48-osobowy skład kadry na to spotkanie. Są w nim łodzianie: Sean Cole i Przemysław Dobijański (Budowlani Rugby SA) oraz Jakub Małecki i Kacper Palamarczuk (KS Budowlani).Wśród powołanych są m.in. bracia: Lucas i Alexander Niedźwiedzcy, którzy na co dzień grają w Australii.

Dla reprezentacji Polski w rugby właśnie zaczyna się prawdziwy maraton. Po trzech dniach przerwy po starciu z Rumunią Polacy polecą do Portugalii, gdzie czeka ich drugi z uczestników i rewelacja zeszłorocznego Pucharu Świata. Biało-Czerwoni zostaną po tym meczu w Lizbonie, gdzie przygotują się do trzeciego, kluczowego spotkania z Belgią zaplanowanego na 17 lutego.

– Wszystkie te mecze będą dla nas dużym wyzwaniem zarówno pod kątem fizycznym jak i mentalnym. Zmierzymy się z zawodnikami, którzy grają w najlepszych europejskich ligach i po poprzednim sezonie wiemy już czego się spodziewać. To będzie z pewnością wyczerpujący okres, ale tym razem przystępujemy do niego z doświadczeniem jednego sezonu gry na najwyższym poziomie, więc chcemy zaprezentować się lepiej – mówił Piotr Zeszutek.

W pierwszym meczu Rugby Europe Championship Polacy nie będą faworytami. Rumuni to uznana marka na świecie. Podczas Pucharu Świata we Francji mierzyli się z takimi drużynami, jak Irlandia, Szkocja, czy późniejsi mistrzowie świata – RPA. – Rumunia jest najbardziej fizycznie grającą drużyną spośród wszystkich, które mamy w grupie. Jeżeli uda nam się powalczyć w młynie, to myślę, że formacja ataku powinna sobie poradzić – zapowiedział kapitan Biało-Czerwonych.