Zdjęcia PZRugby

Przyzwoity, choć honorowo przegrany premierowy mecz z Rumunią w Rugby Europe Championship, dawał cień nadziei, że nasi rugbiści robiąc kolejny krok do przodu, nawiążą walkę z uczestnikami Pucharu Świata we Francji – Portugalią.

Szybko zostaliśmy niestety sprowadzeni na ziemię. Jak podaje biuro prasowe PZRugby rywale byli lepsi w każdym elemencie, a tempo rozgrywania ich akcji w ataku oraz kombinacyjna gra zupełnie rozbijała szyki obronne naszej drużyny narodowej. Gospodarze wygrali 54:7 (33:7) i udowodnili, że nawet mając nowy, słabszy, czy może tylko przemeblowany skład są przynajmniej o klasę wyżej.

W ciągu pierwszych pięciu minut rywale zaliczyli dwa przyłożenia, ale… Nadzieję w serca polskich kibiców wlał Dawid Banaszek, który ładnie przełamał linię obrony i podał na kontakcie do wbiegającego Stasia Maltby. Skrzydłowy wpadł na pole punktowe, ułatwiając podwyższenie. To były sportowe złudzenia.

Portugalczycy szybko sprowadzili nas na ziemię. Nie do zatrzymania był dziewiętnastoletni Hugo Camacho, autor trzech przyłożeń dla rywali. W tym samym czasie pomiędzy zawodnikami obu zespołów wywiązała się mówiąc łagodnie przepychanka, w wyniku której boisko z czerwonymi kartkami opuścili rwacz David Wallis i Dawid Banaszek. Polacy wyszli na tym, jak Zabłocki na mydle, stracili kreatora gry. i ostatecznie przegrali wysoko i dotkliwie.

– Nie zagraliśmy na poziomie, na którym powinniśmy. Pozwoliliśmy Portugalii przejąć inicjatywę. Popełnialiśmy zbyt wiele błędów, choćby przy kopach, ale nie postawiliśmy się również w młynie. Nie widzę żadnych pozytywów – powiedział po spotkaniu Chris Hitt. W podobnym tonie mecz podsumował kapitan Piotr Zeszutek. – Nie trzymaliśmy się planu gry. Straciliśmy szybko trzy przyłożenia i to nie pomogło nam odnaleźć się w tym meczu. Portugalczycy grali dużo szybciej niż my.

Za tydzień, w Waterloo Polacy zmierzą się w ostatnim meczu grupowym z Belgami. Aby ułatwić sobie drogę do utrzymania w Rugby Europe Championship muszą ten mecz nie tylko wygrać, ale optymalnie zrobić to z punktem bonusowym, czyli notując o trzy przyłożenia więcej od rywali. Na dziś wydaje się, że jest to misja… niemożliwa.

 Portugalia – Polska 54:7 (33:7)

Portugalia: Hugo Camacho 15, Hugo Aubry 10, Duarte Torgal 5, Luka Begic 5, Jose Lima 5, Vasco Batista 5, Louis Rodrigues 2, karne przyłożenie (7)
Polska: Stadio Maltby 5, Dawid Banaszek 2

Polska: Thomas Fidler (Jakub Wojtkowicz), Jakub Burek (Grzegorz Buczek), Craig Bachurzewski (Zenon Szwagrzak), Michał Krużycki (Max Loboda), Vaha Halifonua, Alex Niedzwiecki (Kacper Palamarczuk), Jordan Tebbatt (Mateusz Plichta), Piotr Zeszutek (Dawid Rubaśniak), Dawid Plichta, Dawid Banaszek, Malakai Watene-Zelezniak, Peter Hudson-Kowalewicz, Przemysław Dobijański (Nicolas Saborit), Stasio Maltby, Lucas Niedzwiecki.