Trener piłkarskiej reprezentacji Polski – Michał Probierz cieszy się, że jego syn uprawia judo, bo tam nie ma do czynienia z KOR-em – Komitetem Oszalałych Rodziców, których sportowe ambicje przerastają nadzieje ich pociech.

To się stało nagminne. Podczas treningów piłkarskiej młodzieży wyjątkową nadaktywnością wykazują się główne, przywożący na zajęcia swoich synów, tatusiowie. Głośno dyskutują, głośno komentują, często rzucają nieparlamentarne uwagi. Robią wszystko, żeby zakłócać normalny, spokojny przebieg treningu, lecząc swoje niespełnione sportowe, futbolowe ambicje, swoje zawodowe frustracje i ogólne odreagowują na całe zło otaczającego świata.

Och, o ile zmieniłoby się wszystko na lepsze, gdyby członków KOR na futbolowych treningach nie było lub tatusiowie zachowywali się normalnie, nie jak frustraci.

To jest możliwe. Oglądałem ostatnio zajęcia młodych piłkarek Widzewa. Ambicja i chęć bycia lepszym młodych adeptek futbolu była budująca. Rodzice byli, patrzyli, ale nie dzielili się kąśliwymi uwagami. Zajęcia przebiegały spokojnie, sprawnie i zgodnie z założeniami. Tak trzymać!

Są smakowite historie… łagodzące obyczaje. Jedną przypomnę. Swego czasu na SMS kłótnie i czasami mało parlamentarne futbolowe dyskusje cichły, gdy na trening w strojach organizacyjnych udawały się… siatkarki plażowe. Wtedy oczy wszystkich nerwowych tatusiów skierowane były na atrakcyjne dziewczyny.