Prezes Mateusz Dróżdż zapowiada jeszcze jeden transfer do drużyny Widzewa. Nikt nie ukrywa, że klub interesował się i to mocno piłkarzami zza miedzy. Pirulo, który przekonał się na własnej skórze, czym są dla łódzkich kibiców derby, stanowczo odciął się od pomysłu zamiany ŁKS na Widzew.

Nadal ełkaesiakiem jest Michał Trąbka, To on oczkiem w transferowej głowie Widzewa. Mądry widzewiak po szkodzie. Łódzki klub mógł spokojnie postawić na Trąbkę po sezonie 2018 – 19. Piłkarz bronił wtedy barw Stali Stalowa Wola i robił to bardzo dobrze. W spotkaniu w Stalowej Woli, wygranym przez Stal 3:0, strzelił łodzianom bramkę, przy al. Piłsudskiego było 0:0, ale Trąbka dzielił i rządził na boisku.

Sam pisałem wtedy, że łodzianie powinni jak najszybciej sięgnąć po tego piłkarza. I co? Głucha cisza, aż do teraz. Po prostu śmieszne, żeby nie powiedzieć straszne, jak działał system ściągania dobrych piłkarzy do Widzewa. Oby to była tylko pouczająca historia z przeszłości, a piłkarze pozyskani w ostatnim okienku transferowym naprawdę pomogą drużynie w utrzymaniu się w ekstraklasie.

Kartka z historii ku pamięci. Wielki Widzew zbudowali Ludwik Sobolewski i Stefan Wroński, stawiając między innymi na piłkarzy odrzuconych przez ŁKS. A byli to: Tadeusz Gapiński, Andrzej Możejko, Andrzej Grębosz, Zdzisław Kostrzewiński, Andrzej Pyrdoł.