Po ośmiu latach wrócił ligowy klasyk. Widzew podjął w piątek kolejce ekstraklasy Legię Warszawa. Walczył, starał się, ale uległ bardziej doświadczonemu i wyrachowanemu rywalowi. To druga porażka z rzędu na własnym stadionie. Wcześniej Widzew przegrał z Lechią 2:3. Punkty są potrzebne łodzianom jak tlen, bo ich brak grozić może tylko jednym… wiadomo czym!

Zmiany w składzie Widzewa na mecz z Legią. Jordi Sanchez powędrował na ławkę. Nieobecnego Hanouska (nie było go w meczowej kadrze z powodu urazu łydki) zastąpił Kun. To mogło mieć kluczowe znaczenie dla przebiegu spotkania!

Trener Legii – Kosta Runjaić zaś znów miał problem z wyborem środkowego napastnika. Kramer jest kontuzjowany, Rosołek rozczarowuje. W tej sytuacji postawił na Muciego. Legia zagrała w identycznym składzie, jak w spotkaniu z Piastem Gliwice (2:0).

W 30 minucie po piłkarskich szachach pierwsza składna akcja przyniosła gola wojskowym. Na prawej stronie Wszołek inteligentnie wycofał do Muciego, ten dokładnie podał do Johanssona. Szwed uderzył nie do obrony. Technicznym strzałem lewą nogą umieścił piłkę tuż przy prawym słupku bramki Ravasa.

Łodzianie próbowali szybko odrobić straty, ale robili to nieporadnie i nie byli w stanie poważnie zagrozić bramce rywali. Legia opanowała sytuację i szybko po raz drugi skarciła gospodarzy. Znów akcje przeprowadzili Wszołek i Muci, a zakończył ją Kapustka, który trafił w piłkę lewą nogą z powietrza, zaskakując Ravasa. Te dwie akcje uciszyły rozgorączkowane trybuny.

Od początku drugiej połowy Widzew ruszył do ataku. Kilka razy groźnie zaatakował, ale bez bramkowego skutku, za to z głośnym dopingiem kibiców. Łodzianie byli coraz bardziej sfrustrowani.  Żółtą kartkę ujrzał
Pawłowski po ostrym wślizgu w nogi Jędrzejczyka. Inna sprawa, że tego wcześniej brakowało – zdecydowanych ataków widzewiaków, legioniści nie bawili się w boiskowe szachy. Widzew próbował dalej odrabiać straty. Terpiłowski mierzył w okienko, był blisko. Zabrakło niewiele. Kolejna akcja mogła przynieść upragnioną kontaktową bramkę. Gola strzelił Stępiński, ale nie został on niestety uznany. VAR dopatrzył się minimalnego spalonego obrońcy łodzian.

Sfrustrowani kibice zaczęli rzucać różnymi przedmiotami na boisko. Sędzia Marciniak przerwał grę. W końcówce Legia mogła strzelić trzeciego gola, ale Ravas obronił strzał Wszołka. Było przy tej interwencji trochę szczęścia, bo piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki. Spotkanie zostało przedłużone o 10 minut. Widzew ambitnie walczył i został za to nagrodzony. W ostatnich sekundach spotkania po centrze Danielaka honorowego gola szczupakiem strzelił Lipski. Niestety, zabrakło czasu, żeby pomyśleć o czym więcej niż ładnej (skąd my to znamy!) porażce.

Znamienne słowa Honorowego Obywatela Miasta Łodzi – Zbigniewa Bońka, które powinny wziąć sobie do serca obecne władze klubu: -Widzew nie może żyć tylko i wyłącznie historią, ale nie można o niej zapominać. Bez tej przeszłości to nie byłby taki klub.

Spotkanie oglądało na stadionie17 701 kibiców.

Widzew Łódź – Legia Warszawa 1:2 (0:2)

0:1 – Johansson (30), 0:2 – Kapustka (42), 1:2 – Lipski (90+10)

Widzew: Ravas – Stępiński, Czorbadżijski, Żyro – Danielak, Kun (88, Normann), Shehu (46, Sanchez), Nunes – Terpiłowski, Letniowski (46, Lipski)– Pawłowski (88, Szota)