Rezerwowy Pafka

Tag: widzew porażka (Page 2 of 2)

Widzew. To był najtrudniejszy sparingowy rywal i… mecz niestety skończył się porażką

Ostatnim rywalem Widzewa podczas zgrupowania w Turcji był ósmy zespół czeskiej ekstraklasy. I okazał się za trudny, zbyt wymagający. Łodzianie rozpoczęli mecz bez nowych graczy w składzie. Poza meczową kadrą znaleźli się Józwik, Milos oraz  Kastrati (ten ostatni ma spore zaległości treningowe).

Już w 5 min Krzywański wyciągnął pikę z okienka. Odpowiedzią był rugbowy (wysoko nad bramkę) strzał Alvareza po składnej akcji łodzian. Po upływie kolejnych 20 minut, mający więcej z gry rywale przeprowadzili składny atak i znów umiejętnościami wykazał się Krzywański. Za chwilę łodzianie mieli furę szczęścia. Po główce niepilnowanego gracza Słovana piłka o centymetry minęła słupek.

W 30 min pierwszy celny strzał Widzewa. Bramkarz nie miał żadnych problemów ze złapaniem piłki po uderzeniu Nunesa. To jednak rywale konstruowali składne akcje, byli lepsi i zarazem bliżsi zdobycia bramki. Ale… Łodzianie starali się wykorzystać błędy rywali, Po strzale z kilku metrów z ostrego kąta Rondicia skuteczny był bramkarz Słowaków.

Pierwsza składna akcja drugiej połowy, niestety, rywali, przyniosła gola. Łatwo dał się ograć Ciganiks, a niepilnowany Ghali posłał piłkę pod poprzeczkę. W odpowiedzi po dokładnym podaniu Pawłowskiego Nunes posłał piłkę nad poprzeczkę. Widzew szukał szansy w wysokim pressingu. Co z tego, skoro kontra rywali przyniosła drugą bramkę. Przez niecałe 20 minut szansę pokazania miał nowy – Diliberto. Trudno coś o jego grze powiedzieć, bo w postawie łodzian więcej było chaosu niż grania.

Widzew miał dwie bramkowe szanse. W odpowiedzi po interwencji Krzywańskiego piłka odbiła się od poprzeczki. W ostatnich sekundach centymetry dzieliły łodzian od straty trzeciego gola.

Niestety, w ostatnim tureckim sparingu zobaczyliśmy stary jesienny (nie)dobry Widzew. Łódzcy piłkarze po przerwie więcej dyskutowali z arbitrem, domagając odgwizdywania fauli niż grali. Nie był to imponujący sportowy obrazek.

We wcześniejszych kontrolnych spotkaniach łodzianie zremisowali z Radomiakiem 2:2 i pokonali Wartę Poznań 5:1 i AS Trencin 2:2. Jutro drużyna przylatuje do Polski. Potem trzy dni wolnego. Powrót do pracy w poniedziałek.

Bardzo dobre wieści przekazał za pośrednictwem platformy X minister sportu, Sławomir Nitras. Poinformował on właśnie, że znalazła się część środków na budowę Widzew Training Center. Chodzi o 10 milionów złotych.

Widzew – Slovan Liberec 0:2 (0:0)

0:1 – Ghali (55), 0:2 – Varfolomejev (68)

Widzew: Krzywański – Zieliński (80, Preuss), Żyro (72, Szota), Ibiza (67, Kwiatkowski), Ciganiks (61, da Silva), Nunes (61, Terpiłowski), Hanousek (72, Diliberto), Alvarez (72, Kun), Klimek (46, Tkacz, 80, Cybulski), Pawłowski (72, Dawid), Rondić (46, Sanchez)

Trzecia porażka z rzędu. Zimowe, ligowe zmory będą męczyć Widzew

Dramat. Widzew doznał dziewiątej ligowej porażki, czwartej na własnym boisku, trzeciej z rzędu. Łodzianie zakończyli tę część ligowym zmagań z minimalną przewagą nad strefą spadkową. Jest się czego bać, bo przy takiej grze wiosną, spadek zajrzy i to mocno Widzewowi w oczy!

Co to się wyprawia w ekstraklasie! Najpierw rewelacyjna Puszcza zremisowała 3:3 z Jagiellonią, choć do przerwy przegrywała 0:3 (miała jeszcze poprzeczkę w ostatniej sekundzie pojedynku!), a potem trener Widzewa – Myśliwiec w meczu z kreatywną Pogonią posłał do boju… 16-letniego debiutanta Kwiatkowskiego w miejsce pauzującego za nadmiar żółtych kartek – Żyry.

Paweł Kwiatkowski

Nie minął kwadrans i wypadł na skutek kontuzji (uraz mięśnia) drugi stoper – Ibiza. Jego miejsce zajął na środku obrony da Silva, który wcześniej ujrzał czwartą żółtą kartkę i w pierwszym meczu wiosny 2024 roku z Jagiellonią nie zagra. Drugim ważnym wydarzeniem pierwszych minut było mistrzowskie zatrzymanie przez Kwiatkowskiego ataku Grosickiego. A trzecim… Mogło być 1:0 dla Widzewa, ale Kwiatkowski posłał piłkę głową wprost w ręce bramkarza. Potem celnie strzelał Pawłowski.

Widzew walczył bez strachu w oczach i kompleksów. I to przyniosło efekt. Po znakomitym podaniu Ciganiksa Alvarez posłał piłkę w róg bramki szczecinian. To jego trzeci gol w ekstraklasie. Niestety juniorskie błędy w kryciu Silvy sprawiły, że Grosicki wyrównał stan spotkania. Goście mogli do przerwy prowadzić, ale świetną interwencją popisał się Ravas.

Niestety, co się odwlecze, to nie uciecze. Pierwsza składna akcja drugiej połowy i rykoszet (piłka odbiła się od nogi Hanosuka) dały prowadzenie gościom. Widzew chciał coś zrobić, ale nie mógł czy raczej nie potrafił. Na dodatek kontuzji doznał drugi stoper – Kwiatkowski i znów trzeba było na nowo meblować defensywę.

Widzew walczył, ale po inteligentnym podaniu Pawłowskiego strzale Sancheza piłka nie trafiła do siatki. Dobrze interweniował Cojocaru. W 88 minucie łodzianie przeprowadzili tak naprawdę pierwszą groźną akcję w drugiej połowie. Za mało, żeby wywalczyć przynajmniej remis.

Widzew Pogoń1:2 (1:1)

1:0 – Alvarez (43), 1:1 – Grosicki (45+2). 1:2 – Koulouris (52)

Widzew: Ravas – Zieliński, Kwiatkowski (84, Dawid), Ibiza (17, Ciganiks), Silva – Pawłowski, Hanousek, Alvarez – Nunes (60, Kun), Klimek (60, Terpiłowski)- Rondić (60, Sanchez)

Widzew. Co z tego, że grali dwoma napastnikami, skoro nie potrafili wielu, wielu akcji zakończyć celnym, skutecznym strzałem na bramkę rywala

Nieprawdopodobne, ale prawdziwe. Widzew rozegrał jedno z lepszych spotkań w sezonie. I co z tego, skoro przegrał! Dlaczego? Bo raził wyjątkową nieskutecznością.

Łodzianie atakował z pasją przez całe 90 minut spotkania. Grali dwoma napastnikami. Do przerwy oddali 10 strzałów na bramkę rywali, Warta tylko jeden, ale wyjątkowo celny. Po klasycznej kontrze, spóźnionej interwencji Żyry, juniorskim kryciu Alvareza, goście zdobyli gola.

Potem bramka Warty była po prostu zaczarowana. Łodzianie nawet na moment nie zmienili taktyki. Narzucili rywalowi swoje warunki gry. Byli w natarciu, byli w ofensywie, przeprowadzali groźne akcje, ale też byli wyjątkowo, wręcz denerwująco nieskuteczni. Nie potrafili strzelić celnie w bardzo dogodnych sytuacjach.

Na trybunach pod koniec meczu rosła fala gwizdów niezadowolonej publiczności. Mecz obserwowało widzów: 17 794 widzów. W ostatniej akcji po dobrym dośrodkowaniu główka… bramkarz Ravasa była niecelna.

Widzew przegrał drugi mecz na własnym stadionie w jesiennej rundzie. Dla Warty to piąty kolejny mecz bez porażki.

Rozczarowany Mateusz Żyro: Jedno wielkie wk…nie. Jesteśmy rozgoryczeni i rozczarowani, że przegraliśmy spotkanie, które powinniśmy wygrać!

Widzew – Warta Poznań 0:1 (0:1)

0:1 – Eppel (20)

Widzew:  Ravas – Milos, Żyro, L. Silva, Cigaņiks – Terpiłowski (62, Nunes), D. Kun (83, Dawid), Álvarez, Klimek (62, Tkacz) – Rondić, Sanchez

Widzew. Wracają zmory z końcówki zeszłego sezonu? Łodzianie przegrali zasłużenie pierwszy mecz na własnym boisku. Kibice: RTS, co wy robicie?!

Czy wracają zmory z końcówki zeszłego sezonu? Przypomnijmy, wtedy Widzew przegrał sześć meczów z rzędu na własnym boisku. Teraz, po dwóch zwycięstwach u siebie, doznał pierwszej porażki, będąc zespołem słabszym od rywali, czego dowodem fakt, że nie przeprowadził żadnej groźnej akcji i nie strzelił celnie na bramkę Śląska.

To miał być mecz angielskiej bezkompromisowej wymiany ciosów, pojedynek napastników – z jednej strony Sanchez, z drugiej Exposito i wreszcie spotkanie… zmian w składzie gospodarzy. Trener Niedźwiedź dokonał trzech roszad. Wypadli: Żyro, Przybułek, Terpiłowski. Pojawili się na boisku: Silva, Kun i Klimek.

Już w pierwszej groźnej akcji znakomicie pokazał się Exposito. Wyprzedził Szotę, wycofał piłkę do Schwarza, a ten strzelając zza pola karnego fatalnie skiksował. Do dwóch razy sztuka. Kompletnie pogubieni gospodarze w środku pola pozwolili na prostopadłe podanie przez dwie linie Petkowowi, a sytuację sam na sam pewnym strzałem w długi róg popisał się Nahuel.

Exposito był nie do zatrzymania dla łodzian. Przebiegł nieomal pół boiska, minął kilku łodzian, a jego strzał z najwyższym trudem obronił Ravas. W kolejnej akcji po podcince Rzuchowskiego w doskonałej sytuacji piłka wylądowała nad bramką. Słabiutko grający łodzianie mieli furę szczęścia, bo gdyby wrocławianie byli skuteczniejsi mogło już być po meczu.

Widzew przejął inicjatywę, ale grał wolno, przewidywalnie, nie potrafił choć raz celnie strzelić na bramkę rywali. Łodzianie mogli wpaść na własną minę. Po nieprzepisowo zatrzymanej akcji gości powinna być druga żółta kartka dla Silvy, ale niezrozumiałej pobłażliwości sędziego Stefańskiego widzewiak zawdzięcza to, że został na boisku.

W drugiej połowie nic się nie zmieniało. Exposito był poza zasięgiem łódzkich piłkarzy, którzy mieli ogromne kłopoty, żeby go zatrzymać. Ostatecznie na miejscu był Ravas. Kapitan wrocławian miał po przerwie przynajmniej trzy okazje, żeby zdobyć bramkę. Co się odwlecze, to nie uciecze. Po stałym fragmencie gry – rzucie wolnym wykonywanym przez Nahuela, Paluszek z trudnej pozycji zdobył głową drugą bramkę.

Mogło być 0:3, ale po rzucie wolnym Exposito, łodzianie dzięki interwencji Terpiłowskiego obronili się przed stratą bramki. Mógł być w koćcu gol dla gospodarzy. Po centrze Milosa Nunes z metra trafił w… słupek bramki gości.

Mecz obserwowało na trybunach 17 tysięcy 104 widzów. Kibice skandowali: RTS, co wy robicie?! Pytanie, jak najbardziej zasadne.

Widzew – Śląsk0:2 (0:1)

0:1 – Nahuel (13), 0:2 – Paluszek (80, głową)

Widzew: Ravas – Stępiński (58, Milos) , Szota, Silva (58, Żyro) , Nunes – Hanousek (76, Rondić) – Klimek (46, Terpiłowski), Kun (58, Shehu), Alvarez, Pawłowski – Sanchez

Widzew w odwrocie. Druga porażka z rzędu na własnym stadionie

W starciu drużyn czołówki ekstraklasy z dużej chmury mały deszcz. Wielkie emocje w tym pojedynku zaczęły się dopiero w 71 minucie. Niestety, ósma porażka w sezonie sprawiła, że Widzew coraz bardziej oddala się od czołówki.

W wyjściowej jedenastce łodzian pojawili się Shehu i Zieliński, wrócił do niej Terpiłowski. W Lechu na ławce rezerwowych mecz zaczął as atutowy drużyny – Ishak.

Pierwsza połowa była rozczarowująca, bez choćby jednego celnego strzału. Pomocnicy tak jednej, jak drugiej drużyny, nie byli w stanie stworzy groźnych bramkowych sytuacji. Starał się tylko Pawłowski, ale jego uderzenia były skutecznie blokowane.

W drugiej połowie obraz gry się nie zmieniał, a przykładem boiskowej słabości była kontra łodzian, przy której pogubił się Terpiłowski, który zamiast podawań do mogącego znaleźć się w sytuacji sam na sam Sancheza, wdał się w przegrany pojedynek z obrońcą rywali.

Pierwsza składna akcja przyniosła pierwszy celny strzał i gola. Stało się to po 71 minutach gry. Po znakomitym zagraniu Stępińskiego, Pawłowski znalazł się w dogodnej sytuacji. Miał na plecach obrońcę, ale nic sobie z tego nie robił. Kontrolował piłkę i posłał ją do bramki nad ręką Bednarka.

Odpowiedź przyszła nieomal natychmiast. Spóźnili się Szota i Stępiński. W tej sytuacji Marchwiński precyzyjnym uderzeniem głową doprowadził do wyrównania.

Kolejny brak krycia we własnym polu karnym doprowadził do straty drugiego gola. Z trzech metrów niepilnowany Velde bez problemu posłał piłkę głową do siatki. W ostatnich sekundach spotkania trenerowi Niedźwiedziowi trudno było ukryć zdenerwowanie i rozczarowanie.

Widzew przegrał drugi mecz z rzędu na własnym stadionie. Jest na szóstym miejscu w tabeli ekstraklasy. Do trzeciego Lecha traci już sześć punktów.

Widzew – Lech Poznań 1:2 (0:0)

1:0 – Pawłowski (71), 1:1 – Marchwiński (73, głową), 1:2 – Velde (79, głową)

Widzew: Ravas – Stępiński (90, Kreuzriegler), Szota, Żyro – Zieliński (90, Ciganiks), Hanousek, Shehu (78, Letniowski), Kun – Terpiłowski (78, Hansen), Pawłowski (90, Sypek) – Sanchez

Porażka Widzewa w Turcji, pogrążył łodzian były gracz Cracovii, ale wydarzeniem był powrót bramkarza Jakuba Wrąbla

W pierwszym sparingu w Turcji Widzew musiał przeżyć gorycz porażki. Pierwsza połowa w wykonaniu łodzian była nieudana, w drugiej było już lepiej, ale widzewiacy nie zdołali odwrócić losów spotkania. Złotego gola strzelił były piłkarz… Cracovii – Rivaldinho.

Kolejni rywale łodzian to: Dynamo Czeskie Budziejowice (wtorek, godz. 13.30) oraz Dinamo Batumi (20 stycznia, piątek, godz. 13.30). Widzew wróci do Łodzi w sobotę 21 stycznia i ostatni tydzień przed startem rundy rewanżowej spędzi w Polsce. Pierwszy ligowym rywalem beniaminka w tym roku w sobotę 28 stycznia będzie Pogoń Szczecin. Mecz w Łodzi o godz. 17.30.

Przypomnijmy, wcześniej łodzian ie zremisowali z Ruchem Lwów 0:0, potem pokonali Chojniczankę 2:0.

Wydarzeniem było pojawienie się na boisku bramkarza Jakuba Wrąbla, który wrócił do bramki po 307 dniach leczenia urazu. Martwi, że w drugiej połowie kontuzji doznał Norweg Kristoffer Normann Hansen. Co z Martinem Kreuzrieglerem?

Na Twitterze Marcin Tarociński, rzecznik prasowy Widzewa. napisał: Martin we wtorek wraca do treningu, do Turcji już nie poleci, ale po powrocie dołącza na pełnych obrotach do zespołu”.

Universitatea Craiova – Widzew Łódź 1:0 (1:0)

1:0 – Rivaldinho (38)

Widzew Łódź (I połowa): Jakub Wrąbel – Hubert Lenart, Serafin Szota, Mateusz Żyro – Paweł Zieliński, Juliusz Letniowski, Dominik Kun, Andrejs Ciganiks – Jakub Sypek, Bartłomiej Pawłowski – Łukasz Zjawiński.

Widzew Łódź (II połowa): Henrich Ravas – Patryk Stępiński, Bożidar Czorbadżijski, Marek Hanousek – Mato Milos, Filip Zawadzki (79, Łukasz Plichta), Juljan Shehu, Fabio Nunes – Ernest Terpiłowski, Kristoffer Normann Hansen (54, Mateusz Kempski) – Jordi Sanchez.

Newer posts »

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑