Wyjątkowo żałosna polityka władz miasta Łodzi wobec klubów sportowych, gdzie żebracze, coraz niższe dotacje mają, zdaniem urzędników, zapewniać łódzkim zespołom świetlany rozwój (he! he! he!), znalazła swojego żarliwego obrońcę.
W wywiadzie udzielonym łódzkiej Gazecie Wyborczej sekretarz miasta Łodzi – Wojciech Rosicki mówi: Pani prezydent mówiła zawsze, że stawiamy na infrastrukturę – stadiony, hale – a zawodowe kluby mają sobie radzić same, na Zachodzie też sobie radzą.
Ze zdumieniem przeczytałem te słowa, bo to znaczy że pomysł pani prezydent na łódzki sport zmienił się o 180 stopni. Pamiętam, gdy Hanna Zdanowska startowała do wielkiej, miejskiej polityki obiecała w uniwersyteckiej auli, że stale i systematycznie będą rosły dotacje na kluby sportowe, wkrótce sięgną siedmiu i pół miliona złotych i się nie zatrzymają. A w ogóle o sport to ona będzie dbać i go dopieszczać, bo go rozumie i popiera. Wszyscy wtedy, łącznie ze mną, jej solidarnie potakiwali i bili gromkie brawa. Jak wyszło, każdy co pół roku widzi, zżymając się na to miejskie, sportowe, finansowe dziadostwo.
Zresztą miejską stadionową strategię, jeśli to w ogóle jest jakaś strategia, można o kant stołu potrzaskać, gdy się spojrzy na przynoszący Łodzi w ostatnim czasie najwięcej medali klub rugby – Budowlani SA. To klub… bezdomny, błąkający się po łódzkich obiektach. Zatem tu gadanie o zainwestowaniu w klubową infrastrukturę jest samobójczym strzałem w kolano. Ech, gdyby pani prezydent, potrafiła patrzeć na sport jak jej partyjny kolega, prezydent Sopotu – Jacek Karnowski, to dziś Łódź była w innym, lepszym miejscu sportowej mapy Polski.
Sekretarz Rosicki we wspomnianym wywiadzie mówi też: Z mojej perspektywy najlepiej byłoby, gdyby Łódź miała jeden stadion np. 60 – tysięcznik. Pomieściliby się na nim wszyscy chętni…
Młody człowiek jeszcze wiele chyba musi się uczyć na temat historii, także politycznej naszego miasta. Jak mogło być, proszę się spytać choćby Witolda Skrzydlewskiego. Jeśli mnie pamięć nie myli, pomysł był taki, żeby właśnie taki stadion powstał na Orle. Niestety, nocna burzliwa narada działaczy… PO, go skutecznie zniweczyła. Prawdziwy chichot historii. Dzięki niemu jednak dzisiaj władze miasta Łodzi mogą prowadzić jedyną w swoim rodzaju w naszym kraju sportowo – betonową politykę. Więcej betonu przekłada się na więcej wyczynowego sportu – takie widać przyświeca im hasło, prowadzące w ślepą uliczkę.