Jest tak jak to sobie wymarzyli działacze i kibice. O Widzewie jest głośno w całej Polsce! Niestety, nie z powodu nawet nie znakomitej, a po po prostu dobrej i skutecznej gry ekstraklasowej drużyny, tylko wielkiej afery, której klub jest znaczącym udziałowcem.

Może się mylę, ale podgrzanie atmosfery wokół najpierw sporu, a teraz karczemnej awantury z Urzędem Miasta Łodzi, podobnie jak dyskutowanie o (nie)popełnionych błędach arbitra w meczu z Legią, służą zepchnięciu na odległy, bardzo daleki plan spraw najistotniejszych dla sportowego, futbolowego klubu:

– najbardziej prestiżowej porażki w rundzie jesiennej, z Legią Warszawa i to na własnym stadionie

– sportowej jakości, dodajmy nie najwyższej, która niezbyt dobrze rokuje na przyszłość

– transferów, które miały podnieść poziom gry zespoły, a okazują się na razie rozczarowaniem

Tymczasem miejscy urzędnicy i działacze klubu bawią się niegrzecznie jak dotknięte do żywego przedszkolaki. Prezes klubu chce koniecznie poznać pesel pani prezydent przed wpuszczeniem jej na stadion. UMŁ wypowiada klubowi wynajem pomieszczeń biurowych na obiekcie. Obie strony mówią o głuchym telefonie, manipulacji, przeinaczaniu faktów, wierutnych kłamstwach, straszą się sądem. Kibice złorzeczą i zapowiadają, że w nadchodzących wyborach samorządowych zagłosują na każdego tylko nie na obecną panią prezydent.

Nie może być inaczej. Obie strony znalazły się w ślepym zaułku. Czy i jakie jest z niego wyjście?!