Rezerwowy Pafka

Tag: łks łódź (Page 1 of 2)

ŁKS. Do tej pory było źle. Teraz jest… beznadziejnie. Łodzianie na drodze do spadku!

Tak dalej być nie może, bo taka futbolowa mizeria, skończy się spadkiem ŁKS z I ligi. Łodzianie po przebudowie drużyny stali się chłopcem do bicia. W trzech meczach zdobyli punkt. Po prostu czarna rozpacz.

W Legnicy miała być gra o trzy punkty. Był pokazy artystyczne, z których nic nie wynikało. Rywale próbowali jednego zagrania raz, drugi, trzeci, aż wreszcie dopięli swego. Zdobyli bramkę i wygrali.

Szkoda, że na początku meczu Młynarczyk nie wykorzystał błędu Grudzińskiego, który źle przyjął piłkę. Podobna gafa przytrafiła się łodzianinowi. W odpowiedzi Bomba z trudem odbił piłkę po strzale Kaczmarskiego.

ŁKS starał się mieć inicjatywę. Ech, gdyby dobrze piłkę w polu karnym przyjął Młynarczyk po inteligentnym zagraniu Pirulo. Niestety, tak się nie stało. Pierwszy strzał łodzian czyli uderzenie Mokrzyckiego (panu Bogu w okno) w 26 minucie.

Miedź próbowała zaskakiwać długim podaniem za plecy defensywy. Raz o mało się to nie udało. Padł gol, ale wcześniej piłkarz gospodarzy był na pozycji spalonej. W ŁKS próbował znów Mokrzycki, ale znów wyjątkowo niecelnie.

Łodzianie do przerwy mieli inicjatywę, przeważali i… kompletnie nic z tego nie wynikało. Za to w doliczonym czasie gry strzałem z ostrego kąta próbował zaskoczyć Bombę Drzazga. Na szczęście skończyło się na strachu. Bramkarz był na posterunku. Łodzianie bez celnego strzału. Jak tu marzyć o sukcesie.

Zaczęła się druga połowa i goście mogli mówić o szczęściu, że piłka po strzale Mioca z 14 metrów przeleciała obok słupka. W odpowiedzi to do czego się już przyzwyczailiśmy. Mihaljević wyskoczył do dobrej centry, główkował, ale oczywiście obok słupka.

W drugiej połowie próbowali mieć inicjatywę gospodarze. Ale, ale… pierwszy, choć słaby, celny strzał łodzian, autorstwa Gulena w… 63 minucie gry. Niecałą minutę później musiał wykazać się Wrąbel, po dobrym mocnym uderzeniu Majenicia.

Skoro nie łodzianie, to skutecznością wykazali się gospodarze. Ile razy można się nabrać na takie zagranie. Jak widać po ŁKS, nie raz, nie dwa, nie trzy, aż rywal pokaże akcję na gola. Za linię obrony piłkę dostał Mioc. Ograł rozpaczliwie próbującego obronić tę sytuację Bombę i posłał piłkę do siatki. W odpowiedzi po strzale Arasy i rykoszecie piłka niestety przeleciała obok słupka.

ŁKS szukał swojej szansy. Po pierwszym celnym strzale w sezonie Pirulo piłka wylądowała w rękach Wrąbla. Ciężki i wolny Feiertag nie doszedł do piłki zagranej na drugi metr przed bramką Miedzi. Trzeba być kompletnie bez formy, żeby tak się zachować, gdy jest się podobno napastnikiem.

W każdym razie ŁKS przejął inicjatywę. Bez bramkowego skutku. Rywale nie zamierzali się przyglądać. Musiał wykazać się Bomba, chyba jedyny piłkarz ŁKS, do którego nie można mieć pretensji.

Miedź Legnica – ŁKS 1:0 (0:0)

1:0 – Mioc (68)

ŁKS: Bomba – Dankowski, Gulen, Mihajlević, Majenić, Zając (64, Sitek), Pirulo (90+4, Łabędzki), Kupczak, Mokrzycki, Młynarczyk (73, Feiertag) Arasa

Czy piłkarze ŁKS wezmą sobie do serca to, co się stało 10 sierpnia… 1957 roku? Oby tamten wspaniały triumf natchnął ich wiarą w zwycięstwo!

Strzela Władysław Soporek Archiwum Jacka Bogusiaka

10 sierpnia czeka ŁKS bardzo trudny I-ligowy mecz w Legnicy z Miedzią (godz. 19.35). A niezawodny kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak przypomina, co stało się 10 sierpnia, ale… 1957 roku. W tym dniu ŁKS odniósł swoje najwyższe zwycięstwo w historii występów w ekstraklasie (wtedy I lidze), pokonując Lecha Poznań 8:1 (5:1). Cztery bramki strzelił Władysław Soporek.

Po spotkaniu trener reprezentacji Polski – Henryk Reyman powiedział o ełkaesiakach: „Zaimponowaliście mi. W takiej formie jak podczas tego meczu, większość z was ma miejsce w reprezentacji.

Jacek Bogusiak wszystko opisał w jeden ze swoich wielu historycznych książek poświęcony ŁKS: Wspaniały rok 1957. Działająca prężnie grupa Ełkaesiak (Tadeusz Marczewski, Michał Świercz, Jerzy Leszczyński, Irek Kowalczyk, Jacek Bogusiak) zapali symboliczne znicze na grobach bohaterów tego wspaniałego zwycięstwa. Zostawiła okolicznościowe Karty Pamięci i klubowe chorągiewki. Grupa Ełkaesiak odwiedzi na Cmentarzu Starym groby: Władysława Soporka, Stanisława Barana, Władysława Króla – trenera drużyny, a na Dołach – Leszka Jezierskiego.

Jacek, ale nie tylko on, ma taką cichą nadzieję. Mówi: – Może przypomnienie tej sportowej victorii, wpłynie motywująco na następców. Zobaczą, w jakim klubie, z jakimi tradycjami i zwycięstwami, grają. Wierzę, że łodzianie są w stanie odnieść w Legnicy pierwsze w tym sezonie ligowe zwycięstwo.

W ŁKS zmieniło się wszystko, a jakby się nic nie zmieniło

Fot. Mateusz Słodkowski/Cyfrasport

W ŁKS zmieniło się wszystko, a jakby wszystko pozostało po staremu. W meczu z Arką (1:2) pojawiło się w składzie siedmiu nowych piłkarzy, są: nowy trener i nowy dyrektor sportowy, a tymczasem… Kardynalne błędy w defensywie, po których padają bramki dla rywali, jak się zdarzały, oj zdecydowanie za często, w ekstraklasie, tak zdarzyły się w I-ligowej premierze.

Najlepszymi piłkarzami drużyny byli zawodnicy grający na pozycjach, na których ełkaesiacy mieli atuty w ekstraklasie czyli bramkarze: w ekstraklasie Aleksander Bobek, w I lidze Jakub Bomba, pomocnicy starający zachować równowagę w grze defensywnej i ofensywnej: w ekstraklasie Michał Mokrzycki, w I lidze Mateusz Kupczak.

Inna sprawa, że trudno zrozumieć, dlaczego trener Jakub Dziółka posadził Mokrzyckiego na ławce rezerwowych, skoro po wejściu na boisko, był on najlepszy na placu.

Mądry ełkaesiak po szkodzie. Klub powinien nawet… przepłacić i zatrzymać Daniego Ramireza (wybrał II-ligową Turcję), bo Pirulo w roli reżysera gry się po prostu nie sprawdza. Efekt, mało, bardzo mało składnych akcji łodzian kończonych strzałem na bramkę i tylko 59 procent celnych podań!

To nie wróży dobrze na przyszłość, a już dziś o godz. 20.30 ŁKS podejmie Górnika Łęczna. Łodzianie mają nowego austriackiego napastnika, ale ostatnio grał on niewiele, więc czy i kiedy będzie z niego pożytek?! Oby łódzki zespół był w stanie z meczu na mecz notować sportowy progres, bo inaczej zostanie I-ligowym przeciętniakiem, albo, aż strach pomyśleć, jeszcze gorzej…

ŁKS to mistrz końcówek. Znów wygrał u siebie w doliczonym czasie gry po golu w 97 minucie Engjella Hotiego

Fot. lkslodz.pl

ŁKS wygrał drugi mecz, drugi na własnym boisku, drugi raz w doliczonym czasie gry. W 97 minucie po kapitalnym uderzeniu na listę strzelców wpisał się Hoti.

Mógł być wymarzony początek dla ŁKS. Po kontrze Tejan niestety niedokładnie dograł piłkę do Pirulo, który byłby w sytuacji sam na sam z bramkarzem i wielka szansa przepadła. Łodzianie byli w natarciu. Uderzenie Mokrzyckiego pewnie obronił Klebaniuk. Potem jednak do głosu zaczęli dochodzić goście. Ich akcje były coraz groźniejsze. ŁKS nastawił się na kontrę. Jedna z nich mogła przynieść powodzenia, ale Pirulo przegrał pojedynek sam na sam z Klebaniukiem.

To był pojedynek na kontry. W doliczonym czasie pierwszej połowy w sytuacji sam na sam Grosicki trafił w słupek. W pierwszej połowie był dużo energii, ambicji, determinacji, ale niezbędnej skuteczności. Para poszła w gwizdek.

W drugiej połowie kontry psuł Ramirez niedokładnymi podaniami. Tropikalny upał dawał się obu zespołom we znaki. Minęła godzina gry, a kibice nie doczekali się celnego strzału na bramkę! Do 69 min, gdy Kurzawa strzelił celnie, Bobek obronił niezbyt udanie, ale miał szczęście, bo dobitka Koutrisa była nieudana.

Po centrze Dankowskiego, Koutris miał zagrać ręką w polu karnym, ale po analizie VAR arbiter odwołał podyktowaną jedenastkę. W kolejnej akcji po strzale Pirulo zabrakło półtora metra, żeby piłka trafiła w światło bramki. W kolejnej akcji Prulo trafił w światło bramki, golkiper odbił piłkę, ale Jurić nie zdążył z dobitką.

W doliczonym czasie meczową piłkę miał Hoti, ale strzelając z pola karnego trafił wprost w Klebaniuka. W odpowiedzi Monsalve zablokował uderzenie Fornalczyka. W ostatniej akcji 97 minucie meczu Hoti pokazał jednak klasę. Po jego uderzeniu zza pola karnego piłka wylądowała w górnym rogu Pogoni!

ŁKS – Pogoń Szczecin 1:0 (0:0)

1:0 – Hoti (90+7)

ŁKS: Bobek – Dankowski, Louveau, Flis, Głowacki (90, Tutskinas)– Monsalve – Pirulo (90, Janczukowicz), Letniowski (71. Hoti), Mokrzycki, Ramirez (90, Śliwa) – Tejan (71, Jurić)

ŁKS. Pozytywne statystyki nie dają punktów. Trzeba grać odpowiedzialnie i skutecznie, a tego na razie brak

Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

Najpierw dobre wiadomości o ŁKS. Prezes Tomasz Salski jest przekonany, że dogada się z panem Platkiem do końca sierpnia. Kapitan Adam Marciniak rozegrał 100 spotkań w barwach ŁKS (choć ten ostatni z Ruchem do udanych nie należał). To: 57 występów w I lidze, 31 w ekstraklasie, 7 w Pucharze Ekstraklasy, a także 5 w Pucharze Polski. W tym czasie wychowanek klubu raz wpisał się na listę strzelców i zaliczył jedną asystę. 

Pozytywne są też statystyki ostatniego meczu. Sęk w tym, że liczby nie grają i ŁKS w pojedynku beniaminków przegrał zasłużenie z Ruchem 0:2. Posiadanie piłki 61 do 39 procent na korzyść łodzian, strzały niecelne 15 – 9 dla ŁKS, podobnie jak rośne: 9 – 4.

I co z tego? Kompletnie nic. Drugi mecz bez gola, druga porażka i tyle. Futbolowe idee: grania do przodu, kontrolowania gry, posiadania inicjatywy są piękne i wszyscy esteci futbolu im przyklasną, ale gdy nie przynoszą punktów są tylko sztuką dla sztuki.

Zawiedli nowi piłkarze, no może momentami poza Dani Ramirezem. Wydaje się, że ŁKS ma w tej chwili słabszą drugą linię niż w I lidze.

Trener Kazimierz Moskal: W piłce trzeba być skutecznym, obojętnie czy to w ofensywie czy defensywie, musisz być skutecznym w działaniach. Musimy sobie jasno powiedzieć, że w tej lidze na pewno będzie trudno odrabiać czy gonić wynik, szczególnie na wyjazdach. Kolejna nauka.

W piątek o godz. 20.30 ŁKS podejmie Koronę Kielce. Rywale zdobyli do tej pory tylko jeden punkt, ale wiedzą na czym stoją. Korona poinformowała o kontynuowaniu współpracy z Kamilem Kuzerą. Nowa umowa 40-letniego trenera będzie ważna do 30 czerwca 2025 roku. Szkoleniowiec przekonuje, że w meczu w Łodzi o wyniku może decydować fakt, że jego zespół ma więcej ekstraklasowego doświadczenia.

ŁKS awansował do ekstraklasy. Adam Marciniak: To są momenty kiedy piłkarz podchodzi do kibiców i widzi ich radość. Nie ma piękniejszej chwili

Wielki sportowy sukces! Na kolejkę przed końcem zmagań ŁKS po trzech latach awansował do ekstraklasy. Zremisował z Arką w Gdyni 1:1, dzięki w głównej mierze Aleksandrowi Bobkowi, który obronił rzut karny i Mateuszowi Kowalczykowi, który zdobył wyrównującą bramkę dającą awans. Dwa pierwszoligowe sezony trenera Kazimierza Moskala w ŁKS dały klubowi awans do ekstraklasy. Wielkie osiągnięcie.

ŁKS Łódź: Aleksander Bobek – Kamil Dankowski, Nacho Monsalve, Adam Marciniak, Artemijus Tutyskinas (79. Kelechukwu Ibe-Torti) – Pirulo (89. Maciej Dąbrowski), Michał Mokrzycki, Mateusz Kowalczyk (89. Władysław Ochronczuk), Michał Trąbka, Maciej Śliwa (61. Bartosz Szeliga) – Piotr Janczukowicz (79. Stipe Jurić)

Trener Kazimierz Moskal: Nie ma co podsumowywać meczu. Liczy się to na końcu – jest awans, Chcę podziękowań zawodnikom, zasłużyli na awans, choć mieliśmy w sezonie trudne momenty. Dziękuję kibicom za cały sezon, że z nami byli.

To nie jest siatkówka czy kosz gdy gra się wariant numer 15, trzeba umieć się znaleźć w odpowiedniej pozycji. i podjąć właściwą decyzję Mateusz to zrobił, drugi młody wybronił rzut karny, wzięli na siebie ciężar meczu. Zdali ważny piłkarski egzamin. Prawda w tym sezonie jest taka: jeżeli w tym sezonie strzelamy bramkę, to nie przegrywamy meczu.

Aleksander Bobek: Na pewno mogę powiedzieć, że jeśli chodzi o moją karierę, to zapamiętam ten moment do końca życia. Jestem wychowankiem ŁKS i kocham ten klub . Cieszę się, że moje obronione rzuty karne, dużo dały w tym sezonie. Nie doszło to jeszcze do mnie, nie wiem co czuję. Na pewno wzruszenie.

Jeżeli chodzi o moją dalszą sytuację to zobaczymy po sezonie. Mamy jeszcze mecz z Odrą i skupiam się na nim. Ten mecz nam nie wyszedł, nie graliśmy tak jak gramy zawsze. Trener miał żal do nas, że gramy gorzej na wyjazdach niż u siebie.

Adam Marciniak: Jestem niesamowicie szczęśliwy. Wzruszyłem się już na boisku. Marzyłem o tym bardzo, żeby w klubie do którego wracam, w którym się wychowałem, żeby zrobić coś fajnego. Po ostatnim sezonie bałem się, że nie zostanę za dobrze zapamiętany. Jestem szczęśliwy i dumny z tej drużyny. Nigdy tego nie zapomnę, do końca życia. Świetna drużyna, wielki charakter tych chłopaków, fantastyczna mieszanka doświadczenia i młodości, fantastyczni obcokrajowcy, świetna atmosfera, super robota, super praca sztabu. Każdemu młodemu piłkarzowi życzę żeby miał okazję pracować z takimi trenerami, i miał takich fajnych kolegów w szatni.

To są fantastyczne chwile i bardzo ważne chwile. To są momenty kiedy piłkarz podchodzi do kibiców i widzi ich radość. Nie ma piękniejszej chwili – ci co grają w piłkę wiedzą o czym mówię.

Zdjęcia Mateusz Słodkowski/Cyfrasport/ŁKS Łódź

Trener ŁKS – Kazimierz Moskal po pokonaniu Chrobrego 5:2: Starczyło nam spokoju, chłodnej głowy i skuteczności

Zdjęcia: Radosław Jóźwiak/Cyfrasport/ŁKS Łódź

Od sobotniego wieczoru cała futbolowa Polska mówi tylko o szalonym meczu w Łodzi. ŁKS pokonał Chrobrego Głogów 5:2. Bramki: 1:0 – Dankowski (37, wolny), 2:0 – Pirulo (38). 3:0 – Szeliga (43), 3:1 – Wojtyra (51, karny), 3:2 – Wojtyra (55, karny). 4:2 – Pirulo (63), 5:2 – Janczukowicz (90+6).

Kazimierz Moskal trener ŁKS: Mecz miał dość dziwny przebieg. Chrobry był groźny w kontrataku. Po bramce Kamila Dankowskiego wydawało się, że będzie łatwo i przyjemnie, ale jak widać nawet przy wyniku 3:0, w dobie technologii, czasami z niczego może się coś „urodzić”.

Nie chcę ganić zespołu za stratę kontroli, bo takie sytuacje mogą się przytrafić. Najważniejsze, że opanowaliśmy sytuację. Starczyło nam spokoju, chłodnej głowy i skuteczności. Oczywiście, indywidualności robią różnicę, ale na odprawie mówiłem piłkarzom, że jesteśmy silni jako zespół. Dziś to udowodnili. Każde zwycięstwo jest ważne. Dziś się cieszymy, ale w piątek mamy bardzo trudny mecz w Niepołomicach, więc myślimy już o tym. Musimy się nastawić na kolejne ciężkie zadanie, bo tam czeka nas dużo walki.

Kamil Dankowski: Jeśli chodzi o gola, to trenuję takie strzały od wielu lat, nie zawsze się udaje, ale cieszę się, że dziś tak było. To napędza do dalszej pracy. Chrobry też, tak jak my, chciał grać w piłkę, pojawiły się wolne strefy i potrafiliśmy to lepiej wykorzystać. Każdego dnia trenujemy pewne schematy i bardzo cieszy, że znów potrafiliśmy przełożyć to na gole. Wiedzieliśmy z kim gramy. Punktowo to był ważny mecz. Do początku drugiej połowy mieliśmy wszystko pod kontrolą, potem zrobiło się nerwowo, ale zapanowaliśmy nad sytuacją.

Marek Gołębiewski trener Chrobrego: Dla kibiców mecz fajny, wiele zwrotów akcji, do tego wynik hokejowy. Podnieśliśmy się po przerwie, ale jakość gry i pomysł trenera Kazimierza Moskala okazał się lepszy.ŁKS ma indywidualności i zapłaciliśmy za błędy w defensywie. Nie opuszczamy głów, będziemy walczyć dalej.

Statystyki meczu

posiadanie piłki 51 procent ŁKS, 49 – Chrobry, strzały: 15 – 8 (celne 7- 6), ataki: 96 – 75 (niebezpieczne ataki: 55 – 47).

Takie były czasy. Grę, dodajmy znakomitą, Marka Dziuby doceniła… poczta Paragwaju

Nie tak dawno urodziny, już 67, obchodził wybitny polski i łódzki piłkarz – Marek Dziuba o czym przypomniał kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak. Po mistrzostwach świata w Hiszpanii w 1982 roku, w których znakomity obrońca, jak i cały polski zespół po prostu sportowo błyszczał (trzecie miejsce!) tak jak dziś drużyna Maroka, Poczta Paragwaju wydała znaczek, na którym znalazł się Marek Dziuba. Znakomity występ łodzianina na mundialu został doceniony!Potem w ślady Paragwajczyków poszła… Poczta Polska, który na 60 urodziny wydawał znaczek z podobizną Marka.

Dziuba debiutował w ŁKS w 1973 roku. Przy al. Unii grał przez dekadę. W 1984 roku przeniósł się do Widzewa, z którym zdobył Pucharu Polski. Grał też w Belgii. W reprezentacji Polski debiutował w 1977 roku. Zagrał w 53 meczach, zdobył jednego gola (z Algierią 19 listopada 1980). Były spotkania, gdy pełnił funkcję kapitana narodowego teamu. Potem był znakomitym trenerem. Z ŁKS zdobył mistrzostwo Polski, a z Widzewem – wicemistrzostwo.

W rozmowie z tvp.sport.pl powiedział: Gdybym chciał porozmawiać o Ludwiku Sobolewskim, jego osobowości i zasługach dla Widzewa, to musielibyśmy się umówić na osobny wywiad. To był wyjątkowy człowiek. I jeszcze jedna rzecz – gdyby w czasach mojej gry w ŁKS pojawił się tam prezes o podobnej charyzmie, to mielibyśmy niejeden sukces. Wiem, co mówię, grałem przy Alei Unii przez 11 lat. Dziś wielu tak zwanych prezesów śni o potędze, lecz tak naprawdę nie są w stanie przeskoczyć pewnych rzeczy. Pewne pułapy okazują się nieosiągalne. Sobolewski był jedyny w swoim rodzaju.

Czy teraz przy wejściu do ŁKS nowego inwestora sny o potędze się spełnią, o czym marzy Marek Dziuba i inni ełkaesiacy? Philip Platek, który jest bratem właściciela włoskiej Spezii Roberta oraz wiceprezesem tego klubu, dołączy w ŁKS do dotychczasowych właścicieli klubu – Tomasza Salskiego, Jerzego Pietruchy, Przemysława Andrzejaka i Dariusza Łyżwy. Wniesie do klubu pieniądze i pomysły, które pozwolą ŁKS wrócić do ekstraklasy i odgrywać w niej ważne role?!

Na razie wieści są dobre. ŁKS nie zamierza zimą sprzedawać czy wypożyczać żadnego ważnego zawodnika. Ba, myśli o wzmocnieniach na pozycjach: lewy pomocnik i pozycji sześć – osiem. O wszystkich transferowych ruchach w klubie będzie informowany Philip Platek.

Fot. lkslodz.pl

Nowy inwestor w ŁKS. Czy to będzie zdecydowanie lepszy prezent dla kibiców od duńskiego niewypału – Mikkela Rygaarda? Nadejdzie czas sprawiedliwości?!

Powiedzmy szczerze, to trochę brzmi jak świąteczna bajka. Do ŁKS ma wejść jako nowy inwestor, a praktycznie właściciel, człowiek, którego majątek włoski Sky Sport wycenia na około 2 miliardy dolarów. Rodzinna firma zarządzana przez Roberta Platka, przejęła Spezię w lutym 2021 roku, płacąc Gabriele Volpiemu 24 miliony euro. Włoski klub zajmuje obecnie 17. miejsce w tabeli Serie A, z sześcioma punktami przewagi nad strefą spadkową. Platekjest współwłaścicielem portugalskiej drużyny Casa Pia, która na ten moment zajmuje piątą pozycję w tabeli ligi portugalskiej.

Należało też do niego duńskie Sonderjyske i… tu zaczynają się schody i wątpliwości. Platek sprzedał jego akcje.Są tacy, którzy mówią, że w Danii nie był sprzedawcą marzeń tylko koszmarów (za lodzkisport.pl). Ta opinia kazała mi postawić w tytule znak zapytania, choć z drugiej strony we Włoszech zbiera pochwały i wyróżnienia. Jak w przypadku każdego biznesmena opinie nie są jednoznaczne. Gros jego sportowych działań pokazuje, wbrew negatywnym, duńskim opiniom, że ma futbolowe doświadczenie i wie, o co w tym interesie chodzi.

Nie da się jednak ukryć, że 58-letni Platek jest jednym z założycieli MSD Capital, firmy zarządzającej m.in. aktywami prezesa i dyrektora generalnego Dell Technologies, Michaela Della.

Prezes Tomasz Salski w świątecznym przesłaniu:

Te rok dużo nas nauczył. Był pełen wyzwań: otwarcie stadionu, mecze Dynamo, przede wszystkim ten z Benficą, który miał bardzo duży poziom trudności. Byliśmy o krok od Ligi Mistrzów. To co daje nam nadzieję na przyszłość to wyniki pierwszej drużyny. Brawa dla trenera i całej drużyny.

Co do zmian właścicielskich, mam nadzieję, że będą działy się etapami. To melodia przyszłego roku. Zrobiliśmy dużo żeby w ŁKS poprawić aspekt organizacyjny i finansowy. To będą zmiany etapowe, mam nadzieję, że to wszystko znajdzie odzwierciedlenie na koniec tego sezonu. Nasza wspólna praca przez ostatnie 6,5 roku nie poszła marne. Mam nadzieję, że dokonaliśmy właściwego wyboru. Historia i czas oceni, czy obraliśmy właściwy kierunek. Ktoś dostrzegł naszą pracę. Jednym z warunków było to, że zostajemy w klubie z obecnym akcjonariatem, a będziemy powiększali kapitał założycielski. Nowy akcjonariusz obejmie nowy pakiet akcji.

To może być kwota idąca w miliony złotych!

Na razie jest sukces medialny. Wszędzie i dużo mówi się o łódzkim klubie. Wierzę, że nadszedł czas dziejowej sprawiedliwości dla ŁKS. Klub, uważany za mieszczański i nie pasujący do komunistycznej ideologii, nie był, mówiąc łagodnie, oczkiem w głowie władz PRL. W nowych, demokratycznych czasach wydawało się przez chwilę, że los się odmieni, gdy oddał miastu za przysłowiową złotówkę tereny przy al. Unii warte kilkaset milionów złotych! Miał zostać nagrodzony nowym obiektem i inwestycją w klub. Rzeczywistość okazała się inna, tragiczna i dramatyczna. Dla ówczesnej władzy wielka hala – bunkier z planowanym torem kolarskim(!) była ważniejsza od rozwoju ŁKS. Klub długo, za długo czekał na to, żeby mieć obiecany stadion z prawdziwego zdarzenia, a teraz dzięki nowemu inwestorowi dostać szansę na dalszy rozwój.Chcę wierzyć, może naiwnie, że idą dla ŁKS nowe, zdecydowanie lepsze czasy.

Przypomnę tylko, że pod koniec grudnia 2020 roku piłkarzem ŁKS został Mikkel Rygaard. To miał być znakomity gwiazdkowy i noworoczny prezent od władz klubu, duński dynamit, który swoją grą wysadzi tabelę I ligi, a potem ekstraklasy i sprawi, że ŁKS będzie w jej czubie. Okazał się duńskim niewypałem, jednym z najgorszych, a zarazem najdroższych transferów w nowej historii klubu. Czas leczy rany i pokazuje, że mądry ełkaesiak po szkodzie. W klubie stawia się teraz na piłkarzy głodnych sportowego sukcesu, w tym zdolną młodzież oraz ambitnego, bogatego inwestora. Czy przyszłość ŁKS rysuje się w jasnych barwach?

Seniorów ŁKS bardzo ucieszył oficjalny komunikat klubu o nowym inwestorze

Członkowie Koła Seniorów ŁKS, za sprawą Jacka Bogusiaka, spotkali się na wieczorze wigilijnym w salach Zespołu Szkół Gastronomicznych przy ul. Sienkiewicza w Łodzi. Seniorzy podzielili się opłatkiem, złożyli sobie życzenia. Smakowite świąteczne potrawy przygotowali uczniowie Gastronomika.

Rozmawiano długa o ukochanym klubie i jego przyszłości i prezencie pod choinkę w osobie nowego inwestora, którą szykuje Tomasz Salski. Seniorzy uważają, że współpraca z prezesem Salskim jest wręcz wzorowa. Od Jacka Bogusiaka seniorzy otrzymali folder o Muzeum Sportu.

Ucieszył ich oficjalny komunikat klubu: W wyniku trwających wiele miesięcy rozmów, ŁKS Łódź podpisał wstępne porozumienie z zagranicznym inwestorem, który dołączy do grona akcjonariuszy klubu, powiększając tym samym kapitał zakładowy spółki Szczegółowe informacje na temat zagranicznego inwestora zostaną podane do publicznej wiadomości z chwilą zakończenia trwającej właśnie dogłębnej analizy (ang. due diligence), której celem jest wnikliwa ocena aktualnej sytuacji spółki.

Proces ten przebiega pomyślnie, znajduje się w wysokim stopniu zaawansowania i szacujemy, że zakończy się pod koniec lutego 2023 roku, co jest o tyle ważne, że zaangażowanie inwestora ma zwiększać się wraz z kolejnymi etapami rozwoju klubu, a chociaż jego skala i tempo zostaną ściślej określone właśnie po zakończeniu wspomnianej analizy, już dziś możemy zdradzić, że inwestor zamierza zaangażować się w ŁKS kapitałowo i w przyszłości zostać współwłaścicielem klubu.

Wraz z pojawieniem się nowego podmiotu, ŁKS otrzymał zastrzyk gotówki, a sam inwestor poszerzy w przyszłości grono akcjonariuszy, do którego nadal należą Tomasz Salski (większościowy akcjonariusz klubu), Jerzy Pietrucha, Przemysław Andrzejak oraz Dariusz Łyżwa. Warto przy tym dodać, że wypracowane na bazie dotychczasowych doświadczeń obopólne zaufanie, które towarzyszy naszym negocjacjom, znacząco wpływa na ich tempo, zapewniając poczucie bezpieczeństwa obu stronom – tak klubowi, jak i inwestorowi.

– To duży krok dla całego klubu, może nawet dla całej ligi. Mamy nadzieję, że to również jeden z wielu kroków, które wykonamy wszyscy wspólnie w najbliższych miesiącach. Rozmowy dotyczące rozszerzenia grona akcjonariuszy trwały wiele miesięcy i jesteśmy szczęśliwi, że moment ich finalizacji jest bliski – wyjaśnia Jarosław Olszowy, prezes zarządu ŁKS Łódź S.A.

Ciesząc się z tego, że możemy przekazać kibicom naszego klubu bardzo dobrą wiadomość, prosimy jednocześnie o zrozumienie i cierpliwość. Mając na uwadze charakter toczących się procesów i ważne względy formalne, zostaliśmy zobowiązani do dyskrecji. O dalszych szczegółach sprawy poinformujemy najszybciej jak to tylko będzie możliwe.

Według informacji portalu goal.pl, zostanie nim Amerykanin Robert Platek. Wraz ze swoją rodziną jest on właścicielem włoskiego klubu z Serie A, Spezii Calcio

« Older posts

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑