Patryk Czubak Fot. Marcin Bryja, widzew.com

Nie wiem na jak długo Patryk Czubak zostanie w roli pierwszego trenera Widzewa, ale już wiem, że dokonał rzeczy wyjątkowej. Nie jest nią remis w spotkaniu z Radomiakiem, bo to raczej rozczarowanie (ech, gdyby lepiej zachował się Rafał Gikiewicz!). Jest nią natomiast postawa zespołu.

Z grupy futbolowych ciaptaków, Czubak znów zrobił prawdziwych mężczyzn, facetów, którym żadna sportowa walka nie jest straszna. Nie bał się dokonać kadrowej rewolucji (m.in. odsunął Saida Hamulicia). Szybko, w przeciągu kilku dni pozbierał gości do kupy. Natchnął ponownie wiarą, że charakterem, walką, zaangażowaniem można w sporcie, w tym w futbolu, góry przenosić.

Nie chcę popadać w przesadną egzaltację, ale momentami ta gra, a raczej walka, przypominała mi tamte stare, dobre czasy, gdy nie tylko za sposób i jakość grania, ale też charakter, podziwiało się Widzew!

To w Widzewie powinno być na pierwszym miejscu – charakter – mówi Patryk Czubak i te słowa brzmią, jak przesłanie na następne ligowe kolejki. Przy takim zaangażowaniu zespołu rosnąć będzie moje przekonanie, że ligowy włos mu z głowy nie spadnie i utrzyma się w ekstraklasie.

Przed zespołem wielkie sportowe wyzwanie. Łodzianie 9 marca o godz. 17.30 podejmą mistrza Polski Jagiellonię. Jesienią już w 2 minucie skarcił Widzew bodaj najlepszy piłkarz naszej ekstraklasy Afimico Pululu i Jaga wygrała 1:0. Teraz tak być nie musi, a sportową odwagą i charakterem można osiągnąć nieosiągalne.