Rezerwowy Pafka

Tag: widzew lech (Page 1 of 2)

To po prostu bardzo przykre. Widzew był gorszy od Lecha. Nic dziwnego, że stracił aż cztery bramki i przegrał ligowy mecz

Widzew próbował, ale mówiąc szczerze, miał niewiele do powiedzenia, więc przegrał w Poznaniu, tracąc aż cztery bramki.

Widzew zagrał bez Rondicia, który za wszelką cenę chce przenieść się do Niemiec. Trener Myśliwiec postawił na trzech obrońców, w tym debiutanta Volanakisa. Mecz oglądało ponad 30 tysięcy widzów (w tym fani łodzian!). O tak pojemnym stadionie i takiej frekwencji Widzew może tylko pomarzyć.

W 1 minucie i 23 sekundzie Widzew zdobył bramkę ( Silva). Niestety, po analizie VAR wyszło, iż łodzianin był na spalonym. Odpowiedź Lecha była błyskawiczna. Sosua radził sobie w polu karnym z łodzianami (Alvarez, Sypek) niczym z… juniorami, na dodatek przy strzale z ostrego kąta nieskutecznie interweniował Gikiewicz (a czy mógł?!) i gospodarze objęli prowadzenie.

Zbyt często Widzew oddawał piłkę za darmo. Nie miał zatem szans, żeby coś sensownego skonstruować. Lech atakował, łodzianie się bronili. Trzy akcje blokujące strzały czy podania rywali przez Silvę i Żyrę ratowały Widzew. Szanse (niewykorzystane) gościom stwarzały stałe fragmenty gry czyli dokładne dośrodkowania z wolnych i rożnych Kerka.

Lech był szybszy, o niebo kreatywniejszy, mocniejszy w walce o piłkę, po prostu lepszy. Zdobył drugą bramkę, uznaną po analizie VAR. Na dodatek czwartą żółtą kartkę w sezonie ujrzał Sypek. Nie zagra w kolejnym meczu.

Za wolny Alvarez nie zablokował Sousy i Lech golem otworzył drugą połowę meczu. Na szczęście odpowiedź łodzian była błyskawiczna. Kozlovsky nie dał się przepchnąć dwóm rywalom i strzelił swoją pierwszą bramkę w sezonie.

Oba zespoły poszły na wymianę ciosów. Pojedynek sam na sam wygrał Gikiewicz. Szansę na kontaktowego gola miał Shehu, ale pikę po jego główce świetnie obronił Mrozek. Nie gorzej spisał się broniąc uderzenie Hamulicia.

Tymczasem konkretniejszy był Lech. Żyro dał się ograć Hakansowi w polu karnym. Po jego dobrej centrze, Ishak bez problemu umieścił piłkę w siatce. Cztery stracone gole (a mogło być ich więcej!) to nie jest dobry prognostyk na ligową przyszłość Widzewa. Niestety.

Lech – Widzew 4:1 (2:0)

1:0 – Sousa (5), 2:0 – Ishak (45+5) , 3:0 – Sousa (49), 3:1 – Kozlovsky (51), 4_1 – Ishak (80, głową)

Widzew: Gikiewicz – Żyro, Volanakis, Silva – Sypek (79, Stachowicz), Shehu, Alvarez, Kerk (86, Hanousek), Kozlovsky – Łukowski (55, Gong), Sobol (55, Hamulić)

W 20 kolejce ekstraklasy 9 lutego o godz. 14.45 Widzew podejmie Cracovię.

Wkrótce w Widzewie ma pojawić się nowy inwestor i wielki zastrzyk gotówki. Robert Dobrzycki, szef potężnej firmy Panattoni napisał: Bije w nas Serce Łodzi. Jak to się przełoży na grę ligowców, wyniki, nadzieje kibiców i aspiracje klubu? Lech ma budżet 115 mln zł, Widzew 49.5 mln. Teraz to wszystko się gwałtownie zmieni na korzyść łodzian? Oby!

Przy okazji mam taką wskazówkę do dyrektora sportowego łodzian – Tomasza Wichniarka. Przegląd Sportowy podaje, że skaut Pogoni Szczecin – Patryk Dąbrowski wypatrzył Jakuba Piotrowskiego w III lidze, Kacpra Kozłowskiego i Adriana Przyborka w ostatniej chwili podebrał Lechowi, znalazł pomysł na Mateusza Łęgowskiego i dostrzegł talent strzelecki w Patryku Paryzku. Co na to dyrektor Wichniarek?!

Oby tylko Widzew nie wyszedł na swojej zachowawczej transferowej polityce, jak Zabłocki na mydle. Odkryciem wiosny będzie… Hilary Gong?!

Fot. widzew.com

To wydawało się niemożliwe, a jednak stało się prawdziwe. Ot, cała polska futbolowa ekstraklasa. Hilary Gong jesienią solidnie pracował na miano najgorszego ligowego transferu. Tymczasem… Wiosną może być, oby był, ważnym ogniwem drużyny bez wzmocnień czyli Widzewa. W Turcji grał przyzwoicie, zaliczał asysty. Jeśli tak będzie spisywał się w lidze, to stanie się dla łodzian wartością dodaną.

Oby, bo ligowa kadra jest taka, jak każdy widzi. Odeszli Antoni Klimek (nie wiedzieć czemu) i Kreshnik Hajrizi. Juan Ibiza, Kamil Cybulski, Lirim Kastrati oraz Marcel Krajewski są kontuzjowani (to wręcz plaga urazów!). Do drużyny trafił tylko stoper Polydefkis Volanakis. Trzeba mu jednak dać czas, żeby wkomponował się w drużynę.

Bartłomiej Pawłowski na razie trenuje i to ostrożnie. Imad Rondić podobno cały czas ma atrakcyjne transferowe propozycje, a jak wiadomo z niewolnika nie ma dobrego pracownika. Coraz głośniej o tym, że po sezonie z Widzewa odejdzie trener Daniel Myśliwiec (bilans w Widzewie: 52 mecze – 23 wygrane, 10 remisów, 19 porażek, bramki 83-71, 1,52 pkt na mecz), a przyjdzie… no kto? Jan Urban!

W takiej sytuacji bez wielkich wzmocnień, z wieloma kontuzjami i ogromniastymi pogłoskami już w piątek o godz. 20.30 premierowy, tej ligowej wiosny, mecz z Lechem w Poznaniu. Oj, nie będzie łatwo.

Prezes klubu Michał Rydz mówi: – Nie chcemy robić transferów, żeby windować rynkowe ceny. Tak samo, jak nie będziemy za zawodników przepłacać lub pozwalać na wymuszanie ruchów z klubu poprzez medialne spekulacje. Tak samo jak starannie podchodzimy do wzmocnień, również zabezpieczamy kadrę.

I co? Wyszło szydło z worka. Zimowy okres transferowy to dla łodzian jeden wielki czas skutecznej obrony przed zakusami innych klubów na piłkarzy Widzewa. Priorytetem, tak przynajmniej wygląda, było przedłużenie umów z kluczowymi graczami. W tej sytuacji nie dziwi, że odkryciem wiosny może być… Hilary Gong. Oby tylko Widzew nie wyszedł na swojej zachowawczej (rozsądnej?!) transferowej polityce, jak Zabłocki na mydle.

Widzew idzie mocno do przodu, ale na razie w jednej, technologicznej dziedzinie. Zapewnia swoich kibiców: drogą kilku kliknięć będzie można uzyskać uzyskać oczekiwane świadczenia!

Powiedzmy wprost, że na razie to najlepszy pomysł Widzewa w tym roku. Biuro prasowe Widzewa podaje: Klub ogłasza start projektu sklepu marketingowego, który redefiniuje sposób świadczenia usług dla naszych kibiców i partnerów biznesowych. Jego celem jest stworzenie nowoczesnego i efektywnego systemu, który zapewni obsługę na najwyższym poziomie.

Stadion przy al. Piłsudskiego 138 to wyjątkowe miejsce na sportowej mapie. Niemal stuprocentowe wypełnienie trybun oraz łączna liczba kibiców, która w ostatnich latach przekroczyła już granicę 2 milionów, to dowód na magię Serca Łodzi. Z tego powodu Widzew Łódź wychodzi naprzeciw swoich kibiców, partnerów i sponsorów z ujednoliconą oraz zautomatyzowaną ofertą świadczeń i usług na stadionie, w trakcie oraz poza dniami meczowymi.

 W specjalnie utworzonej zakładce w internetowym sklepie Widzewa Łódź kibice i sponsorzy mogą zakupić rożne świadczenia marketingowe. Automatyzacja procesów pozwoli na przetwarzanie zamówień, zlecenie ich wykonania, co znacząco skróci czas oczekiwania na realizację. Dzięki temu każdy fan i partner biznesowy mogą być pewni, że ich potrzeby są realizowane sprawnie oraz profesjonalnie. 

Nowy projekt zakłada szybką usługę by drogą kilku kliknięć uzyskać oczekiwane świadczenia. Nie brakuje także propozycji nastawionych stricte na kontakt z kibicem. Zainteresowane firmy będą mogły uzyskać ekspozycję na bandach LED, spot na telebimie lub organizację stoiska na stadionowym Sektorze VIP. Oferta obejmuje również ekspozycję w przestrzeni cyfrowej, na przykład w studiu klubowej telewizji WidzewTV, kibicowskich newsletterach czy kulisach meczowych.

– W ostatnich latach zanotowaliśmy trzykrotny wzrost przychodów komercyjnych i zależy nam na tym, żeby kontynuować ten trend. Chcemy wykorzystać dni meczowe, aby rozwijać swoją ofertę i jednocześnie docierać do kibiców oraz ułatwić im korzystanie z naszych usług. Wszystko to w jednym miejscu, w przystępnej formie – powiedział Michał Rydz, prezes Widzewa Łódź.

 A poza tym? Wygląda na to, że w Widzewie wielkie wyczekiwanie. Czy przyjdzie ze swoimi milionami nowy inwestor? Czy sprzedać Imada Rondicia? Kogo jeszcze pozyskać, żeby pojawił się w drużynie po odpowiednim przygotowaniu w… połowie rundy? Kiedy wróci na boisko lider Bartłomiej Pawłowski? Grać dalej z Danielem Myśliwcem czy się z nim pożegnać? Czy zdobycie 50 punktów w ekstraklasowych zmaganiach jest możliwe?

W piątek o godz. 20.30 mecz ligowy z Lechem w Poznaniu, a wcześniej od dziś treningi, treningi – na Łodziance i w Uniejowie.

Widzew. Trzeba mieć umiejętności, żeby strzelić taką, na dodatek niezwykle ważną, bramkę, jaką zdobył Jakub Sypek

Fot. marcin bryja/widzew.com

Widzew pokonał Lecha 2:1, a widzewiak nad widzewiakami Zbigniew Boniek napisał po meczu: Charakter, serce i jakość. Na takie słowa zasługuje cały zespół, w tym autor premierowego gola 23-letni Jakub Sypek. Miał nosa trener Daniel Myśliwiec, że postawił na pomocnika, mimo nie najlepszego występowi przeciwko Stali w Mielcu (1:1).

Sypek znalazł się w jedenastce drugiej kolejki ekstraklasy i moim zdaniem nie ma w tym przypadku. Zdobył kluczowego, bo otwierającego wynik spotkania, gola. A nie było o to łatwo. Trzeba było w sekundę, góra dwie, to wszystko sobie dokładnie obmyśleć, a potem strzelić w bardzo dobrym stylu, z ostrego kąta, precyzyjnie, po długim rogu, nie do obrony.

Jasne, Kuba miał potem różne momenty, lepsze i gorsze, okazje do zdobycia kolejnych bramek, najważniejsze że okazał się potrzebny drużynie i miał swój spory udział w cennym zwycięstwie.

– Trudno opisać emocje związane ze strzeleniem gola. Bramka zdobyta w Sercu Łodzi nie może równać się trafieniu gdziekolwiek indziej – mówił po meczu piłkarz. I miał 200 procent racji. Takie trafienie może być niezwykle pozytywnym impulsem dla piłkarza. Oby tak się stało. I już w kolejnym spotkaniu okazał się graczem, na którym można polegać, jak choćby na kapitanie Marku Hanousku czy bramkarzu Rafale Gikiewiczu.

5 sierpnia o godz. 19 łodzianie zagrają w Krakowie z klubem byłego swojego prezesa Mateusza Dróżdża – Cracovią. Zespół rywali sprawił największą sensację drugiej kolejki, pokonując w Częstochowie Raków 1:0, a wielki udział w sukcesie miał doskonale znany na Widzewie bramkarz Henrich Ravas (zasłużone miejsce w jedenastce kolejki). To będzie bardzo ciekawa konfrontacja z… podtekstami.

Wejście smoka Widzewa, a potem VAR ratował łodzianom skórę. Ważne jest premierowe zwycięstwo!

Jakub Sypek Fot. marcin bryja/widzew.com

Widzew zaczął mecz w stylu godnym walki o czołowe miejsca w ekstraklasie. Impetu starczyło na 40 minut. Potem była strata gola i bronienie wyniku. Wydawało się, że sprawdziła się stara futbolowa prawda, że gdy prowadzi się 2:0 łatwo stracić wszystkie aktywa. Tak się nie stało, bo po analizie VAR drugi gol dla gości nie został uznany i łodzianie mogli się cieszyć z pierwszego w tym sezonie zwycięstwa. W kolejnym meczu może się jednak nie udać, gdy będzie się w jednym meczu pokazywać dwa jakże różne oblicza.

Z trzech rezerwowych, którzy uratowali remis w meczu ze Stalą, do podstawowej jedenastki awansował strzelec gola Łukowski, który zajął miejsce Klimka, którego Widzew podobno chce sprzedać. Lech bez swoich wartych miliony asów – Marchwińskiego i Velde.

Spotkanie rozpoczęło się od widzewskiego wejścia smoka. Już w 3 minucie łodzianie zdobyli gola, w czym wielka zasługa piłkarzy, którzy mądrze rozegrali piłkę Hanouska, Rondicia i Łukowskiego, a przede wszystkim uderzającego po dalszym słupku Sypka. Trener Widzewa – Myśliwiec wiedział co robi, gdy mimo krytyki po raz drugi postawił w wyjściowej jedenastce na Sypka. Ten pięknie odpłacił mu się za zaufanie.

Widzew poszedł za ciosem i miał sporo szczęścia. Alvarez strzelał z rzutu wolnego w lewy róg, piłka odbiła się o rywala i wpadła w prawy.

Lech próbował się odgryź. Pereira strzelił gola, ale sędzia Marciniak uznał, że wcześniej faulowany przez Ishaka był Gikiewicz. W następnej akcji arbiter musiał wskazać na środek boiska, gdy po złym wyprowadzeniu piłki przez łodzian, ostatecznie przejął ją Ishak i pewnym strzałem w długi róg nie dał szans Gikiewiczowi.

Lech zwietrzył swoją szansę. W drugiej połowie miał inicjatywę. Dobrze, że na posterunku był Gikiewicz.Gdy wydawało się, że sytuacja jest opanowana, goście wyrównali po strzale z 11 metrów Hoticia. Łodzianie znów mieli szczęście. Po analizie VAR (Sędziowie VAR:Stefański, Obukowicz) gol został anulowany. Jak powszechnie wiadomo… szczęście sprzyja lepszym!

Widzew – Lech 2:1 (2:1)

1:0 – Sypek (3), 2:0 – Alvarez (11), 2:1 – Ishak (42)

Widzew: Gikiewicz – Kastrati, Żyro, Ibiza, Kozlovsky – Alvarez (62, Shehu), Hanousek, Łukowski (62, Kerk)- Sypek (70, Klimek), Rondić (80. Sobol), Cybulski (80, Gong)

Przed Widzewem mecz z Lechem, a… nowy napastnik pokaże możliwości, gdy na boisku wróci Bartłomiej Pawłowski?!

Fot. Martyna Kowalska widzew.com

Hit czy kit – przekonamy się za… pół roku? Nowy napastnik Widzewa – Said Hamulić pobyt we Francji i na wypożyczeniach może uznać za czas stracony. Mówi, że czuje się świetnie, choć dawno nie.. trenował, czasami kiedy chciał i jak chciał. Czy zatem formę na miarę tej, gdy grał w Stali – strzelał gole i asystował – uzyska w rundzie rewanżowej, kiedy wróci na boisko lider łodzian, przechodzący rehabilitację – Bartłomiej Pawłowski?

Trochę zaskakuje głos dyrektora sportowego Tomasza Wichniarka, że w transferowej walce o Hamulicia łodzianie pokonali kilka zachodnich europejskich klubów.

Na razie w przodzie jest, jak mówi trener Daniel Myśliwiec po starciu w Mielcu: – Imad „Tyrać” Rondić. Tak bym podsumował. Jego kapitalna praca w pressingu jest nie do przecenienia. I tu trzeba temu chłopakowi oddać, że pod tym kątem daje nam ogromną intensywność. Moim zdaniem mógłby bardziej być samolubny w niektórych momentach w naszej fazie budowy, bo kilkukrotnie zbyt wolno uzupełniał pole karne. Ale występ na pewno na duży plus pod kątem defensywnym, a w ofensywie myślę, że sam ma poczucie, że powinien zdobyć bramkę i na pewno naprawi te wszystkie detale do kolejnego meczu

Tymczasem najbardziej zaskakujące w premierze ze Stalą (1:1) było to, co zrobili łódzcy rezerwowi, w kolejności alfabetycznej: Hilary Gong, Sebastian Kerk, Jakub Łukowski (gol w debiucie!), którzy podnieśli jakość gry Widzewa, mieli wielki udział w wywalczeniu ligowego punktu, a być może zapewnili sobie miejsce w podstawowym składzie w kolejnym ligowym starciu.

Tym razem Widzew w Łodzi zagra z Lechem Poznań (27 lipca, godz, 20.15). Rywal, który wcześniej zaliczał sportową wpadkę za wpadką, w premierze pokazał, że jest zwarty i gotowy do ekstraklasowej walki, pokonując Górnika 2:0. To nie będą zatem futbolowe przelewki tylko twardy ligowy bój.

Gdyby nie przepis o młodzieżowcu pewnie na boisku w meczu z Lechem nie byłoby… najlepszego piłkarza Widzewa

Kamil Cybulski Zdjęcia. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Widzew znów zaskoczył. Po okresie sportowej mizerii zaprezentował się w meczu z Lechem (1:1) jako zespół z potencjałem. Trzeba jednak powiedzieć wprost, że pewnie nie miałby najlepszego piłkarza na boisku Kamila Cybulskiego, gdyby nie przepis o młodzieżowcu wymuszający pod groźbą dużej finansowej kary, grę takiego piłkarza w ligowym spotkaniu. Chłopak pewnie pokazywałby się nadal w rezerwach, a na boiskach ekstraklasy brylowali by ci, których nie wiedzieć po co i komu sprowadzono do klubu.

Niech wymownym, drastycznym przykładem będzie niejaki Noah Diliberto, który okazał się boiskowym Panem Nikt, który boi się brać na siebie jakąkolwiek odpowiedzialność. Trzeba by było go jednak wystawiać, bo wydano kasę, bo ktoś dał gwarancję, ktoś musi się uwiarygodnić w widzewskim środowisku i znaleźć alibi do dalszej działalności.

Gdyby nie przepis o młodzieżowcu, to takich graczy jak pan Diliberto, byłoby jeszcze więcej na boisku, co stanowiłoby kolejny milowy krok na drodze do upadku polskiej piłki. Ona nie uratuje się sama, trzeba jej pomóc nawet kontrowersyjnym przepisem, bo inaczej ligowa stagnacja, którą obserwujemy, zamieni się w ligową degenerację. Europejski złom samochodowy zalał już nasz kraj, teraz, oby nie, nadszedł czas na polski futbol!

Trener Daniel Myśliwiec

Mam cichą nadzieję, że trener Daniel Myśliwiec w ostatnim meczu (25 maja godz. 17.30 z Radomiakiem w Radomiu) zdobędzie się na odwagę i pokaże młodych graczy, na których będzie liczył w nowym sezonie (zwłaszcza, że Antoni Klimek nie będzie już młodzieżowcem). W zespole rywali na pewno na środku obrony i pod bramką przeciwnika pokaże się młody, bardzo zdolny, choć popełniający też proste błędy 17-letni Luka Vusković. Radomiak ma o co grać, bo nie jest na 100 procent pewny utrzymania w ekstraklasie. Pewność da zdobyty przynajmniej jeden punkt w meczu z Widzewem.

Widzew, Pierwszy remis na swoim boisku w tym sezonie!

Widzew grał o honor i przerwanie niechlubnego pasma porażek, rywale o miejsce dające prawo walki o europejskie puchary. Oba kluby były mocno pokaleczone. Widzew trzy ligowe porażki z rzędu, Lech dwie. Skończyło się polubownym remisem. Dla Widzewa to pierwszy taki wynik w tym sezonie na swoim boisku (9 zwycięstw, 7 porażek).

Do składu łodzian wrócił Hanosuek, który pod nieobecność Pawłowskiego był kapitanem zespołu.

Łodzianie rozpoczęli mecz na… żółto. W ciągu trzech minut (7 i 10) kartoniki tego koloru ujrzeli Ciganiks i Rondić. Widzew był agresywniejszy, bardziej mobilny, próbował atakować. Wszystko to zdało się psu na budę. W 21 min po dokładnym podaniu Szymczaka. Velde, który sprytnie wbiegł między dwóch (!) obrońców łodzian, mocnym strzałem głową pokonał Gikiewicza. Goście mogli pójść za ciosem. Velde trafił w spojenie słupka z poprzeczką.

Szansę na wyrównanie miał niepilnowany Rondić, ale główkował wprost w Mrozka. Widzew się nie poddawał. Mrozek, próbując wybić piłkę, trafił w Cybulskiego. Ewidentny faul. Jedenastka, którą pewnie, myląc bramkarza, wykorzystał Rondić.

Na początku drugiej połowy blisko gola był Widzew, ale klasę pokazał Mrozek broniąc piłkę po główce Ibizy i dobitce Żyry. Potem łodzianie zmarnowali szansę dwóch na jednego (zawalił Cybulski). Młodzieżowiec miał szansę rehabilitacji. Jednak po jego dobrym strzale końcówkami palców pikę wybił Mrozek. Potem minimalnie chybił Ciganiks. Widzew był lepszy, miał okazje, ale nic pozytywnego (bramka! bramka!) z nich nie wynikało.

Działo się w doliczonym czasie. Lech czekał na swoją szansę i ją miał w końcówce. Na szczęście dla łodzian Ishak główkował wprost w Gikiewicza. Widzew nie był gorszy. Sanchez z kilku metrów trafił w słupek. Potem jeszcze Ishak i Velde nie popisał się w dobrych sytuacjach posyłając piłkę nad poprzeczkę. I wreszcie Sanchez w sytuacji sam na sam nie wygrał starcia z Mrozkiem.

Widzew – Lech Poznań1:1 (1:1)

0:1 – Velde (21, głową), 1:1 – Rondić (43, karny)

Widzew: Gikiewicz – Milos, Żyro, Ibiza, Ciganiks – Diliberto (82, Sanchez), Hanousek, Alvarez – Nunes (70, Klimek), Cybulski (90+2, Tkacz) – Rondić

Widzew. Bić się w pierś i to mocno powinien cały dział odpowiedzialny za transfery. Ostatnie w większości to po prostu sportowe niewypały!

Była przez parę wiosennych kolejek nadzieja, że już takich futbolowych tąpnięć już nie będzie. Raz, dwa, trzy razy wzlot, a potem raz, dwa, trzy spektakularny upadek. Niestety, historia się powtórzyła. Widzew nadal jest drużyną nieobliczalną. Myślę, że ani zawodnicy, ani trenerzy nie są pewni, co zespół pokaże w kolejnym meczu z Lechem w Łodzi (19 maja o godz. 19.30). Jakie oblicze zaprezentuje – te warte środka czy nawet czołówki ekstraklasy czy też raczej te bliskie beznadziei czyli ligowych dołów?!

Nie po raz pierwszy okazało się, że bez liderów: Pawłowskiego i Hanouska ani rusz. Przychodzą mecze, za które mający widzewski charakter Gikiewicz musi przepraszać kibiców.

Jeszcze raz powiem, że mocno w pierś powinie uderzyć się cały dział sportowo – transferowy klubu, bo ostatnio nie sprowadzał graczy (poza Gikiewiczem!), którzy podnieśliby jakość grania zespołu. Najbardziej jaskrawym i kompromitujący dział, nazwijmy to transferów, Widzewa przykładem jest ściągnięcie gracza, który miał być Bóg wie kim czyli pana Kerka, a okazał się gościem głównie kurującym swoje urazy!Teraz śmieszą mnie opinie, że Widzew mają wzmocnić, tak to nie przejęzyczenie: wzmocnić, piłkarze spadkowicza z ekstraklasy i sąsiada zza miedzy czyli ŁKS.

Zanim panowie Wichniarek i spółka wezmą się za transfery, powinni dokładnie przeanalizować to, co zrobiono w Widzewie nie tak, że bez cienia żalu pożegnano bramkostrzelnego i niezwykle pożytecznego w Arce – Czubaka i mającego wielkie szanse na tytuł mistrza Polski z Jagą – Hansena, a nasprowadzano graczy, no mówiąc łagodnie, drugiego sortu, którzy okazali się strzałami futbolowymi kulami w płot.

Trener Widzewa Daniel Myśliwiec po pokonaniu Lecha w Poznaniu: Bardzo ważna i owocna dla nas lekcja, do tego za trzy punkty!

Trener Widzew Daniel Myśliwiec mówił, że w odniesieniu ligowego sukcesu potrzebne są wiara we własne możliwości i odwaga, że na boisku nie ma faworyta przed którym trzeba padać na kolana, tylko walczyć o swoje. I wiarą w te wartości natchnął swoją drużynę, która dzięki tym wartościom po piorunującej końcówce i bramkom w doliczonym czasie gry odniosła pierwsze zwycięstwo na wyjeździe, pokonując Lecha w Poznaniu 3:1 (1:0). Bramki strzelili – dla Lecha Karlstrom (88), dla Widzewa: Alvarez (16), Klimek (90+3), Pawłowski (90+6).

Widzew: Ravas – Stępiński (59, Zieliński), Żyro, Ibiza, Silva (80, Ciganiks) – Kun, Hanousek, Alvarez (80, Pawłowski) – Nunes (59, Terpiłowski), Klimek – Sanchez (72, Rondić)

Mateusz Janiak na platformie X pisze: Widzew za Myśliwca zdobył 15 punktów w dziewięciu meczach, szósty wynik w lidze, średnia 1,66/spotkanie. A przejął zespół całkowicie rozbity, który w 2023 roku dostawał regularne lanie i zbierał 0,79 punktu/mecz (najgorzej w ESA bez spadkowiczów i beniaminków).

Daniel Myśliwiec: Pokazaliśmy dzisiaj kawał dobrej piłki, zwłaszcza w pierwszej połowie. Oczywiście, były momenty, kiedy mogliśmy jeszcze mocniej przenieść grę na połowę przeciwnika, podmęczyć go, bo wiedzieliśmy, że jeśli Lech zdobędzie bramkę, to będzie go trudno powstrzymać. Gratuluję moim piłkarzom, ponieważ bardzo dobrze podeszli do swoich obowiązków i nawet w trudnych momentach byli w stanie pocierpieć. Cieszę się, ponieważ to dla nas bardzo ważna i owocna lekcja, do tego za trzy punkty.

Antoni Klimek: Tto zdecydowanie najlepszy mój mecz, a bramka zdobyta w końcówce też cieszy niesamowicie. Żeby budować pewność siebie potrzeba i zaufania, i minut. Cieszę się, że mam te obie rzeczy i staram się je wykorzystywać i odpłacać się.

Bartłomiej Pawłowski: To była zmiana na piętnaście minut, a w poprzednim meczu na dziesięć, więc to nie jest jakiś problem, żeby pobiegać trochę i zagrać w niskim presingu. To są pozycje ofensywne, jestem w stanie się tam odnaleźć, ale chwila treningu jest na to potrzebna.Rywal miał trochę większy procent posiadania, ale jeśli chodzi o klarowne sytuacje, to mecz był stosunkowo pod naszą kontrolą. Mieliśmy prowadzenie, stać nas było na to, żeby się cofnąć i grać z kontry. Lech poczuł krew, kiedy wyrównał i bardzo mocno się odkrył i z tego stracił bramki. To jest ich wina, ale i nasza siła, że potrafiliśmy to wykorzystać. To, żeby zachłysnąć się i zachwycić, to na pewno nie jest ten czas. To jest niecały środek sezonu i trzeba jeszcze zapunktować przed zimą, żeby móc przepracować dobrze okres przygotowawczy i patrzeć na to, co się dzieje przed nami, a nie stresować się tym, kto jest za nami.

John van den Brom: – Jest to kolejna zupełnie niepotrzebna porażka w tym sezonie, nie powinna się ona nam przydarzyć, pomogliśmy Widzewowi ten mecz wygrać.Wszystkie te stracone gole wynikały z naszych błędów. Nie można oczywiście powiedzieć, że rywale nie kreowali sytuacji, ale pomogliśmy im w tych bramkach. Mogę podkreślić, że ta porażka nie powinna nam się przydarzyć.

Mikael Ishak: – To nasz przeciwnik zagrał jakby był Lechem Poznań, a my wręcz przeciwnie. Zaliczyliśmy bardzo słaby początek spotkania, „Mroziu” nas uratował przy stanie 0:0, ale to nie zmieniło obrazu gry. Ciężko teraz powiedzieć, dlaczego straciliśmy dwa gole w doliczonym czasie, ale to nie powinno mieć miejsca. Tymczasem niestety – znowu się wydarzyło.

« Older posts

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑