Kamil Cybulski Zdjęcia. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl
Widzew znów zaskoczył. Po okresie sportowej mizerii zaprezentował się w meczu z Lechem (1:1) jako zespół z potencjałem. Trzeba jednak powiedzieć wprost, że pewnie nie miałby najlepszego piłkarza na boisku Kamila Cybulskiego, gdyby nie przepis o młodzieżowcu wymuszający pod groźbą dużej finansowej kary, grę takiego piłkarza w ligowym spotkaniu. Chłopak pewnie pokazywałby się nadal w rezerwach, a na boiskach ekstraklasy brylowali by ci, których nie wiedzieć po co i komu sprowadzono do klubu.
Niech wymownym, drastycznym przykładem będzie niejaki Noah Diliberto, który okazał się boiskowym Panem Nikt, który boi się brać na siebie jakąkolwiek odpowiedzialność. Trzeba by było go jednak wystawiać, bo wydano kasę, bo ktoś dał gwarancję, ktoś musi się uwiarygodnić w widzewskim środowisku i znaleźć alibi do dalszej działalności.
Gdyby nie przepis o młodzieżowcu, to takich graczy jak pan Diliberto, byłoby jeszcze więcej na boisku, co stanowiłoby kolejny milowy krok na drodze do upadku polskiej piłki. Ona nie uratuje się sama, trzeba jej pomóc nawet kontrowersyjnym przepisem, bo inaczej ligowa stagnacja, którą obserwujemy, zamieni się w ligową degenerację. Europejski złom samochodowy zalał już nasz kraj, teraz, oby nie, nadszedł czas na polski futbol!
Trener Daniel Myśliwiec
Mam cichą nadzieję, że trener Daniel Myśliwiec w ostatnim meczu (25 maja godz. 17.30 z Radomiakiem w Radomiu) zdobędzie się na odwagę i pokaże młodych graczy, na których będzie liczył w nowym sezonie (zwłaszcza, że Antoni Klimek nie będzie już młodzieżowcem). W zespole rywali na pewno na środku obrony i pod bramką przeciwnika pokaże się młody, bardzo zdolny, choć popełniający też proste błędy 17-letni Luka Vusković. Radomiak ma o co grać, bo nie jest na 100 procent pewny utrzymania w ekstraklasie. Pewność da zdobyty przynajmniej jeden punkt w meczu z Widzewem.
Dodaj komentarz