Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 50 of 164

Sport i… malarstwo na stadionie przy al. Unii. Wernisaż wystawy stał się pretekstem do wspomnień o legendarnym piłkarzu ŁKS – Stanisławie Terleckim

zdjęcia: archiwum Jacka Bogusiaka

Dzieje się nie tylko na piłkarskim boisku. Na stadionie im Władysława Króla prezentowana jest wystawa malarstwa Zbigniewa Rybickiego. Brawa należą się Monice Nowakowskiej za nowatorski pomysł połączenie sportu ze sztuką na ŁKS. Wernisaż uświetnił koncert muzyki jazzowej, który wykonali Maja Babyszka na pianinie i Wojciech Bergiel na saksofonie.

– Wojtek, muzyk z Retkini, był bardzo zadowolony z wizyty na stadionie ŁKS. Od lat mieszka daleko od Łodzi, więc wizyta na stadionie klubu jego młodości bardzo go ucieszyła – mówi kustosz pamięci ŁKS Jacek Bogusiak.

Z rąk prezesa ŁKS Jarosława Olszowego Zbigniew Rybicki otrzymał pamiątkową piłkę ŁKS. Jacek Bogusiak w imieniu społeczności ŁKS wręczył autorom prac Zbigniewowi Rybickiemu dwa tomy książek o patronie stadionu ŁKS: Władysław Król piłkarz i trener. Władysław Król hokeista i olimpijczyk.
Na zakończenie wernisażu komplet książek o patronie stadionu otrzymali od Jacka Bogusiaka także występujący gościnnie muzycy Maja Babyszka i Wojciech Bergiel.

Tak się złożyło, że na wystawie pojawiło się wielu przyjaciół jednego z najlepszych skrzydłowych w historii polskiej piłki – Stanisława Terleckiego i zarazem mojego kolegi z czasów studiów Uniwersytecie Łódzkim (on na wydziale historii, ja filologii polskiej) i później, gdy los nie szczędził mu wzlotów i upadków. Jestem pewien, że gdyby nie kontuzja i Stasio zagrał na mistrzostwach świata w 1978 roku w Argentynie, to Polska wróciłaby z nich z medalem!

Wspominano, jak Stasio angażował się w pomoc dla strajkujących łódzkich studentów. Wszędzie było go pełno, nie brakowało mu chęci, energii, empatii. Za wspieranie demokratycznej opozycji komunistyczna władza, po wyolbrzymionej do karykaturalnych rozmiarów tzw. aferze na Okęciu, zemściła się niesłuszną i niesprawiedliwą dyskwalifikacją piłkarza ŁKS. Zamiast wielkiego grania w Europie, było wielkie granie i wielka sportowa sława Stanisława Terleckiego w USA, a potem powrót w chwale do Łodzi…

– Jego życie to był scenariusz na film. Jaki? Jaki pan chce! Thriller polityczny, komedia, dramat – nie miał wątpliwości w rozmowie ze Sportowymi Faktami jego syn Maciej Terlecki.

Wystawa na Stadionie Króla przy al. Unii w strefie VIP na parterze będzie czynna do meczu z Lechem (21 kwietnia).

Polska młodzieżowa piłka nożna byłaby lepsza gdyby nie ciągła walka z… KOR-em

Trener piłkarskiej reprezentacji Polski – Michał Probierz cieszy się, że jego syn uprawia judo, bo tam nie ma do czynienia z KOR-em – Komitetem Oszalałych Rodziców, których sportowe ambicje przerastają nadzieje ich pociech.

To się stało nagminne. Podczas treningów piłkarskiej młodzieży wyjątkową nadaktywnością wykazują się główne, przywożący na zajęcia swoich synów, tatusiowie. Głośno dyskutują, głośno komentują, często rzucają nieparlamentarne uwagi. Robią wszystko, żeby zakłócać normalny, spokojny przebieg treningu, lecząc swoje niespełnione sportowe, futbolowe ambicje, swoje zawodowe frustracje i ogólne odreagowują na całe zło otaczającego świata.

Och, o ile zmieniłoby się wszystko na lepsze, gdyby członków KOR na futbolowych treningach nie było lub tatusiowie zachowywali się normalnie, nie jak frustraci.

To jest możliwe. Oglądałem ostatnio zajęcia młodych piłkarek Widzewa. Ambicja i chęć bycia lepszym młodych adeptek futbolu była budująca. Rodzice byli, patrzyli, ale nie dzielili się kąśliwymi uwagami. Zajęcia przebiegały spokojnie, sprawnie i zgodnie z założeniami. Tak trzymać!

Są smakowite historie… łagodzące obyczaje. Jedną przypomnę. Swego czasu na SMS kłótnie i czasami mało parlamentarne futbolowe dyskusje cichły, gdy na trening w strojach organizacyjnych udawały się… siatkarki plażowe. Wtedy oczy wszystkich nerwowych tatusiów skierowane były na atrakcyjne dziewczyny.

Dobry, zwycięski mecz łodzian (mimo fatalnej końcówki) i ŁKS nie jest już czerwoną latarnią ekstraklasy

ŁKS pokonał, po jednym z najlepszych, jak nie najlepszym, meczu w sezonie Radomiaka i w nagrodę nie jest już czerwoną latarnią rozgrywek (jest nią Ruch). Ostatni raz na takiej pozycji ŁKS znajdował się… we wrześniu 2023 roku, po dziewiątej kolejce ekstraklasy. To piąta wygrana łodzian, czwarta na własnym stadionie. Trener Matysiak ma już na koncie 11 zdobytych z ŁKS punktów!

Łodzianie od początku widzieli czego chcą. Po dobrze rozegranym rzucie wolnym ŁKS strzelił bramkę, ale Balić był na pozycji spalonej. Do dwóch razy sztuka. Po świetnym, dokładnym do milimetra, prostopadłym podaniu Ramireza (druga asysta w sezonie), Tejan pewnie, w stylu dobrego napastnika, wykorzystał sytuację sam na sam.

Za chwilę powinno być 2:0 po kapitalnym dośrodkowaniu Dankowskiego. Niestety, łodzianie nie wykorzystali tej sytuacji. Potem jeszcze Kobylak udanie interweniował po uderzeniu Tejana. Potem niewiele pomylił się Gulen. Uderzenie Balicia obronił Kobylak. Oj, działo się i to dużo dobrego po stronie łodzian. Jaka wielka szkoda, że gospodarze nie potrafili lepiej wykorzystać swojej udanej postawy w pierwszych 45 minutach i strzelić kolejne gole.

Tak to w futbolu już jest… Za ten brak skuteczności ełkaesiacy zostali mocno skarceni na początku drugiej połowy. Po akcji Wolskiego, Jardel nie dał szans Arndtowi, zasłoniętemu przez próbującego interweniować Gulena. Od czego na boisku jest Tejan. Ograł zdolnego młodzieńca Vuskovicia, a potem pewnie posłał piłkę w długi róg.

W 57 min drugą żółtą kartkę w efekcie czerwoną ujrzał Wolski i ŁKS grał z przewagę jednego zawodnika. Łodzianie poszli za ciosem. Po wycofaniu piłki przez Janczukowicza, znakomitym technicznym uderzeniem w okienko popisał się Hoti. Łodzianie dali też okazję pokazania się Arndtowi, który na refleks obronił strzał z trzech metrów.

Potem nie popisał się, czego można było się spodziewać, sędzia Kos. Jego błąd zadziałał na korzyść ŁKS. Arbiter w 77 min nie pokazał Mammedovi drugiej żółtej czyli czerwonej kartki, a powinien to zrobić.

Ostatecznie ŁKS mógł się cieszyć z wygranej, choć w doliczonym czasie przy niefrasobliwości gospodarzy, zdobyli drugiego gola. Ełkaesiacy zatem zapewnili kibicom (8828 widzów na trybunach) horror w ostatniej fazie spotkania, na szczęście z optymistycznym zakończeniem!

W następnej kolejce łodzianie podejmą Lecha 21 kwietnia o godz. 15.

ŁKS – Radomiak 3:2 (1:0)

1:0 – Tejan (19), 1:1 – Jardel (49), 2:1 – Tejan (55), 3:1 – Hoti (71), 3:2 – Zimovski (90+1)

ŁKS: Arndt – Dankowski, Gulen, Mammadov, Durmisi, Tejan (87, Szeliga), Ramirez, Mokrzycki, Hoti (72, Ceijas), Balić (78, Młynarczyk), Janczukowicz (72, Jurić)

Ekstraliga rugby. W Łodzi po przerwie obraz gry zmienił się o 180 stopni. „Smoki” zaliczyły sześć przyłożeń z rzędu i pewnie wygrały

Fot. PZRugby

Za nami XIV kolejka Ekstraligi rugby. Cenną wygraną na swoim boisku odniosło Ogniwo Sopot, które wygrało z Budowlanymi Lublin. Przełamała się Juvenia Kraków, po dwóch porażkach pokonując w końcu Budowlanych Łódź. Pewne zwycięstwo w meczu z Arką Gdynia zaliczyła Pogoń Siedlce – podaje biuro prasowe PZRugby.

Spotkanie w Sopocie miało odświętną oprawę, bo oprócz walki o ligowe punkty żegnano dwie ważne postacie. Ostatni mecz w drużynie gospodarzy rozegrał Kakha Kavtaradze, który wyjeżdża do USA. W przerwie z kolei uroczyście pożegnano kończącego karierę Stanisława Powała-Niedźwieckiego, występującego w przeszłości w obu klubach – Ogniwie i Budowlanych Lublin.

Juvenia, niepokonany lider po pierwszej części sezonu, wiosnę zaczął od dwóch kolejnych porażek, z Arką Gdynia i Pogonią Siedlce. W Łodzi „Smoki” do przerwy sensacyjnie przegrywały 8:13. Po zmianie stron obraz gry zmienił się o 180 stopni. „Smoki” zaliczyły sześć przyłożeń z rzędu i wyszły na prowadzenie 32:13. I znów nastąpiło trudne do zrozumienia rozprężenie, bo Kacper Palamarczuk i Alan Owczarek dwa razy przedarli się na pole punktowe i zmniejszyli prowadzenie Juvenii. Krakowianie mogli stracić punkt bonusowy, ale w samej końcówce Van Zyl wyprowadził na dobrą pozycję Patryka Sakwę, który zaliczył swoje drugie przyłożenie i Juvenia wygrała ostatecznie 42:23, zapewniając sobie punkt bonusowy.

Wzmocniona w zimowej przerwie Pogoń Siedlce po raz kolejny pokazała, że jest w tej chwili być może najsilniejszą kadrowo drużyną Ekstraligi. Gospodarze byli faworytami starcia z Arką i na boisku pokazali, że zdecydowanie zasłużyli na to miano.

20 kwietnia KS Budowlanych WizjaMed czeka wyjazd nad Bałtyk. Zmierzą się tam z Arką w Gdyni.

Wyniki XIV kolejki:

MKS Ogniwo Sopot – Edach Budowlani Lublin 38:24 (21:10)
Sędziowali: Łukasz Jasiński, Kamil Mikołajczyk, Szymon Tarnówka.
Ogniwo: Mateusz Plichta 10 (2P), Oleksandr Kirsanow 8 (4pd), Adam Piotrowski 5 (P), Dwayne Burrows 5 (P), Adrian Seerane 5 (P), Kacper Drewczyński 5 (P).
Budowlani: Stanisław Kasprzak 10 (2P), Ian Trollip 9 (3pd, K), Grzegorz Szczepański 5 (P).

KS Budowlani WizjaMed Łódź – RzKS Juvenia Kraków 23:42 (13:8)
Sędziowali: Dominik Jastrzębski, Dariusz Pawlicki, Mieszko Lech.
Budowlani: Kacper Palamarczuk 5 (P), Makary Madej 5 (P), Asi Tiueti 5 (P), Alan Owczarek 5 (P), Michał Dudek 3 (K).
Juvenia: Oderich Mouton 10 (2P), Patryk Sakwa 10 (2P), Riaan van Zyl 7 (2pd, K), Denzil van Wyk 5 (P), Conwil Draghoender 5 (P), Bartłomiej Janeczko 5 (P).
Żółte kartki: Michał Łaszcz (Budowlani).

Awenta Pogoń Siedlce – RC Arka Gdynia 42:6 (21:6)
Sędziowie: Adrian Pawlik, Mateusz Ingarden, Viktor Babich.
Pogoń: Nkululeko Ndlovu 12 (6pd), Robert Bosiacki 10 (2P), Arkadiusz Janeczko 5 (P), Kacper Skup 5 (P), Krystian Adamiak 5 (P), Daniel Gdula 5 (P).
Arka: Dawid Banaszek 6 (2K).

BUDO 2011 Aleksandrów Łódzki – RC Lechia Gdańsk 0:25 vo

Pauzował: ORLEN Orkan Sochaczew.

Nie chcemy takich meczów! Nie byłoby szóstego remisu, gdyby nie Rafał Gikiewicz

Widzew nie jest w tych rozgrywkach mistrzem remisów. To dopiero szóste nierozstrzygnięte spotkanie na koncie łodzian, szóste na obcym boisku. Ważne są punkty, widzewiacy skrzętnie je gromadzą, mając na koncie już 39.

Widzew zremisował ze Stalą w Mielcu 0:0. w czym wielka zasługa bramkarza łodzian – Rafała Gikiewicza, który w samej końcówce spotkania wygrał pojedynek sam na sam z rywalem. Parę minut wcześniej Bartłomiej Pawłowski miał szansę na pierwszy celny strzał łodzian w tym spotkaniu. Niestety, uderzając z rzutu wolnego trochę się pomylił. Po tym mecz był nudny jak flaki z olejem, do natychmiastowego zapomnienia!

Trener Daniel Myśliwiec: – Nie chcemy takich meczów, nie chcemy takich remisów. Musimy poprawić nasz rytm i tempo działania, bo nawet jeżeli osiągaliśmy strefy, które chcieliśmy osiągać, to przyspieszenie nie było widoczne. W taki sposób nie dało się rozmontować dobrze zorganizowanego rywala. Wymagamy od siebie więcej.

Bramkarz i bohater spotkania – Rafał Gikiewicz: – Za mało intensywnie i za dużo błędów. Uważam, że nie możemy się cieszyć po takim meczu, bo straciliśmy dwa punkty. 

Stal Mielec – Widzew 0:0

Widzew: Gikiewicz – Ibiza, Szota, Żyro, Silva – Hanousek, Kun (81. Diliberto), Pawłowski – Nunes (66, Terpiłowski), Klimek (75, Cybulski), Sánchez (75, Rondić)

W następnej kolejce Widzew zagra na na Stadionie Śląskim z Ruchem (20 kwietnia, godz. 17.30). Jak podaje Interia: Spotkanie ma przejść do historii ligi, ponieważ na trybunach bardzo możliwe jest pobicie rekordu frekwencyjnego XXI wieku. Dotychczasowy należy do Lecha Poznań z 2016 roku i wynosi ponad 41 tysięcy widzów. „Niebiescy” poinformowali o włączeniu do sprzedaży biletów z kolejnych sektorów, więc łączna liczba kibiców na Stadionie Śląskim może wynieść nawet 50 tys.

Ekstraliga rugby. Beniaminek kontra kandydat na mistrza. Czy sensacja w Łodzi jest możliwa?

Fot. PZRugby

Przed nami 14. kolejka ekstraligi rugby. Ogniwo Sopot – trzecia drużyna tabeli podejmie w ten weekend swoich sąsiadów – czwartych w zestawieniu Edach Budowlanych Lublin. Interesująco zapowiada się mecz w Siedlcach, gdzie miejscowa Pogoń powalczy o trzecie wiosenne zwycięstwo z Arką Gdynia. Podbudowany pierwszy zwycięstwem w lidze zespół Budowlani WizjaMed Łódź zmierzy się z liderem – Juvenią Kraków – podaje biuro prasowe PZRugby.

Gospodarze są ostatnią drużyną tabeli, ale przed dwoma tygodniami, dość sensacyjnie pokonali na wyjeździe Lechię Gdańsk. Przez zimę dokonali wzmocnień na kluczowych pozycjach i to zaczęło już przynosić efekty.

Z drugiej strony liderzy, którzy jesienią byli niepokonani, wiosną niespodziewanie ulegli Arce Gdynia, a następnie, na własnym boisku, w ostatnich sekundach meczu wypuścili z rąk zwycięstwo nad Pogonią Siedlce. Żeby pozostać na czele tabeli i odbudować morale „Smoki” muszą wygrać. Optymalnie z punktem bonusowym, choć beniaminek z pewnością powalczy o kolejną sensację, zwłaszcza że ten pojedynek stoczy przed własną publicznością. Juvenia ma na koncie 9 zwycięstw, Budowlani… jedno. Jesienią w Krakowie gospodarze wygrali 90:8.

W 14. kolejce pauzuje Orlen Orkan Sochaczew. Lechia Gdańsk otrzyma z kolei zwycięstwo walkowerem za mecz z Budo 2011 Aleksandrów Łódzki. Mistrzowie Polski wycofali się z rozgrywek.

Sobota 13.04.2024:

12:00 Ogniwo Sopot – Edach Budowlani Lublin

13:00 KS Budowlani WizjaMed Łódź – Juvenia Kraków

15:00 Awenta Pogoń Siedlce – Arka Gdynia

Pauzują: Lechia Gdańsk i Orkan Sochaczew

Czołówkę najskuteczniejszych graczy ekstraligi tworzą stranieri: pierwszy jest Denzo Bruwer z Lechii – 135 punktów, drugi Riaan van Zyl z Juvenii – 134, trzeci Pieter Steenkamp z Orkana – 112. Na dziewiątej pozycji jest też nasz człowiek, gracz z drużyny, której już… nie ma – Budo 2011: Kamil Brzozowski – 56 pkt.

Trzymam mocno, bardzo mocno kciuki za nasze rugbistki, żeby udało im się awansować na igrzyska w Paryżu, co zdecyduje się w dniach 21-23 czerwca w Monako. Ale najpierw czeka je inne, wielkie wyzwanie…

Z piłką Marta Morus Zdjęcia PZRugby

Po rundach w Dubaju i Montevideo, wielkimi krokami zbliża się finałowy turniej World Rugby HSBC Sevens Challenger. Dwanaście kobiecych reprezentacji z całego świata zjedzie do Krakowa, by w dniach 18-19 maja na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana powalczyć o bilet na wielki finał w Madrycie. Polki poznały rywalki w fazie grupowej, a będzie to Belgia, Kenia i Meksyk – podaje biuro prasowe PZRugby.

Polki w 2022 roku były blisko spełnienia marzeń i wywalczenia awansu, ale w finałowym starciu uległy Japonkom. Teraz mają szansę ponownie powalczyć o prawo gry wśród najlepszych – w Krakowie, przed własną publicznością.

Polki podczas turnieju w Dubaju zajęły szóste miejsce. W Montevideo były blisko miejsca w pierwszej czwórce, ale w kluczowym meczu uległy Argentynkom i rywalizację zakończyły na pozycji numer pięć. By myśleć o awansie, w Krakowie muszą znaleźć się w finale i liczyć na potknięcia Belgii oraz Ugandy. W tej kwestii otrzymały niejako prezent od losu, bo podczas losowania, które odbyło się w Hong Kongu podczas siódmego przystanku cyklu HSBC SVNS, trafiły do grupy z Kenią, Meksykiem i właśnie wspomnianą Belgią. Taki układ daje im szansę wzięcia spraw w swoje ręce już w fazie eliminacyjnej.

Natalia Pamięta

W ostatnich latach „Biało-Czerwone” mogły liczyć na duże wsparcie z krakowskich trybun, kiedy właśnie na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana sięgały po mistrzostwo Europy w 2022 roku, a następnie po srebrne medale Igrzysk Europejskich Kraków-Małopolska 2023. Tamten finał z reprezentacją Wielkiej Brytanii obejrzało z trybun ponad pięć tysięcy kibiców.

Teraz Polski Związek Rugby zaplanował przy okazji wielkiej imprezy stworzenie pod stadionem strefy kibica, która otwarta będzie już kilka dni przed turniejem, by promować rugby i zachęcać mieszkańców do przyjścia na trybuny.

 W strefie nie zabraknie atrakcji, zabaw ruchowych dla młodszych i starszych, a w planie jest również turniej w bezkontaktowej formie rugby tag dla lokalnych szkół. Każdy będzie miał szansę rzucić lub kopnąć piłkę, również w ramach konkursów z nagrodami. W strefie kibica będzie też możliwość poznania zawodniczek, bo właśnie tam, na scenie, wszystkie drużyny zostaną oficjalnie powitane i zaprezentowane. Prezentacjom będą towarzyszyć warsztaty pokazujące kulturę każdego z dwunastu krajów uczestniczących.

Widzew. Hiszpan, który wzbudza zainteresowanie… Hiszpanów, nie zagra w Mielcu. To osłabienie łodzian

Polska to futbolowe Eldorado dla hiszpańskich piłkarzy drugiego czy trzeciego rozdania. Najlepszy dowód to ostatni zwycięzcy walki o tytuł najlepszego strzelca rozgrywek. Dwa lata temu triumfował Ivi Lopez, rok temu Marc Gual, a teraz liderem jest Erik Exposito. Sami Hiszpanie.

Hiszpan rozdaje karty w ŁKS. To lider drużyny i kapitan – Dani Ramirez. Coraz mocniejsza w Widzewie jest strzelającego efektowne bramki – Frana Alvareza. Zalew Hiszpanów, sprawia że na ekstraklasę coraz uważniej patrzą… Hiszpanie. Nic dziwnego, że dostrzegli udane występy Alvareza. Zainteresowanie piłkarzem wykazuje walczący o powrót do najwyższej klasy rozgrywek – Espanyol.

Nic dziwnego – Fran asystuje (w tym w derbach), strzela gole (ma ich na koncie pięć). Dał łodzianom wielkie ligowe zwycięstwo z Legią, strzelił gola z rzutu wolnego Koronie Kielce. To musiało zostać zauważone, jak i to cztery zdobyte bramki piłkarza dawały zwycięstwo jego zespołowi. Hiszpanie, jeśli będą bardzo chcieli mieć rodaka, to będą musieli zapłacić. Kontrakt Alvareza z Widzewem obowiązuje bowiem do 30 czerwca 2025 roku.

Niestety, Fran nie pomoże drużynie w najbliższym ligowym spotkaniu, 13 kwietnia o godz. 15 ze Stalą w Mielcu. Dlaczego? Nadmiar żółtych kartek, który sprawia, że musi pauzować w jednym meczu. Kto może go zastąpić? Moim zdaniem trener Daniel Myśliwiec powinien dać szansę Dominikowi Kunowi. Swoją ambicją, zaangażowaniem i dobrą grą, gdy nie było Marka Hanouska, piłkarz zasłużył sobie na to, żeby wybiec w podstawowej jedenastce.

ŁKS postara się skruszyć defensywę Radomiaka, w której króluje jeden z najwartościowszych piłkarzy ekstraklasy

Fot. Łukasz Grochala/Cyfrasport

Tego ŁKS długo, bardzo długo brakowało. Czego? Odwagi i odrobiny sportowego szaleństwa. Łodzianie nie przestraszyli się Cracovii, wręcz przeciwnie od pierwszej minuty chcieli pokazać w Krakowie, kto tu rządzi. Nie załamało ich to. że dwa razy musieli gonić wynik. Osiągnęli remis, choć zasłużyli na zwycięstwo.

Trener Matysiak nie stoi w miejscu, cały czas szuka lepszych rozwiązań. Teraz postawił na Tejana w roli ofensywnego pomocnika czy wręcz drugiego napastnika. To pozwoliło ŁKS konstruować więcej akcji, choć (przynajmniej na razie) nie przełożyło się na większą liczbę dogodnych sytuacji podbramkowych. Czekamy na to, żeby łodzianie stali się rewelacją ostatniej fazy ekstraklasowych zmagań, bez względu na końcowy rezultat.

Kibice powinni wesprzeć zespół, bo czeka go kolejny trudny pojedynek. 14 kwietnia o godz. 12.30 łodzianie podejmą Radomiaka. To zespół ligowego środka, który w ostatniej kolejce sprawił większą niespodziankę niż ŁKS. Jak najbardziej zasłużenie pokonał mistrza Polski – Raków Częstochowa (2:1), choć pomógł mu w tym kuriozalny błąd bramkarza rywali. Przed meczem nagrodę dla najlepszego gracza marca w ekstraklasie odebrał 17-letni Luka Vusković, który w przyszłości ma decydować o postawie defensywy… Tottenhamu. Według portalu Transfermarkt jest to dziś jeden z najwartościowszych piłkarzy ekstraklasy, wart około 7 milionów euro.

Władze Łodzi patrzyły i nic nie robiły. Wszyscy byli odwróceni. Koniec istnienia MKS Łodzianka – klubu z ponad 60-letnią tradycją!

Mam do tego klubu osobisty, rodzinny stosunek. Przez 40 lat mój ojciec był jego prezesem. A teraz ta wiadomość… Niczym strzał w samo serce. Powstały w 1958 roku w parku 3 Maja klub MKS Łodzianka przestał istnieć. Prezes Wojciech Faryński złożył papiery zamykające jego działalność.

Trudno w to uwierzyć. Jak to możliwe, że klub z taką historią, tradycją, osiągnięciami można tak łatwo wymazać ze sportowej mapy Łodzi? Co na to, tak podobno dbające o tradycję, władze miasta? Dlaczego nie ruszyły na ratunek?!

Ano, dlatego, że już od dawna los tego młodzieżowego klubu przestał włodarzy Łodzi i MOSiR interesować. MKS Łodzianka była kulą u nogi dla mocniejszych, silniejszych, przepychających się bezwzględnie łokciami. Dla klubu nie było już miejsca na własnym historycznym obiekcie w Parku 3 Maja, nie było też na boisku przy ul. Sępiej dokąd został zepchnięty. Nie znalazł się żaden odważny, jeden jedyny, miejski urzędnik, który by o niego zawalczył. Smutne, przerażające, jak łatwo taką piękną, sportową historię można obrócić w Łodzi w pył.

Przypomnijmy, ku pamięci kilka najważniejszych faktów: MKS Łodziankę założyli: Kazimierz Radwański, Michał Strzelecki i Jan Dziedzic. W piłce ręcznej chłopców do wychowanków tego młodzieżowego klubu należeli m. in. olimpijczycy: Ryszard Przybysz, Ryszard Bissinger, Grzegorz Kosma i Radosław Wasiak. W piłce nożnej reprezentanci Polski: Mieczysław Szulc, Andrzej Szulc, Ryszard Polak, Mieczysław Korzeniowski, Jan Lubański, Marek Chojnacki, Marek Dziuba. Na obiekcie Łodzianki redakcja Expressu Ilustrowanego organizowała dla dzieci Wielkie Ściganie z Expressem.

Łodzianka miała swego czasu główne boisko najrówniejsze w mieście z najlepiej przystrzyżoną trawą, w czym wielka zasługa… owiec, które hodował wyjątkowy gospodarz obiektu, jakich dziś już nie ma – Jan Dziedzic.

Niestety, nomen omen klub Łodzianka, a właściwie ośrodek, w którym funkcjonował, nie miał szczęścia do władzy. Trzeba było rozebrać znakomitą starą halę, bo podobno waliła się drewniana konstrukcja. Gdy odsłonięto drewniany szkielet, okazało się, że mogłaby jeszcze stać 100, a może więcej lat.

Niepotrzebne drewno z rozebranej hali trafiło podobno na działkę któregoś z miejskich komunistycznych prominentów. Podobnie jak żwirek potrzebny do zbudowania dobrych, nowych kortów. Gdy go zabrakło okazało się, że na kortach, gdzie dziś jest boisko koszykarskie, nogi zapadały się po kostki…

Gdy Łodziankę gruntownie przebudowano i nazwano go obiektem na miarę XXI wieku, to okazało się, że zbudowano, to brzmi absurdalnie, ale jest prawdą, za… małe boisko, na którym można było rozgrywać mecze tylko do poziomu IV ligi.

Pasmo tych nieszczęść, potknięć, wpadek, kompromitacji, dopełnia teraz likwidacja klubu z ponad 60-letnią tradycją.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑