Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 75 of 168

Nasze drużyny – Budo 2011 Aleksandrów Łódzki i KS Budowlani Commercecon Łódź – niestety zamykają tabelę ekstraligi rugby. A przecież nie musiało tak być!

Zdjęcia Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

To se ne vrati, ale…Cały czas warto to powtarzać. Wydawało się to oczywiste, że władze miasta Łodzi powinny doprowadzić do porozumienia między rugbową spółką Budowlanymi SA, a KS Budowlani dla dobra miasta, miejskiego sportu i… wydawanych w Łodzi na rugby pieniędzy. Niestety, rozmowy zakończyły się klęską, choć przecież siła argumentów (kasa Misiu, miejska kasa czyli sportowe dotacje) była po stronie władz Łodzi.

W efekcie oba kluby poszły swoimi drogami, choć jak mówi znający się lepiej na rugby od piszącego te słowa, prezes Orkana Sochaczew zarazem energetyczny, a momentami charyzmatyczny komentator sportowy – Robert Małolepszy, gdyby w Łodzi była zgoda (jedni prowadzą drużynę seniorów, drudzy z powodzeniem szkolą młodzież), to rugbiści z miasta Łodzi byliby w Polsce nie do pokonania.

Najlepszych dowodem na poparcie tych słów jest postawa w ekstralidze Juvenii Kraków, która harmonijnie łącząc pracę z seniorami i młodzieżą, doprowadziła w końcu do tego, że nie przegrała jesienią żadnego spotkania i prowadzi w ekstralidze.

Efekt działań, a może raczej ich braku, władz miasta Łodzi jest taki, że Budowlani SA wyprowadzili się do przyjaznego im i rugby Aleksandrowa Łódzkiego, czego efektem było zdobycie tytułu mistrza Polski przez Budo 2011. Było pięknie, a niestety nie jest…

Teraz, po rundzie jesiennej ekstraligi nasze drużyny zamykają ligową tabelę. KS Budowlani Commercecon są ostatni. W ośmiu meczach nie zdobyli żadnego punktu, bilans małych punktów jest porażający 55 – 561. Na dodatek trzy ostatnie pojedynki przegrali, co w rugby zdarza się rzadko, do zera!

Budo 2011 przeżyli jesienią sportową zapaść. Przegrali sześć spotkań z rzędu, niektóre w słabym stylu, niegodnym mistrza, podnosząc się z kolan w dwóch ostatnich, zwycięskich pojedynkach, ale to pozwoliło im jedynie na zajęcie miejsca tuż nad rywalami z Łodzi.

Ostatni mecz rundy – derby regionu na wodzie – Budo 2011 wygrali 44:0, a spotkanie dowiodło, że teoria piramidy sprawdza się w sporcie znakomicie. Nie da się nagle posłać z szerokiej szkoleniowej podstawy na sam szczyt masy zdolnych dzieciaków, bo po pierwsze nie wszyscy się nadają i na ten szczyt (gra na dobrym ekstraligowym poziomie) się wdrapią, po drugie nie wszyscy są do tego przygotowani. Trzeba dokonywań mądrej selekcji, działać czujnie i ostrożnie, bo rugby to wyjątkowo ciężki i wymagający sport.

Efekt podczas derbów był taki, że zdecydowanie lepiej od całej masy biegających po podmokłej murawie utalentowanych rugbistów KS Budowlani, zaprezentował się szybki i przebojowy zawodnik Budo 2011 – Bartłomiej Pietrzak (wychowanek BBRC Łódź), autor 10 punktów, mający mocne wsparcie w lepszych i bardziej doświadczonych kolegach.

PS. W pierwszym meczu rundy… wiosennej KS Budowlani Commercecon przegrali z Ogniwem Sopot 0:45. Budo 2011 pauzują. 4 – 5 listopada: Budo 2011 zagrają w Sopocie, a KS Budowlani w Sochaczewie z Orkanem. Trzecia kolejka już w nowym 2024 roku 23 i 24 marca: Budo 2011 – Orkan, KS Budowlani – Budowlani Lublin.

ŁKS. Kompromitująca, ligowa klęska. Pięć straconych goli, dziesiąta porażka, czwarta pod rząd i łodzianie są nad ligową przepaścią, a może już w nią wpadli i nic i nikt ich nie uratuje!

ŁKS zmienił trenera, ten pomieszał składem, a tak jakby się nic nie zmieniło, ba jest coraz gorzej, wręcz kompromitująco. Łodzianie, jak byli, tak są, futbolowym chłopcem do bicia. Teraz nie tracą jednej czy dwóch bramek, tylko do razu pięć! Spisują się coraz słabiej, popełniając momentami żenujące błędy, niegodne ekstraklasy. Nic dziwnego, że po prostu zostali znokautowani przez rywala z Zabrza. Doznali żenującej dziesiątej porażki w sezonie, czwartej z rzędu, trzeciej na własnym boisku. Byli znów po prostu bezradni. Nie potrafili choć raz celnie strzelić na bramkę!

ŁKS musiał w bardzo ważnym meczu z Górnikiem zagrać bez swojego najlepszego zawodnika z pola – wykartkowanego Mokrzyckiego i skutki tej absencji były opłakane…

Łodzianie zaczęli niby ciekawie. Zaatakowali, grali odważnie, agresywnie, strzelali (niecelnie). Najbliższy zdobycia gola w 28 min był Ramirez. Niestety, w trudnej pozycji z kilku metrów posłał piłkę obok słupka.

Co z tego, że ŁKS atakował, skoro cała para szła w gwizdek. Napastnicy byli bardziej… obrońcami, niż atakującymi, nie było zatem celnego strzału na bramkę. Za to kuriozalne dośrodkowanie – strzał Siplaka wylądowało za plecami Bobka, ku rozpaczy łodzian, w siatce! – To był przypadek – przyznał autor gola.

W 52 min powinno być 0:2, po trampkarskim błędzie Marciniaka i niecelnym uderzeniu w sytuacji sam na sam Krawczyka. Potem słupek ratował łodzian po rzucie wolny. Niestety, w kolejnej akcji Marciniak sfaulował w polu karnym Musiolika, który przed chwilą wszedł na boisko. Jedenastkę wykorzystał Jokota. Górnik atakował, ŁKS stał się chłopcem do bicia. Nie biegał, nie krył, niem miał ochoty do dalszej gry- Nic dziwnego, że stracił kolejne gole! Ostatecznie stracił ich pięć, a mógł jeszcze więcej. No, po prostu nokaut i czarna rozpacz. Tak źle w ekstraklasie nie grał nikt od lat!

ŁKS – Górnik Zabrze 0:5 (0:1)

0:1 – Siplak (42), 0:2 – Jokota (65, karny), 0:3 – Szcześniak (75), 0:4 – Rasak (80), 0:5 – Jokota (82)

ŁKS: Bobek – Szeliga, Monsalve, Marciniak, Flis – Ramirez (67, Pirulo, 80, Łabędzki), Dankowski, Louveau (60, Hoti), Głowacki – Janczukowicz (80, Śliwa), Jurić (67, Tejan)

Puchar Świata w rugby. Wielki rewanż za finał z 1995 roku, o którym świetny film nakręcił Clint Eastwood

Zdjęcia Tomasz Plenkowski

Wielkie rozstrzygnięcia w piątek i w sobotę w Pucharze Świata w rugby. W piątek 27 października o godz. 21 mecz o brązowy medal Argentyna – Anglia. Pokaże go Polsat Sport News. W sobotę 28 października o godz. 21 wielki finał Nowa Zelandia – RPA. Będzie go można zobaczyć na kanale Polsat Sport Extra.

Jak podaje biuro prasowe PZRugby drużyny z Europy przed rozpoczęciem tegorocznego Pucharu Świata w rugby zapowiadały, że zamierzają odzyskać to najbardziej prestiżowe trofeum i zakończyć dominację zespołów z Południowej Półkuli, trwającą od 2003 roku. Z tych zapowiedzi ostatecznie nic nie wyszło. Co więcej może się okazać, że Stary Kontynent zakończy zmagania bez medalu. W wielkim finale ponownie czeka nas starcie potęg, które od 20 lat dzielą między sobą mistrzowskie tytuły.

Faza grupowa, w której obejrzeliśmy 20 najlepszych drużyn świata ( w następnych rozgrywkach będzie ich 24), przyniosła wiele wspaniałych spotkań i kilka niespodzianek. Największą jest z pewnością odpadnięcie Australii, która w swojej grupie musiała uznać wyższość Walii oraz Fidżi i znalazła się poza czołową „ósemką”.

Na długo zapamiętamy mecz otwarcia i wygraną Francji z Nową Zelandią, ale też postawę takich drużyn jak Tonga, Urugwaj, czy Portugalia które pokazały się z bardzo dobrej strony. To wszystko jednak było zaledwie preludium do tego, co działo się dalej. A kibice mogli obejrzeć mecze po prostu znakomite.

Ostatecznie w wielkim finale „All Blacks” spotkają się z ekipą RPA, która dzięki świetnej grze w obronie, konsekwencji taktycznej, doskonałym zmiennikom oraz precyzji sprowadzonego w trakcie turnieju Handre Pollarda, „wykopała” z walki o złoto Anglików, którzy tym samy doznali pierwszej, ale jakże bolesnej porażki w turnieju.

W sobotę, w meczu wieńczącym Puchar Świata spotkają się natomiast zespoły, które mają w swoim dorobku po trzy tytuły i od 20 lat na zmianę zdobywają trofeum Williama Webba Ellisa. Teraz w bezpośrednim starciu rozstrzygną, kto przez najbliższe cztery lata będzie mógł uważać się za najlepszą ekipę w historii rugby. Nieco więcej szans daje się „All Blacks”, którzy grają bardziej efektownie, ale i skutecznie. Charyzmatyczny łącznik Faf de Klerk, Pollard, a także najszybszy zawodnik świata Kolbe zrobią jednak wszystko, by po raz drugi z rzędu sięgnąć po trofeum.

Historia mówi, że reprezentacja RPA wygrała każdy finał, do którego awansowała. Nowozelandczycy przegrali tylko raz – właśnie ze „Springboks” w 1995 roku. W sobotę na Stade de France mają okazję wziąć rewanż za słynny finał, który miał ogromny wpływ na polityczny kształt RPA po zniesieniu segregacji rasowej o czym mówi książka i znakomity film: Invictus Niepokonany z Morganem Freemanem (Nelson Mandela) i Mattem Damonem (Francois Pienaar, kapitan RPA) w rolach głównych, wyreżyserowany przez Clinta Eastwooda. Ten historyczny mecz był zarazem ostatnią bezpośrednią potyczką o złoto tych dwóch drużyn.

Widzew. Trener Daniel Myśliwiec dostał więcej czasu na zintegrowanie zespołu przed meczem z mistrzem Polski

Przy piłce Andrejs Ciganiks

Władze Widzewa uważają, że sędzia pochopnie zdecydować się odwołać, ze względu na fatalny stan boiska, mecz z Ruchem, ale nie da się ukryć, że ta decyzja dała trenerowi Danielowi Myśliwcowi więcej czasu na zintegrowanie zespołu przed meczem z drużyną mistrza Polski – Rakowem w Częstochowie (29 listopada, godz. 17.30).

Przeciwko Ruchowi na boisko miała wybiec jedenastka: Ravas – Milos, Żyro, Ibiza, Ciganiks – Kun, Hanousek, Shehu – Terpiłowski, Klimek – Rondić. Jak widać szkoleniowiec nie chciał ryzykować i przestawić zespół na grę dwoma napastnikami.

Zamyślony trener . Zdjęcia Marek Młynarczyk autor bloga www.obiektywnasport.pl

Teraz pewnie też postąpi podobnie, aby w ligowym praniu sprawdzić to, nad czym drużyna pracuje na treningach.

Po cichu na razie na ławkę rezerwowych wrócił Fran Alvarez. Być może do spotkania zdoła się wyleczyć Dawid Tkacz, bo Bartłomiej Pawłowski, Sebastian Kerk i na pewno nie. Dwaj pomocnicy już w tym roku nie zagrają.

Rywal – Raków będzie miał w nogach moc grania. Po nie najlepszym występie w Zabrzu (1:2), w czwartek czeka drużynę pojedynek w Pucharze Europy ze Sportingiem (godz, 18.40, transmisja w TVP Sport), a potem znów liga. To może mieć wpływ na postawę zespołu w starciu z widzewiakami.

Dobra rugbowa wiadomość. W ligowej czołówce jest łącznik ataku Budo 2011 – Aleksandrów Łódzki – Kamil Brzozowski

Kamil Brzozowski Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Ligowa jesień w wykonaniu mistrzów Polski w rugby – Budo 2011 Aleksandrów Łódzki była, co tu kryć, słaba z promyczkiem nadziei na sam koniec. Drużyna wygrała dwa ostatnie mecze. Jest przedostatnia w tabeli z dorobkiem 9 punktów, bilans małych punktów: 148 zdobytych, 233 stracone.

W jednej klasyfikacji Budo 2011, a właściwie ich czołowy zawodnik, borykający się z urazami łącznik ataku – Kamil Brzozowski, są w czołówce.

Kamil, który w ostatnim meczu -derbach regionu, choć nie dokończył spotkania, zdobył 9 punktów, jest w czołówce najskuteczniejszych zawodników ekstraligi.

Brzozowski zajmuje szóste miejsce z dorobkiem 56 punktów. Na czele są: Riaan va Zyl z Juvenii – 107, Denzo Bruwer z Lechii – 90 i Pieter Steenkamp z Orkana – 72 punkty.

W ostatnim spotkaniu rundy jesiennej – derbach regionu Budo 2011 pokonali KS Budowlanych 44:0.

BUDOWLANI: Tabatadze (65` Mirowski), Czyszczoń (75` Kretschmer), Dobrakowski (41` Aranda), Romero, Petit (77` Woźniak), Stolarz, Munoz (70` Majczyk), Palamarczuk, Pienaar (65` Michałek), Łaszcz (50` Drynkowski), Tarnawski, Soszka, Rembowski, Mcheidze, Owczarek (40` Dudek).

Trener Przemysław Pietrzak, Kierownik Łukasz Śmiechowicz

BUDO 2011: Kramarenko, Kinast, Mchelidze(41` Kacprowicz), Olejnik, Shevchenko, Nibladze (56` Krajka), Serafin, Lewandowski, Cole, Brzozowski (51` Wlaźlak), Prodeus (78` Lewicki), Fili (41` Urbaniak), Kubalewski, Pietrzak (67` Wrona), Dobijański.

Trenerzy Przemysław Szyburski, Mirosław Żórawski, Kierownik Grzegorz Białkowski, Fizjo Adam Żok

żółte kartki: Romero (Budowlani) i Urbaniak (BUDO 2011)

Przemysław Szyburski (Budo 2011): Warunki były trudne, wiedzieliśmy, jak się do nich dostosować. Uważam, że zwłaszcza do przerwy dobrze zrealizowaliśmy plan taktyczny. Duże pozytywne znaczenie miało dobre współdziałanie między zawodnikami. Nie wszystko jeszcze wychodzi, ale robimy kroki do przodu i z każdym meczem wygląda to lepiej.

Przemysław Pietrzak (KS Budowlani): Postawiliśmy się w obronie, ale niestety nie ustrzegliśmy się błędów. Jak widać nasz rywal odbudował się po porażkach z początku sezonu. Gdybyśmy lepiej rozgrywali auty moglibyśmy powalczyć, a wynik byłby na styku.

Rugby kobiet. Venol Atomówki Łódź – najlepszy występ w sezonie i drugie miejsce

Kibicuję ze wszystkich sił dziewczynom grającym w Łodzi w rugby. Bardzo cieszę się, że ambitne, waleczne i charakterne, jak na prawdziwe rugbistki przystało – Venol Atomówki robią kolejne kroki do przodu.

Co zdarzyło się podczas trzeciego turnieju mistrzostw Polski w rugby 7 relacjonuje trener Zbigniew Grądys: – Zajęliśmy drugie miejsce. W pierwszym meczu z Black Roses Posnania, która spadła z Ekstraligi Venolki zagrały spokojnie, ale bardzo odważnie i wygrały z Różami 7:29. W kolejnym meczu grupowym z Rugby Biesal łodzianki zagrały rewelacyjne i pomimo że w poprzednich turniejach potrafiły przegrać z tą drużyną teraz pewnie wygrały 31:5.
Mecz półfinałowy  z AZS AWF Warszawa to dreszczowiec. Pierwsze na polu punktowym zameldowały się gospodynie turnieju. Szybkim przyłożeniem odpowiedziały łodzianki. Jeszcze na dwie minuty przed końcem prowadziła drużyna AZS AWF Warszawa,  ale Venolki zdobyły przyłożenie i utrzymały wynik 17:14.
W meczu finałowym spotkały się z Diablice Ruda Śląska i niestety kolejny raz uległy 7:27. Był to mecz,  w którym Venolki dzielnie walczyły z rywalem, ale musiały uznać – jeszcze – wyższość drużyny ze Śląska. Ostatecznie Venol Atomówki Łódź zajęły drugie miejsce w I lidze i jest to ich najlepszy wynik w tym sezonie.
To był najlepszy turniej w tym sezonie. Mieliśmy w końcu wszystkie zawodniczki i mogliśmy zagrać w optymalnym składzie.  Mamy chyba najmłodszą drużynę w rozgrywkach, średnia wieku to 18 lat. Teraz chcemy przygotować się na ostatni turniej w Mińsku Mazowieckim i szykować na kolejny sezon.
Venol Atomówki Łódź zagrały w składzie:
Wiktoria Pietrzak, Iza Gumińska, Nina Klamka, Weronika Roźniatowska, Angelika Kołodziejczyk, Klaudia Witońska, Natalia Czapnik, Wiktoria Czubak, Weronika Urbańska, Hanna Jędraszek, Anna Biesaga, Zofia Feliksiak. Trener Zbigniew Grądys.

ŁKS. Muszą znaleźć sposób na zatrzymanie Daisuke Yokoty, bo inaczej mają marne szanse na sukces

Zdjęcia lkslodz.pl

Zmieniają się trenerzy, a gra ŁKS i jego pozycja w ekstraklasie się nie zmienia. Łodzianie przegrali zasłużenie z Lechem 1:3, popełniając te same co zwykle, czyli juniorskie, błędy w grze defensywnej, prezentując się nieźle w kilkunastominutowych fragmentach spotkania i mając najlepszego piłkarza z pola w osobie Michała Mokrzyckiego. Nic w tym dziwnego, bo pomocnik od wielu meczów, jako jedyny w drużynie (obok Aleksandra Bobka), prezentuje ekstraklasowy poziom.

Piotr Stokowiec jest optymistą. Uważa, że można to zmienić na lepsze. Trudno, żeby popadał w czarną rozpacz, skoro zgodził się wziąć tę robotę. Prawda jest jednak taka, że nowi piłkarze nie sprawdzają się kompletnie, co dowodzi klęski transferowej ŁKS. Fatalną formę prezentują Hiszpanie, którzy mieli prowadzić grę zespołu – Pirulo i Dani Ramirez. Gdyby oni potrafili nawiązać do swoich najlepszych występów w ŁKS, to bez wątpienia drużyny grałaby na wyższym poziomie.

A jednak o optymizm trudno, bo 27 października o godz. 20.30 ŁKS podejmie na stadionie im. Władysława Króla Górnika Zabrze. Podopieczni Jana Urbana (doskonale pamiętam jak piękne gole strzelał w ekstraklasie!) zasłużenie pokonali mistrza Polski – Raków Częstochowa 2:1, w czym wielka zasługa grającego znakomicie do przerwy, autora dwóch bramek – Daisuke Yokota. Po spotkaniu… po japońsku gratulował mu Lukas Podolski. Jeśli łodzianie nie znajdą sposobu na zatrzymanie Japończyka, to marne ich szanse na dobry wynik.

Niezmordowany Jarosław Piechota biegał po alejkach, potem w podziemiach aż w końcu pokonał 168 schodów wbiegając na wieżę Kościoła Klasztornego w Krzeszowie

Jarosław Piechota jest nie do zatrzymania. Wbiega gdzie się da i na co się da. Opowiada o tym, co zdarzyło się w Krzeszowie(Dolnym Śląsk) , gdzie odbyła się druga edycja Biegu na Wieżę.

Jarosław Piechota: Zawody mają na celu przypomnienie feralnego dnia sprzed 110 lat, kiedy miał miejsce pożar wieży północnej Kościoła Klasztornego. 

Zawody łączyły w sobie różne elementy. Start rozpoczynał bieg ok 700 m po alejkach opactwa, a także przylegającego do murów cmentarza. Następnie trzeba było pokonać kilka schodów w dół i przebiec częścią podziemi budynku, a potem już tylko  pokonać 198 schodów prowadzących na odrestaurowaną wieżę Kościoła i zameldować się na mecie oglądając piękne widoki z baszty.  Szczególnie, że pogoda naprawdę dopisała

Zameldowałem się na mecie z czasem 4:26 sek i polecam te zawody wpisać w swój kalendarz biegowy, bo są naprawdę świetnie zorganizowane , bardzo ciekawe, zróżnicowane, a dodatkowo odbywają  się w pięknym miejscu z historia w tle.

A już za miesiąc ostatnie zawody w tym roku, na Collegium Altum w Poznaniu.  Zapraszam wszystkich chętnych na bezpłatne  treningi do Orion Business Tower w środy godz. 18.30.

Rugbowe derby dla Budo 2011 Aleksandrów Łódzki. Wysokie zwycięstwo. Warunki do gry były… makabryczne

W anormalnych warunkach, w strugach ulewnego deszczu, na podmokłym, grząskim boisku przy ul. Górniczej w Łodzi, toczyły się derby regionu w ekstralidze rugby. Niespodzianki nie było. Pewne zwycięstwo odnieśli Budo 2011.

W 3 minucie Brzozowski wykorzystał karnego i goście objęli prowadzenie. Potem siła młyna Budo 2011 pozwoliła zaliczyć pierwsze przyłożenie i prowadzić 10:0. Po ładnej akcji zainicjowanej przez Brzozowskiego szybki jak błyskawica Pietrzak zaliczył przyłożenie. Goście w 21 min prowadzili 17:0. Gospodarze nie wykorzystali wydawało się łatwej sytuacji na zdobycie punktów z karnego. Pienaar przestrzelił. Szybka akcja Prodeus – Cole dała przyłożenie Budo 2011. Kolejna akcja młyna przyniosła czwarte przyłożenie, które zapisał na swoim koncie szybki i zdecydowany Fili.

Na początku drugiej połowy pięknie podkopnął piłkę Brzozowski, a wykorzystał to Prodeus. Potem ładna akcja dała przyłożenie Pietrzaka. Siła młyna gości sprawiła, że na listę zdobywców punktów wpisał się Serafin.

KS Budowlani Commercecon Łódź – Budo 2011 Aleksandrów Łódzki 0:44 (0:29)

Punkty Budo 2011: Pietrzak 10, Brzozowski 9, Kinast 5, Serafin 5, Cole 5, Fili 5, Prodeus 5

Żółta kartka: Juan Cruz Romero (Budowlani), Paweł Urbaniak (Budo 2011)

KS Budowlani: Tabatadze, Czyszczoń, Dobrakowski, Petit, Romero, Stolarz, Botero, Palamarczuk, Pienaar, Łaszcz, Mchedidze, Soszka, Rembowski, Tarnawski, Owczarek. Rezerwowi: Aranda, Kretschmer, Mirowski, Woźniak, Dudek, Michałek, Drynkowski, Sikora.

Budo 2011: Kramarenko, Kinast, Mchedlidze, Olejnik, Shevchenko, Lewandowski, Serafin, Nibladze, Cole, Brzozowski. Prodeus, Fili, Kubalewski, Pietrzak, Dobijański. Rezerwowi: Plesiński, Kacprowicz, Witkowski, Urbaniak, Wlaźlak, Krajka, Wrona Krupa, Lewicki.

Wyniki 9. kolejki
RC Arka Gdynia – RC Orkan Sochaczew 24:38 (14:26)
Arka: Anton Shashero 9, Kewin Bracik 5, Damian Turzyński 5, Eujaan Botha 5
Orkan: Pieter Willem Steenkamp 18, Krystian Olejek 5, Andre Meyer 5, Mateusz Pawłowski 5, Łukasz Chain 5
Żółta kartka: Krystian Olejek (Orkan)
Awenta Pogoń Siedlce – Ogniwo Sopot 18:27 (10:17)
Pogoń: Paul Walters 8, Przemysław Rajewski 5, Nkululeko Ndlovu 5
Ogniwo: Wojciech Piotrowicz 10, Jordan Tebatt 5, Sebastian Szulta 5, karne przyłożenie
Żółte kartki: Bercho Botha (Pogoń), Robert Olszewski (Ogniwo)
RzKS Juvenia Kraków – Edach Budowlani Lublin 21:5 (7:0)
Juvenia: Riaan van Zyl 11, Bartłomiej Janeczko 5, Patrick Różycki
Budowlani: Stanisław Kasprzak 5
Żółte kartki: Bartłomiej Janeczko, Andrii Matsiuk (Juvenia) Stanisław Kasprzak, Robizon Kelberashvili
(Budowlani)
Czerwona kartka: Robizon Kelberashvili (w następstwie drugiej żółtej)

ŁKS. Dobre kilkanaście minut gry, strzelona bramka to za mało, żeby zdobyć pierwszy ligowy punkt na wyjeździe

Debiut trenera Piotra Stokowca w ŁKS. I co? Łodzianie zaprezentowali dwie ligowe twarze – beznadziejną do przerwy i momentami przyzwoitą w drugiej połowie. Chwile dobrej gry nie zmieniają faktu, że bilans wyjazdowych spotkań łodzian jest tragiczny. Co z tego, że strzelili drugą bramkę na obcym boisku, skoro przegrali wszystkie siedem wyjazdowych spotkań. Nic dodać, nic ująć. Kara za taki bilans jest surowa. Beniaminek zamyka ligową tabelę.

W pierwszej połowie ŁKS praktycznie tylko się rozpaczliwie bronił. To musiało się źle skończyć. Marchwiński wycofał na koniec pola karnego do niepilnowanego Ishaka, a ten otworzył wynik spotkania. ŁKS nadal był w głębokiej defensywie i nie prezentował sobą nic, bo trudno za coś optymistycznego uznać pierwszy celny, choć słaby strzał głową łodzian (Flis) w 41 minucie.

Powiem szczerze, że chwilę później było mi po prostu wstyd. Tak głupio nie ustawiają się w defensywie nawet trampkarze. To jednak przytrafiło się tzw. ligowcom z Łodzi, którzy nie wiedzieć czemu odpuścili krycie Ishaka, który zdobył drugiego gola. Gra hiszpańskich tzw. liderów to po prostu tragedia, ale nie tylko ich.

Druga połowa rozpoczęła się… optymistycznie dla łodzian. Gdyby Louveau lepiej pocelował, to pewnie piłka wylądowałaby w bramce Lecha. Niestety, tak się nie stało. W odpowiedzi okazję na hat tricka zmarnował Ishak. ŁKS grał jednak lepiej i doczekał się nagrody. Po akcji Mokrzyckiego z Janczukowiczem gola zdobył Jurić. Mogło być 2:2, ale po strzale Szeligi piłka zmierzająca do siatki odbiła się jeszcze od… Fase i szansa na wyrównanie uciekła.

Skoro nie wykorzystujesz takiej sytuacji, to musi się to zemścić. I tak się stało. Znów jedno podanie pogubiło kompletnie łódzką defensywę i Velde posłał piłkę do siatki. Stracone złudzenia na wywalczenie przynajmniej jednego ligowego punktu.

Lech – ŁKS 3:1 (2:0)

1:0 – Ishak (18), 2:0 – Ishak (44), 2:1 – Jurić (64), 3:1 – Velde (81)

ŁKS: Bobek – Dankowski, Louveau, Monsalve, Flis, Mokrzycki, Hoti (90, Łabędzki), Pirulo (46, Szeliga), Ramirez (46, Janczukowicz), Śliwa (46, Głowacki), Jurić(72, Fase)

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑