ŁKS zmienił trenera, ten pomieszał składem, a tak jakby się nic nie zmieniło, ba jest coraz gorzej, wręcz kompromitująco. Łodzianie, jak byli, tak są, futbolowym chłopcem do bicia. Teraz nie tracą jednej czy dwóch bramek, tylko do razu pięć! Spisują się coraz słabiej, popełniając momentami żenujące błędy, niegodne ekstraklasy. Nic dziwnego, że po prostu zostali znokautowani przez rywala z Zabrza. Doznali żenującej dziesiątej porażki w sezonie, czwartej z rzędu, trzeciej na własnym boisku. Byli znów po prostu bezradni. Nie potrafili choć raz celnie strzelić na bramkę!

ŁKS musiał w bardzo ważnym meczu z Górnikiem zagrać bez swojego najlepszego zawodnika z pola – wykartkowanego Mokrzyckiego i skutki tej absencji były opłakane…

Łodzianie zaczęli niby ciekawie. Zaatakowali, grali odważnie, agresywnie, strzelali (niecelnie). Najbliższy zdobycia gola w 28 min był Ramirez. Niestety, w trudnej pozycji z kilku metrów posłał piłkę obok słupka.

Co z tego, że ŁKS atakował, skoro cała para szła w gwizdek. Napastnicy byli bardziej… obrońcami, niż atakującymi, nie było zatem celnego strzału na bramkę. Za to kuriozalne dośrodkowanie – strzał Siplaka wylądowało za plecami Bobka, ku rozpaczy łodzian, w siatce! – To był przypadek – przyznał autor gola.

W 52 min powinno być 0:2, po trampkarskim błędzie Marciniaka i niecelnym uderzeniu w sytuacji sam na sam Krawczyka. Potem słupek ratował łodzian po rzucie wolny. Niestety, w kolejnej akcji Marciniak sfaulował w polu karnym Musiolika, który przed chwilą wszedł na boisko. Jedenastkę wykorzystał Jokota. Górnik atakował, ŁKS stał się chłopcem do bicia. Nie biegał, nie krył, niem miał ochoty do dalszej gry- Nic dziwnego, że stracił kolejne gole! Ostatecznie stracił ich pięć, a mógł jeszcze więcej. No, po prostu nokaut i czarna rozpacz. Tak źle w ekstraklasie nie grał nikt od lat!

ŁKS – Górnik Zabrze 0:5 (0:1)

0:1 – Siplak (42), 0:2 – Jokota (65, karny), 0:3 – Szcześniak (75), 0:4 – Rasak (80), 0:5 – Jokota (82)

ŁKS: Bobek – Szeliga, Monsalve, Marciniak, Flis – Ramirez (67, Pirulo, 80, Łabędzki), Dankowski, Louveau (60, Hoti), Głowacki – Janczukowicz (80, Śliwa), Jurić (67, Tejan)