Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 82 of 164

Wspólna akcja kibiców rugby, nie do pomyślenia w piłce nożnej. Fani futbolu – patrzcie, uczcie się i bierzcie przykład!

Kibice i ich zachowanie różnią w sposób zasadniczy rugby od piłki nożnej. Tu w rugby nie ma niecenzuralnych okrzyków czy przyśpiewek, nie ma bójek na trybunach czy poza nimi, niszczenia stadionów. Jest natomiast moc przyjaznych gestów wobec fanów rywali, docenia się że przyjechali na mecz ze swoją drużyn, że ją wspierają, że są z nią na dobre i złe. Na trybunach panuje rodzinna atmosfera. Zabranie dziecka na mecz nie grozi oglądaniem szowinistycznych, ba chuligańskich zachowań. Wszyscy starają się przestrzegać reguł obowiązujących w rugby, choćby zachowania ciszy, gdy zawodnik kopie piłkę między słupy bramki.

Warto pokazywać i promować takie zachowania. Marta Staszewska z Budowlani SA: – Ciekawa, wspólna inicjatywa kibiców drużyn rugby centralnej Polski miała miejsce podczas meczu Budowlanych Commercecon z Orkanem Sochaczew. Kibice obu drużyn oraz dodatkowo Budo 2011 Aleksandrów Łódzki wsparli zawodników oprawą, zawierającą pokaz pirotechniczny, wywieszenie flag wyżej wymienionych drużyn oraz transparentu, który niewątpliwie odróżnia rugby od innych sportów. Nie jest ważne z jakiego jest się miasta czy klubu, jeżeli łączy nas wspólna pasja, to powinno być motywem przewodnim każdego kibica w Polsce, nie tylko rugby.

Podsumowując: czekamy na kolejne takie inicjatywy, bo wpływają pozytywnie na odbiór dyscypliny.

Czy grając czwórką obrońców Widzew będzie w stanie zatrzymać niesamowitego Erika Exposito?

Jest dobrze, jest dobrze, więc o co wam chodzi? Felietonista Przeglądu Sportowego chce zagłaskać na śmierć trenera Janusza Niedźwiedzia. To trochę brzmi jak przestroga. Kiedyś pupilem stołecznej gazety był były już na szczęście dyrektor sportowy ŁKS – Krzysztof Przytuła, który w Łodzi poległ jak Napoleon w bitwie pod Waterloo.

Widzew w pięciu meczach zdobył siedem punktów, niektóre, w tym ostatni szczęśliwie, może nie tyle dzięki wspaniałej taktyce i umiejętnościom (choć tych Jrodi Sanchezowi nie można odmówić), a wielkiej ambicji, determinacji, woli walki do samego końca spotkania.

Lider zespołu Bartłomiej Pawłowski: Ataków było z naszej strony sporo, ale brakowało finalizacji i tego ostatniego celnego podania, albo strzału na bramkę. To jest niestety zbyt mało, żeby móc zdobywać więcej goli. Cieszymy się, że udało się wpuścić trochę świeżej krwi, bo zmiany z pewnością pomogły, a Jordi Sanchez strzelił bramkę, która dała nam remis. Zawsze gdy robi się taki come back, walczy się do końca i uzyskuje pozytywny wynik, to zawsze jest w zespole taka dobra energia, która daje kopa i tę myśl, że przywozi się jednak te punkty do domu.

Czy ten brak ostatniego podania i strzałów to trochę nie jest wynik tego, że łodzianie grają czterema obrońcami, trzymającymi się głównie własnego przedpola? Mniej, dużo mniej, jest dwójkowych akcji oskrzydlających, w których szczególnie może się wykazać Pawłowski.

Trener Janusz Niedźwiedź twierdzi, że dokładnie analizuje każde spotkania, choć podczas konferencji prasowych raczej mówi na okrągło. Miejmy jednak nadzieję, że w szatni, gdy nie ma telewizyjnych kamer, jest krytyczna analiza i wyciąganie wniosków. Oby tak było, bo Widzew nie jest tuzem ekstraklasy i każdy zdobyty punkt jest na wagę złota.

25 sierpnia o godz, 20.30 łodzianie podejmą Śląsk Wrocław, który w ostatniej kolejce pokonał Lecha Poznań (3:1), dzięki niesamowitemu meczowi swojego kapitana Erika Exposito, który zdobył dwie bramki i zaliczył asystę, a przy tym jak wspaniale i skutecznie walczył o piłkę nawet z trzema atakującymi go rywalami. To był chyba najlepszy występ piłkarza w tegorocznych rozgrywkach. Lider wrocławian ma już na koncie cztery trafienia. Oj, widzewiacy będą mieli z zatrzymaniem Erika wiele pracy!

Brawa dla panów: Marka Chojnackiego, Janusza Matusiaka i Romana Stępnia. Opanowali podbramkową sytuację. Piłkarki UKS SMS Łódź imponująco rozpoczęły sezon ekstraligi

Uff. Odetchnąłem z ulgą, bo kibicuje kobiecej piłce nożnej, a szczególnie oczywiście drużynie UKS SMS Łódź. Wydawało się, że po wycofaniu się ze skali dotychczasowego wsparcia firmy TME, exodusie wielu czołowych zawodniczek, łodzianki będą miały wielkie kłopoty z wygrywaniem spotkań w ekstralidze. Panowie rządzący klubem: Roman Stępień, Janusz Matusiak oraz znakomity trener Marek Chojnacki mieli 82 dni ligowej przerwy na opanowanie sytuacji i wszystko wskazuje na to, że im to się udało! Brawo! Liczmy, że to zostanie dostrzeżone w Urzędzie Miasta Łodzi i także tu zostanie do piłkarek podana pomocna dłoń!

W pierwszym meczu nowego sezonu ekstraligi kobiet, brązowe medalistki poprzednich zmagań i zdobywczynie Pucharu Polski, piłkarki UKS SMS wygrały w pierwszej kolejce 7:1 z Pogonią w Tczewie.

W pierwszej połowie było 5:0 dla łodzianek. Bramki: Oliwia Domin, Karolina Majda, Paulina Filipczak, Gabriela Grzybowska, Wiktoria Zieniewicz. Potem gole dołożyły: Paulina Filipczak, a wynik w 80 minucie ustaliła Nadia Krezyman.

UKS SMS: Sowalska (75, Wieremiejczyk) – Bałdyga (75, Kolis), Sokołowska, Balcerzak, Zieniewicz – Grzybowska, Domin, Stasiak – Majda (65, Maciejko) – Gąsieniec (65, Rohn), Filipczak (75, Krezyman).

Wyniki pierwszej kolejki: AZS UJ Kraków – Pogoń Szczecin 1:2, Śląsk Wrocław – Stomilanki Olsztyn 0:0, GKS GIEKSA Katowice – Czarni Sosnowiec 4:1, Pogoń Tczew – UKS SMS Łódź 1:7, Rekord Bielsko-Biała – Medyk Konin 1:0, AP Orlen Gdańsk – Górnik Łęczna 0:0.

Tytułu broni GKS Katowice, który w poprzednim sezonie wywalczył swoje pierwsze w historii mistrzostwo, wyprzedzając Górnika Łęczna i TME SMS Łódź. Beniaminkami są Stomilanki Olsztyn i Rekord Bielsko-Biała.

Kolejne spotkanie drużyna UKS SMS zagra 26 sierpnia z Czarnymi Sosnowiec. Pierwszy gwizdek w Łodzi już o 12.

Tymczasem na świecie. W finale mistrzostw świata Hiszpanki po bramce Carmony Garcii z Realu Madryt pokonały Angielki. Reprezentacja Polski nie zakwalifikowała się na mundial rozgrywany w Australii i Nowej Zelandii. Biało-czerwone najbliższy mecz rozegrają 22 września z Grecją w ramach Ligi Narodów UEFA. W puli nagród znalazło się 150 milionów dolarów, czyli około trzy razy więcej niż przed czterema laty we Francji. 

Imponujące. Półfinał gospodyń – Australijek z Anglikami (poza 80 tys. szczęśliwców na trybunach). oglądało w telewizji 11,15 mln widzów. To niesamowity wynik w kraju o populacji niespełna 27 milionów ludzi.

ŁKS. W sandałach i krótkich spodniach na Mount Everest? Nigdy! Drużyna ma być odważna, ale i odpowiedzialna

Fot. Łukasz Grochala/Cyfrasport/ŁKS Łódź

Łódzka ekstraklasowa specjalność – zwycięstwa w doliczonym czasie gry. Tym imponował Widzew w zeszłym sezonie w rundzie jesiennej. Teraz uratował punkt w Zabrzu w samej końcówce spotkania. Przebił sąsiadów zza miedzy ŁKS, który drugi mecz z rzędu na własnym stadionie wygrał w doliczonym czasie, tym razem pokonując Pogoń Szczecin 1:0 po golu w 97 minucie pojedynku. To był pierwszy pojedynek łodzian w tym sezonie zagrany na zero z tyłu. To też jest cenne.

Po spotkaniu trener Kazimierz Moskal twierdził z przekonaniem i nie bez racji, że to był najlepszy mecz ŁKS w tym sezonie.

Kazimierz Moskal (za lksfans.pl):Graliśmy dojrzale i moim zdaniem zagraliśmy bardzo, bardzo mądrze w tym meczu. Nie chcę tutaj mówić, czy to było zasłużone zwycięstwo czy nie. Według mnie był to nasz najlepszy mecz. Do 90. minuty brakowało nam bramki, ale na szczęście mamy ten doliczony czas gry i mogliśmy się cieszyć z trzech punktów.

Po drugiej kolejce już powiedziałem, że okej, my chcemy być odważni, ale do tego trzeba być też odpowiedzialnym, bo samą odwagą niewiele się zwojuje. Nawet dałem taki przykład, że można się wybrać gdzieś tam w sandałach i krótkich spodniach na Mount Everest i ktoś to może nazwać odwagą, a ktoś głupotą. My musimy być odważni i odpowiedzialni.

Zmiany spowodowane były tym, że nie chcieliśmy odpuszczać, bronić tylko właśnie jeszcze wzmocnić tę siłę ataków wprowadzając świeżych zawodników i to się opłaciło.

Wszyscy muszą być gotowi, przygotowani do tego żeby z tą drużyną być na dobre i na złe. To nie jest tak, że liczą się tylko ci zawodnicy, którzy wychodzą od pierwszego gwizdka. Wydaje mi się, że cała sztuka polega na tym, że mając określonych zawodników właśnie na ławce rezerwowych w odpowiednim momencie ich wykorzystać. Na pewno nie jesteśmy przekonani, czy gdyby grał od początku też by strzelił bramkę, czy nie. Liczy się zespół i to jest najważniejsze. 

Myślę, że ta atmosfera, która jest na stadionie im. Władysława Króla nam bardzo pomaga. Chcielibyśmy żeby przychodziło jeszcze więcej kibiców, bo przy całym stadionie to jest jeszcze zupełnie inna bajka, ale te minimum 10 tysięcy jak się pojawi to już robi wrażenie i to na pewno nam pomaga. Ja nie mam tutaj wątpliwości co do tego, że ten stadion, ta atmosfera robi swoje.

ŁKS to mistrz końcówek. Znów wygrał u siebie w doliczonym czasie gry po golu w 97 minucie Engjella Hotiego

Fot. lkslodz.pl

ŁKS wygrał drugi mecz, drugi na własnym boisku, drugi raz w doliczonym czasie gry. W 97 minucie po kapitalnym uderzeniu na listę strzelców wpisał się Hoti.

Mógł być wymarzony początek dla ŁKS. Po kontrze Tejan niestety niedokładnie dograł piłkę do Pirulo, który byłby w sytuacji sam na sam z bramkarzem i wielka szansa przepadła. Łodzianie byli w natarciu. Uderzenie Mokrzyckiego pewnie obronił Klebaniuk. Potem jednak do głosu zaczęli dochodzić goście. Ich akcje były coraz groźniejsze. ŁKS nastawił się na kontrę. Jedna z nich mogła przynieść powodzenia, ale Pirulo przegrał pojedynek sam na sam z Klebaniukiem.

To był pojedynek na kontry. W doliczonym czasie pierwszej połowy w sytuacji sam na sam Grosicki trafił w słupek. W pierwszej połowie był dużo energii, ambicji, determinacji, ale niezbędnej skuteczności. Para poszła w gwizdek.

W drugiej połowie kontry psuł Ramirez niedokładnymi podaniami. Tropikalny upał dawał się obu zespołom we znaki. Minęła godzina gry, a kibice nie doczekali się celnego strzału na bramkę! Do 69 min, gdy Kurzawa strzelił celnie, Bobek obronił niezbyt udanie, ale miał szczęście, bo dobitka Koutrisa była nieudana.

Po centrze Dankowskiego, Koutris miał zagrać ręką w polu karnym, ale po analizie VAR arbiter odwołał podyktowaną jedenastkę. W kolejnej akcji po strzale Pirulo zabrakło półtora metra, żeby piłka trafiła w światło bramki. W kolejnej akcji Prulo trafił w światło bramki, golkiper odbił piłkę, ale Jurić nie zdążył z dobitką.

W doliczonym czasie meczową piłkę miał Hoti, ale strzelając z pola karnego trafił wprost w Klebaniuka. W odpowiedzi Monsalve zablokował uderzenie Fornalczyka. W ostatniej akcji 97 minucie meczu Hoti pokazał jednak klasę. Po jego uderzeniu zza pola karnego piłka wylądowała w górnym rogu Pogoni!

ŁKS – Pogoń Szczecin 1:0 (0:0)

1:0 – Hoti (90+7)

ŁKS: Bobek – Dankowski, Louveau, Flis, Głowacki (90, Tutskinas)– Monsalve – Pirulo (90, Janczukowicz), Letniowski (71. Hoti), Mokrzycki, Ramirez (90, Śliwa) – Tejan (71, Jurić)

Udany rewanż Ogniwa Sopot. Mistrzowie – Budo 2011 – pokonani w Aleksandrowie Łódzkim

Hitowe starcie mistrza z wicemistrzem Polski ekstraligi rugby. Do przerwy aleksandrowianie przegrywali, ale pierwsza akcja Budo 2011 w drugiej połowie przyniosła drugie przyłożenie Shevchenki, który wykonał znakomitą akcję, doprowadzając do wyrównania. W 50 min czerwoną kartkę za niebezpieczne zagranie ujrzał zawodnik Ogniwa i gospodarze grali w przewadze jednego zawodnika. Krótko, po dwóch minutach czerwień ujrzał za nadmierną agresję czyli bezsensowny atak na rywala bez piłki- Serafin. Takich zachować nie tolerujemy! Drużyny grały zatem po czternastu.

Budo 2011 byli blisko, pół metra od linii końcowej, popełnili jednak prosty błąd i stracili szanse na kolejne punkty. Gospodarze mieli przewagę. W 73 min Brzozowski wykorzystał karnego i gospodarze objęli prowadzenie.

Na krótko… Po składnej kontrze i szybkiej wymianie piłki Plichta wyprowadził gości na prowadzenie. Jakby tego było mało… w 94 minucie, gdy wykorzystał kolejnego karnego i Ogniwo wygrało 25:15, pozbawiając Budo defensywnego punktu bonusowego.

Budo 2011 w drugiej połowie bardzo starali się wyrównać, ale popełniali proste błędy i musieli obejść się smakiem. Szybsze, mocniejsze Ogniwo zatem wzięło rewanż za finał poprzedniego sezonu.

Burmistrz Aleksandrowa Łódzkiego – Jacek Lipiński: Budujące jest to, że rugbiści mocno weszli w lokalną społeczność, tworząc sportowe struktury w mieście. Mam nadzieję, że rugby w Aleksandrowie Łódzkim zostanie na lata!

W najbliższą niedziele kolejny trudny mecz. O godz. 13 Budo 2011 zagrają w Sochaczewie z Orkanem.

Budo 2011 Aleksandrów Łódzki – Ogniwo Sopot 15:25 (7:12)

Budo 2011: Ołeksandr Szewczenko 10, Kamil Brzozowski 5
Ogniwo: Wojciech Piotrowicz 10, Mateusz Plichta 5, Jordan Tebatt 5, Dwayne Burrows 5
Czerwona kartka: Przemysław Serafin (Budo 2011), Wiktor Wilczuk (Ogniwo)

Budo 2011: Kramarenko, Kinast, Mchedlidze (41, Serafin), Karpiński (75, Olejnik), Shevchenko, Nibladze, Mikautadze, Tsivtsivadze, Cole (80, lewandowski), Brzozowski, Dobijański, Fili, Kubalewski, Wlaźlak (52, Urbaniak), Pogorzelski (50, Wrona)

KS Budowlani Commercecon – Orkan Sochaczew 7:85 (0:36)

Budowlani: Kacper Palamarczuk 5, Corne Pienaar 2
Orkan: Pieter Willem Steenkamp 17, Mateusz Pawłowski 15, Andre Meyer 15, Adrian Delgado 10,
Patryk Chain 8, Cyprian Majcher 5, Łukasz Chain 5, Patryk Chain 5, Bartłomiej Sadowski 5.
Żółte kartki: Bartłomiej Szczukocki (Budowlani)

Czytamy na stronie drużyny: W tej rundzie czeka nas jeszcze 6 meczów, w których (obiecujemy) pokazać potencjał! Orkan Sochaczew – czekamy na rewanż, będziemy inną drużyną.

KS Budowlani: Botero, Czyczoń, Aranda, Madej, Justyński, Zaovnij, Stolarz, Palamarczuk, Dudek, Pienaar, Łaszcz, Szczukocki, Mcheidze, Tarnawski, Owczarek

Rezerwowi: Dobrakowski, Śmiechowicz, Krestschmer, Kmiecik, Nowak, Soszka, Drynkowski Massalski

W pozostałych meczach:

MKS Pogoń Awenta Siedlce – Edach Budowlani Lublin 41:13 (14:6)
Pogoń: Nkululeko Ndlovu 16, Vaha Halaifonua 5, Daniel Trybus 5, Igor Pątek 5, Kacper Skup 5, Petelo
Pouhila 5.
Budowlani: Maciej Grabowski 8, Robizon Kelberaszwili 5
Arka Gdynia – Lechia Gdańsk 31:21 (14:21)
Arka: Dawid Banaszek 11, Anton Szaszero 5, Patryk Steindl 5, Kewin Bracik 5, Kacper Krużycki 5
Lechia: Denzo Bruwer 9, Robert Wójtowicz 5, karne przyłożenie
Żółte kartki: Oskar Zypper, Anton Shashero, Oskar Derwis (Arka), Siale Antony Of Padua Simione Mafi
(Lechia)
Czerwona kartka: Marek Płonka (Lechia)

„Za granicą” – lektura na lato? Niestety, zamiast wciągającego dreszczowca mamy kolejny kryminalny dziwoląg

To miał być książkowy – kryminalny hit na upalne lato. No, nie do końca to się udało. Wakacje, Chorwacja i dwie pary – polska i szwedzka. Co się między nimi może wydarzyć, gdy zawrą bliższą znajomość?

Najpierw książka jest podszytym erotyzmem wakacyjnym dreszczowcem, by w końcu stać się nieco karykaturalną kryminalną groteską, w której nikt nie jest tym, kim się Państwu wydaje, a zbrodnia goni zbrodnię.

Mówiąc szczerze, nie rozumiem dlaczego dziś nie można napisać powieści kryminalnej czy sensacyjnej, jak Bóg przykazał, w której wartka akcja toczy się logicznie, skupiając oczywiście uwagę czytelnika i prowadzi do zaskakującego, ale racjonalnego rozwiązania. Dlaczego trzeba wszystko udziwniać do granic wiarygodności i… epigonizmu. Ile już bowiem takich, mających potencjał powieści kryminalnych, tracących wszystko prze nadmiar atrakcji, już w tym roku przeczytałem!

Niestety, ten sam grzech nadmiaru dopadł też Wojciecha Chmielarza – cenionego autora popularnych powieści. Nadmiar powoduje też gwałtowne przyspieszenie wydarzeń, które wydają się coraz mniej wiarygodne i sensowne. Jakby pisarza goniły terminy, naciskał wydawca (zdążyć na lato!!!), a on chcąc wszystkim dogodzić udziwniał, komplikował byle dalej, byle szybciej, gubiąc sens i psychologiczną głębię. Szkoda, szkoda, szkoda.

W moim osobistym tegorocznym rankingu powieści kryminalnych ciągle pierwsze miejsce zajmuje „Półmistrz” Mariusza Czubaja, w którym wartka akcja dzieje się na transatlantyku, który w sierpniu 1939 roku zmierza z Gdyni do Argentyny, a gdzie ważne role w tworzeniu i rozwiązaniu kryminalnej łamigłówki odgrywają: myśliciel Edward Abramowski, polscy szachiści i… Witold Gombrowicz, nie brakuje też oryginałów, szpiegów i wielu smakowitych literackich aluzji. Ważne, może najważniejsze, że książka ma narracyjną dyscyplinę i logikę godną, nie boję się tego powiedzieć, Agathy Christie.

Wojciech Chmielarz „Za granicą” Wydawnictwo Marginesy

Hit hitów w drugiej kolejce ekstraligi rugby – mistrz kontra wicemistrz. Polski Związek Rugby nierychliwy, ale sprawiedliwy czy raczej… kabaretowy

Wielki rugbowy hit już w drugiej kolejce ekstraligi. W niedzielę o godz. 13 mistrz – Budo 2011 Aleksandrów Łódzki podejmie wicemistrza – Ogniwo Sopot. Przed sezonem wzmocniło Budo 2011 pięciu zawodników: Sean Cole, Temur Mikautadze, Michał Wrona, Bartosz Kubalewski, Dawid Kinast. Zostaje w drużynie Jan Krajka Sparta Jarocin.

Podstawowa piętnastka aleksandrowian na spotkaniem z Ogniwem: Kramarenko, Kinast, Mchedlidze, Karpiński, Shevchenko, Nibladze, Mikautadze, Tsivtsivadze, Cole, Brzozowski, Dobijański, Fili, Kubalewski, Wlaźlak, Pogorzelski

Rezerwa: Serafin, Kacprowicz, Olejnik, Witkowski, Urbaniak, Krajka, Wrona, Lewandowski, Krupa

Podaje Kajetan Cyganik z biura prasowego PZRugby: – W Aleksandrowie Łódzkim z optymizmem patrzą w przyszłość, chociaż zdają sobie sprawę, że łatwiej wejść na szczyt, niż się na nim utrzymać. W Sopocie po pierwszej kolejce mają spore powody do optymizmu. Grający szkoleniowiec Thomas Fidler mógł być zadowolony z tego, jak jego podopieczni zaprezentowali się w starciu z beniaminkiem Budowlanymi Łódź. Ogniwo grało pewnie, twardo i pokazało, że ma spory potencjał w ataku. Teraz jednak sopocianie będą mieli znacznie mocniejszego rywala i to będzie dla nich prawdziwy test. Ekstraligowe zmagania wracają do Łodzi po dziewięciu miesiącach, bo pamiętajmy, że po przeprowadzce do Aleksandrowa Łódzkiego zespołu Budo 2011, przez ostatnią rundę w tym mieście nie było rugby na najwyższym poziomie. Teraz, wraz z powrotem Budowlanych, ekstraliga wraca, choć na razie o zwycięstwa na najwyższym szczeblu może być ciężko.

– Jedziemy, aby zrewanżować się za finał. Czujemy wielki niedosyt, gdyż liczyliśmy na złoto. Tamten mecz nam po prostu nie wyszedł. Było bardzo dużo błędów z naszej stron. Inną sprawa, że Budo zagrało bardzo dobrze w obronie i z tego powodu po części też brały się nasze błędy – mówi grający trener Ogniwa Wojciech Piotrowicz dla sport.trojmiasto.pl – Mamy więcej rozwiązań w grze otwartej, co powinno sprawić, że nasze rugby będzie bardziej efektowne i przyjemniejsze dla oka. Są też zmiany i powiew świeżości na treningach. Stały się intensywniejsze, więcej jest elementów z piłką.

W sobotę o godz. 13 KS Budowlani Commercecon podejmą brązowego medalistę – Orkan Sochaczew, który już do przerwy „załatwił” sobie zwycięstwo z Pogonią Siedlce. Podopieczni Macieja Brażuka w pierwszych 40 minutach pokazali bardzo zdyscyplinowaną grę i dopóki się tego trzymali, w pełni kontrolowali poczynania na boisku. Po przerwie nastąpiło rozluźnienie, stąd zryw Pogoni i inny obraz drugiej połowy. Trudno jednak spodziewać się, by zespół, który w ostatnich trzech latach zdobywał medale nie wyciągnął wniosków z takiego meczu. Dlatego też w wyjazdowym starciu z Budowlanymi, sochaczewianie będą nie tylko faworytami, ale z pewnością zapolują na punkt bonusowy.

Trener KS Budowlani Przemysław Pietrzak podał wyjściową piętnastkę. Zwraca w niej obecność Krzysztofa Justyńskiego, najbardziej agresywnego uczestnika chuligańskich wybryków w premierze w Sopocie. Cały ten zarząd PZRugby i jego organy to jedna wielka kabaretowa lipa. Mam pytanie do związku: Kiedy zajmiecie się chuligańskim wybrykiem w Sopocie? Odcięło wam prąd czy może decydują układy? Brak decyzji kompromituje i dyskredytuje władze związku

KS Budowlani Commercecon: Botero, Czyczoń, Aranda, Madej, Justyński, Zaovnij, Stolarz, Palamarczuk, Dudek, Pienaar, Łaszcz, Szczukocki, Mcheidze, Tarnawski, Owczarek

Rezerwowi: Dobrakowski, Śmiechowicz, Krestschmer, Kmiecik, Nowak, Soszka, Drynkowski, Massalski

II kolejka – 19/20 sierpnia 2023

Sobota 13:00 KS Budowlani Commercecon Łódź – Orkan Sochaczew

Sobota 16:00 Arka Gdynia – Lechia Gdańsk

Sobota 16:00 Awenta Pogoń Siedlce – Edach Budowlani Lublin

Niedziela 13:00 Budo 2011 Aleksandrów Łódzki – Ogniwo Sopot

Pauzuje: Juvenia Kraków

Widzew grał do końca i uratował punkt w Zabrzu. W roli głównej znów Jordi Sanchez

Czerwona kartka wymusiła zmianę w żelaznej jedenastce łodzian. Silvię w linii obrony Widzewa zastąpił Żyro. I to niestety wyszło bokiem łodzianom. Po juniorskim błędzie obrońcy Widzew stracił gola. Wydawało się, że przegra mecz, ale tak się nie stało, bo, potrafił walczyć do końca. Dobrze, że Widzew miał Sancheza, który w doliczonym czasie gry uratował punkt gościom, zdobywając gola w drugim meczu z rzędu. To pierwszy punkt zdobyty przez łodzian w tym sezonie na wyjeździe.

Przez pierwszy kwadrans nic ciekawego się nie działo poza celnym choć łatwym do obrony uderzeniem z dystansu Alvareza. Potem łodzianie mieli szczęście, bo sędzia Kos odgwizdał mocno wątpliwy faul szybkiego Kapralika na broniącym Szocie. Mogła z tego być bramkowa sytuacja dla gospodarzy.

Nie ta, to kolejna. Żyro przyjmował piłkę niczym trampkarz. Stracił ją. To zrodziło kontrę gospodarzy. 38-letni Podolski zachował się jak profesor. Najpierw odebrał futbolówkę, a potem idealnie zagrał ją do debiutanta Kapralika, a ten wykorzystał sytuację sam na sam i strzelił bramkę.

Widzew, choć miał kłopoty z wyprowadzeniem piłki, spróbował odpowiedzieć. Pokazał się wreszcie Pawłowski, ale zza pola karnego strzelił obok słupka.

W nudnawym do przerwy meczu prosty, by nie powiedzieć prostacki, błąd zdecydował o wyniku. Na dodatek goście jakby grali w dziesiątkę, bo ich młodzieżowiec był kompletnie niewidoczny. To, że łodzianie nie mogą od wielu miesięcy znaleźć młodego, piłkarza, który grałby na ekstraklasowym poziomie, zakrawa na kpinę.

W drugiej połowie Widzew chciał odrobić straty. Przynajmniej raz z dobrej strony pokazał się drugi młodzieżowiec – Klimek, ale z jego podania wzdłuż bramki nic nie wyniknęło. Szkoda, że to była jedyna pozytywna akcja drugiego młodzieżowca gości. Strzelając z ostrego kąta Pawłowski posłał piłkę obok długiego słupka.

Widzew zepchnął rywali do defensyw, ale nic z tej przewagi nie wynikało. Za to szansę na gola po kontrze mieli zabrzanie, ale mocny strzał Podolskiego pewnie obronił Ravas. Trener Niedźwiedź zdecydował się na wiele mówiącą zmianę. W 71 minucie zdjął z boiska lidera zespołu Pawłowskiego.

Widzew nie zwalniał tempa. Po główce Sancheza piłka odbiła się od poprzeczki. Łodzianie zepchnęli gospodarzy do momentami dramatycznej obrony. Trener Niedźwiedź postawił na grę dwoma napastnikami, wprowadzając Rondicia. Widzew walczył do końca. W doliczonym czasie w drugim meczu z rzędu trochę z niczego ładnym uderzeniem z woleja Sanchez zdobył wyrównującego gola.

Górnik Zabrze – Widzew 1:1 (1:0)

1:0 – Kapralik (24), 1:1 – Sanchez (90+5)
Widzew: Ravas – Stępiński (71, Ciganiks), Szota, Żyro, Nunes – Hanousek (85, Rondić) – Terpiłowski (46, Kun), Przybułek (46, Klimek), Alvarez, Pawłowski (71, Milos)– Sanchez

ŁKS. Na jubileusz klubu dobrze by było wygrać, ale… Nowi piłkarze nie podnoszą jakości gry drużyny. Sam Aleksander Bobek nie wystarczy do zdobywania bezcennych ligowych punktów!

Ten tendencję ŁKS musi natychmiast odwrócić, bo inaczej, nie ma mocnych, spadnie z hukiem z ekstraklasy. Trzy mecze na obcych boiskach, trzy porażki, sześć straconych bramek, żadnej strzelonej! No, po prostu fatalnie.

W niedzielę o punkty też nie będzie łatwo, choć podopieczni Kazimierza Moskala zagrają u siebie, na stadionie im Władysława Króla. O godz. 15 zmierzą się ze skompromitowaną w Europie, grającą też ostatnio słabo w ekstraklasie (0:2 z Radomiakiem), Pogonią Szczecin, ale, ale… W drugim meczu z Gentem Portowcy pokazali moc, umiejętności i wygrali. To na pewno pozytywnie zmotywuje ich do ligowej walki.

Tymczasem to będzie wyjątkowy, jubileuszowy mecz dla ŁKS. Są wszak 115 urodziny zasłużonego klubu. Będzie moc atrakcji dla kibiców, ale najważniejsza z ważnych to ewentualna wygrana z Pogonią!

Zdjęcia: CYFRASPORT – ŁKS Łódź

Co tymczasem pokazują dotychczasowe ligowe kolejki? Niestety, ŁKS nie ma drugiej linii. Nowi piłkarze nie dają jej jakości. Engjell Hoti człapie po boisku niczym pamiętny Duńczyk – Mikkel Rygaard (najbardziej nieudany transfer ŁKS w XXI wieku). Czy też, jak tamten, zarabia 45 tysięcy złotych miesięcznie, a może nawet więcej? Albańczyk niewiele daje w ofensywie. Ba, w derbach wyróżnił się… fatalnym strzałem. W odbiorze częściej fauluje niż jest skuteczny. A tylko poprawa gry drugiej linii, jak podkreśla trener Kazimierz Moskal, może dać ŁKS sukcesy.

Czy był potrzebny łodzianom transfer Francuza Adriena Louveau, który przy bramkowej akcji Bartłomieja Pawłowskiego, zachował się niczym nieopierzony junior?

Nad ŁKS ciąży chyba jakaś klątwa napastników, którzy coś tam umieją, ale nie strzelają bramek. Takim graczem jest Nelosn Balongo, słusznie zesłany do rezerw. Takim, przynajmniej na razie, także jest Holender Kay Tejan. W spotkaniu z Legią nie zdobył gola w sytuacji sam na sam, w derbach też nie potrafił na początku meczu wykorzystać znakomitej okazji.

Narzekam na nowych, tymczasem Pirulo jest cieniem zawodnika, który brylował w I lidze (to wynik kontuzji, czy jednak za wysokie progi?), a to co wyprawia Nacho Monsalve (pewny i skuteczny w minionym sezonie) woła wprost o pomstę do nieba. Całe szczęście, że ŁKS ma w bramce Polaka, młodzieżowca – Aleksandra Bobka, bo w dotychczasowych meczach straciłby dwa razy więcej bramek! Nie można jednak całej nadziei na ligowym sukces opierać na bramkarzu, bo to jest ślepy zaułek.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑