ŁKS przegrał ligowy mecz ze Stalą w Rzeszowie 0:1, po samobójczym strzale Bartosza Szeligi, który najpierw skiksował próbując wybić piłkę na piątym metrze, później ta odbiła mu się od lewej nogi, następnie Arndt próbował ją wybić, ale trafił na wracającego Szeligę. 19 sierpnia ŁKS u siebie z Ruchem Chorzów. Trudno było o lepszy wynik, skoro najlepszy był rezerwowy – Kelechukwu, który strzelał trzy razy. Szkoda, że nie wykorzystał dogodnej sytuacji.
Trener Kazimierz Moskal: – Nie byliśmy ani dobrze zorganizowani w obronie wysokiej, ani na tyle zorganizowani, żeby utrzymać piłkę, więc dlatego ten mecz tak wyglądał. Paradoksalnie lepiej dla nas byłoby, gdybyśmy stracili bramkę na początku meczu, bo dopiero po golu dla Stali zaczęliśmy grać i stwarzać więcej sytuacji. Każda seria kiedyś się kończy. Te cztery wygrane z rzędu meczu o niczym jeszcze nie świadczą. Nie pokazują jeszcze o co może grać ta drużyna. W pierwszej połowie nie było nas na boisku i nad tym należy się zastanowić. Ważne, żebyśmy do każdego meczu podchodzili tak samo. Jeśli drużyna czuje się mocna i uważa, że nic jej nie zagraża, to życie jest takie, że coś za chwilę mocno nas walnie w głowę.

Dodaj komentarz