Mecz z Wisłą Płock pokazał, że Widzew żadnego rywala w lidze się nie boi. Niestety, kolejne spotkanie ujawniło słaby punkt zespołu. Jeżeli łodzianie powtórzą 10 minut grozy w grze defensywnej ze spotkania z KKS Kalisz to sukcesu w starciu z mistrzem Polski nie będzie.

Dziś o godz. 17.30 łodzianie zaczną spotkanie z Lechem w Poznaniu. Transmisja w TVP Sport. Janusz Niedźwiedź musi coś wymyślić, żeby kaliska zmora się nie powtórzyła. Niestety, letnia przebudowa defensywy może nie tyle zakończyła się fiaskiem, co na pewno nie pozwoliła zespołowi wznieść się na wyższy poziom grania. Cóż, trzeba sobie jakoś radzić z tymi ludźmi, których się zakontraktowało. Postęp jest możliwy, czego dowodem coraz lepsza i pewniejszy gra Mateusza Żyry. Wartością dodaną powinien być powrót do jedenastki Bartłomieja Pawłowskiego, który przynajmniej na razie gra o klasę lepiej niż wtedy, gdy reprezentował w ekstraklasie barwy Śląska. Jest też pokazujący cechy napastnika z prawdziwego zdarzenia Jordi Sanchez. Jego konfrontacja z Mikaelem Ishakiem, jeśli ten zagra, będzie jednym ze smaczków poznańskiego pojedynku.

Zdaniem trenera Lecha – Johna van den Broma to że Widzew grał pucharową dogrywkę na tym początkowym etapie futbolowych zmagań nie powinien mieć żadnego znaczenia dla postawy łodzian.