Po przespaniu 30 minut drugiej połowy ŁKS zremisował z Podbeskidziem. To drugi remis łodzian z rzędu. Niestety, podziałem punktów jest wybrukowane futbolowe piekło.
Po odcierpieniu kartkowej kary do drużyny wrócił jej kapitan – Dąbrowski. Zachorował Arndt. W tej sytuacji pierwszym bramkarzem został 18-letni Bobek, który do tej pory grał tylko w Pucharze Polski.
W 4 min Bolango po składnej akcji za słabym strzałem z ostrego kąta trafił w bramkarza. Dwa ataki gospodarzy były groźniejsze, ale nie przyniosły gola. Piłka po dwóch akcjach gości szybowała nad poprzeczkę.
Gra była otwarta, choć z asekuracją, bo najważniejsze było zabezpieczenie własnego przedpola. W 28 min zbyt egoistyczny Pirulo zamiast dograć piłkę do niepilnowanego Balongo, zdecydował się na strzał – w sam róg, ale bramkarz był na miejscu. W odpowiedzi gospodarze wyszli trzech na dwóch, ale Bobek obronił strzał Drzazgi (miał graę w ŁKS). Po kiksie Marciniak wyłożył piłkę jak na patelni Bilińskiemu, który przeniósł ją nad poprzeczkę.
Podbeskidzie miało lepsze podbramkowe sytuacje i strzeliło gola, ale… samobójczego. Po centrze z rzutu rożnego Korta, nieatakowany przez nikogo Rodriguez posłał piłkę do własnej bramki. W 43 min powinno być 2;0. Po przejęciu piłki i szybkim ataku Trąbka minimalnie się pomylił, posyłając piłkę tu obok słupka. Gdyby trafił w bramkę, byłyby pewny gol.
Rezerwowy Podbeskidzie Goku już przy pierwszym kontakcie z piłką mógł zdobyć gola, ale pewnie piłkę obronił Bobek. W kolejnej akcji Biliński minimalnie się pomylił, myląc po drodze dwóch łodzian. Piłka po strzale Janoty zza pola karnego wylądowała nad poprzeczką. W poprzeczkę trafił Goku. Rodriguez po rykoszecie też nie trafił. Tyle sytuacji gospodarzy, a była dopiero 53 minuta meczu.
ŁKS oddał inicjatywę i był bliski, coraz bliższy straty gola. Gdzie podziała się druga linia łodzian? Odważne akcje Kowalczyka, kończone faulami, pozwoliły łodzianom odsunąć grę od swojego przedpola. W 70 min po strzale Pirulo i rykoszecie, sporo musiał się napocić bramkarz gospodarzy. W 74 min Bobek pewnie obronił strzał Jodłowca.
W 77 min stało się nieszczęście. Jodłowiec wycofał piłkę do Goku, a ten strzelił celnie, posyłając piłkę pod rękami Bobka. Prawda jest taka, że żaden z rezerwowych łodzian nie wniósł do gry tyle, co Goku. W 83 min Janczukowicz minął w polu karnym dwóch rywali, dograł piłkę wzdłuż bramki, ale tam był tylko obrońca gospodarzy.
Podbeskidzie – ŁKS 1:1 (0:1)
0:1 – Rodriguez (36, samobójcza), 1:1 – Goku (77)
ŁKS: Bobek – Dankowski, Dąbrowski, Monsalve, Marciniak (79, Tutyskinas) – Lorenc, Kowalczyk, Kort (71, Ochronczuk)- Pirulo (80. Kelechukwu), Bolango (71, Janczukowicz), Trąbka (54, Biel)
Dodaj komentarz