
Kazimierz Moskal mówi przed meczem z Podbeskidziem: Nie chcemy jednego lidera, od którego będzie wszystko zależało. Chcemy być kolektywem. Niestety, te marzenie trzeba odłożyć na przyszłość. W Bielsku Białej po beznadziejnych 30 minutach drugiej płowy ŁKS zremisował drugi raz z rzędu 1:1. Nie był na pewno kolektywem i to na pewno przełożyło się na końcowy wynik.
Ten monolit przydałby się szczególnie w drugiej linii, gdzie w pewnym momencie każdy grał sobie a muzą. Co stało się z piłkarzami, którzy nie tak dawno i słusznie robili za futbolowych wirtuozów – Pirulo i Michałem Trąbką? Wychodziło im doprawdy niewiele. Całe szczęście, że odpowiedzialność za grę tej formacji, a i całego zespołu wziął na swoje barki 18-letni (!) Mateusz Kowalczyk, który swoimi indywidualnymi akcjami przesunął grę na połowę rywali, bo inaczej kto wie, jak by się to wszystko skończyło.
Inna sprawa, że czasami od sukcesu dzielą drużynę centymetry. Co by było gdyby trafili do bramki Nelson Balongo i Michał Trąbka? Pewnie ŁKS cieszyłby się z trzech punktów. Znów, niestety zawiódł Balongo – napastnik bez gola i bez asysty, choć za nami już 11 kolejka. Nelson pasuje trenerowi do koncepcji rozgrywania piłki przez zespół przed i w polu karnym przeciwnika, bo techniki i boiskowej inteligencji mu nie można odmówić. Niestety, w najważniejszych z przypisanych ról kompletnie się nie sprawdza. A bez napastnika strzelającego gole, ŁKS zostanie I-ligowym mistrzem remisów, które zaprowadzą go jedynie w ślepy futbolowy zaułek.
Dodaj komentarz