Trzeba to przyznać. Początek ligowych zmagań nie zapowiadał tak udanego finiszu. Widzew z pierwszych pięciu meczów wygrał jeden i wydawało się, że zostanie skazany na los nieomal każdego beniaminka ekstraklasy, ciułanie punkcików, które w końcowym rozrachunku pozwolą przekroczyć magiczną granicę 40 zdobytych punktów i utrzymania się w ekstraklasie. Widzew był chwalony za swoją odważną, otwartą grę, piękne bramki, achów i ochów nie było końca. Sęk w tym, że punktów nie zdobywał.
Trzeba oddać trenerowi Januszowi Niedźwiedziowi i jego podopiecznym, że nie dali się zagłaskać, uśpić, stracić czujność i brnąć w medialny optymizm, który nie przekładał się na punktowe zdobycze.
Dziś Widzew jest w innej sportowej rzeczywistości niż pozostali beniaminkowie. Co prawda prezes Mateusz Dróżdź mówi, że zdobycie jesienią 29 punktów oznacza tylko, że do utrzymania potrzeba jeszcze jedenastu, o które trzeba będzie toczyć wiosną uporczywą walkę, ale… statystyki są, co widać jak na dłoni, optymistyczne.
Widzew zdobył 29 punktów i jest trzeci w tabeli. Korona Kielce (13 punktów) i Miedź Legnica (12) są czerwonymi latarniami ligowych zmagań. Łodzianie wygrali 9 ligowych pojedynków, Korona i Miedź tylko trzy. To praktycznie mówi wszystko o postawie beniaminków.
Uszczegółowiony jesienny bilans łodzian. Widzew wygrał 9 spotkań, 4 u siebie, 5 na wyjeździe. Zanotował tylko dwa remisy (po jednym w Łodzi i na obcym boisku). Przegrał 6 meczów (zgodnie: po trzy – w Łodzi i na wyjazdach). Bramki 22 – 17 (u siebie: 12-9, na wyjeździe: 10-8). Najwięcej – po pięć bramek strzelili: Bartłomiej Pawłowski I Jordi Sanchez.
Widzew Łódź jest pierwszym beniaminkiem od Górnika Zabrze 2017/2018, który w czasie przerwy zimowej będzie się plasował w TOP-3 ligi
Widzew rozpocznie przygotowania do nowego sezonu 5 grudnia.
Dodaj komentarz