Tacy ludzie są bezcenni. Trzeba ich cenić i doceniać. Bez nich nie byłoby łódzkiego sportu. Od ponad 30 lat kierownikiem drużyny rugby jest przesympatyczny, niezwykle życzliwy, zaangażowany, wyjątkowo przeżywający każde spotkanie kierownik drużyny Master Pharm Rugby Łódź – Grzegorz Białkowski.

Legendarny kierownik właśnie świętuje 70 urodziny. Przyłączamy się do życzeń

Jak zaczęła się przygoda Grzesia z rugby?

Grzegorz Białkowski: Mój syn Bartek pewnego pięknego dnia przyszedł do domu i powiedział, że chce grać w rugby. Trochę to mnie zaskoczyło. Myślałem, że będzie grał w piłkę nożną. Ja ją uprawiałem na poziomie III ligi w Energetyku. Z drugiej strony wiedziałem przecież, że ze względu na swoje potężne gabaryty mój syn futbolistą nie będzie, dlatego ucieszyłem się, że w ogóle zajmie się sportem. Musiałem go dowozić z Widzewa na ulicę Górniczą na treningi i mecze. Trener Marian Kolasa widział mniej raz, drugi, trzeci i któregoś dnia zaproponował, żebym mu pomagał przy drużynie. I tak się zaczęło. Gdy Bartek trafił do zespołu seniorów i ja tam się znalazłem za sprawą trenera Mirosław Żórawskiego.

W swojej karierze kierownika pracował z ośmioma szkoleniowcami, w tym z obecnym prezesem klubu Krzysztofem Serafinem.