Wskażmy piłkarza ŁKS, który jest największym wygranym jesiennej rundy rozgrywek. Kandydatów jest kilku. Może nim zostać lider drużyny i autor 9 bramek Pirulo. Mogą młodzi i bardzo zdolni: Aleksander Bobek i Mateusz Kowalczyk, Mieszko Lorenc, czy też człowiek, który potrafił wykorzystać drugą szansę Władysław Ochrończuk.
Dla mnie największym wygranym rundy jest człowiek, który zaistniał w drużynie najpóźniej czyli napastnik Stipe Jurić.
24-letni piłkarz pojawił się na boisku dopiero w 15 kolejce spotkań. Do tego momentu ŁKS musiał się mierzyć z pożyteczną grą, ale wyjątkową nieskutecznością Nelsona Balongo (może po okresie aklimatyzacji odnajdzie się w ŁKS wiosną?). W sumie wystąpił w czterech meczach, w jednym w podstawowej jedenastce. Spędził na boisku 110 minut, w tym czasie strzelił 4 bramki: po jednej z Arką (3:1) i Odrą (2:1, zwycięski gol) oraz dwie z GKS Katowice (5:1). Zapisał na swoim koncie jedną asystę. To w tej chwili nie joker w talii, ale napastnik numer 1 w ŁKS!
Przypomnijmy: Jurić został piłkarzem Łódzkiego Klubu Sportowego latem 2021 roku. W minionym sezonie zagrał w 21 meczach, strzelił dwie bramki, zaliczył asystę. Potem rozstał się z klubem z finansowych powodów i wydawało się, że na zawsze. Piłkarz jednak wrócił, dogadał się z właścicielem Tomaszem Salski i zaczął trenować. Gdy pokazał się w zespole rezerw Kazimierz Moskal włączył go do I-ligowej kadry. Szkoleniowiec nie po raz pierwszy i nie ostatni wykazał się wyjątkowym trenerskim nosem.
Warta przytoczenia jest też statystyka z oficjalnej strony ŁKS: Ełkaesiacy najczęściej trafiali do bramki po akcjach z gry (w ten sposób zdobyli 20 bramek), ale potrafili w tym sezonie zaskoczyć rywala także po szybkim przejęciu piłki (7 goli, dwa rzuty karne wywalczone w ten sposób).
Piłkarze ŁKS najczęściej trafiali do bramki rywali po strzałach prawą nogą (14 goli). Lewą nogą zdobyli 12 bramek oraz 6 po uderzeniach głową. 28 z 32 zdobytych dla goli padło po strzałach z obrębu pola karnego (zza szesnastki do siatki trafili dotąd Kamil Dankowski, Mieszko Lorenc, Pirulo i Piotr Janczukowicz).
Dodaj komentarz