Tego przed sezonem niewielu się spodziewało. W pierwszej kolejce wiosny pojedynek na szczycie stoczył beniaminek ekstraklasy. Trudno jednak nie uznań za hitowy mecz trzeciej z czwartą (przed wiosną) drużyną ligowej tabeli.
I to był hit także pod względem sportowym. Działo się tyle, że można by sytuacjami, emocjami obdarzyć trzy pierwsze mecze ligowej premiery. Przeambitny Widzew niesiony dopingiem kibiców trzy razy zdołał odwrócić losy spotkania i zdobył punkt w doliczonym czasie gry.
Widzew świetnie zaczął, bez kompleksów, z wiarą i nadzieją, niesiony dopingiem wypełnionego po brzegi stadionu. Niestety, piłka po strzale Terpiłowskiego wylądowała na poprzeczce, choć gdyby był gol i doszło do analizy to… kto wie czy Ernest nie był na pozycji spalonej. Miłe złego początki…
Inicjatywę przejęła Pogoń i wyszła na prowadzenie. Po odbiorze na połowie Widzewa (fatalny błąd słabiutkiego Nunesa), świetnej akcji Wędrychowskiego, strzale Grosickiego i rykoszecie piłka wylądowała w siatce. To ósmy gol Grosika w rozgrywkach.
Widzew miał szansę na wyrównanie już po czterech minutach. Po rzucie wolnym świetnie egzekwowanym przez Pawłowskiego wyjątkowym kunsztem popisał się bramkarz Stipica. Pomogła mu też poprzeczka.
Pogoń do przerwy zasłużenie prowadziła, bo druga linia gospodarzy nie istniała na boisku. Piłkarze tej formacji nie byli w stanie wygrać rywalizacji o przewagę, tak w środku pola, jak i na skrzydłach.
A potem? Potem nastąpiła zmiana ról. Druga połowa zaczęła się od znakomitej interwencji Stipicy, który wystąpił w roli ostatniego obrońcy drużyny. Potem po kontrze podanie Sancheza nie dotarło do Pawłowskiego. Skutecznie interweniował Triantafyllopoulos, Widzew był blisko, coraz bliżej wyrównania. Niestety, Terpiłowski trafił w słupek. Co się odwlecze, to nie uciecze. Po centrze Terpiłowskiego, perfekcyjnie główkował Pawłowski i doprowadził do wyrównania. To jego szóste ligowe trafienie.
Wydawało się, że gospodarze pójdą za ciosem, ale futbol to gra przypadku. Potknął się we własnym polu karnym Żyro, nie zdążył dobiec od Kowalczyka, a rezerwowy Pogoni doprowadził do wyrównania.
Widzew nie zamierzał dać za wygraną. Po składnej akcji Sancheza z Pawłowskim wykładankę do pustej bramki dostał Terpiłowski. Oczywiście tego nie zmarnował.
Walka trwała nadal, więcej atutów miała Pogoń. Ratował skórę Widzewowi Ravas, ale w kolejnej akcji po znakomitym podaniu Gorgona, Zahovic wykorzystał sytuację sam na sam. Widzew walczył i w ostatniej minucie doliczonego czasu gry po strzale Sancheza Zech odbił piłkę ręką, a Kreuzriegler pewnie wykorzystał jedenastkę.
Widzew – Pogoń Szczecin3:3 (0:1)
0:1 – Grosicki (20), 1:1 – Pawłowski (68, głową), 1:2 – Kowalczyk (75), 2:2 – Terpiłowski (79), 2:3 – Zakovic (86), 2:2 – Kreuzriegler (90+9, karny)
Widzew: Ravas – Stępiński, Szota, Żyro (82, Kreuzriegler) – Milos (46, Zieliński), Hanousek, Letniowski (80, Kun), Nunes (87, Ciganiks) – Terpiłowski (87, Zjawiński), Pawłowski – Sanchez
Dodaj komentarz