Rezerwowy Pafka

Tag: widzew pogoń (Page 1 of 2)

Widzew. Mieli skutecznie walczyć o fotel lidera, a tymczasem wyszedł najsłabszy mecz w sezonie zakończony pierwszą porażką

Co by było gdyby… Gdyby Widzew wygrał w Szczecinie zostałby liderem ekstraklasy pierwszy raz od ponad 12 lat. Nic takiego się nie stało, bo łodzianie po słabym meczu przegrali z Pogonią. T ich pierwsza porażka w sezonie (mają też na koncie dwa zwycięstwa i dwa remisy).

Statystyki zapowiadały ciężki mecz. Widzew w Szczecinie triumfował piętnaście lat temu, a w ostatnich czterech meczach (od 2023 roku) zdobył tylko punkt. I dorobku nie poprawił.

Z wysokiego C mogli zacząć mecz gospodarze. Po za krótkim wybiciu do bezpańskiej piłki na trzynastym metrze od bramki łodzian dopadł Łukasik, ale na szczęście spudłował. To tylko zdopingowało gospodarzy, którzy dominowali na boisku. Widzewiakom było trudno poradzić sobie z pressingiem rywali i przeprowadzić sensowną akcję. Skupili się na rozbijaniu akcji rywali i wybijaniu piłki.

Logika boiskowych faktów była nieubłagana. Stało się to, co musiało się stać. Bezbarwny i bezzębny Widzew stracił gola. Po centrze Koulourisa niepilnowany (jak to możliwe?!) Biczachczjan posłał piłkę głową do bramki.

Odpowiedzią Widzewa był niestety brak odpowiedzi. Łodzianie przez całą pierwszą połowę byli w stanie przeprowadzić jedną (tak! tak!) groźniejszą akcję w doliczonym czasie gry- Po centrze Cybulskiego słabo główkował Rondić. I to by było na tyle. A nie. Łodzianie wyróżniali się też kompletnym chaosem w grze defensywnej. To 45 minut do jak najszybszego zapomnienia! Widzewiacy to jednak szczęściarze, bowiem 0:1 to najniższy wymiar kary.

Szczęście sprzyjało gościom na początku drugiej połowy. Po centrze Grosickiego Biczachczjan trafił w słupek! To nie zraziło gospodarzy, którzy atakowali dalej.

Trener Myśliwiec szukał zmiany obrazu gry w zmianach. Na początek tylko w dwóch. Tymczasem większość jego graczy nadawała się do wymiany.

Skoro gra się słabo, to ponosi się konsekwencje. Widzew został ugodzony drugim golem. Po centrze Grosickiego Łukasiak wbiegł w pole karne i niepilnowany, uderzeniem bez przyjęcia, wpisał się na listę strzelców. To była kolejna dobra akcja Pogoni lewą stroną boiska. Co wyprawiali Hanousek, Żyro i Ibiza?! No, to trzeba by było ich o to zapytać.

Ta akcja przesądziła ostatecznie o wyniku meczu – wyjątkowo nieudanym dla Widzewa (dwie składne akcje w całym meczu – w doliczonym czasie pierwszej i drugiej połowy). To pierwszy ligowy kryzys łodzian!

Mecz oglądało 19846 widzów. 23 sierpnia o godz. 18 Widzew podejmie Radomiaka.

Pogoń Szczecin – Widzew2:0 (1:0)

1:0 – Biczachczjan (21, głową), 2:0 – Łukasiak (72)

Widzew: Gikiewicz – Kastrati (57, Krajewski), Żyro, Ibiza, Silva – Hanousek (78, Shehu), Alvarez – Sypek (57, Gong), Łukowski (65, Kerk), Cybulski – Rondić (65, Sobol)

Ja po prostu nie chcę, żeby Widzew był na ustach całej Polski z takiego właśnie powodu!

Fot. Martyna Kowalska, widzew.com

Budowanie reputacji poprzez dobre ligowe wyniki i niezłą grę zdały się psu na budę. Dziś z Widzewa niestety śmieje się cała Polska. Saida Hamulicia czeka operacja ręki. Przerwa w zajęciach potrwa kilka tygodni. Bośniak złamał ją, gdy niezadowolony, iż nie ma w w składzie, walnął z całej siły w drzwi.

Widzew zamiast od razu napisać prawdę, powiedzmy z autoironicznym komentarzem, starał się, mówiąc łagodnie, przemilczeć całe zdarzenie albo obejść je bokiem. Jak można było na 100 procent przypuszczać to się nie udało i dziś łódzki klub ponosi tego skutki. Jest mi przykro, a pewnie nie tylko mnie, że o Widzewie dziś mówi się tak, a nie inaczej.

Uważam, że ten kto sprowadził Hamulicia do Łodzi teraz musi za karę zamienić się w niańkę i mądrego wychowawcę, który frustrata nauczy rozumu. Inaczej będziemy mieli do czynienia z najgłupszym polskim futbolowym transferem ostatniego półwiecza. Na dodatek Widzew będzie musiał sobie radzić z faktem, że piłkarz zarabiał kasę w… Rosji w trakcie trwania haniebniej dla Rosji wojny.

Widzew, grając w dziesiątkę, obronił bezbramkowy remis ze Śląsk, ale… Jak zwykle szczery do bólu Rafał Gikewicz wypalił prosto z mostu: Szczerze, w d… mam ten punkt. Chciałem być liderem, a nim nie jestem i średnio się z tym czuję.

Tak jest, nawet w dziesięciu można wygrać, choć przede wszystkim trzeba być skutecznym w ataku pozycyjnym. Cóż, skończyło się na 0:0, a teraz 17 sierpnia o godz. 20.15 Widzew zagra z Pogonią w Szczecinie. Trudne spotkania z być może przemeblowaną mocno defensywą. Nie wystąpi wykartkowany Samuel Kozlovsky, słabiutko spisuje się Lirim Kastrati, Dobre chociaż to, że w bramce ma zagrać Rafał Gikiewicz. Są zatem problemy, ale kto w piłkarskiej ekstraklasie ich nie ma!

Trzecia porażka z rzędu. Zimowe, ligowe zmory będą męczyć Widzew

Dramat. Widzew doznał dziewiątej ligowej porażki, czwartej na własnym boisku, trzeciej z rzędu. Łodzianie zakończyli tę część ligowym zmagań z minimalną przewagą nad strefą spadkową. Jest się czego bać, bo przy takiej grze wiosną, spadek zajrzy i to mocno Widzewowi w oczy!

Co to się wyprawia w ekstraklasie! Najpierw rewelacyjna Puszcza zremisowała 3:3 z Jagiellonią, choć do przerwy przegrywała 0:3 (miała jeszcze poprzeczkę w ostatniej sekundzie pojedynku!), a potem trener Widzewa – Myśliwiec w meczu z kreatywną Pogonią posłał do boju… 16-letniego debiutanta Kwiatkowskiego w miejsce pauzującego za nadmiar żółtych kartek – Żyry.

Paweł Kwiatkowski

Nie minął kwadrans i wypadł na skutek kontuzji (uraz mięśnia) drugi stoper – Ibiza. Jego miejsce zajął na środku obrony da Silva, który wcześniej ujrzał czwartą żółtą kartkę i w pierwszym meczu wiosny 2024 roku z Jagiellonią nie zagra. Drugim ważnym wydarzeniem pierwszych minut było mistrzowskie zatrzymanie przez Kwiatkowskiego ataku Grosickiego. A trzecim… Mogło być 1:0 dla Widzewa, ale Kwiatkowski posłał piłkę głową wprost w ręce bramkarza. Potem celnie strzelał Pawłowski.

Widzew walczył bez strachu w oczach i kompleksów. I to przyniosło efekt. Po znakomitym podaniu Ciganiksa Alvarez posłał piłkę w róg bramki szczecinian. To jego trzeci gol w ekstraklasie. Niestety juniorskie błędy w kryciu Silvy sprawiły, że Grosicki wyrównał stan spotkania. Goście mogli do przerwy prowadzić, ale świetną interwencją popisał się Ravas.

Niestety, co się odwlecze, to nie uciecze. Pierwsza składna akcja drugiej połowy i rykoszet (piłka odbiła się od nogi Hanosuka) dały prowadzenie gościom. Widzew chciał coś zrobić, ale nie mógł czy raczej nie potrafił. Na dodatek kontuzji doznał drugi stoper – Kwiatkowski i znów trzeba było na nowo meblować defensywę.

Widzew walczył, ale po inteligentnym podaniu Pawłowskiego strzale Sancheza piłka nie trafiła do siatki. Dobrze interweniował Cojocaru. W 88 minucie łodzianie przeprowadzili tak naprawdę pierwszą groźną akcję w drugiej połowie. Za mało, żeby wywalczyć przynajmniej remis.

Widzew Pogoń1:2 (1:1)

1:0 – Alvarez (43), 1:1 – Grosicki (45+2). 1:2 – Koulouris (52)

Widzew: Ravas – Zieliński, Kwiatkowski (84, Dawid), Ibiza (17, Ciganiks), Silva – Pawłowski, Hanousek, Alvarez – Nunes (60, Kun), Klimek (60, Terpiłowski)- Rondić (60, Sanchez)

Widzew znalazł się w sportowym ślepym zaułku. Jak z niego wybrnąć?

Niestety, po chwilowym przebłysku, Widzew znów wrócił do normalności (?!) czyli ligowej przeciętności. Potwierdza się to, co już pisałem. Widzew ma wielu za słabych zawodników na ekstraklasę. Ostatnie transfery to w wielu wypadkach wynik klubowej słabości i braku dobrego rozeznania na rynku. Cały dyrektoriat sportowy Widzewa powinien posypać głowę popiołem.

Za chwile minie kolejne pół futbolowego roku i trzeba… zaczynać wszystko od nowa czyli budowania drużyny, która będzie walczyła o coś więcej niż kolejne ligowe przetrwanie. Jak robić krok do przodu pokazała wszem i wobec Puszcza Niepołomice, która jest rewelacją rozgrywek (trzy zwycięstwa w trzech ostatnich meczach ekstraklasy!). Dlaczego tego nie potrafi zrobić Widzew? Może ktoś będzie miał odwagę w klubie i odpowie na to pytanie. Może dyrektor sportowy Tomasz Wichniarek, który przy okazji uczciwie i bez ściemy rozliczy się z przeprowadzonych transferów.

Zmarnowany czas, zmarnowane siły i środki, kręcenie się w koło czyli jak na to nie patrzeć Widzew jest w sportowym ślepym zaułku czego naocznym dowodem było ostatnie fatalne w wykonaniu łodzian spotkanie z Puszczą Niepołomice w Krakowie.

Karygodne było zlekceważenie przez łodzian tak wydawało się oczywistej sprawy jak wrzut z autu. Puszcza do meczu z łodzianami zdobyła po takich zagraniach cztery bramki, teraz niestety piątą, mającą wpływ na porażkę Widzewa.

Tak dalej być po prostu nie może, bo jeśli Widzew przegra (oby nie!!!) ostatnie spotkanie tego roku z Pogonią Szczecin – 16 grudnia o godz. 17.30 w Łodzi, na dodatek bez swojego podstawowego obrońcy, wykartkowanego Mateusza Żyry to może mieć przed ligową wiosną przyszłego roku minimalną przewagę nad strefą spadkową. Prawda bowiem jest taka, że żadna nadzieja pokładana w Pucharze Polski nie jest tyle warta, co utrzymanie się w ekstraklasie!

Widzew trzy razy trafił do bramki rywali, Pogoń tylko dwa, a jednak wygrała mecz. Jak to możliwe?

Szczecin to futbolowa twierdza. Pogoń wygrała szósty kolejny mecz na własnym boisku. W ostatnim pokonała Widzew, choć to łodzianie…strzelili więcej bramek.

Pogoń przystąpiła do tego meczu bez mogącego wiele pokazać pomocnika Kowalczyka, który wybrał grę za Oceanem. Widzew rozpoczął mecz z absolutnym debiutantem 17- letnim Przybułkiem, który zajął miejsce Kuna. Młodzieżowiec musiał się pojawić w składzie, bo w pierwszym meczu go nie było, a Widzew nie ma zamiaru płacić milionowej kary za niewypełnienie limitu gry młodego piłkarza w ligowych meczach.

Widzewiacy wyszli na rozgrzewkę w koszulkach z napisem:„600 lat Łodzi”. I zaczęli znakomicie. Wynik otworzył Pawłowski. Po zagraniu Sancheza wzdłuż bramki, posłał piłkę do pustej bramki. Akcję zainicjowali Ałvarez z Przybułkiem.

Podniosła, a zarazem znamienna chwila w 11 minucie. Cały stadion wstał, kibice skandują nazwisko Dymkowskiego (grał w Pogoni i Widzewie – 25 ligowych meczów, 6 bramek), dla którego organizowana jest zbiórka na leczenie.   

Pogoń atakowała. Miała wyborną okazję, ale interwencje najpierw Ravasa, a potem Stępińskiego uratowały łodzian. Z każdą minutą rosła dominacja gospodarzy. W 40 min znów na wysokości zadania stanął Ravas, który wygrał pojedynek sam na sam z Koulourisem. Minutę później napastnik Pogoni strzelając… piętą posłał piłkę obok słupka. W doliczonym czasie znów duet Ravas – Stępiński ratuje łodzian. Po pierwszej połowie na największy szacunek zasłużyli sobie bramkarz i kapitan łodzian.

Pierwsza akcja drugiej połowy przyniosła wyrównanie. Dośrodkowanie Bichakhchyana wykończył celnym strzałem głową Zahovic. Piłka po odbiciu się od poprzeczki wylądowała w łódzkiej bramce. Oszołomiony Widzew nie mógł wrócić do skutecznej gry, gdzie liczy się nie tylko dobra obrona, ale też płynny kontratak. To musiało się źle skończyć. Łodzianie stracili drugiego gola. Przy asyście Zahovicia (ograł Hanouska) piłkę do siatki wepchnął Koulouris. Szybko mogło być 3:1, ale Grosicki strzelając z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę.

Widzew jednak się nie poddał. Spróbował odrobić straty. Trafił do bramki Terpiłowski. Po analizie VAR gol nie został uznany, bo wcześniej na pozycji spalonej był Pawłowski. Chwilę później piłkę do bramki wpakował Sanchez, ale sędzia Musiał wcześniej odgwizdał faul widzewiaka. Więcej okazji nie było i Widzew przegrał po raz pierwszy w tym sezonie. Nie pomogła obecność Ravasa w polu karnym rywali w doliczonym czasie gry.

Mecz oglądało 20 024 widzów.

Pogoń – Widzew 2:1 (0:1)

0:1 – Pawłowski (4), 1:1 – Zahovic (46, głową), 2:1 –Koulouris(66)

Widzew: Ravas – Stępiński (81, Milos), Szota, Silva, Nunes (86, Rondić) Hanousek Terpiłowski (81, Ciganiks), Przybułek (62, Kun), Alvarez (62, Shehu), Pawłowski Sanchez

Mecz z Pogonią w Szczecinie pokaże, o jakie cele w tym sezonie będą grali piłkarze Widzewa

Widzew przełamał klątwę. Wygrał po sześciu porażkach ligowy mecz na własnym stadionie. To cenne, ale czy jest to drużyna, która w tym sezonie zrobi krok do przodu? Premiera tego nie pokazuje.

Beniaminek – Puszcza – grał ambitnie, szukając szczęścia głównie w kontrze. Wydawało się, że plan rywali jest łatwy do przeczytania, bo gros piłek piłkarze z Niepołomic kierowali do wysokiego, umiejącego się zastawić napastnika – Roka Kidricia. Niestety, tak pomocnicy, jak czwórka obrońców łodzian miała wielki kłopot z taktyką rywali, jak i ze wspomnianym piłkarzem, który w końcu wbił bramkę. Ba, Puszcza w pierwszej połowie potrafiła narzucić swoje warunki gry i przez wiele minut rządzić na boisku w Łodzi.

Piłkarze gospodarzy czuli się zagubieni, czego dowodem gra Frana Alvareza, który na początku kompletnie nie mógł odnaleźć się na boisku. Po przepięknym, kapitalnym golu nastąpił sportowy przełom. Fran kilka razy błysnął, przeprowadził efektowne indywidualne akcji. Jest nadzieja, że może stać się wartością dodaną zespołu.

Nowa defensywa, w nowym ustawieniu z nowym graczem – Luisem Silvą, niestety nie stanowiła monolitu nie do przejścia, czego dowodem strata aż dwóch bramek na własnym boisku.

Szukał swojego miejsca na boisku Bartłomiej Pawłowski, który ewidentnie mniej daje drużynie, gdy pełni jedynie rolę skrzydłowego. Znacznie więcej pożytku z jego gry było, gdy atakował ze środka pola. Na dodatek dał się łatwo ograć przez rywala, po czym Widzew stracił pierwszego gola.

Widzew grał tak, jak… Ernest Terpiłowski czyli nierówno. Pomocnik – raz fatalnie podał, ale w kolejnej akcji zaliczył bramkową asystę i tak przez cały czas swojego pobytu na boisku.

To pierwsze koty za ligowe płoty, Zobaczymy, co będzie dalej. W drugiej kolejce widzewiacy staną przed wyjątkowo trudnym wyzwaniem – 30 lipca o godz. 20 zmierzą się w Szczecinie z kandydatem do medalu, prowadzoną przez kapitana Kamila Grosickiego – Pogonią. Ten mecz pokaże dobitnie, o jakie cele w tym sezonie będą walczyć łodzianie. Na dodatek trener Janusz Niedźwiedź będzie musiał znaleźć miejsce dla młodzieżowca (w pierwszym meczu żaden nie wystąpił), żeby na koniec sezonu łódzki klub nie płacił milionowej kary.

Zdjęcia Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Jaka szkoda, że trener reprezentacji Fernando Santos nie oglądał tego spotkania i natchnionej gry pomocnika Widzewa!

Fot. marcin bryja widzew.com

Wielka szkoda, że trener reprezentacji Polski Fernando Santos i jego współpracownicy nie pojawili się na polskich stadionach podczas 18. kolejki PKO Ekstraklasy. Na pewno trafiłby do ich notesu najlepszy piłkarz najlepszego meczu premierowej kolejki ligowej wiosny. Widzew po porywającym, dramatycznym pojedynku zremisował z Pogonią 3:3, a najlepszym piłkarzem na boisku był łódzki pomocnik Bartłomiej Pawłowski.

Trudno w to uwierzyć, że w przeżywającym ostatnio ogromne kłopoty organizacyjne i sportowe Śląsku Wrocław (porażka w derbach z Zagłębiem 0:3) Pawłowski nie mieścił się w składzie, grał ogony, a w końcu spisano go na straty. Głupota wrocławian, szczęście łodzian, że pozyskali tak dobrego zawodnika.

W Łodzi piłkarz po prostu błyszczy, czego dowodem choćby ostatni pojedynek. Pomocnik najpierw huknął w poprzeczkę, potem strzelił pięknego gola, wykazując się wyjątkową precyzją, zaliczył asystę przy bramce Ernesta Terpiłowskiego. Wyłożył tak dokładnie piłkę, że młodzian musiał tylko przyłożyć nogę. Odegrał znaczącą rolę w ostatniej akcji meczu. To on podawał do Jordi Sancheza, który doprowadził do wykorzystanego rzutu karnego, dającego łodzianom cenny punkt. Te statystyki to nie wszystko. W drugiej połowie było go pełno, walczył za dwóch, natchnął do wyjątkowej walki partnerów z drużyny.

Ligowe statystyki. Bartłomiej Pawłowski jest na czele strzelców zza pola karnego. Zdobył trzy takie gole, podobnie jak Damian Dąbrowski i Rafał Wolski. Pomocnik ma też dwie asysty, oddał 40 strzałów na bramkę.

Wierzymy, że Bartek poprowadzi Widzew do zwycięstwa w drugim meczu ligowej wiosny. 3 lutego o godz. 20.30 Widzew podejmie w Łodzi Jagiellonię Białystok.

Trener Widzewa Janusz Niedźwiedź: Musimy docenić to, że zespół pokazał charakter

Po dramatycznym i niezwykle emocjonującym ligowym meczu Widzew zremisował z Pogonią Szczecin 3:3. Opinie po spotkaniu za widzew.com

Janusz Niedźwiedź: Z jednej strony, jest umiarkowana radość, bo zremisowaliśmy ten mecz po bramce zdobytej w ostatniej minucie. Z drugiej, to my byliśmy bliżsi strzelenia większej liczby goli. Mieliśmy poprzeczki, słupek, dobrą sytuację Serafina Szoty. Patrząc z perspektywy liczby okazji, to my mieliśmy ich więcej. Musimy jednak docenić to, że zespół pokazał charakter. Trzy razy przegrywaliśmy, trzy razy odrobiliśmy straty. To duży pozytyw.

Jens Gustafsson: To był nasz przyzwoity występ w pierwszych czterdziestu pięciu minutach. Po przerwie straciliśmy kontrolę nad piłką, przez dwadzieścia minut cierpieliśmy. Jesteśmy bardzo niezadowoleni z tego, że rywal strzelił nam aż trzy gole, bo pracowaliśmy nad tym, by tak się nie działo. To rozczarowujące, gdy traci się dwa punkty w ostatnim momencie spotkania. Mogliśmy wyciągnąć z niego coś więcej. Jesteśmy zawiedzeni wynikiem oraz tym, że zdobyliśmy tylko jeden punkt. Od następnego spotkania musimy być lepsi.

 Marek Hanousek: Uratowaliśmy punkt w ostatniej minucie i z tego możemy się cieszyć. W pierwszej połowie zabrakło nam spokoju, dokładności, szukaliśmy rozwiązań, natomiast w drugiej części już wiedzieliśmy, jak grać przeciwko Pogoni. Mieliśmy więcej kontroli, a dwie bramki straciliśmy w łatwy sposób. Pogoń to silny przeciwnik, ale grając w Sercu Łodzi my czujemy wielkie wsparcie i myślę, że każdemu zespołowi gra się tutaj trudno.

 Ernest Terpiłowski: Skończyłem mecz z bramką i asystą, więc to mnie cieszy. W przerwie w szatni przeanalizowaliśmy wszystko, wskazaliśmy wolne przestrzenie i druga połowa wyglądała lepiej. Każdy punkt trzeba szanować i przede wszystkim nie można oddawać ich łatwo na własnym stadionie.

Mecz z Pogonią był pasjonujący, pełen emocji i bramek. W doliczonym czasie gry Widzew uratował remis

Tego przed sezonem niewielu się spodziewało. W pierwszej kolejce wiosny pojedynek na szczycie stoczył beniaminek ekstraklasy. Trudno jednak nie uznań za hitowy mecz trzeciej z czwartą (przed wiosną) drużyną ligowej tabeli.

I to był hit także pod względem sportowym. Działo się tyle, że można by sytuacjami, emocjami obdarzyć trzy pierwsze mecze ligowej premiery. Przeambitny Widzew niesiony dopingiem kibiców trzy razy zdołał odwrócić losy spotkania i zdobył punkt w doliczonym czasie gry.

Widzew świetnie zaczął, bez kompleksów, z wiarą i nadzieją, niesiony dopingiem wypełnionego po brzegi stadionu. Niestety, piłka po strzale Terpiłowskiego wylądowała na poprzeczce, choć gdyby był gol i doszło do analizy to… kto wie czy Ernest nie był na pozycji spalonej. Miłe złego początki…

Inicjatywę przejęła Pogoń i wyszła na prowadzenie. Po odbiorze na połowie Widzewa (fatalny błąd słabiutkiego Nunesa), świetnej akcji Wędrychowskiego, strzale Grosickiego i rykoszecie piłka wylądowała w siatce. To ósmy gol Grosika w rozgrywkach.

Widzew miał szansę na wyrównanie już po czterech minutach. Po rzucie wolnym świetnie egzekwowanym przez Pawłowskiego wyjątkowym kunsztem popisał się bramkarz Stipica. Pomogła mu też poprzeczka.

Pogoń do przerwy zasłużenie prowadziła, bo druga linia gospodarzy nie istniała na boisku. Piłkarze tej formacji nie byli w stanie wygrać rywalizacji o przewagę, tak w środku pola, jak i na skrzydłach.

A potem? Potem nastąpiła zmiana ról. Druga połowa zaczęła się od znakomitej interwencji Stipicy, który wystąpił w roli ostatniego obrońcy drużyny. Potem po kontrze podanie Sancheza nie dotarło do Pawłowskiego. Skutecznie interweniował Triantafyllopoulos, Widzew był blisko, coraz bliżej wyrównania. Niestety, Terpiłowski trafił w słupek. Co się odwlecze, to nie uciecze. Po centrze Terpiłowskiego, perfekcyjnie główkował Pawłowski i doprowadził do wyrównania. To jego szóste ligowe trafienie.

Wydawało się, że gospodarze pójdą za ciosem, ale futbol to gra przypadku. Potknął się we własnym polu karnym Żyro, nie zdążył dobiec od Kowalczyka, a rezerwowy Pogoni doprowadził do wyrównania.

Widzew nie zamierzał dać za wygraną. Po składnej akcji Sancheza z Pawłowskim wykładankę do pustej bramki dostał Terpiłowski. Oczywiście tego nie zmarnował.

Walka trwała nadal, więcej atutów miała Pogoń. Ratował skórę Widzewowi Ravas, ale w kolejnej akcji po znakomitym podaniu Gorgona, Zahovic wykorzystał sytuację sam na sam. Widzew walczył i w ostatniej minucie doliczonego czasu gry po strzale Sancheza Zech odbił piłkę ręką, a Kreuzriegler pewnie wykorzystał jedenastkę.

Widzew – Pogoń Szczecin3:3 (0:1)

0:1 – Grosicki (20), 1:1 – Pawłowski (68, głową), 1:2 – Kowalczyk (75), 2:2 – Terpiłowski (79), 2:3 – Zakovic (86), 2:2 – Kreuzriegler (90+9, karny)

Widzew: Ravas – Stępiński, Szota, Żyro (82, Kreuzriegler) – Milos (46, Zieliński), Hanousek, Letniowski (80, Kun), Nunes (87, Ciganiks) – Terpiłowski (87, Zjawiński), Pawłowski – Sanchez

Dziś ligowa premiera łodzian. Pod względem wysokości budżetu Pogoń jest trzecia, Widzew dziewiąty ale… pieniądze nie grają!

Dziś hit premierowej wiosennej kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Trzeci w tabeli Widzew zagra z czwartą Pogonią (godz. 17.30, transmisja TVP Sport). Przypomnijmy: łodzianie zdobyli 29 punktów, wygrali 9 spotkań, 4 u siebie, 5 na wyjeździe, zremisowali dwa mecze, jeden na wyjeździe, przegrali 6 pojedynków, po trzy u siebie i na obcych boiskach, bramki 22-17 12-9 – u siebie, 10-8 na wyjeździe). Pogoń też zdobyła 29 punktów. Wyjazdowy jesienny bilans portowców: 4 zwycięstwa, dwa remisy, trzy porażki, bramki 15-14.

Powiedzmy szczerze, nie chcemy jak jesienią, pochwał za odwagę i ładną grę. Co z tego, że łodzianie prowadzili po wzorowo przeprowadzonej kontrze i bramce Pawłowskiego, skoro potem stracili dwa gole i przegrali z Pogonią 1:2. Chcemy zwycięstwa!

W klasyfikacji bramkarzy Przeglądu Sportowego prowadzi golkiper Widzewa – Henrich Ravas. Tak trzymać do końca zmagań! Widzew jest liderem klasyfikacji… fauli. Popełnił ich najmniej, średnia na mecz 11,1. Nic dziwnego, że jest też liderem klasyfikacji fair – play- tylko 25 żółtych kartek. Łodzianie oddawali przeciętnie w meczu 13,1 strzałów (4,6 celnych). Oby w sobotę poprawili ten bilans.

Zdaniem PS budżet łodzian na ten sezon to 32 miliony złotych (9 miejsce w budżetowej tabeli), a Postacią Drużyny jest Bartłomiej Pawłowski. Drugi mecz rundy wiosennej prawdopodobnie będzie dla Bartka Pawłowskiego jubileuszowym, dwusetnym meczem w ekstraklasie! Pogoń: 65 mln (trzecia pozycja), (postać: Kamil Grosicki). Dla porównania- budżet finansowych liderów: Lecha- 117 mln (Mikael Ishak), Legii – 110 mln (Josue Pesqueira), Rakowa – 60 mln zł (Ivan Lopez). Najmniejszy budżet mają: Stal Mielec – 15 mln i Warta Poznań – 10 mln zł.

Opinie trenera Janusza Niedźwiedzia: mistrzem będzie Raków Częstochowa, celem wynikowym jest zdobycie przez Widzew 40 punktów. Po osiągnięciu celu podstawowego będziemy walczyć o to, żeby skończyć sezon jak najwyżej w tabeli – mówi Przeglądowi Sportowemu. Atutami łódzkiej drużyny są: jej zespołowość, organizacja gry oraz kibice.

Wierzymy, że tak będzie też dziś!

« Older posts

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑