Bilans trzech meczów ligowej jesieni i wiosny jest taki sam: trzy pierwsze mecze Widzewa i trzy zdobyte punkty. Wtedy były dwie porażki i zwycięstwo, teraz są trzy (w tym dwa rozczarowujące) remisy.

Różnica jest taka, że teraz już wiemy, że Widzew to solidna ekstraklasowa drużyna, która jednak ma swoje mankamenty, nad którymi trzeba usilnie pracować.

Największy mankament wiosny jest oczywisty. To brak skuteczności! Statystyki z Flashscore są jednoznaczne. W trzech meczach rundy łódzka drużyna oddała 42 strzały i zdobyła cztery bramki. Sytuacji bramkowych miała aż 54, rzutów rożnych 23. To dowodzi. że Widzew gra ofensywnie, ale cała ofensywna para idzie w gwizdek chce wygrywać, a nie wygrywa i to jest frustrujące wszystkich – drużynę, trenera, kibiców!

Trener Janusz Niedźwiedź: Mecz z Lechią nie był tak intensywny i wizualnie dobry, jak poprzednie, ale doceniamy czyste konto. Tworzymy swoje szanse, jesteśmy powtarzalni i wierzę, że w kolejnym meczu będziemy okazje wykorzystywać.

Marek Hanousek: W dwóch ostatnich spotkaniach oddaliśmy czterdzieści dwa strzały, a zdobyliśmy jednego gola. Trudno więc wygrywać mecze.

Serafin Szota:  Na pewno boli brak skuteczności i to musimy poprawić. Zrobiliśmy krok do przodu w postaci zagrania na zero z tyłu, wystrzegaliśmy się błędów w defensywie i utrzymaliśmy koncentrację. Ale zabrakło nam jakości z przodu.

To stało się już tradycją. W piątek godz. 20.30 Widzew zagra na stadionie przy al. Piłsudskiego ze Śląskiem Wrocław. Jesienią było… 0:0. W 39. minucie Bartłomiej Pawłowski nie wykorzystał rzutu karnego. Oby, teraz było inaczej i łodzianie cieszyli się z pierwszego wiosennego zwycięstwa. Wrocławianie mają na koncie 7 meczów nierozstrzygniętych, łodzianie 5.