Fot.lkslodz.pl

Premiera wiosny na stadionie Władysława Króla zaczęła się od… niespodzianki. Na ławce rezerwowych usiadł mający ostatnio kłopoty zdrowotne lider zespołu Pirulo. W składzie zabrakło Spremo, który musi odcierpieć za czerwoną kartkę, którą ujrzał jesienią w lidze bośniackiej. W meczowej kadrze zabrakło też kadrowicza Łabędzkiego. W wyjściowym składzie tyszan pojawił się były gracz łodzian – Dominguez. Przed meczem Pirulo odebrał z rąk prezesa Salskiego nagrodę dla najlepszego pierwszoligowca.

Mecz zaczął się od bomby Szeligi z dystansu. Niestety, piłka poszybowała nad poprzeczkę. ŁKS miał inicjatywę, atakował. Strzał po ziemi Trąbki obronił bramkarz,a za chwilę po uderzeniu Dankowskiego wybił piłkę z linii bramkowej Nedić. Po podaniu Koprowskiego strzał po ziemi Trąbki obronił na raty Jałocha. Po znakomitej składnej akcji zespołu Szeliga z siedmiu metrów nie trafił w światło bramki. Po blisko 40 minutach groźną akcję po rzucie rożnym wypracowali wreszcie goście. Po serii rykoszetów na posterunku był Bobek. To nie zastopowało łodzian. Nacho uderzył z pięciu metrów zbyt lekko, żeby pokonać Jałochę.

Czy to jakaś łódzka futbolowa zmora czyli brak skuteczności. Łodzianie mieli w pierwszej połowie 72 procent posiadania piłki. I co z tego wyniknęło dobrego? Nic!

Druga połowa rozpoczęła się od główki Szeligi niestety niecelnej po centrze Trąbki. Obraz gry nieco się zmienił, bo rywale zdobyli się na sportową odwagę i próbowali atakować większą liczbą zawodników. W 59 min Mikita posłał piłkę minimalnie obok słupka. W odpowiedzi dobrze grający Mokrzycki posłał piłkę z woleja tuż nad poprzeczkę. W odpowiedzi po złej interwencji Monsalve i stemplu na nodze rywala arbiter po analizie VAR podyktował rzut karny dla gości wykorzystany przez Wołkowicza!

Przy pierwszej składnej kontrze rywal nieprzepisowo zatrzymał w polu karnym Pirulo. Sędzia Kawałko podyktował jedenastkę. Po analizie VAR arbiter podtrzymał swoją decyzję. Pirulo technicznym uderzeniem zmylił rywala i zdobył swoją 10 bramkę w rozgrywkach. Strzał Szeligi poszybował tuż obok słupka.

Goście cofnęli się do głębokiej defensywy, broniąc remisowego wyniku, a sędzia doliczył jedenaście minut do regulaminowego czasu gry. Przewaga łodzian była miażdżąca, ale to Bobek był bohaterem bo fantastycznie obronił piłkę po uderzeniu Rumina.

Mecz oglądało 8655 widzów

ŁKS – GKS Tychy 1:1 (0:0)

0:1 – Wołkowicz (73, karny). 1:1 – Pirulo (80, karny)

ŁKS; Bobek – Dankowski, Monsalve, Marciniak, Koprowski, Szeliga (90, Janczukowicz), Biel (62, Pirulo), Mokrzycki, Kowalczyk, Trąbka, Jurić (62, Balongo)