Prawda jest taka, że w XXI wieku warszawianie w klasyku ekstraklasy są… hegemonem i na razie nic tego nie zmieni. To był 20 mecz Legii z Widzewem z rzędu bez porażki, ale to łodzianie zasłużyli na słowa uznania. Dwa razy potrafili odrobić straty i skończyć pojedynek honorowym remisem. I to oni mieli niewykorzystaną, ostatnią znakomitą akcję spotkania.

W wyjściowej jedenastce warszawian po raz pierwszy w ekstraklasie zagrał bramkarz Hładun, zastąpił kontuzjowanego Tobiasza. Zabrakło wykartkowanego Slisza, którego zastąpił Kapustka. Na ławce rezerwowych usiadł Pekhart. Defensywę łodzian tworzyli: Stępiński, Szota i Żyro. Wypadli z kadry kontuzjowani: Nunes i Zieliński. Trener Niedźwiedź wysłał do boju sprawdzoną w meczu ze Śląskiem jedenastkę. Przed spotkaniem – Maciej Szczęsny: Siła Widzewa jest w jego zespołowości. Trener Janusz Niedźwiedź, że przypisanie liderowi Legii – Jouse plastra nie jest potrzebne.

Widzew ku zaskoczeniu wszystkich zaatakował. Dwie akcje Pawłowskiego. jedna mogła przynieść gola, ale pomocnik łodzian trafił w boczną siatkę.

Legia potrafiła groźnie odpowiedzieć. Po inteligentnym zagraniu Josue, Mladenović trafił z ostrego kąta w Ravasa.

Odwaga łodzian zdała się na nic. Kapustka kapitalnie dośrodkował. Ciganikcs w kryciu zgłupiał niczym nieopierzony junior, a Wszołek głową pewnie umieścił piłkę w siatce.

Widzew stracił całą wiarę w sukces. Bronił się przed stratą drugiej bramki, a Mladenović i Wszołek ogrywali rywali niemiłosiernie. Cud, że nie padł kolejny gol? Nie, Legii brakowało decydującego ostatniego podania, jak to miało miejsce przy golu. Nieskutecznością popisywał się też niepilnowany w polu karnym Widzewa Nawrocki, który posyłał piłkę głową nad poprzeczkę.

Widzew obudził się pod koniec pierwszej połowy, czego dowodem był mocny strzał Pawłowskiego, sparowany przez Hładuna.

Na początku drugiej połowy po zmyślnym zagraniu Josue Kapustka ograł pół drużyny Widzewa. W ostatniej chwili jego strzał w polu kary zablokował Żyro. W kolejnej akcji Ravas był bez szans. Piłka po strzale Josue była poza jego zasięgiem, ale poszybowała nad poprzeczkę.

Widzew jednak się starał. Zdobywał przewagę na przedpolu Legii i został za to nagrodzony. Po centrze Milosa w drugim meczu z rzędu bramkę zdobył głową joker w talii Niedźwiedzia – Hansen.

Niestety, znów Wszołek ograł jak dziecko Ciganiksa, a Hanousek ładnym uderzeniem (o ironio!) posłał piłkę do własnej bramki. Widzew nie dawał za wygraną. Po rzucie wolnym Pawłowskiego, wyrastającego ponad poziom meczu i rykoszecie (piłka trafiła w głowę Wszołka i zmyliła Hładuna) Widzew doprowadził do wyrównania. Trzeba powiedzieć, że taką postawą, jak w klasyku, Pawłowski zasłużył sobie na powołanie do reprezentacji Polski. W błyskawicznej sondzie Canal Plus Pawłowski był zdecydowanie lepszym liderem drużyny niż Josue!

Janusz Niedźwiedź: Pawłowski jest piłkarzem, który robi różnicę na boisku.

Niepokoił łodzian Nawrocki, nożycami popisał się Sokołowski, ale to Widzew miał meczową piłkę. Hansen po świetnej kontrze w ostatniej akcji spotkania zamiast strzelać powinien podawać, a Widzew mógł wygrać spotkanie. Niestety zablokował go Jędrzejczyk i mecz skończył się remisem.

Legia – Widzew 2:2 (1:0)

1:0 – Wszołek (18, głową). 1:1 – Hansen (70, głową), 2:1 – Hanousek (76, samobójcza), 2:2 – Pawłowski (83, wolny)

Widzew: Ravas – Stępiński, Szota, Żyro – Milos, Hanousek, Letniowski (59, Kun), Ciganiks (79, Shehu) – Terpiłowski (59, Hansen), Pawłowski (90, Zjawiński) – Sanchez