Co tu kryć, ligowa wiosna Widzewa nie jest udana. Wystarczy spojrzeć na ostatni miesiąc. W meczach z Wartą Poznań, Wisłą Płock i Lechem Poznań łodzianie zdobyli tylko jeden punkt. Po ośmiu spotkaniach wiosny łodzianie mieli o dwa punkty więcej i o dwa zwycięstwa więcej.

Dlaczego zamiast kroku do przodu jest ligowa stagnacja? We wszystkich pojedynkach Widzew zaczynał spotkania z werwą, animuszem, bez cienia kompleksów, a potem mający kreować grę pomocnicy znikali z ligowych radarów. Na dodatek ataki skrzydłami przypominały przelewanie z pustego w próżne. Następowała zapaść, sypały się taktyczne założenia, jedne czy dwa zrywy, udane dryblingi nie były w stanie zmienić sytuacji. Jedyny Bartłomiej Pawłowski (podpisał nowy kontrakt z Widzewem. Umowa będzie obowiązywać do zakończenia sezonu 2023/24), starający się ciągnąć grę, to widać za mało, żeby liczyć na sukces.

Czy to znaczy, że trzeba szukać nowych personalnych rozwiązań w tej formacji? A może wystarczyła ligowa przerwa na zbudowanie lepszej formy piłkarzy, na których stawiał do tej pory trener Janusz Niedźwiedź? Niewiele wiemy o tajnym, zwycięskim sparingu z Jagiellonią, ale zestawienie drugiej linii: Zieliński, Shehu, Letniowski (60, Hanousek), Kun – Sypek (46, Terpiłowski), Normann Hansen (60, Zawadzki) daje dużo do myślenia. Może to jest czas, żeby dać prawdziwą ligową szansę Filipowi Zawadzkiemu?

W niedzielę o godz. 15 wyjazdowy mecz łodzian (szósta lokata) z sąsiadem w tabeli – Cracovią (siódme miejsce). Jesienią Widzew wygrał 2:0 po bramkach Dominika Kuna i Marka Hanouska. Jak będzie teraz?