Szalona końcówka dała zwycięstwo liderowi ŁKS w meczu z Podbeskidziem 2:1. Łodzianie mają sześć punktów przewagi nad drugim Ruchem Chorzów. Widzew w emocjonującej końcówce gonił, gonił i nie dogonił Piasta Gliwice, przerywając 2:3. Łodzianie są na ósmym miejscu, ale mają tylko siedem punktów przewagi nad strefą spadkową.

Janusz Niedźwiedź – Widzew: Myślę, że widzieliśmy dwie twarze Widzewa. W pierwszych 75 minutach była to taka, której nikt nie chciał oglądać, a w ostatnich 15 minutach był to taki Widzew, jaki zawsze chcielibyśmy oglądać. Przez to, że nie potrafimy punktować, możemy zaprzepaścić to, na co pracowaliśmy tyle miesięcy. Nasza jakość była słaba i te ostatnie minuty nie mogą tego zamazać. Na tych 20 minutach można budować delikatny optymizm, ale te 70 minut, które zaprezentowaliśmy , nie mogą się powtórzyć.

Pressing miał być, ale dziś go nie było. Byliśmy za wolni i graliśmy mało odważnie. Pierwsza stracona bramka była właśnie obrazem tej mało odważnej gry. Po stracie kolejnej bramki zespół jeszcze bardziej stracił pewność siebie, a wtedy powinniśmy odpowiedzieć naszym charakterem. Pobudziła nas dopiero bramka Julka, ale było już za późno i nie udało nam się nawet zremisować.

Kazimierz Moskal – ŁKS: W wygranie takiego meczu trzeba było włożyć wiele wysiłku i umiejętności, do tego determinacji. Rzeczywiście, w takich okolicznościach bardzo smakuje zwycięstwo.

Po zmianach postawiliśmy na frontalny atak, bo dla nas liczyło się tylko zwycięstwo tutaj na własnym stadionie. Pomimo tego, że ta wyrównująca bramka może kogoś by satysfakcjonowała. Sądzę, że żaden z zawodników będących na placu tak nie myślał, walczył do końca i za to chwała.

Nie możemy dać się uśpić czy stracić czujność, o to przede wszystkim apeluję do zawodników, a kibiców zachęcam do przyjścia jeszcze liczniej na ten stadion, bo emocje, jak widzimy, są do samego końca, a tak naprawdę zostało nam niewiele spotkań tutaj przy al. Unii.