Zdjęcie Marek Młynarczyk autor bloga www.obiektywnasport.pl

Widzew w fatalnym stylu przegrał czwarty mecz z rzędu. Ta sytuacja wymaga wnikliwej analizy i rzetelnej oceny. Na razie trener zespołu opowiada na okrągło.

Janusz Niedźwiedź (za widzewtomy.net):

Jesteśmy źli na to, że kolejny mecz przegrywamy. Źle weszliśmy w ten mecz i nasz błąd kosztował nas stratę bramki. W pierwszej połowie na zawodnikach zaczęło już ciążyć to, że nie wygrywamy od dłuższego czasu. Z tego bierze się również ta nerwowość i niewykorzystane okazje. Z kolei te, które są, nie dają nam takiego pozytywnego bodźca, żeby dalej atakować i zejść do szatni z podniesioną głową. Zostały cztery mecz do końca i na pewno musimy wyciszyć swoje emocje i nie myśleć cały czas o tym, że przegraliśmy, bo to nam w niczym nie pomoże. To jest kwestia tego, żeby wprowadzić trochę spokoju w głowie, tak jak w przypadku pierwszej bramki.

Pierwsze mecze w sezonie pokazywały naszą pewność siebie, ale gdy przegrywa się któryś mecz z rzędu, to można wpaść w takie myślenie, że nie damy rady. Kiedy jest źle to właśnie tym bardziej się nastawiać na granie , które przywróci nam punkty. Myślę, że nasza zła gra w dużej mierze wynika z nerwowości. Nie zamierzamy się też oglądać za siebie w tabeli, bo to nic nie da. Musimy po prostu zacząć wygrywać.

Ernest Terpiłowski: Nie traktuję tego jako kryzys, bo jak pokazały ostatnie mecze –  my nie gramy źle w piłkę, ale brakuje tego szczęścia i bramek.

Patryk Stępiński: Pierwsza bramka padła po prostu po naszych błędach. Później Zagłębie tworzy sobie sytuacje, ale dużej mierze ma to miejsce po naszych błędach. Rozmawiamy o tym cały czas w szatni, ale jak widać, nie przynosi to żadnego efektu. Drugą kwestią jest to, że jak stwarzamy sobie sytuacje, to ich nie wykorzystujemy. Żeby wygrać jakieś spotkanie to trzeba przede wszystkim nie stracić bramki jako pierwsi, a ją strzelić i nie popełniać tych błędów, które nam się cały czas przytrafiają.

8 maja o godz. 19 Widzew gra w Legnicy z outsiderem – Miedzią. Jeśli i ten mecz przegra to musi w łódzkim klubie dojść do personalnego trzęsienia ziemi!