W eliminacjach piłkarskich mistrzostw Europy pokazaliśmy, że nie potrafimy jednak grać w piłkę. Polacy spisywali się koszmarnie w drugiej połowie meczu w Kiszyniowie i doznali sensacyjnej porażki.

Plan był prosty. Trzeba było szybko strzelić bramkę i kontrolować grę. I tak się stało. Po dokładnej centrze Frankowskiego, główce Lewandowskiego z metra do bramki piłkę wepchnął Milik. Nowością było to, że to Polacy musieli prowadzić grę, a rywale czekać cierpliwie na skuteczną kontrę. Nasi chcieli zdobyć drugą bramkę i tego dopięli. Po dobrym zagraniu Kędziory, Milik zrewanżował się Lewandowskiemu. Duet napastników współpracował ze sobą jak za starych dobrych lat. Pięknie, pamiętajmy jednak o słabości rywala. Lewy zdobył 1500 bramkę w historii naszej reprezentacji. Rywale pierwszą ofensywną akcję przeprowadzili w 37 minucie.

Chłopcy do bicia – Mołdawianie pokazali sportową moc w pierwszej groźnej akcji drugiej połowy i w ogóle pierwszej groźnej akcji meczu w wykonaniu gospodarzy. Zdobyli gola, po prostej stracie piłki przez Zielińskiego i precyzyjnym strzale w róg.

Po pierwszym rzucie rożnym gospodarze zdobyli drugiego gola. Na szczęście napastnik rywali faulował i bramka nie została uznana. Faktem jest, że nasi zastosowali w tej fazie meczu niezbyt skuteczną… obronę Częstochowy, a potem nie potrafili wrócić do roli futbolowych profesorów. Ba, w sytuacji dwóch na jednego bramkarza (Kamiński, D. Szymański), mając pustą bramkę, nie byliśmy w stanie zdobyć gola. Z tej akcji będzie się pewnie śmiała cała futbolowa Europa. Fernando Santos złapał się za głowę, ja też!

W odpowiedzi po juniorskim błędzie Kędziory, Nicolaescu ograł jak dzieci naszych obrońców i doprowadził do wyrównania. Tak, proszę Państwa to działo się naprawdę! Po prostu sportowy koszmar.

A to nie był koniec. Szczęsny zachował się jakby pierwszy raz pojawił się na boisku w poważnym meczu i straciliśmy trzeciego gola!

Kadra Mołdawii wyceniana jest na 15 milionów euro, a Polski na 222 mln euro. W kadrze Mołdawii najwyżej wyceniany jest lewy obrońca Oleg Reabciuk z Olympiakosu Pireus, za którego trzeba zapłacić w granicach 4 milionów euro. A Polacy? Fachowy portal transfermarkt najwyżej wycenia Piotra Zielińskiego z SSC Napoli (35 mln euro) oraz Roberta Lewandowskiego z FC Barcelony (30 mln euro).

 Reprezentanci Polski po ewentualnym wywalczeniu awansu -mają partycypować w premii w w wysokości 9,25 mln euro (przy obecnym kursie daje to ponad 41,1 mln zł). Dostaną 25 procent tej kwoty. Wygląda na to, że naszym pseudoasom ta kasa przejdzie koło nosa, bo na razie szanse na wyjście z grupy są… marne. Po trzech meczach eliminacji mamy trzy punkty. Po prostu żałosne!

Mołdawia – Polska 3:2 (0:2)

0:1 – Milik (12), 0:2 – Lewandowski (34), 1:2 – Nicolaescu (48), 3:2 – Baboglo (85)

Polska: Szczęsny – Kędziora, Bednarek, Kiwior, Frankowski (64, Bereszyński), D. Szymański (83, Linetty), Zieliński, S. Szymański, Zalewski (64, Kamiński), Lewandowski, Milik (73, Świderski)