Energetyczne piłkarskie derby Łodzi wygrał Widzew pokonując ŁKS 1:0 po akcji Bartłomieja Pawłowskiego i bramce Jordi Sancheza. Mecz trwał aż 113 minut (pierwsza połowa dłuższa o 6 minut, druga aż o 17). Spotkanie oglądało 17 823 kibiców Widzewa.

Szkoda, że ten udany mecz zaczął się od zgrzytu. Kapitan Widzewa Patryk Stępiński nie przyjął proporczyka od kapitana ŁKS – Kamila Dankowskiego.

Co powiedziano po spotkaniu

Janusz Niedźwiedź: – Byliśmy świadkami bardzo dobrego meczu. Było dużo pięknych akcji, po których mogliśmy zdobyć kilka bramek więcej, ale nie możemy narzekać, bo liczy się przede wszystkim zwycięstwo. To był po prostu dobry mecz, dobry też w naszym wykonaniu. Byliśmy skonsolidowani, waleczni, byliśmy razem.

Kazimierz Moskal: – Czujemy niedosyt. Wygrał zespół, który wykorzystał jedną ze stworzonych sytuacji, ale czy ten zespół był o tę jedną bramkę lepszy? Nie wiem. Trochę nam przeszkodziła kontuzja Daniego Ramireza, przez którą jego miejsce musiał zająć Pirulo.

 Jordi Sanchez: – W tym sezonie zanotowałem dwie asysty, a klarownych sytuacji raczej nie miałem. A w tym meczu akurat się przytrafiła. Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. W drugiej części meczu, nawet jeśli nie mieliśmy aż tak dużo piłki, dalej walczyliśmy. Nawet gdy graliśmy w dziesięciu, dawaliśmy z siebie jeszcze więcej. To właśnie zaprowadziło nas do zwycięstwa.

Bartłomiej Pawłowski: – To są derby. Oprócz grania w piłkę trzeba było też dołożyć trochę mentalu i charakteru. I trzeba było sobie z tym poradzić. Poradziliśmy sobie lepiej i wygraliśmy. Kluczowym momentem była oczywiście bramka Jordiego, bo dzięki niej odnieśliśmy zwycięstwo. Cały zespół zagrał dzisiaj skrupulatnie. Nie mogę powiedzieć, że nie dopuściliśmy przeciwnika do głosu, bo też mieli dwie sytuacje niezłe, ale zagraliśmy skutecznie.

 Marek Hanousek: – Trzy punkty są najważniejsze. To był bardzo wymagający mecz. Po derbach mogliśmy spodziewać się takiego właśnie spotkania. Chcemy grać swój futbol. Może perfekcyjnie nie było, jednak mogliśmy zobaczyć postęp, który dał nam trzy punkty.

 Michał Mokrzycki: – Wydaje mi się, że nie zasłużyliśmy na porażkę w tym meczu, bo naprawdę mieliśmy takie momenty, gdzie powinniśmy strzelić gola. Brakło może ostatniego podania, może finalizacji. Teraz po prostu jesteśmy wściekli na siebie. Nie możemy tak na wyjazdach wyglądać, że będziemy jeździć na wyjazdy i dostawać w łeb. Tak nie może być.